sobota, 24 października 2015

Wyrwana kartka z pamiętnika

Miesiąc później... 
z pamiętnika Lucy....
Kochana mamo! 
      Wszystko układa się jak z bajki! Sama nie wierzę, że może być tak pięknie i kolorowo... Czuję się jak prawdziwa księżniczka. Tato chyba pokochał mnie na nowo, albo przypomniał sobie, że mnie kocha. Jest bardzo miły dla mnie, pozwala mi wchodzić do swojego gabinetu a nawet pomagać mu w pracy. Powiedzieliśmy mu o kupionym przez Natsu domu. O dziwo był zachwycony, że myślimy o naszym związku na poważnie. Jest takim tatą jakiego pamiętam z przeszłości. Wczoraj pojechaliśmy, aby go obejrzeć. Domek jest mały, ale przytulny. Chyba właśnie kupił idealny dla mnie. W końcu będę znała wszystkie pomieszczenia w nim. Bo w naszym domu, nadal się gubię. Minerva stała się milsza, choć ma swoje moje. Muszę czasami przemilczeć jej zachowanie. Co poradzić? Ludzi nie można zmienić od tak sobie. Potrzeba czasu i chęci drugiej osoby do zmiany. Bliźniaki są kochane. Przyznaje czasami mnie denerwują, ale lubię spędzać z nimi czas. Są dla mnie odskoczniom od codziennej rutyny. Dzięki nim zapominam o problemach nastolatek a przypominam sobie o problemach młodości. Ostatnio w Ellie podkochuje się jakiś chłopczyk a Haru jest zazdrosny o siostrę i boi się, że ten chłopak mu ją odbierze. Te dzieciaki... Życie w Magnolii płynie bardzo powoli. Coś nowego się zaczyna coś starego kończy. Michelle daje sobie radę w naszym liceum i już pierwszego dnia kiedy przyszła do szkoły miała tłum dosłownie tłum chłopaków obok siebie. O dziwo Loke się do niej nie kleił. Chyba zdał sobie sprawę, że byłoby to śmieszne. Levy układa się idealnie z Gajeelem. On też myśli na poważnie o ich związku. Ostatnio kiedy wychodziliśmy ze szkoły z Natsu i Gajeelem zauważyliśmy czekającą na nas Levy z Jetem i Droyem. Ci nieco odważnie zachowywali się w stosunku do mojej przyjaciółki. Sama skarżyła mi się, że już ma powoli ich dosyć, bo jak to mawiają, co za dużo to niezdrowo. Redfox pilnuje jej jak najcenniejszego skarbu, także mogę spać spokojnie o jej bezpieczeństwo. Kiedy już o szkole mowa, to na ustach wszystkich jest jeden temat mianowicie : Mira i Laxus. Podobno ta dwójka całkowicie różnych od siebie osób zaczęła się spotykać. Moja kochana Mira - człowiek aniołek w końcu znalazła sobie chłopaka. Strasznie się cieszę! Jak już jesteśmy przy moich przyjaciołach to Gray`owi i Juvii układa się, jak w małżeństwie. Czyli dobrze oczywiście. Tworzą genialną parę. Są w siebie zapatrzeni jak w obrazek. Moje dawne stosunki z Juvią się poprawiły. Mogę powiedzieć, że powoli odzyskuje przyjaciółkę którą utraciłam parę lat temu. Wiem, że najbardziej i tak interesuje Cię moje życie, ale wiesz, jak nie lubię mówić o sobie. Mi wystarcza do szczęścia, szczęście innych. Bycie z nimi w tych dobrych i złych chwilach. Tak mi przykro, że nie mogłaś mnie poznać a ja że nie mogłam poznać Ciebie. 
Mamo... nie pokoi mnie jednak jedna sprawa. Od czasu kiedy Salamander wyszedł ze szpitala i kiedy dostał wiadomość od Mary wszystko ucichło. Może dziewczyna tylko się wygłupiała, ale nic na to nie wskazywało. Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś się stało komuś w rodzinie. W szczególności Natsu. On jest miłością mojego życia. Boję się, że go stracę. Niby wgl się nie kłócimy, chociaż od czasu kiedy odzyskał w pełni swoje wspomnienia w dniu kiedy pomagał tacie to zmienił się. Inaczej podchodzi do życia. Zawsze taki pełen życia, tak zwany "bad boy" motor, skóra, okulary i jedziemy... A teraz boi się wsiadać na motor. Nie bije alkoholu (dzięki Bogu!). 
Non stop mnie przeprasza, za najdrobniejsze rzeczy. Choć do tej pory dokładnie nie wiem co się wydarzyło to ufam mu i chcę mu dać czas. Na tym chyba polega miłość prawda? Żeby, wytrwale czekać na swoją drugą połowę...Żeby kochać aż do śmierci. Tak jak ty i tata. Mam nadzieję, że nie zabierzesz mi go tak szybko.
Dziękuję, że jak zawsze potrafisz mnie wysłuchać. Strasznie Cię kocham, mamusiu! Śpij dobrze! 
Twoja ukochana córka
Lucy

niedziela, 11 października 2015

Rozdział XXVII - Przyszłość pędząca ku rozpaczy

Od operacji minęły 2 dni. Lekarze, powiedzieli, że trzeba dać Natsu czas na wybudzenie się. A więc rodzice nie odchodzili od niego nawet na krok. Chcieli być od razu po jego przebudzeniu. Lucy też chciała, jednak zawarła taką umowę z Mary, że nie miała prawa tam wejść. Nie chciała jej się narażać poza tym, wolała, żeby Natsu nie widział jej posiniaczonej po bójce w Korpusie Legionu. Reszta jej przyjaciół z którymi była też nieźle oberwali. Z wyjątkiem Erzy. Ona nie miała nawet zadrapania. Kiedy Lucy się zapytała gdzie się nauczyła tak bić, w  odpowiedzi zyskała krótkie wyjaśnienie: " Życie mnie tego nauczyło i zmarnowane lata dzieciństwa z moim przybranym rodzeństwem. Życie w zamknięciu to jedna z gorszych rzeczy, ale życie na ulicy wśród ludzi to coś najgorszego. Życie wśród ludzi, którzy tobą pomiatają i których nie obchodzisz jest jak zetknięcie się  w upalny dzień z zimną wodą. Dla nich jesteś nikim. Musiałam się nauczyć żyć w takim społeczeństwie a żeby nauczyć się tam żyć musiałam opanować walkę po całości.". Słowa które usłyszała blondynka zapadły je w pamięć. Myślała, że zna swoją koleżankę, myślała, że jest jej przyjaciółką, ale tak naprawdę, nic o niej nie wie. Lu zdała sobie sprawę, jak mało czasu poświęca dla najbliższych. Postanowiła być otwarta na innych dopóki ma przyjaciół. Mogą przyjść takie czasy, że już jej nikt nie zostanie, tylko wspomnienia spowite mgłą, wspomnienia dawnych wspaniałych lat. Siedziała w domu i zaczęła sprzątać, zabawki rozrzucone przez bliźnięta starając nie myśleć o Natsu. W tym samym czasie w szpitalu chłopak odzyskał przytomność. O dziwo po dość ciężkiej operacji czuł się dobrze, poczuł zimną dłoń trzymającą go za rękę, w pierwszej chwili pomyślał że to Lu, ale jej dłonie są małe, zgrane i delikatne. Odsunął swoją dłoń od nieznanej dłoni towarzyszki i próbował spojrzeć się kto siedzi koło jego łóżka. Gdy jego wzrok przestał już wywijać mu kawały, nie mógł uwierzyć w to co widzi. Nad jego łóżkiem bezczelnie siedziała i wpatrywała się z uśmieszkiem Mary, jego była dziewczyna. Chłopak nie dowierzając zaczął przecierać oczy.
- Spokojnie kotku, twoje piękne oczy się nie mylą. To ja twoja piękna Mary.
- Co do twojej urody mógłbym spekulować. - prychnął chłopak
- Oj, a Ty zabawny jak zawsze. Jak się czujesz?
- Nie twoja sprawa.
- Od teraz moja. Jesteś mój a w twoich żyłach płynie moja krew.
- Chyba Cię pogrzało, albo już do reszty ogłupiałaś przez ten alkohol. Wynoś się stąd.
- Nie takim tonem do mnie Natsu! Kiedyś było tak miło. Przypomnij sobie te wspaniałe czasy, kiedy można było po jednym zastrzyku odlecieć. To były emocje. Ach..  nie zrozumiesz. Stała się z Ciebie ważna osoba. Nie jestem w twojej lidze. A szkoda, bo uratowałam Ci życie.
- Ty, mi? Chyba w snach?
- Kiedy dowiedziałam się, że miałeś "wypadek" od razu przyjechałam na miejsce przestraszona o twoje zdrowie. Dowiedziałam się, że pilnie potrzebujesz krwi, ale masz tak rzadką grupę i są małe szanse, że w czas znajdzie się dla Ciebie honorowy krwiodawca. Twoja przyjaciółka taka blond ździra była tu, ale się zmyła. Zobaczyła w jakim jesteś stanie i chyba nie umiała sobie poradzić z tym nerwowo. Albo może nie chciała mieć takiej sieroty jak ty.
- Nie mów tak o niej! Ona nie jest Tobą! Ty być uciekła ona nie!
- Naprawdę? To zadzwoń do niej! No dzwoń! Zobaczysz, że nawet nie odbierze.
- Śmieszna jesteś! Oczywiście, że zadzwonię! Ale jak Ty stąd wyjdziesz!
- Ja się nigdy nie wybieram. Mam do Ciebie teraz całkowite prawo. Nie po to oddałam krew, żeby teraz nic z tego nie mieć.
- Wynocha! - Salamander krzyknął i wcisnął guzik przy łóżku wzywający pielęgniarki. Jedna z nich weszła chłopak od razu kazał wyprowadzić fioletowowłosą z sali. Dziewczyna się szarpała, ale w końcu opuściła pomieszczenie a do sali natychmiast wpadli rodzice.
- Skarbie, jak się czujesz?
- Mamo, jak się cieszę, że Cię widzę.... Co się stało, wgl? Skąd ona się tu wzięła? Gdzie jest Lucy?
- Nie za dużo, jak na jeden raz? Powinieneś odpoczywać. - powiedziała ze łzami w oczach Jasmine.
- Mamo, czemu płaczesz? Co się wydarzyło?
- Kochanie! - powiedziała tuląc głowę chłopaka - Myślałam, że już Cię starce. Byłeś w domu Lucy i podobno pomagałeś jej tacie a później upadłeś. Dobrze, że tata Lu zajął się Tobą. Wezwał karetkę  a później ułożył Cię w pozycji bezpiecznej. Jednak non stop krew leciała Ci z uszu i nosa. Karetka przyjechała chwilę później. Dokładniej przyleciał helikopter, bo karetka była dopiero za 30 minut. Okazało się, że masz guza o którym nikt z nas nie wiedział. Potrzebna była natychmiastowa operacja i krew, ale skarbie masz taką rzadką grupę krwi. Wszyscy głowiliśmy się skąd ją wziąć. Dzwoniliśmy po wszystkich znajomych, jednak to dzięki Lucy żyjesz. Ona dzwoniła nieustannie do wszystkich aż w końcu ktoś powiedział, że Mary ma taką grupę jak ty.... - Jasmine opowiadała wszystko bardzo dokładnie, aby chłopak zrozumiał, jak poświęciła się dla niego jego dziewczyna i jakiego poświęcenia dokonała. - Bez zastanawiania się pojechała tam. Na początku uprała się, że zrobi to sama, jednak pojechali z nią przyjaciele. Erza, Gray i Gajeel. Ta mała niebieskowłosa dziewczynka mocno się spierała, żeby jechać z nimi, ale reszta się nie zgodziła. - mówiła uśmiechając się do syna. - Pojechali i Lucy udało się przywieść Mary tutaj, ale ona nie chciała tego zrobic bezinteresownie. Jej warunkiem było, aby Lucy nie pojawiła się więcej w szpitalu i żeby więcej z Tobą nie rozmawiała. Kazała mi.... mi kazała ją wygonić. Natsu, ja nie chciałam. Wiesz jak kocham Lu, ale musiałam, żeby Cię ratować. Wiem, że nie jest na mnie zła, bo pewnie postąpiła by tak samo ratując syna. - powiedziała płacząc w pościel łóżka. - Przepraszam....
- Mamo....- zaczął ze łzami w oczach chłopak. - Pozwól mi się z nią zobaczyć...
- Nie mogę kochanie...Ona wszystko widzi... Wścieknie się.. Wiesz jaka ona jest! Nie mogę stracić Cię po raz kolejny.
- Synu - odezwał się smutnym głosem Igneel. - Dla jej dobra, lepiej będzie jak na jakiś czas, nie będziecie się widywać. Do czasu kiedy nie wymyślimy z mamą sposobu jak się jej pozbyć.
- Pozwól mi przynajmniej zobaczyć się z przyjaciółmi. Chce zobaczyć moich przyjaciół.
- Dobrze, mama z tobą zostanie a ja ich zawołam. Jednak powiedz od razu kogo, bo jest ich tyle, że nie zmieszczą się do tego pokoju. - powiedział uśmiechając się do syna. Chłopak słysząc to rozchmurzył się, że wszyscy o nim pamiętają i martwią się o niego. Jednak chciał teraz widzieć tylko jedną osobę...
- Zawołaj Gajeel`a, Gray`a, Erzę, Levy i jak jest to Michelle. Ojciec poszedł i zaraz później do pokoju wpadają jego przyjaciele.
- Stary, jak żyjesz?
- Dobrze wyglądasz!
- Dziękuję, o niebo lepiej! Czemu jesteście tacy potłuczeni? - zapytał zdziwiony Salamander.
- Yyy... to takie małe nieporozumienie..
- Pobiliście się?
- No, jakoś tak wszyło. Nie celowałem w Gray`a ale nawinął się i przy okazji dostał.
- Okey, muszę uważać jak wyjdę ze szpitala, żebym przypadkiem sam się gdzieś nie nawinął i żebym nie dostał. - powiedział uśmiechając się. Od razu atmosfera zrobiła się przyjemniejsza, jednak różowowłosy zauważył smutek wyryty na twarzach swoich kolegów. Rozmowa trwała i trwała, ale coś nie dawało mu spokoju. - Czy mógłbym porozmawiać z Levy?
- Yyyy... pewnie, ale my mieliśmy się zaraz zbierać - powiedział z naciskiem Gajeel.
- Ja nigdzie z Tobą nie jadę!
- Spokojnie, ja ją odwiozę. - rzuciła Erza. - Lev, będę czekała na korytarzu z Mirą.
- Dobrze... - gdy wszyscy wyszli, Levy usiadła na krześle koło łóżka chłopaka.
- Levy wiem, że nie umiesz kłamać. Powiedz mi proszę co się dzieje. Przecież widzę, że coś nie gra. Pokłóciłaś się z Gajeelem?
- Natsu, tylko się nie denerwuj. Powiem Ci coś, ale się nie denerwuj. Nie mogę patrzeć jak oni wszyscy oszukują Cię, że niby dla twojego i Lucy dobra. Gówno-prawda. Lucy siedzi teraz w domu i pewnie płacze. Pojechała tam, po tą dziewuchę dostała łomot od miejscowych i została wyrzucona przez twoją mamę. Gdyby nie Gajeel, Gray i Erza to pewnie byłaby w grobie przed tobą. Nie pozwolili mi jechać, zostałam tu i włamałam się do systemu głównego. Usunęłam całą kartotekę Mary, bo inaczej nie mogłaby oddać krwi. Natsu, ona się dla Ciebie tak poświęciła. Tak chciała tu być. Nie wiem co mam teraz zrobić. Nie odbiera ode mnie telefonów. Boję się, że coś jej się stało.
- Levy, nie mów tak! Nic jej nie jest! Wykradłaś się do systemu dla mnie?
- Jesteś moim przyjacielem, nie? Wiem, że zrobiłbyś dla mnie to samo.
- Jesteś cudowna! A teraz musisz mi pomóc w jeszcze jednej rzeczy. Tylko to będzie wymagało wielkiej odwagi.
- Spokojnie, jak bawiłam się w hakera to teraz sobie nie dam rady?
- No to lepiej słuchaj uważnie.....
....
Blondynka była w kiepskim stanie. Bolały ją żebra i brzuch 2 dni temu została nieźle poturbowana. Właśnie skończyła robić kolację, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Pomyślała, że może tata zapomniał kluczy więc szybkim krokiem przeskoczyła kuchnię i pobiegła otworzyć. Jej oczom ukazał się człowiek na którego czekała.
- Natsu? - zapytała, ale nie zdążyła powiedzieć nic więcej. Chłopak widząc twarz dziewczyny podskoczył do niej i objął dłońmi jej bladą i posiniaczoną twarz. Ucałował każde fioletowe miejsce na niej twarzy i na koniec pocałował ją w usta. Dziewczyna oniemiała. Była na początku spięta, ale później się rozluźniła dając upust swoim emocją. Chłopak objął ją delikatnie w pasie i przyciągnął do siebie opierając jej brzuchem o swoje ciało. Dziewczyna jęknęła z bólu i odsunęła się od chłopaka.
- Przepraszam, nie mogę. - dodała pospiesznie ocierając łzę.
- Lucy... Słyszałem co dla mnie zrobiłaś. Uratowałaś mi życie.
- To Mary je uratowała.
- Nie, ona zrobiła to tylko dla kasy. Jesteś moją bohaterką. Lucy... co oni Ci zrobili... - powiedział wskazując na ciało dziewczyny. - Zbije ich! Pójdę tam i nakopie im do tych cholernych tyłków! Wszystkim po kolei.
- To nic. Prawie nie boli. - mówiła spokojnie blondynka. Może chcesz coś zjeść właśnie zrobiłam kolację? Poza tym, nie powinieneś być teraz w szpitalu?
- Powinienem, ale nie mogę nic poradzić, że przyciągasz mnie jak magnes. Pewna mała wróżka pomogła mi zwiać. Zawsze wiedziałaś, że jestem złym chłopcem w głębi duszy. - dodał z łobuzerskim uśmiechem
- Tak za tobą tęskniłam. Nie umiem dłużej Cię odpychać. Nie chcę Cię odpychać. Kocham Cię Natsu.
- Ja Ciebie też! Tyle na Ciebie czekałem. Nic mi teraz nie przeszkodzi przed byciem z Tobą. Moja ukochana Lucy, mam do Ciebie jedno małe pytanie... Naprawdę krótkie a odpowiedź brzmi - "TAK"
Lucy Heartfilio miłości mojego życia, czy chciałabyś zostać moją żoną? - zapytał Natsu klękając na jednym kolanie. Dziewczyna widząc co chłopak robi cała oniemiała. Poczuła spływające po jej policzku łzy i nie wahając się odpowiedziała.
- Natsu Dragneel, odpowiedź na to pytanie już znasz! - uśmiechnięta pobiegła do niego i rzuciła się na jego szyję. Chłopak objął ją w pasie i zaczęli się namiętnie całować. Poszedł z nią na górę do jej pokoju i położył na łóżku. Zaczął zdejmować koszulę najpierw sobie później dziewczynie na zmianę całując ją coraz niżej zaczynając od szyi a kończąc na brzuchu. Blondynka przymrużyła oczy delikatnie dotykając włosów chłopaka. Pewnie by doszło do czegoś więcej, ale tą namiętną scenę, przerwała im wiadomość do Natsu od Mary. Chłopak wskazał na wyświetlacz dziewczynie po czym otworzył wiadomość. To co przeczytał zszokowała go.
- Ze mną się nie zadziera Dragneel. Jeszcze przez Ciebie posypie się czyjeś żyjcie i istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że padnie na tą blond ździe.... 
C.D.N