sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział XI - Złość, Radość, Rozczarowanie, Smutek i długa rozmowa

- Zaspałyśmy, Lucy ruszaj się, nie ma czasu! - powiedziała zdenerwowana Levy, do leżącej w łóżku blondynki
-Coo? Jak to zaspałyśmy, budzik jeszcze nie dzwonił. Spokojnie Leviś, mamy czas. - uspokajała koleżankę Heartfilia.
- Nie ma czasu jest godzina 7:50. Lekcje zaczynają się o 8:00. Wiesz jak nauczyciele mają fioła jeśli chodzi o punktualność. Wstawaj, ubieraj się!
- Już...
- Nie już! Tylko teraz - schyliła się nad zmęczoną przyjaciółką i poczuła od niej alkohol. - no pięknie -skwitowała - nadal czuć od Ciebie wódkę, ile Ty wczoraj wypiłaś? Ja nie mogę. Pamiętasz coś wgl?
- Wszystko, znaczy .. prawie wszystko.
- Świetnie.Ruszaj się, bo Cię sama zrzucę z tego łóżka.
- Powiedz, że się źle czułam i nie dam rady.
- Nie ma mowy. - szybko odparła niebieskowłosa. - Ja idę do szkoły, a Ty rób co chcesz i tak jestem spóźniona. A i ja nie będę kłamać bo wiesz, że nie jestem w tym dobra i i tak się wyda wszystko szybciej niż przyjdziesz... Znajdź sobie innego frajera. - stwierdziła zbiegając ze schodów
- Nie frajera, tylko przyjaciela! - krzyknęła Lucy
- Taa, jasne.
Uparta jest pomyślała Lucy, po czym chwyciła za telefon i zadzwoniła do Natsu. Nie odbierał, próbowała jeszcze kilka razy, ale też nic. Skoro, Levy jej nie pomoże w tej sprawie, Natsu nie odbiera, Miry i Erzy pewnie nie będzie bo się spiły jak zawsze to zostaje jej jedna zaufana osoba...
- Hej Gray!
- Ooo Cześć Lucy, jak miło Cię słyszeć? Gdzie jesteś, zaraz zaczynają się zajęcia.
-No wiesz budzik nam nie zadzwonił a późno z Levy wróciłyśmy także zaspałyśmy, ona pobiegła, bo myślała, że zdąży.. ale ja nie dam rady, powiedz profesorowi, że źle się czuję i nie dam rady przybyć na te zajęcia. Możesz?
- Haha, pewnie Lucy, nie takie rzeczy się robiło.
- Dziękuję, wiedziałam że mogę na Ciebie liczyć.
- Pamiętaj obiecałem Ci coś w parku, jak masz jakiś problem to wal do mnie. To na razie, lekcja się zaczęła. Ooo widzę Levy, ale zdyszana jest.
- Skubana zdążyła.. Szybka jest. Dobra to pa, trzymaj się.
- No hej.
Ulżyło jej, złapała oddech, wstała z łóżka i zaczęła od wykonywania swoich stałych czynności, tym razem kąpiel trwała ponad 30 minut. Ubrała się i już miała wychodzić, ale usłyszała sms, przypomniało jej się, że telefon ma w pokoju. Pobiegła szybko na górę chwyciła telefon i wybiegła z domu, żeby zdążyć na kolejne zajęcia z tym profesorem.W drodze taksówką do szkoły, przeczytała wiadomość.. To od ojca...
- Kochana córeczko, miałem zamiar wrócić na Twój bal, ale nie dam rady. 
- Tato .. Proszę.. czemu do mnie nie pisałeś ...? Czemu nic się nie odezwałeś? Zadzwoń proszę.
Lucy postanowiła nie wchodzić do szkoły, usiadła na jednej z huśtawek w parku, koło szkoły i czekała na telefon od ojca. Usłyszała dźwięk swojej ukochanej piosenki i szybko nacisnęła przycisk na wyświetlaczu.
- Halo tato! Wszystko dobrze?
- Tak, tak kochanie, w jak najlepszym
- To czemu do mnie nie dzwonisz ani nie piszesz? 
- Nie miałem czasu. Jestem zapracowany. 
- Nawet nie mogłeś poświęcić 5 minut dla swojej córki.
- Nawet nie wiesz ile czasu dla niej poświęcam ...
- Co.. przecież do mnie nie dzwonisz.. ani nie dajesz znaku życia .. ciekawe w jaki sposób, oświeć mnie! 
- Nieważne. Słuchaj strasznie Cię przepraszam, ale nie dam rady wrócić. 
- No ale chyba kiedyś zamierzasz?
- Nawet  nie myśl inaczej, oczywiście, że wrócę, przecież nie mogę Cię zostawić samej. 
- I tak zawsze jestem sama. Powiedz o co chodzi?
- Nie mogę, na razie. Musisz to uszanować. 
- Zawsze wszystko co Ty mówisz i robisz muszę szanować. A Ty mnie nie w ogóle nie szanujesz! Jak możesz tego ode mnie żądać.
- Nie takim tonem młoda damo! Wiedz, że nadal mam dobre kontakty w Magnolii. 
- Nie strasz mnie tato, pff.. siedź sobie  z tą swoją narzeczoną i bądźcie szczęśliwi. 
Po tych słowach Lucy, rzuciła telefon  i zaczęła płakać. Miała już tego dosyć musiała powiedzieć ojcu co myślała, bo chyba by nie wytrzymała. Był już koniec października a ojciec wyjechał na na początku września. Zresztą i tak o nią nie dbał, nie zachowywał się jak ojciec, to po co ta szopka.Wiedziała, że poniesie tego konsekwencje, jak już wróci, ale nie chciała się martwić na zapas. Wytarła zapłakane oczy i ruszyła w kierunku szkoły, akurat jak dzwonek na przerwę zadzwonił. Podeszła do swojej szafki, zabrała potrzebne książki. Miała już iść w kierunku stojących pod klasą przyjaciół, ale nie chciała pokazywać się w takim stanie, Gajeel stał oparty  o ścianę i słuchał tego co mówił mu Natsu. Różowowłosy, opowiadał o czymś z wielkim przejęciem. Chciała tam być i tego posłuchać, ale zaraz zaczęłyby się pytania. Postanowiła odwlekać tą chwilę, tyle ile można. Zauważyła Levy, chciała ją zawołać, ale Gajeel chwycił ją w pasie i przyciągną do siebie i dał buziaka w policzek. Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech i stanęła obok swoich kolegów. Blondynka poszła szybkim krokiem do toalety, gdy chciała wchodzić spotkała Gray`a. 
- Dzień dobry śpiochu, jak się czujesz? Już lepiej? - zapytał i puścił oczko.
- Tak, fenomenalnie. Dziękuję jeszcze raz, ale teraz muszę dostać się do toalety. Przepraszam. 
- Stój, co jest? Masz czerwone oczy. Płakałaś? - złapał dziewczynę za rękę, kiedy chciała mu uciec - Hej! powiedz mi co się dzieje. 
- Gray.. proszę, bądź przyjacielem i mnie zostaw.
- Przyjaciele, nie zostawiają tylko pomagają. - Lucy wyrwała rękę i weszła do toalety. Ale uparty chłopak poszedł za nią. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, jeśli mi nic nie powiesz, to ja stąd nie wyjdę. 
- Gray, jesteś stuknięty to jest damska toaleta. - Dziewczyny zaczęły piszczeć, ale nie zrobiło to na chłopaku większego wrażenia. 
- To co? Jak się poczujesz lepiej możemy iść do męskiej? -powiedział uśmiechając się.
- Zabawne,doprawdy. - fuknęła dziewczyna.
- Wcale nie, zapraszam, ale nie jest w połowie tak ładnie jak tutaj. - Dziewczyny zaczęły w popłochu uciekać z piskiem a Gray chwycił za klamkę i przytrzymał im drzwi, jak prawdziwy dżentelmen. -Polecam się na przyszłość. 
- Wariat jesteś i tyle. - powiedziała z lekkim uśmiechem blondynka
- Ach i to mi się podoba, nigdy nie byłem dobry w dobrych radach, ale wiesz, jak wygłupy to tylko ze mną.
- Pamiętam. Ach stare czasy. 
- Zróbmy coś szalonego. Dawaj odtwórzmy to wszystko. Pokażmy im jacy jesteśmy... - zaczął, ale nie zdążył dokończyć, bo ochrona wyciągnęła go za kołnierz. Lucy ze śmiechem wybiegła za nim . Goryl popchnął chłopaka na środek korytarza i coś mu szepnął na ucho. Gray tylko zasalutował i przeprosił i od razu na twarz wrócił mu głupkowaty wyraz. 
- Głupi jesteś - podała mu rękę Lucy żeby wstał. On zamiast wstać pociągnął ją na podłogę tak, że spadła koło niego. - Jak już mówiłam jesteś głupi! Całe zajście widziała cała szkoła, niestety najlepszy widok na to wszystko miał Natsu, Levy i Gajeel. 
- Ach, jak tu wygodnie na tej podłodze. 
- Dziękuję. - szepnęła Lucy.
- Nie dziękuj, to jest najtwardsza podłoga na jakiej siedziałem.. nie mam nosa do tego. 
- Nie o tym mówię! - zdenerwowała się Lucy, ale szybko jej przeszło i znowu na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Wiem wiem, dziękujesz mi, że to akurat ze mną siedzisz... To ja odpowiadam nie ma za co. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Fullbuster.
- Nie ważne. Nie było tematu. 
- Zapraszam Cie na kawę. Co Ty na to? - zapytał Gray z przymróżonymi oczami od słońca. I w tej chwili zadzwonił dzwonek i Natsu nie słyszał odpowiedzi Lucy, szybko wszedł do klasy i usiadł na swoim miejscu. Tym razem sam Bo Gajeel usiadł z Levy. Lucy, zauważywszy chłopaka podeszła do niego. 
- Mogę?
- Jasne..
- Dzięki .. - nie wiedziała co powiedzieć usiadła, ale zaraz wstała bo wszedł profesor podbiegła do biurka i wytłumaczyła swoją nieobecność profesor tylko przytakiwał i usprawiedliwił dziewczynę, nawet nie musiała się starać ani prosić.. Albo to przez ojca, albo klasa ją dobrze wytłumaczyła. Wróciła na swoje miejsce. 
Natsu nawet przez sekundę na nią nie spojrzał, za to Gray, co chwila zerkał na nią ukradkiem.
- Zmieniłaś partnera na bal? - syknął do uśmiechniętej dziewczyny różowowłosy, nawet nie patrząc na nią. 
- Co Ty gadasz? 
- Widziałem, jak się świetnie dogadujecie. 
- To chyba dobrze, prawda? Lepiej żyć w zgodzie, niż w ciągłej wojnie. 
- Pewnie. - prychnął 
- Zamierzasz teraz na ten temat dyskutować? A może, Ty sobie kogoś znalazłeś i nie chcesz iść ze mną co? Pewnie, tak a teraz szukasz pretekstu, żeby się wykręcić.
- Oszalałaś? - tym razem odwrócił się do niej, a ona mogła zobaczyć jego podbite oko. 
- Co się stało? Mów natychmiast.- zmartwiła się blondynka.
- Nie muszę Ci się tłumaczyć, tak samo jak Ty mi! A teraz jest lekcja, więc... 
- Masz rację. - powiedziała po czym zabrała swoje rzeczy i przesiadła się na sam początek, akurat jak nauczyciel był przy tablicy.
Lekcje minęły bardzo ciężko. Lucy przez cały czas chodziła smutna. Nic jej bardziej nie bolało jak rozmowa z Natsu. Czy on naprawdę myśli, że jest zakochana w Gray`u ... Myślała i próbowała znaleźć sposób na to żeby jakoś racjonalnie to wszystko wyjaśnić. Po szkole, Natsu podszedł na parking założył swoją skórzaną kurtkę i kask. Gdy odpalał już silnik podbiegła szybko do niego i stanęła mu przed motorem. Chłopak w ostatniej chwili się zatrzymał i spojrzał z przerażeniem na dziewczynę. Wyskoczył z motoru  i podbiegł do niej.
- Jezu.. Nic Ci nie jest Lucy? Widziałaś, że ruszam, po co wybiegłaś? Dobrze się czujesz?
- Tak, spokojnie, wszystko jest okey. Chciałam się Cię zatrzymać, a to był jedyny sposób.
- Wskoczyć mi pod koła? Oszalałaś! 
- Przestań. Natsu, posłuchaj mnie. Proszę. Zależy mi na tym.
- Poważnie? A rano to co udałaś się z prośbą do Gray`a a nie do mnie żeby Cię krył co?
- Dzwoniłam najpierw do Ciebie, ale nie odbierałeś
- Nie dzwoniłaś!
- Dzwoniłam i to kilka razy. - Natsu chwycił po telefon sprawdził rejestr połączeń i faktycznie Lucy dzwoniła 7 razy.
- Przepraszam... nie zauważyłem ..
- Nie ma sprawy. Proszę, Cię wysłuchaj mnie! Błagam, nie chce z nikim innym rozmawiać o tym tylko z Tobą. - powiedziała szybko i przytuliła Salamandra. Zaczęła płakać. Chłopak szybko przyciągnął ją mocniej do sobie głaszcząc ją po głowie. 
-Choć idziemy stąd za dużo ludzi na nas patrzy. - dziewczyna, nawet nie oderwała od niego głowy, przytaknęła tylko na znak, że się zgadza. Chłopak wyją kluczyki z motoru, schował kask i objął ramieniem blondynkę. Poszli na plac zabaw. Rozmawiali bardzo długo. Lucy opowiedziała mu od wszystkim od początku dnia, co ją spotkało. Natsu słuchał uważnie historii blondynki. Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel, gdy trzeba było podał chusteczkę, innym razem pogładził po plecach a w niektórych przypadkach sypnął żartem, albo ciętą ripostą. I to było w nich wspaniałe, to sprawiało, że można było na nich patrzeć godzinami. Byli, idealni dla siebie.. Byli wprost dopasowani.
- Teraz, Ty co Ci się stało w oko? 
- A to długa historia...
- Mów! 
- Wczoraj wróciłem z imprezy w stanie nieważkości i miałem bliższy kontakt z szafką w kuchni. 
- Hahaha, serio..  nie mogę z Ciebie. Ciapa i tyle. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
- Zabawne, śmiej się. Ale to nie ja zaliczyłem zgona na imprezie.. 
- Wiedziałam że padłam, bo nic nie pamiętam z samego końca.
- Spałaś jak zabita, nawet Erza nie mogła Cie dobudzić..... 
I tak Natsu opowiadał Lucy o imprezie, a szczególnie o fragmentach których dziewczyna nie pamięta. Spędzili tak siedzą kilka godzin a później pojechali w stronę zachodzącego słońca.. prosto do domu... xd ( a było tak romantycznie ) 

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział X - Wielki powrót

- Dzień dobry, wstajemy szkoda dnia! :*
- No przecież, kto by dzwonił, o tej godzinie jak nie sam Natsu Drangell.
- No przecież! Nie ma czasu, dzisiaj mecz! <3 <3 <3 <3 
- Natsu właśnie to chciałam Ci powiedzieć,  nie wiem czy będę na meczu.
- Dlaczego, coś się stało? Masz inne plany? 
- Wczoraj rozmawiałam z Levy, mam ją odebrać z lotniska i chcemy spędzić chwilę czasu razem, sam wiesz.
- Jasne rozumiem, nie ma problemu. Zawieść Cię gdzieś czy poradzisz sobie sama. - ewidentnie słowa Lucy zabolały chłopaka, ale dawał tego po sobie poznać. Nie są przecież parą, więc nie może od niej wymagać 100% frekwencji zawsze.
- Dam sobie radę, powodzenia! :)
- Dzięki, życzę miłej zabawy, nie spóźnijcie się na imprezę i trzymajcie kciuki. Ucałuj ode mnie Levy. 
Po tych słowach, blondynka nieco się zdziwiła. "Ucałuj" też mi coś ... Powinien powiedzieć pozdrów, a nie ucałuj. Zrobiła się zazdrosna, bo niebieskowłosa często podczas wspólnych rozumów wspominała o Natsu, ale nie wiedziała, że są blisko.
- Jasne, nie ma sprawy, pozdrowię ją. Papa, do zobaczenia na miejscu. - po czym rozłączyła się. Postanowiła się tym nie przejmować, bo przecież Levy, by jej nie zrobiła takiego świństwa, skoro wie, że podoba jej się. Jak zwykle wstała, wzięła prysznic, zrobiła śniadanie, ubrała się i napisała do Levy, żeby umówić się o której ma czekać na lotnisku.
...
- Stęskniłam się za tobą! - Krzyknęła Lucy przytulając niebieskowołosą.
- Ja też! Już nie mogłam się doczekać powrotu.
- Co z mamą? - zapytała czule blondynka
- Już jest lepiej, na tyle żebym mogła wrócić do szkoły.
- To świetnie. Martwiłam się i to bardzo!
- Wiem wiem, jesteś kochana. Musimy koniecznie nadrobić czas naszej rozłąki.
- I to w dniu dzisiejszym. Mam plan dla nas na dzisiaj, nie wiem czy Ci się spodoba, ale mam nadzieję, że tak. - powiedziała z entuzjazmem w głowie Heartffilia.
- Lucy... bo wczoraj dzwonił do mnie Natsu. Chciał, żebyśmy przyszły na imprezę do Jellala.  Pomyślałam, że to w sumie dobry pomysł. Czy mogłybyśmy tam dzisiaj pójść wieczorem, chce się zobaczyć, ze wszystkimi, na pewno dużo mnie ominęło.
- Jasne.... właśnie taki był plan - powiedziała lekko zmieszana blondynka. Znowu Natsu...
- Tak .. ?!  O matko to super, pomyślałaś o mnie dziękuję! 
- Tak, ale to wieczorem, a do tego czasu, mam inną niespodziankę. Idziemy na zakupy. Musimy kupić piękną sukienkę, do balu zostało tylko kilka dni. 
- Racja bal .. o nie.. 
- Co się stało? - zapytała już blondynka, kiedy znajdowały się w samochodzie.
- Nie mam z kim iść na bal. I co ja teraz zrobię?
- Spokojnie, ej nie panikuj! Na imprezie poznasz nowych chłopaków. Będzie fajnie. Aaa nie myślałaś o Gajeelu?
- Lucy, nie zaczynaj tego tematu. To jest sprawa zakończona. On mnie nie chce więc, po co drążyć.
- Tego bym tak nie ujęła. Zmienił się odkąd wyjechałaś. Natsu Ci nie mówił?- zapytała lekko uszczypilwie Lucy.
- Nie, a czemu miałby mi to mówić? Przepraszam.. nie powinnam.
- Nie, to ja przepraszam, nie powinnam robić Ci żadnych aluzji. Choć, nie ma czasu do stracenia. Idziemy kupić Ci piękną sukienkę na bal i genialne ciuchy na dzisiaj.
...
Natsał wieczór i dziewczyny były już gotowe na bal.
- I jak? - zapytała Levy wychodząc z łazienki.
- Wow... Levy. To ... Ty .. o matko, genialne połączenie. Wyglądasz.. WOW! 
- Hahaha, dziękuję bardzo. A Ty czemu nie jesteś jeszcze gotowa? Zaraz wychodzimy.
- Jestem, zamierzam iść tak. To źle?
- Lucy, chyba żartujesz, masz mnóstwo super ciuchów a Ty chcesz iść w tym? Powiem Ci, że przy tych wszystkich dziewczynach, które będą podrywać Natsu Ty wypadniesz jak 70 letni babcia. Ogarnij się ja Ci tutaj coś znajdę! .... Mam! 
Blondynka posłusznie ubrała się w ciuchy podane jej przez przyjaciółkę i razem wyszły zamykając dom. 
Gdy znalazły się już koło Jellal`a nie dało się  nie słyszeć muzyki.  Było tak głośno, że większość zakochanych siedziała na schodach obściskując się. Niektóry kiwali głową jak zobaczyli dziewczyny, niektórzy byli, tak pochłonięci sobą, że nic nie zauważyli. Przyjaciółki, przestąpiły próg i na samym wejściu przywitał ich gospodarz z drinkami, dał im buziaka i zaprosił dalej. Przy barze Lucy zobaczyła Natsu rozmawiającego z jakąś dziewczyną, postanowiła im nie przeszkadzać i się odwróciła, ale chłopak ją zauważył, przeprosił dziewczynę I pobiegł za Hearffilią. 
- Lucy! Levy!
- Natsu! - krzyknęła Levy i przytuliła Salamandra. - Jak ja Cię dawno nie widziałam. Jak tam? Co tam? opowiadaj!
- Nie ma o czym gadać! Nic ciekawego się nie zdarzyło, przez ten czas. No może oprócz tego, że w sezonie nie przegraliśmy, żadnego meczu! - wrzasnął chłopak, a za nim cała grupa zaczęła skandować.
- No to świetnie. Gratulację. Jesteście świetni. Tak się cieszę, że was widzę. 
- A my że widzimy Ciebie. 
-  Chyba tylko Ty, bo jakoś nikt więcej nie zobaczył mojej obecności. - powiedział dziewczyna smutno.
- Daj spokój Levy, nie to jest najważniejsze - stwierdziła Lucy, obejmując swoją przyjaciółkę.
- Chyba ich nie doceniasz - powiedział Natsu z łobuzerskim uśmiechem. - Teraz- krzyknął na całą salę a z sufitu spadł wielki kawałek tkaniny, a którym widniały słowa: WITAJ W DOMU NASZ MAŁY NAUKOWCU ! Zza drzwi z tortem pojawił się Gajeel, a w głośnikach leciała ulubiona piosenka Levy.
Dziewczyny były zszokowane. Wmurowało je w podłogę. Obie się nie ruszały. Levy, zaczęła płakać i zakryła dłonią twarz. To były zdecydowanie łzy szczęścia. Gajeel podał tort jakiejś dziewczynie i podszedł do Levy.
- Cieszę się, że wróciłaś. Nareszcie. Strasznie mi Ciebie brakowało.
- Ja.. ja... Mi Ciebie też! - powiedziała, przez łzy i przytuliła chłopaka.
- Levy, ja Ciebie przeprasza.... - reszty już Lucy nie słyszała, bo Gajeel zabrał niebieskowłosą do innego pokoju i tam rozmawiali.
- I co na to powiesz? - zapytał różowowłosy blondynkę.
- No nieźle. Nie spodziewałam się tego, a co dopiero mówić o Levy. O Matko, dobra robota.
- Się wie się. Ty też nieźle to rozegrałaś. 
- Co? O czym Ty mówisz? - zmieszała się dziewczyna
- Spotkałem po meczu chłopaka, który nagrywał cały mecz. I wiesz co mi powiedział, że robi to na Twoją prośbę. - chłopak patrzył teraz na nią przenikliwym wzrokiem.
- Wygadał się jak zawsze, trzeba było kazać zrobić to komuś innemu. - westchnęła 
- Haha, to bardzo fajnie z Twojej strony. Gdyby nie to mógłbym nadal być zawiedziony, Twoją nieobecnością. 
- A byłeś? Serio? nie dałeś tego po sobie poznać... głupio mi, bo Ty tyle zrobiłeś dla mnie dla Levy.. a ja nie przyszłam na ważny dla Ciebie mecz.
- Ale go nagrałaś, przez co będziemy mogli go razem obejrzeć, bo sam jestem ciekaw, jak to wygląda z oka widza. 
- Cześć! - rozmowę przerwał im Gray, który podszedł, żeby sie przywitać.
- Hej! - odezwała się Lucy
- Taa siema - powiedział od niechcenia Salamander.
- Świetnie dzisiaj grałeś! Gratulację. 
- Dzięki...
- Chłopaki to jest impreza, co to za nastroje? - zapytała Erza podchodzą z Mirą.
- Nic tak sobie tylko gadamy, masz rację to jest impreza, komu drinka - pyta Gray i miał odchodzić, ale jeszcze się odwrócił i powiedział.Już wam nie przeszkadzam udanej zabawy! - uśmiechnął się do Lucy i puścił do niej oczko.
- Gray! - krzyknęła dziewczyna. On natychmiast skierował na nią wzrok i oczekiwał na jej słowa.- Wybaczam! - powiedziała to po czym uśmiechnęła się do niego i wzięła Natsu za rękę. 
Chłopak widząc to nie stracił uśmiechu z twarzy, był bardzo szczęśliwy dlatego, że Lucy mu wybaczyła i że znalazła swoją bezpieczną przystań. 
Natsu nadal nie mógł uwierzyć w to co się stało. 
- Co to było? - zapytał zmieszany
- Przebaczenie. Nie uczyli Cię tego rodzice, że trzeba dawać ludziom drugą szansę, bo mnie tak uczyła mama poza tym chce odzyskać przyjaciela i przyjaciółkę. 
- Rozumiem... Ale wy chyba nie...
- Nie nie chce być z Gray`em parą.. Chce mieć w nim przyjaciela, on to samo czuje do mnie. Za długo już trwa ten spór między nami.
- Kiedy z nim gadałaś? - zapytał trochę bardziej rozluźniony chłopak
- Wczoraj po szkole w parku. Akurat nie miałam co robić, a Ty miałeś trening więc postanowiła pospacerować i natknęłam się na niego. Był bardzo miły. Szkoda mi się go zrobiło, widać, że bardzo żałuje. Powiedział, że się zmieni, a ja mu wierzę. I Ty też powinieneś. 
- Okey, ale robię to tylko dla Ciebie.
- Okey, dziękuję. 
- Jesteś mi coś winna. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy
- Wiem wiem, przypomniało mi się.  To co kiedy zaczynamy, muszę Cię podszkolić do balu, żebyś mi wstydu nie narobił przyjacielu. - skwitowała śmiejąc się.
- Ach z taką panią nauczyciel choćby i dzisiaj. W ostateczności jutro. 
- No to jesteśmy umówieni.Jutro po szkole u mnie. A teraz choć znajdziemy Levy. Sama biedna nie zje tego wielkiego tortu. 
- Jestem strasznie głodny... 
- Czyli nic się nie zmieniło..! 
- Ej! - uśmiechnięty od ucha do uch złapał dziewczynę za rękę i razem poszli w stronę kuchni.
- A teraz coś specjalnie do Levy i Lucy z okazji rocznicy znajomości. Stare dupy ile to już lat minęło. To dla was piosenka, zapraszamy z partnerami na parkiet. - powiedział Dj, zaskakując tym Lucy, która tylko odwróciła się błagalnie do Natsu. Ten tylko uśmiechnął się złapał ją za rękę i puścił oczko. Cała czwórka weszła na środek salonu i zabrzmiała muzyka.
(tutaj link, jedna z moich ukochanych) --> https://www.youtube.com/watch?v=iC8tP9Oo52Y&list=PLSsxv3voVpledI9a-YYrN_yEpFVUea2OT&index=26

Natsu objął Lucy w pasie i zaczęli kołysać się na boki. Obie dziewczyny miały wypieki na twarzy, natomiast chłopcy nie. Co się później okazało, byli na to świetnie przygotowani i jeszcze, żeby było śmiesznie to było pomysł Natsu. (a podobno tańczyć nie umie xd)
Niedługo po nich na "parkiet" weszły kolejne pary przytulone do siebie. Lucy, nie chciała już dłużej utrzymywać dystansu i oparła głowę na torsie Salamandra. I razem przetańczyli pół imprezy, bo później wpadli w stan nieważkości i już nie byli w stanie nawet chodzić. (pijaki jedne! Szkoła czeka a nie!)