niedziela, 21 maja 2017

Opowiadanie 2 Rozdział 1 - Amnezja

*oczami Niva*
Wstałem już o godzinie 5:00, o ile można to w ogólnie nazwać obudzeniem się. Nie spałem całą noc, myśląc o powrocie mojego brata do żywych. Przecież to prawie niemożliwe, żeby po roku czasu wrócił i był... normalny.
Brakowało mi go, choć nie powiem tego głośno. Wtedy w szpitalu, chciałem po prostu, żeby wiedział. Jako jeden z bliźniaków, ten z rozbudowanym i działającym mózgiem odbierałem bodźce za nas obu. Oczywiście nie zawsze, ale w niektórych sytuacjach owszem. Szczególnie bardzo dla niego trudnych, więc kiedy zdarzył się wypadek, poczułem ogromny ucisk w klatce piersiowej i upadłem tracąc na moment przytomność chwilę później wydarzyła się tragedia.
Natsu nie pamięta jeszcze wielu rzeczy, ale lekarz powiedział, że to norma w takich okolicznościach. Jest w domu od tygodnia, ale jeszcze nie poszedł ani razu do szkoły, za co ojciec coraz bardziej go nienawidzi. To straszne używać takiego stwierdzenia, opisując własnego ojca, ale to prawda. Ojciec go nie znosi. Po części wcale mu się nie dziwię, ale bez przesady! Tak jak Natsu był przez niego traktowany, nie życzę nikomu. Zawsze obrywał za siebie a nawet i za mnie kiedy coś nabroiłem. Ja nigdy nie byłem przez niego poniżony,  ja w jego oczach jestem tym odpowiedzialnym a- Natsu -jak to mawiał- kiedyś dostanie za swoje. Wykrakał.
Jest środa! 8 dzień po rozpoczęciu roku szkolnego. Klasa maturalna. Brzmi fatalnie. Ale co tam, kiedyś wpadnę w ten rytm. Wiem, że już nie zasnę, więc sprawdzam Messa, Fejsa, Snapa i Insta. Nic szczególnie ciekawego się nie wydarzyło. Odpisuje na zaległe wiadomości spowodowane potrzebą spędzenia czasu z bliźniakiem i opowiedzeniu mu o sytuacji w kraju. Nie no żart! Natsu brzydzi się polityką ... Co stanowi idealne przeciwieństwo mnie. Nie rozumiem tej ironii, że to właśnie nas dobrano razem. Gdyby nie ten sam wygląd, pomyślałbym, że mama dokonała pomyłki w szpitalu i zgarnęła nie to dziecko.
Wstaję i idę na poranny prysznic, wchodzę do naszej wspólnej bliźniaczej łazienki bez pukania, pewny że nikogo tam nie zastanę. Otwieram drzwi a on siedzi na toalecie.
- Siema. - wita się ziewając.
- Cześć. - opowiadam pocierając oczy.
- Będziesz tak stał, czy zamkniesz drzwi, bo wieje mi po pupie.
- Taa, sorry. - wszedłem i zamknąłem drzwi. - Czasami się zapominam. Przez rok czasu, tylko ja z niej korzystałem.
- Nie ma sprawy. Co twoje to i moje, co moje to nie ruszaj! - dodał uśmiechnięty.
- Pamiętam jeszcze. - odesłałem uśmiech i wszedłem pod prysznic. Otworzyłem kurek z gorącą wodą i zanurzyłem się w ciepłym strumieniu. Z radia, które włączyłem leciała piosenka "Cold Water". Zawsze fajnie było posłuchać czegoś podczas relaksacyjnej kąpieli.
- Nie znam tej piosenki. - powiedział a ja nie zdawałem sobie sprawy, że jeszcze jest w łazience.
- Jest nowa. W sumie niedawno została puszczona w obieg.
- Oj będę musiał załapać ten klimat i wczuć się w panującą atmosferę skoro już dzisiaj idę do szkoły. - zaskoczony, wyjrzałem zza zasłony od prysznica. Nadal siedział na toalecie, ale tylko siedział na szczęście.
- Dzisiaj idziesz do szkoły?
- Tak. Mama powiedziała, że już dłużej nie może uspokajać ojca a ja czuję się w sumie dobrze więc po co czekać, nie? - powiedział to smutnym głosem do którego dołożył fałszywy uśmiech, którym myślał, że mnie nabierze. Ja nie jestem głupi a my nie znamy się od dzisiaj. Wróciłem do kąpieli.
- Myślisz, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym posłuchał Gajeela i Ciebie? - zapytał nostalgicznym głosem.
- Nie ma co gdybać Natsu. Dostałeś drugą szansę od losu, musisz z niej dobrze skorzystać.
- Wiem....
....
Wypiłem kawę i zjadłem zostawione przez mamę ciepłe bułeczki.
- Jestem gotowy, tylko zjem bułkę. - rzucił wchodząc do pokoju. - A tak właściwie, gdzie one są?
- Yyyy... - zacząłem przegryzając ostatni kęs ostatniej bułeczki. - Sorry, zapomniałem że powinienem odłożyć połowę.... Kiedy byłem sam, wszystko było dla mnie ...
- Jasne, kupię sobie coś na mieście. - dodał udając, że nie dotknęły go moje słowa. Wyszedł i otworzył lusterko w przedpokoju. - A gdzie...
- Mama teraz kładzie pieniądze w kuchni na parapecie. - powiedziałem a on zaraz zjawił się koło mnie i sięgnął po 15 zł. - 3 miesiące temu hydraulik zobaczył jak biorę kasę zza lusterka i zabrał 800 zł , które były przeznaczone na opłacenie koloni. - odrzekłem, ale zaraz tego pożałowałem, bo wyglądał na zaskoczonego. Nie wiem czy bardziej czy tym, że mamy nowego hydraulika czy tym, ze byłem na wycieczce. - Spokojnie, też nie mogę się przestawić, że teraz leżą tam. To wszystko kwestia czasu.
- Pewnie.
....
Wsiadłem za kółko a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Mieliśmy już 18-naste i już mam prawko. - przytaknął patrząc się w tablice rozdzielczą przed sobą. Ledwo powstrzymałem się od poklepania go po plecach i powiedzenia, mu że wszystko się ułoży, tak jak on to kiedyś robił, jak byliśmy mali. Jednak pamiątki sprzed wypadku, które pozostawił po sobie bolały jeszcze mocniej i górowały nad pięknem wspomnień sprzed lat.
Jechaliśmy drogą w milczeniu. Natsu, trzymał w ręku notes, który dostał od swojego psychologa by mógł zapisywać najważniejsze myśli i pytania, które zaprzątają mu głowę. Zabronił nam dotykać się do niego co jeszcze bardziej ciągnęło mnie, żeby do niego zajrzeć. Mogłem mu pomóc poszukać odpowiedzi, gdy tylko chciał i o to poprosił. Jednak jego duma, górowała nad pokorą, więc siedziałem i nic nie mówiłem. Cisza zawisła w powietrzu więc włączyłem radio. Ryk jaki wydał się z głośników był masakrycznie głośny. Od razu przekręciłem gałkę od radia aby ściszyć głos.
- No proszę, nie sądziłem, że słuchasz tak dobrej muzyki. - dodał z zaskoczeniem kiwając głowa. Czyżbym na jego twarzy ujrzał dumę?- Widzę, że pod moją nieobecność idealnie wszedłeś w moją rolę.
Pokręciłem z irytacją głową i przełączyłem utwór. 10 minut później byliśmy na szkolnym parkingu. Zająłem moje stałe miejsce. Dopiero gdy się zatrzymałem zdałem sobie sprawę, że muzyka jaka popłynęła z radia w chwili włączenia go nie była tą jaką słuchałem ostatnio a przecież nikt nie korzysta z tego samochodu poza mną.
- Natsu, zanim pójdziesz.... Wchodziłeś od czasu wypadku do samochodu?
- Po co? Żeby tym razem umrzeć tak na amen?
- Sorry, tak tylko zapytałem.
- Luuuz.
- Taaa...
- Czemu nie wysiadasz? - zapytał dziwnie mi się przyglądając.
- Mógłbym Ci zadać to samo pytanie.
- Muszę się rozluźnić przed przestąpieniem tych progów. Ty nie powinieneś mieć z tym problemu więc na co czekasz?
- Heeeh... pewnie nie uwierzysz jak Ci powiem, że... - i w tym momencie to się stało. Przez uchylone okno ze strony kierowcy wejrzała blondwłosa piękność.
- Heeej Niv! - przerzuciła się przez okno samochodu, żeby mnie wyściskać. - Przepraszam, za to co powiedziałam. To było głupie i nieprzemyślane! Jak ja mogłam twierdzić, że liberałowie są lepsi w rządach od konserwatystów! - Dodała z promiennym uśmiechem, który sprawiał, że dzień stawał się lepszy. Dopiero po chwili zauważyła siedzącego obok mnie pasażera i zamarła. Wysiedliśmy z samochodu, objąłem ją i potarłem wierzchem dłoni po plecach.
- To właśnie moja Lucy.
Oboje wyglądali na sparaliżowanych. Sytuacja była o tyle patowa, że Lucy i Natsu łączyła pewna wieź o której mój brat nie miał pojęcia. Gdy chłopak Mary tej "femme fatale"  pobił go i wyrzucił z pędzącego samochodu na opustoszałą drogę, Natsu leżał tam kilkanaście godzin do czasu gdy nie przejeżdżała tamtędy Lucy ze swoją rodziną i nie zadzwonili po pogotowie. Lucy tego dnia, gdy uratowała Natsu właśnie jechała do swojego nowego domu i tym samym do swojego nowego życia. Później przychodziła do niego codziennie, modliła się nad jego łóżkiem o cud przebudzenia i oto proszę na moją męczarnie cały i zdrowy. Mimo naszych gorszych relacji przed wypadkiem spowodowanych złym wpływem Mary to kocham tego choleryka i nie wyobrażam sobie, że mógłby się nie wybudzić.
+ Wracając do patowej sytuacji +
Natsu powtórzył w bezgłośnie jej imię i wyciągnął do niej dłoń, która była nico drążąca. Spojrzałem na blondynę a po jej policzkach rzewnie płynęły łzy. Zrobiła duży krok do przodu i stanęła twarzą twarz z moim bliźniakiem. Natsu się wyprostował a jego oczy wydawały się zagubione. Lucy pogłaskała go po głowie, tak jak to robiła w szpitalu kiedy go odwiedzała i zawiesiła mu się na szyi (czego w szpitalu oczywiście nie robiła). Przyciągnęła go mocno do siebie, gdyż była niższa o głowę od niego. Z początku wydawało mi się, że na jego twarzy maluje się zniechęcenie do nieznajomej, ale po chwili zdałem sobie sprawę, jakbym był świadkiem odnalezienia przez niego odpowiedzi na jedno z nurtujących go pytań.
- Przepraszam. - powiedziała Lucy odrywając się od mojego brata i ocierając łzy z twarzy. - Po prostu, bardzo się cieszę, że nic Ci nie jest. Pamiętam jak Cię znalazłam, byłeś taki zimny i przemoknięty. Nie ruszałeś się, myślałam, że ....
- Dziękuję. - wybełkotał! Dosłownie wybełkotał! Mój odważny, śmiały, arogancki brat wybełkotał! Nie możliwe. - Już wszystko w porządku. Czyli to Ty mnie uratowałaś? - dodał lekko uchylając usta w uśmiech.
- Tak. - spojrzała na niego swoimi wielkimi oczami. Znowu pogłaskałem ją po plecach, ale ona była zbyt zafascynowała stojącym przed nią cudownym zjawiskiem. Nie wziąłem tego do siebie.
- Jestem Ci winny ogromną przysługę.
- Jakby nie patrzeć to chyba ja Tobie. - rzuciła rumieniąc się. - Przykro to mówić, ale przez to co się stało, poznałam fantastyczne osoby na swojej drodze. Levy i oczywiście Lily. Uwielbiam waszą siostrę, jest fantastyczną osobą.
- Siostrę? Hahahah, widzisz Niv, nawet twoja dziewczyna pomyliła twoją płeć. Mówiłem obetnij te włosy i zmień styl to ty nic. - dodał śmiejąc się. - Lily nawet do Ciebie pasuje.
- Cooo? - zapytaliśmy jednocześnie z takim samym zaskoczeniem.
Lucy próbowała poprawić nieporozumienie jakie zaszło między nami, ale przerwałem jej zaskoczony innym faktem.
- Natsu, nie pamiętasz Lily?
- A powinienem?
- Natsu to nasza młodsza siostra. - widząc konsternacje na jego twarzy dodałem szybko. - Masz prawo, przecież mieszka w akademiku 50 kilometrów stąd i przyjeżdża bardzo rzadko. Dawno jej nie widziałeś i do tego ten wypadek. Chciała do Ciebie zadzwonić, ale mają tam ostre zasady i ciężko przemycić do pokoju komórkę a akurat jak dzwoniła to spałeś i mama nie pozwoliła Cię obudzić. Była kilkakrotnie w szpitalu kiedy leżałeś w śpiączce.
- No przecież Lily! - wykrzyknął bez przekonania. - Oczywiście, że pamiętam jak mógłbym zapomnieć o naszej młodszej siostrze. - Niestety jego oczy mówiły o tym, że nie miał pojęcia o jej istnieniu i wyglądzie.
Kiedy tak staliśmy przed samochodem nic się nie odzywając zrobiło się nieco niezręcznie. Szczególnie odczuł to sam Natsu i przerwał ciszę.
- Zostało jeszcze chwilę do dzwonka, pójdę już i poszukam szatni, żeby nie spóźnić się na pierwszą lekcję. Poza tym na pewno chcecie zostać sami  pogadać, także nie będę wam przeszkadzał.
- Nie przeszkadzasz! - zawołała Lucy i złapała go za koniuszek jego koszulki. Zatrzymało to na chwilę Natsu, ale nie odwrócił głowy w naszą stronę.
- Dziękuję jeszcze raz i cieszę się, że mogłam Cię osobiście spotkać. Mam nadzieję, że skoro jesteś dziewczyną mojego brata to częściej będziemy się widywać może w fajniejszych okolicznościach.
- Ale my... - zaczęła, ale przerwała zawstydzona. - Pewnie. - rzuciła i puściła koszulkę Natsu.
- Widzimy się po szkole. - dodałem a chwilkę później zostaliśmy sami.    
..........              



Przepraszam za takie opóźnienie i życzę miłej podróży w nowym świecie bohaterów! 

2 komentarze:

  1. A-ale... *zagląda na poprzedni rozdział*
    Przecież Natsu miał wypadek! I miał rodzinę i kurde Lucy była jego żoną! Geez gubię się... Ale początek zapowiada się ciekawie.
    Ale nie powiem namąciłaś mi tu teraz, chyba że to były wtedy dwie odrębne od siebie historie, wplecione w jednen rozdział/epilog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Był epilog poprzedniego opowiadania i wstep do nowego w poprzednim rozdziale.

    OdpowiedzUsuń