wtorek, 21 kwietnia 2015

List

Ukochana Mamo!
Dziś minął kolejny dzień bez Ciebie. Strasznie tęsknię. Levy wyjechała, ojca nie ma w domu, Loke mnie zostawił, Gray chce być dla mnie kimś więcej, niż tylko moim przyjacielem, Erza i Mira zachowują się dziwnie. 
Szczerze to myślałam, że nie mam tu już nikogo, ale myliłam się. Jest taka osoba, przy której mogę czuć odrobinę szczęścia. Osoba, która swoim poczuciem humoru, dystansem do siebie potrafi zmienić mój szary świat. Zamiast widzieć na czarno biało widzę kolory. Widzę otaczający mnie świat. Nie wiem, czy tak wygląda szczęście, bo już nie pamiętam, ale jeśli tak to chcę być szczęśliwa. Ten chłopak jest całkowitym przeciwieństwem samego siebie. Ma różowe włosy i do tego chaotycznie ułożone. Ubiera się w czarno czerwone ubrania, jeździ na motorze i wygląda na twardziela. Tak naprawdę to wspaniały ciepły i kochany chłopak. Sama nie wiem co do niego czuję. Mam wrażenie, że kocham Gray`a. Nie chce tego schrzanić. Jak on daje mi drugą szansę to chyba powinnam skorzystać. Ale po tym jak poznałam Natsu, nie wiem, czy już dalej chce z nim być. Mamo, mam całkowity mętlik w głowie. Nie mam z kim o tym porozmawiać, tylko z Tobą. Czekam na swoje 18 urodziny, kiedy ojciec przekaże mi list od Ciebie. Wiem, że na pewno go napisałaś. Nie chce prezentów w tym dniu. Chcę twój list, cząstkę Ciebie na kawałku papieru. Znalazłam stare listy taty do Ciebie. Kiedyś zanim tata odziedziczył majątek był prawdziwym romantykiem. Najpiękniejszy jest ten cytat z Listu do Koryntian:


Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. 
Miłość nigdy nie ustaje [...] 

Po tych słowach, odnajduję prawdziwe znaczenie miłości, której tak naprawdę nie doznałam. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś mnie tak pokocha, że powie mi to. Wtedy byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie. 
Wracając do Natsu. Wydaje Ci się, że mógłby pokochać taką dziewczynę jak ja? Wydaje Ci się, że powinnam mu powiedzieć, co chciałam zrobić w wakacje? Pewnie uzna mnie za wariatkę i nie odezwie się do mnie nigdy w życiu, ale co tam. Muszę być szczera. Najwyżej stracę szansę swojego życia. Jeśli nie ucieknie dam mu to przeczytać ten list. Tak zrobię. Dziękuję Ci mamo, że zawsze jesteś ze mną. Strasznie Cię kocham. Po cichu, w cieniu i ukryciu modlę się o lepszy dzień. Modlę się, aby przyniósł mi coś wspaniałego. Codziennie modlę się o NIEGO!

Zawsze kochająca 
Lucy           

...................................................................................................
Tym razem troszkę inny rozdział. Powyższy cytat jest jednym z najpiękniejszych takie kiedykolwiek czytałam, więc musiałam go umieścić. Życzę miłego czytania! Ostatnio zaczynam oglądać Anime i właśnie skończyłam "Inuyasha" Może ma ktoś coś do polecenia ciekawego! 
Oglądałam: 
- Sailor Moon
- Sailor Moon Crystal
- Rave Master
- Naruto
- Zero no Tsukaima (totalna patola i zboczenie xd) 
- Vampire Knight
- Sword Art Online
- Gun Game Online
- Fairy Tail
- Inuyasha (moje ulubione zaraz po Fairy Tail) <3 



Ps Strasznie przepraszam miał być wczoraj, ale zapomniałam.. -,- także brawo ja! Mam słabą pamięć! Przepraszam! ...





sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział XVII - Tęsknota

Pierwszy obudził się Natsu. Otwierając oczy nie mógł uwierzyć że tak piękna dziewczyna leży koło niego. To było wprost niemożliwe. Czuł motylki w brzuchu, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Przyglądał się dalej śpiącej blondynce. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Wyglądała tak niewinnie jak spała. Nie chcąc jej budzić po cichu wstał i udał się do łazienki. Przed wejściem jeszcze raz spojrzał na łóżko chcąc upewnić się czy to jest prawda czy ma na tyle bujną wyobraźnię. - A jednak prawda - pomyślał. Otwierając drzwi do łazienki, poczuł pulsowanie w głowie. Obraz się zamazał i widział jak przez mgłę jak w łazience stoi Mary. Widział, że coś sobie śpiewa a na jego widok traci cały entuzjazm. Coś krzyczy, ale chłopak nie może zorientować się o co chodzi. Popycha go a on szarpie ją za ramię. Dziewczyna upada, Natsu chce pomóc jej wstać ale ona tylko wbija mu paznokcie w ręce, uderza dłonią w policzek i wybiega w pół naga z papierosem w ustach. Natsu wygląda przez okno i zauważa, że nie jest na  ulicy Magnolia, ale w jakieś podłej melinie. Sami bezdomni i pijani wokół. Zauważa kilku dilerów i ... o nie .. pod jego domem stoją dwie prostytutki czekające na okazje. - Gdzie ja jestem do cholery -złapał się za głowę zdziwiony - Chce się wybudzić, niech to zniknie, niech zniknie - zamknął oczy i po jakimś czasie je otworzył. Spoglądał na swoje odbicie w lusterku. Wyglądał dobrze, jedynym problemem była krew ściekająca mu z nosa. Wytarł nos chusteczką i przemył twarz. Wziął szybka kąpiel i przebrał się w nowe ciuchy.
- Dzień dobry! - powiedziała wesoło blondynka patrząc na nieco zmartwioną twarz chłopaka. - Co się stało?
- Hej! Nie nic, a co by się miało stać. Aaa już wiem! Właśnie wczoraj uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi. - powiedział podchodząc do Lucy i całując ją w usta. - Jak zawsze ten piękny różany zapach. 
- Twój też niczego sobie.- stwierdziła dziewczyna łapiąc Salamandra za koszulkę i przyciągając do siebie. Szybko jednak puściła go i poczuła smutek. - Natsu, bo wiesz...  coś mnie gryzie. 
- Co? Wszystko dobrze? - zapytał siadając na rogu łóżka.
- Boję, się że jak wrócę to  ojciec zrobi ze mnie służącą i opiekunkę w jednym. Tego nie chce. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo i jak już Ci mówiłam, że mogę się nimi zająć, ale nie jako mama, tyko siostra. 
- Wiem, wiem. Coś wymyślimy. Nie dam twojemu ojcu i tej kobiecie zmarnować twojego życia. Za bardzo mi zależy na nim. Szczególnie teraz kiedy mam Cię w pełni dla siebie. Chce, żeby w przyszłości to było nasze życie. - powiedział podchodząc bliżej i całując dziewczynę w usta. Lu odwzajemniła pocałunek i po chwili delikatnie się odsunęła. 
- Natsu, nie chcę Cię martwić, ale szczęście nie trwa wiecznie NIESTETY i muszę wracać do swoich obowiązków. 
- Ej, dzisiaj zróbmy sobie wolne. Ubierzemy się, wyjdziemy do jakiegoś baru, albo gdzie będziesz chciała i spędzimy wspólnie czas. Co Ty na to? 
- To bardzo dobry pomysł, ale ... NIE MA MOWY, ŻEBYŚMY OPUSZCZALI ZAJĘCIA!  - skwitowała Heartfilia odpychając chłopaka i udając się do łazienki na kąpiel. 
- No to może zwiejemy z 2 ostatnich lekcji? No dawaj, nie bądź taka sztywna. Nie w takiej Lucy się zakochałem - nadal zachęcał różowowłosy opierając się plecami o drzwi toalety.
- No, popatrz popatrz. Co to ma być szantaż emocjonalny. No niech Ci będzie. Dwie ostatnie godziny. - krzyknęła z łazienki dziewczyna. 
- Taak jest! To ja idę zrobić coś na śniadanie. Strasznie głodny jestem. Co byś zjadła?
- To co ty. 
Chłopak zszedł na dół do kuchni zaczął robić tosty i jajecznicę kiedy przypomniała mu się wizja z przed paru minut. Jak to możliwe, że wcześniej nie doświadczał ich. Dopiero kiedy poznał Lucy. To było dla niego wielką zagadką. Starał się o tym nie myśleć. Postanowił zająć się swoim świetnym planem uwolnieniem Lucy, od pracy niani. Rozłożył talerze na stole zrobił herbatę i niedługo potem zeszła Lucy. 
- Smacznego życzę!
....
-No to gdzie się wybieramy? - zapytał Natsu.
- Mam świetny pomysł. Idziemy troszkę potańczyć. Ostatnio nie przyszedłeś to dzisiaj poszalejemy. 
Weszli do jakiegoś klubu, gdzie grały rockowe zespoły. Usiedli przy barze zamówili drinki na rozluźnienie a później weszli na parkiet i zaczęli szaleńczo tańczyć w rytm korzennych kawałków. Ludzie w barze, przeważnie starsi patrzyli się na nich z rozbawieniem, a oni przelewali swoje emocje w taniec. Udało im się wykonać parę piruetów i innych stylistycznie poprawnych figur po czym przyszedł czas na coś wolniejszego. 
- No to mamy okazję nauczyć się podstaw przed balem.
Ich kroki idealnie współgrały. Równocześnie kiedy poruszali delikatnie nogami nie odrywali od siebie wzroku. Nawet się nie zoriętowali kiedy minęły 3 piosenki. Po pewnym czasie poczuli zmęczenie i mieli już dosyć tańców więc wyszli na zewnątrz.
- No nieźle. Siedzieliśmy tam bite 3 godziny. - skwitowała Lucy.
- Ale przyznaj, że było warto.
- Przyznaję... cholera!
- Ooo po co tyle entuzjazmu. Wystarczyło by "Przyznaję, było genialnie"  ale żeby "cholera" no to nie wiem. 
- Nie o to chodzi Natsu. "Cholera" dla tego, że miałam odebrać rodzeństwo. 
- O cholera. Faktycznie.Dawaj może jeszcze tam są. 
Pobiegli przez park przy liceum i za 3 minuty byli już pod szkołą. Rodzeństwo siedziało na ławce przy wejściu do podstawówki. Kiedy zobaczyli Lucy niezmiernie się ucieszyli. 
- Przepraszam was. Na śmierć zapomniałam. 
- Nie ma sprawy. Na takie okazję mamy coś na nudę. - powiedział Haru wyjmując komórkę z kieszeni. 
- Coo? Wy już macie telefony? - zapytała zdziwiona Lucy.
- Tak. Tata nam kupił, żebyśmy mogli zadzwonić po taksówkę, jak nie będzie mógł nas odebrać.
- Jednak wiedzieliśmy, że po nas przyjdziesz, dlatego nie dzwoniliśmy. Poza tym mama by się wkurzyła, że przyjechaliśmy taksówką a nie z Tobą. Nie chcieliśmy robić Ci dodatkowych problemów. - powiedział spokojnie Haru uśmiechając się do blondynki.
- Dziękuję wam bardzo. Postąpiliście wspaniale, jednak wiem, że źle zrobiłam. Mogło wam się coś stać. Dzięki Bogu jesteście cali. No to co? Idziemy dzieciaki. 
- Natsu idzie z nami? - Zapytała Elie. 
- Owszem, idzie z nami i chętnie z nami zje obiad. Prawda Natsu?
- Yyyy, jasne chętnie. Jeśli to nie kłopot. 
- Żaden zobaczysz. 
.... 
- Lucy nie mówiłaś, że kogoś przyprowadzisz..- powiedział z wyrzutem Jude
- Właśnie, nie przygotowałam się na gości. Dzisiaj zamówiła pizze, bo myślałam, że wcześniej wrócisz i coś ugotujesz. -stwierdziła zła Minerva
- Natsu lubisz pizze? - zapytala Elie
- Oczywiście.Wręcz pokuszę się o stwierdzenie uwielbiam! Jeśli to nie problem.
- Żaden zapewniam - powiedziała uśmiechnięta Lucy, dziękując tym chłopakowi, że nie zostawił jej z tymi ludźmi, których musi nazywać rodziną.
- No dobrze, to jak było dzisiaj w szkole? - zapytała Minerva SWOJE DZIECI
- Dobrze, rysowaliśmy na plastyce kucyki. A później śpiewaliśmy piosenkę.
- To cudownie. - odezwała się słodko.
- Może zaśpiewamy wam wieczorem? - zapytała Elie podekscytowana. Lucy uśmiechnęła się, bo chciała usłyszeć jak śpiewa rodzeństwo. Natsu również podobał się ten pomysł. Jednakże nie wszyscy byli zadowoleni.
- Nie trzeba. Pośpiewacie sobie jutro w szkole.
- Szkoda, bo to fajna piosenka.
- Na pewno - parsknął zajęty czytanie gazety Jude
- Ja za to jestem bardzo ciekawa, jaka to piosenka. Może później przyjdziecie do mnie do pokoju i pośpiewacie nam.
- Tak tak!!- zawołały uśmiechnięte dzieci.
- Nam? -zapytał ojciec rodzeństwa
- Tak, będziemy z Natsu się uczyć do klasówki z literatury. Interpretacja wierszy i wgl.
- Interesujące. A nie możecie robić tego osobno, każdy w swoich domach i pokojach?
- Nie nie możemy. Zawsze lepiej jest spojrzeć na wiersz z dwóch stron. Prawda tato?
- Poradzisz sobie. Kolega nie musi ci pomagać. - dodała skwapliwie Minerva
- Wiesz co Lucy, już nie jestem głodny. Straciłem apetyt. - powiedział zażenowany i zły Salamander
- Tak, ja też. To choć, zabieramy się za lekcje. Będziemy na górze, ale nie mówię tego, żebyście do nas przychodzili. Chyba, że chodzi o Haru i Elie.
Powiedziała blondynka po czym złapała chłopaka za rękę i pociągnęła po schodach. Oczywiście nie wiersze były priorytetem w ich spotkaniu. Chcieli spędzić mile czas i szczerze porozmawiać.
- Natsu, chciałabym Ci coś powiedzieć. - zaczęła cicho blondynka siadając na dywanie z drewnianym pudełkiem w ręku.
- Słucham
- Może, to zabrzmieć dziwnie, ale chce żebyś wiedział coś o mnie co wiedzą tylko nieliczni. Tylko najbliższe mi osoby.  Powiedziałam to trzem osobą. Jedna dowiedziała się poprzez wtargnięcie do mojego pokoju i przeszukanie go. Natsu.. - zaczęła - Ja piszę listy.
- Yyy... to chyba nic dziwnego. Moja mama też woli pisać listy niż wysyłać je elektronicznie.
- Nie w tym rzecz. Ja pisze listy i ich nie wysyłam.
- No dobra to trochę dziwne. Do kogo są te listy. Możemy je wysłać.
- W tym rzecz, że nie możemy. Te listy są zaadresowane do mojej mamy. - powiedziała powoli otwierając pudełko. Natsu spojrzał się na nią, nie jak na wariatkę, ale jak na bardzo wrażliwą i przepełnioną emocjami dziewczynę, która nie może porozmawiać o swoich problemach z ojcem. - Jest ich ponad osiemset. Przeważnie piszę codziennie. Chcę, żeby wszystko wiedziała. Jak nie mogę jej tego powiedzieć to chcę to przelać na papier. Możesz uznać mnie za wariatkę. I pewnie nią jestem. To zaczęło się pod koniec III g. kiedy zerwałam z Gray`em. On mnie uderzył. Był kompletnie pijany, ale ja umiałam mu wybaczyć, chciałam być z nim pomimo tego. On jednak uznał, że to nie ma sensu i nie chce mnie narażać. Stwierdził, że gdy jest pod wpływem alkoholu nie panuje nad sobą i wszystkie smutki i niepowodzenia musi na kimś odreagować. Nie chciał tego robić na mnie. Zachował się bardzo odpowiedzialnie. Chciał mnie chronić... chciał chronić mnie przed sobą! To było tak bolesne. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Był moim najlepszym przyjacielem, moim bezpieczeństwem, które stało się zagrożeniem pewnego wieczoru. To była za dużo jak dla mnie. 
- Lucy. Nie mam zamiaru Cię oceniać. Przeżyłaś w swoim życiu o wiele więcej niż ja. Spotkało Cię wiele przykrości. Dlatego, nie pozwolę żebyś już cierpiała, nie gdy będę z Tobą. Kocham Cię.
- Natsu .. - szepnęła po czym zaczęła płakać. Chłopak objął ją i przyciągną do siebie. Wtuliła się w jego ciepłe ciało. - Ja nie umiałam bez niej żyć. Nie umiałam, żyć bez mamy. Tak naprawdę gdy dorosłam to czułam jej brak. Teraz czuję jej brak, gdy nie mogę jej powiedzieć tego co czuję, gdy nie mogę powiedzieć mojemu ojcu co czuję. Ja chciałam popełnić samobójstwo. Chciałam się zabić...
- Lucy... Coś Ty chciała zrobić? Matko! Kiedy, gdzie? - zapytał łapiąc dziewczynę za ramiona.
- W te wakacje. Ja nie wytrzymałam nerwowo. Ja nie umiałam żyć, dopóki nie spotkałam Ciebie. Zapełniłeś ten brakujący element moje serca. Którego nie mógł zapełnić nikt inny. I to jest cały sekret o którym mówił Loke. To on mi pomógł, choć tak naprawdę tego nie chciałam. 
- Nie wiem, co by było gdybym Cię nie spotkał.
- Ja wiem, że już by mnie nie było gdyby nie Ty. Nie boisz się?
- Czego mam się bać?
- Mnie? Że jestem wariatką.
- Jesteś wariatką, ale powiem Ci coś w sekrecie "tylko wariaci są coś warci". Nie zmienię swoich uczuć do Ciebie, przez twoją przeszłość. "Czasami Ty decydujesz o wyborze a czasami wybór decyduje o Tobie."
Lucy wyjęła notatnik z pudełka i zapisała słowa chłopaka.
- Tu są moje ulubione cytaty. Widzisz, tylko zaszczytne tu trafiają. Masz szczęście. 
- Jestem zaszczycony. - powiedział Salamander uśmiechając się od ucha do ucha. 
- Chciałabym, żebyś to przeczytał. - podała najgłębiej schowany list w jasno różowej kopercie. 
- Jesteś pewna? To są twoje osobiste przeżycia. 
- Jeszcze nigdy tak pewna nie byłam....
.......
Pragnę wam bardzo gorąco i z całego serducha podziękować,
za to, że jesteście ze mną, że czytacie moje opowiadania, 
że dostaje od was takie piękna komentarze, 
wszystkie oczywiście czytam i na wszystkie odpisuje. 
Każdy ma w sobie coś magicznego! 
Dzisiaj są moje urodziny i w tym dniu
mają się spełniać, moje marzenia (podobno) 
Ja bym chciała, żeby w tym właśnie dniu spełniły się zarówno moje
 jak i wasze życzenia i te mniejsze i te większe, bo to dzięki wam
mam ochotę dalej tworzyć i to wy mnie tak pięknie motywujecie! 
Jesteście wspaniali! No więc na 17 urodziny dla każdego coś miłego! :* 
 Miłego czytania! A tak na koniec, dodam obrazki, które narysowała dla mnie koleżanka:*
(utalentowana koleżanka, bardzo! Justyśka Pozdrawiam <3 )





niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział XVI - Przysługa za przysługę

- Widzisz razem daliśmy radę. - powiedziała ciesząc się Lucy
- No pewnie jako jedyni z klasy dostaliśmy 6. To głównie dzięki Tobie miałaś świetny referat.
- Oczywiście, jak zawsze mi przypisujesz wszystkie zasługi. Natsu, słuchaj przypomniało mi się, że dzisiaj muszę odebrać swoje rodzeństwo ze szkoły. Chcesz iść ze mną? - zapytała przyjaciela.
- Jasne, pewnie. Tak się cieszę, że już Cię odzyskałem. Nie wiem co by było gdybyśmy ..
- Nie kończ proszę. Dobrze, że już cały "kryzys" minął.
- Lu, może spotkamy się dzisiaj i porozmawiamy. Nie chce żeby między nami były jakieś niedomówienia i tym podobne sprawy. Co Ty na to? Pójdziemy na kawę?
- Natsu.. bardzo Cię przepraszam, ale dzisiaj ojciec przyjechał i obiecał, że opowie mi wszystko co zataił przede mną przez te wszystkie lata. Mamy porozmawiać tak na poważnie.
- Oczywiście rozumiem to innym razem.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Jesteś moim przyjacielem i dla Ciebie mam zaplanowaną całą swoją przyszłość. Pamiętaj, że nawet jak sobie znajdziesz dziewczynę to i tak nie dam Ci spokoju o sobie zapomnieć! 
- Nie pozwolił bym na to! (bardziej chodziło o inną dziewczynę niż Lucy - paradoks) xd
- Ja myślę słodziaku! *.* 
Rozmawiając zleciała im cała droga. Teraz stali i czekali przy wyjściu z podstawówki.
- Przypominają mi się stare czasy. Chodziłam tu do podstawówki. Tutaj poznałam większość swoich znajomych. Mama zawsze stała tutaj przy wyjściu i czekała na mnie. Razem z podstawówką jest tu również przedszkole. Stare czasy, ale miło je wspominam - powiedziała zamyślona blondynka. Natsu przez cały czas patrzył na nią. Teraz zauważył, że ma sine i zmęczone oczy, że nie umalowała się do szkoły jak zawsze. Że jej ubrania już nie są tak idealne jak zawsze, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Kochał ją za to jaka jest, a nie za wygląd. Dzieciaki zaczęły wychodzić ze szkoły. Bliźnięta od razu przybiegły do nowej siostry. Elie miała brązowo-rudawe włosy, zależy jak promienie słońca na nie pasały. Była niższa od brata i chuda. Natomiast Haru jako odmieniec w rodzinie miał szaro-białe włosy. Był wysoki jak na swój wiek i szczupły. Rodzeństwo było ubrane w granatowe spodnie, jednak Haru miał czarną koszulę a Elie różową. Jako pierwsza odezwała się Elie, bo jej ciekawość nie zna granic.
- Lucy, kto stoi obok Ciebie?
- To jest mój najlepszy przyjaciel Natsu. Jest naszym sąsiadem. Mieszka na przeciwko.
- Miło mi was poznać. Od dzisiaj będę was częściej widywał.
- Nam też miło Cię poznać - powiedziała dziewczyna uśmiechając się do różowowłosego.
- Dobra dzieciaki idziemy. Mama na was czeka. Obiad pewnie też.
- Lu, ja idę. Motor zostawiłem przed szkołą. Napisz do mnie dzisiaj. - powiedział uśmiechając się i dał buziaka w policzek blondynce. - To na razie dzieciaki - pomachał do nich i odwrócił się.
- Lubisz go? - zapytała się Elie.
- Tak to mój przyjaciel - powiedziała zaskoczona pytaniem dziewczyna.
- Ale lubisz, go jak przyjaciela czy jak kogoś więcej. Lubisz go jak mama z tatą się lubią?
- Nie, no coś ty. To po prostu dobry kolega. Zresztą nawet gdyby było inaczej to i tak nic z tego by nie wyszło.
- Czemu?
- Bo pewnie, on nie czuje tego samego.
- Czuje. - powiedział cicho Haru.
- Skąd to wiesz? - zapytała rozbawiona blondynka.
- Umiem uważnie się przyglądać.
Reszta drogi minęła szybko. Gdy wrócili do domu obiad już czekał. Nawet ojciec był na posiłku. Zazwyczaj wracał o 18 i zamykał się od razu w swoim pokoju. A teraz proszę, punktualnie na czas. Siedzi do końca przy stole. Nawet zmywa naczynia po jedzeniu. Lucy, czuła, że coś jest nie tak. Tylko co.
- To co dzieciaki idźcie na górę. Tam już macie wszystko rozpakowane. Rozpakujcie jeszcze nowe zabawki, które kupił wam tata i pobawcie się przez chwilę, bo my chcemy porozmawiać dobrze?
- Tak mamo. A Lucy później przyjdzie?
- Tak przyjdę, obiecuję. - powiedziała uśmiechając się do bliźniąt.
Gdy byli już na górze Jude zaprosił obie panie do salonu. Razem ze swoją żoną usiedli na kanapie a Lucy wskazał miejsce naprzeciwko. 
- Lucy, wydaje mi się, że jesteś już na tyle duża i samodzielna, że zrozumiesz pewne sprawy. No to może zaczniemy od tego dlaczego wyjechałem tak nagle. 
- Nie tato, zacznijmy od tego, że to nie są twoje dzieci. Prawda?
- Nie nie są kochanie. Bliźnięta mają 9 lat. My z Minervą znamy się od 5 lat. Ale chyba z tego powodu, nie będziesz ich dyskryminować? 
- A czy ja kiedykolwiek kogoś dyskryminowałam? - zapytała zdziwiona zachowaniem ojca dziewczyna. - Teraz, dlaczego nie odbierałeś ode mnie telefonów i sam nie oddzwaniałeś?
- Bylem zbyt zajęty pracą i dzieciakami. Nie miałem czasu na rozmowy z Tobą kochanie. Masz już 18 lat, więc nie miałem się o co martwić. Jesteś dorosła. 
- Super. A złożyłeś mi życzenia z tej okazji. Nie .. nawet nie napisałeś wiadomości.. jakiejkolwiek. 
- Daj spokój. To dziecinada. - odezwała się Minerva prychając.
- Czemu dziecinada. Życzenia są znakiem pamięci o kimś. Chyba, że ojciec zapomniał... albo zajął się kimś innym.
- Nie zapomniałem. Jutro dam Ci pieniądze kupisz sobie coś ładnego. Zakończmy tę sprawę. Córko. Razem z Minervą musimy wrócić do pracy. Na cały etat. Co wiążę się z tym, że od teraz Ty zajmujesz się swoim nowym rodzeństwem. - odezwał się w końcu ojciec..
- Ale...
- Też myślałam, że będzie jakieś ale.. a tutaj nie ma żadnych przeciwwskazań. Dzieciaki Cię lubią, Ty je też. Masz dużo czasu po szkole. - dodała wrednie macocha. 
- Nie ma takiej opcji. Nie ma mowy. Ja mam własne życie. Polubiłam twoje dzieci. Mogę się nimi zajmować, ale nie na cały etat. Nie dość, że jestem w II liceum, co zobowiązuje, jestem w przewodniczącą w samorządzie, mam bal to te jeszcze te dzieci będą potrzebowały matki i ojca, a nie przybranej siostry. Nie uważasz?
- Nie, mną się nacieszyły już przez 9 lat. Teraz Twoja kolej. 
- Nie zrobisz ze mnie matki.
- Ależ zrobię. Będę robić co mi się podoba, bo to teraz mój dom złotko. - powiedziała patrząc na Lucy jadowitymi oczami. 
- Tato, może zabierzesz głos w tej sprawie?
- Popieram zdanie Minervy. Poza tym za własne pieniądze organizuje bal. Jesteś mi coś winna. 
- To dlatego chcesz go zorganizować. Wiedziałam, że jest tu haczyk. Przejrzałam Cię. Myślałam, że naprawdę chcesz, żeby coś w naszym życiu się zmieniło a Ty chcesz mnie wykorzystać. Zamów lepiej opiekunkę do dzieci, bo ja pomimo tego, że je lubię, nie będę z nimi spędzała każdej wolnej godziny. A teraz wychodzę i nie wracam na noc. - powiedziała po czym wybiegła z domu trzaskając mocno drzwiami. Doskonale widziała do kogo ma iść. Zapukała do drzwi na przeciwko. Otworzyła jej mama Natsu. 
- Jak dobrze, że Cię widzę właśnie jemy obiad. Skusisz się może?
- Nie dziękuję ja właśnie zjadłam. Chciałabym porozmawiać z Natsu jeśli to możliwe. 
- Yyy... Tak oczywiście. - zaprosiła dziewczynę do środka a sama skierowała się w stronę kuchni - Kochanie Lucy przyszła. 
- Lucy a co tu robisz? Myślałem, że nie będziesz mieć dzisiaj czasu. 
- Bo teoretycznie nie mam, ale praktycznie uciekłam z domu. - powiedziała  to bardzo smutnym głosem. Mama chłopaka to zauważyła.
- To ja was zostawię samych. Później przyniosę wam coś do jedzenia. Lucy, jak chcesz, możesz u nas przenocować. 

- Ja.. dziękuję. - powiedziała ze łzami w oczach. Nie mogąc już dłużej udawać silnej osoby, przytuliła się do różowowłosego. Ten przyciągnął ją jeszcze bliżej do siebie. Głaskał ją po włosach, żeby się uspokoiła. 
- Choć, nie będziemy stali tak w przejściu. Zapraszam na górę. 
Gdy weszli do jego pokoju Lucy od razu usiadła na łóżku i spuściła głowę w dół. 
- Co się dzieje, Lu?
- Natsu, jak dobrze, że Ciebie mam. Nie miałabym dokąd teraz pójść. 
- Zawsze. Pamiętaj, ale to zawsze masz do mnie przychodzić jak coś cię gryzie. Będę po twojej stronie i pomogę ci w każdej sprawie.
- Wiem. Jesteś dla mnie za dobry. Wiesz co...Może pomyślisz to za głupie i egoistyczne, ale myślę nad wyprowadzką z domu. 
- Coo? - zapytał ciut zbyt głośno Salamander. - Czemu? Coś się stało? Znowu powiedział coś co Cię zraniło. Gray miał rację. Niepotrzebnie przyjeżdżał...
- Rozmawiałeś z Gray`em?
- Tak chciał ze mną pogadać o Tobie. 
- Czemu o mnie? Powiedz mi o co chodziło?
- O nic. Wytłumaczył mi po prostu, co powiedział, jak wyszedłem z sali te 2 tygodnie temu. 
- Czyli już wiesz. On jest dla mnie tylko przyjacielem. Ale nie tak bliskim jak Ty. 
- Już wiem. A teraz powiedz mi co zrobił twój ojciec.
- No bo on chce ze mnie zrobić niańkę dla tych dzieci. On ze swoją żoną. Powiedzieli, że zawsze będę ich zaprowadzała do szkoły, odbierała z niej i robiła obiad, bawiła się z nimi, odrabiała z nimi lekcję czyli spędzała każdą wolną chwilę z nimi. Jakbym nie miała własnego życia i własnych obowiązków. Oni natomiast wracają na pełen etat do pracy, czyli na 24 godziny na dobę 5 dni w tygodniu. A weekendy we dwójkę wyjeżdżają. Natsu, ja wiem, że tak nie dam rady. Polubiłam te dzieci, ale nie będę umiała się tak nimi zająć. 
- To jest wręcz niemożliwe. Nie będziesz ich matką.  Nie zgadzaj się na to. Powiedz nie. Tak jak wtedy powiedziałaś. 
- A widziałeś co się wtedy stało. 
- Wtedy to było wtedy, a dzisiaj jest dzisiaj. 
- On znowu mi grozi, że wszystko odwoła. Tym razem każdy mnie znienawidzi za takiego ojca. Najpierw obiecuje a później puszcza to w niepamięć. 
- Cholera. Olej bal. Pomyśl o sobie. Przynajmniej raz. Zostaw tą chorą rodzinę. Wprowadź się do mnie. - powiedział niewiele myśląc Salamander. Zaraz po przekalkulowaniu sobie tego zdania zdał sobie sprawę, że to było bardzo śmiałe posunięcie. 
- Natsu.. jesteś wspaniały. Troszczysz się o mnie jak nie wiem kto. Ale chyba muszę nauczyć się tak żyć jak oni mi każdą. 
- To wtedy nie nazwiesz tego życiem a przymusem.
- Już sama nie wiem co mam robić. Jak się wyprowadzę to on mi wszystko zabierze,
- Na razie się tym nie martw. Powiedz mi tylko czy wytrzymasz tak 2 tygodnie?
- Ale jak ?
- Na ich warunkach.
- Pewnie bym dała radę. A czemu pytasz? - zapytała zdziwiona blondynka.
- Bo mam plan. Daj mi na niego 2 tygodnie, a mam nadzieję, że nie pożałujesz. Spodoba Ci się, tylko mi zaufaj. Ufasz mi?
- Tobie zawsze.
Po tych słowach dziewczyna miała ochotę pocałować chłopaka jednakże szybko się ogarnęła,
Natsu nie mogąc dłużej wytrzymać tego napięcia. Musiał powiedzieć w końcu Lucy, co mu ciążyło na sercu.
- Lucy.. pewnie Ci się to nie spodoba, ale ja miałem to zrobić wcześniej. Chce Ci coś powiedzieć. Ale mam nadzieję, że to nie zmieni naszego planu, który obmyśliłem. 
- Nie, a czemu miało by go zmienić?
- Bo to jest ważna wiadomość. Jak się do mnie nie będziesz chciała odzywać to zrozumiem. 
- No nie. Nie mam zamiaru bawić się w to całe wymijanie się z Tobą. Powiedz mi wszystko wezmę to na klatę. 
- Lucy, zakochałem się w Tobie i choć wszyscy mi mówią ogarnij się, to ja nie mogę. Zmieniłaś moje życie. Nie umiem tak po prostu się w Tobie odkochać Lucy, nie potrafię, Jesteś miłością mojego życia. Nie umiem o Tobie zapomnieć choćbym chciał. 
- A chcesz?
- Pewnie, że nie. - powiedział łapiąc ją za dłoń. - Kocham Cię. Nie zamierzam chować się z tym ani uciekać od Ciebie. Próbowałem, nie wyszło.Jeszcze gorzej na tym ucierpiałem. Skradłaś mi serce, Ty mała blond złodziejko!  - Natsu siedział cicho i czekał aż dziewczyna ucieknie z pokoju. Jednak ona ujęła jego twarz w dłonie. 
- Spójrz mi w oczy. - powiedziała delikatnym głosem do Salamandra. - Natsu nie mam zamiaru uciekać, udawać, że Cię nie ma ani nawet zapominać o tej rozmowie. To co powiedziałeś to chyba najlepsza, rzecz jaka mnie spotkała. Ja też cię kocha, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie bałam się tego wyznać. 
- Ty ... znaczy ja ... kochasz mnie?
- Jak cholera. - powiedziała i poczuła, że chłopak delikatnie muska jej usta swoimi ustami. Były delikatne i słodkie. Czuła, że z nim mogła by wyruszyć w nieznane, że może mu ufać. Czuła się bezpiecznie, tak jak księżniczki w bajkach dla dzieci. 



(No i nadszedł ten moment, kiedy Lucy z  Natsu mogli poczuć choć odrobinkę wzajemnego ciepła. Czeka ich jeszcze długa droga do szczęścia. Pełna przeciwności i pokus, jednak na ten czas niech cieszą się chwilą i samymi sobą. Nie przeszkadzajmy im w tym. xd) <3

Wesołych Świąt Wielkanocnych I Mokrego Dyngusa <3 ! Buziaczki *.*