środa, 31 grudnia 2014

Rozdział IX - Nieoczekiwany zwrot akcji!

- Gratulacje Natsu! - Krzyknęli chłopaki z tyłu po tym jak Natsu na 6 odpowiedział ze starożytności.
- Dziękuję, oklasków nie trzeba. - Z uśmiechem machnął na koniec klasy a sam usiadł z Gajeel`em , z którym ostatnimi czasy złapał dobry kontakt.
- Super stary.
- Dzięki, słuchaj Gajeel, chciałeś wiedzieć kiedy przyjeżdża Levy. 
- Wiesz kiedy? Lucy Ci powiedziała?
- Sam napisałem do Levy i powiedziała, że jutro, bo ciocia zajmie się mamą, a ona wróci, żeby nadrobić zaległości.
- Kurczę..
- Co jest? Nie cieszysz się? Myślałem, że chcesz mieć  Levy już dla siebie. 
- Bo chcę ... - powiedział, poddenerwowany i lekko zażenowany Gajeel. - ale nie rozumiesz... ona chyba mnie nie chce. Napisałem do niej .. ale mi nie odpisała. Ja.. ją przeprosiłem, dzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Teraz już sam nie wiem, czy mam do niej zagadywać i wgl. Jestem zmieszany...
- Zależy Ci na niej?!
- Jak na nikim innym! - odpowiedział, bez wahania czarnowłosy.
- To musisz o nią walczyć, nie możesz się poddać. Powiedz mi czy nie dzięki niej pozbyłeś się alkoholu, narkotyków, papierosów i hazardu?! Stary, na jej powrót zrób jej miłą niespodziankę, niech wie, że ją kochasz. Zaproś ją na bal.. 
- Wiem, chce .. ale boję się przyznać do błędu, poza tym, jest jedno "ale"....- zaczął Gajeel, niestety rozmowę przerwał im Jellal.
- No jak tam, ziomeczki, gotowi, na imprezę, dzisiaj o 21 u Jeta. Chyba nie zapomnieliście?
-Dzisiaj ... dzisiaj .. - zamyślił się Natsu.
- No dzisiaj Natsu, dzisiaj, chyba wiesz który jest dzisiaj, czy jesteś tak zafiksowany na Lucy, że już nawet nie pamiętasz.- powiedział uszczypliwie Jellal. 
-Zabawne, nawet bardzo. Nie zafiksowałem się, tylko po prostują lubię, jest moją przyjaciółką..
-Aha .. przyjaciółką. Troszkę inaczej na nią parzysz, niż na przyjaciółkę. A skoro o niej mowa, to patrz, Gray, właśnie namiętnie z nią rozmawia. -wskazał, na Lucy i podchodzącego do niego Gray`a.
-Pff, dajcie spokój. Nie gapcie się tak ! Ej ! Spokój, wracajmy do tematu. Jellal nie można tej imprezy na jutro przełożyć? Będzie akurat po meczu i wtedy będzie idealna sytuacja by świętować, zakończenie sezony, nie?
-Drangell, dobra myśl, ale nie chce nam się z tym czekać do jutra..
- Weź, wyluzuj. Kupię Ci czteropak piwa, to sobie dzisiaj wypijesz. Dawaj, to ważne, żeby jutro była impra.- namawiał dalej Jellal`a. 
- Panowie, czy ja wam nie przeszkadzam czasem. - zapytał zirytowany nauczyciel - rozumiem, rozmowy między sobą, są dla was ważniejsze niż mój wykład, ale proszę przynajmniej udawać, że słuchacie byłoby mi niezmiernie miło. Dodatkowo, proszę nie być odwróconym do mnie plecami! Halo, słyszy mnie pan panie Fullbuster! Tak do pana mówię, proszę wrócić na swoje miejsce i nie przeszkadzać innym w zajęciach. Jeśli pana to nie interesuje to niech pan idzie na koniec i posłucha muzyki, albo prościej niech pan wyjdzie z klasy. A teraz mogę kontynuować? -zapytał ironicznie historyk.
- Jeśli pan musi - skwitował Loke
-Bardzo zabawne, zapraszam za drzwi. - dodał wściekły nauczyciel
- Żartowałem, pełen luz.
- Hahaha, doprawdy? A ja nie żartowałem. Do widzenia.
-Dobra, już wychodzę. Widzimy się później, pa Angel. - wychodząc pocałował w usta swoją dziewczynę. 
- Tak tak, przecież, publiczne ukazywanie uczuć jest teraz w modzie.. Oj dzieci dzieci...
I w takiej atmosferze minęła lekcja historii, zadzwonił dzwonek i Natsu, podszedł jak zawsze do Lucy.
- Hej Lucy!
- O hej Natsu, jestem z Ciebie, bardzo dumna! 
- Dumna to na pewno, a czy gotowa?
- Ale na co? -zapytała szczerze zdziwiona dziewczyna, wszyscy już wyszli z sali, teraz zostali sami.
- No nie mów, że nie pamiętasz?!
- Ale o czym.. przepraszam.. ale dzisiaj od rana jestem troszkę nieobecna. 
- To przez Gray`a?
- Co...?! Nie nie przez niego! -odpowiedziała kolegę.
- Widziałem jak razem rozmawiacie...
- Tak się zapytał o radę.
- Ciebie?! O radę? no proszę Cię, nie rób ze mnie głupiego.
- To było troszkę nie miłe. Nawet bym nie próbowała!  Proszę Cię nie drążmy tego tematu. Myślę, o naszym jutrzejszym spotkaniu z Levy i o tacie. - rozmawiali wychodząc z sali.
- O tacie? -zapytał zmieszany Salamander
- Tak .. nie odzywa się i wgl. Jeszcze na początku wyjazdu dawał znaki życia i że wszystko jest w porządku .. a teraz nic.. od paru dni głucha cisza..
- Nie przejmuj się, pewnie jest zapracowany. Na pewno nic mu nie jest.
- Tak, masz rację. Muszę pomyśleć gdzie zabrać jutro Levy. 
- Na imprezę!
- Gdzie, proszę?!
- Na imprezę do Jellala!
- No Ty chyba sobie żartujesz, że ona będzie od razu chciała wskoczyć na głęboką wodę. Nie było jej dłuższy czas u nas.. Wątpię żeby...
- A mnie się wydaje, że jej się spodoba. Zaufaj mi! Przyprowadź ją jutro do Jellal`a, będzie super, gwarantuje Ci to. Niestety nie mogę was tam zawieść, bo muszę być wcześniej i pomóc chłopakom, w końcu to nasz wieczór nie?!
- O ile wygracie, zacznijmy od tego! -powiedziała z kpiną w głowie i odeszła 
- Co?! - powiedział z uśmiechem na ustach różowowłosy
- No to co słyszałeś! Jakoś opadliście z sił, ledwo wygrywacie.. aż nie chce mi się wam kibicować! 
- O Ty mała ! - krzyknął Nastu i pobiegł za blondynką. 
Lekcję w szkole minęły bardzo szybko Lucy na wszystkich godzinach siedziała koło Erzy i Miry z którymi odzyskała już dobry kontakt. Salamander natomiast, ustalał cały plan dotyczący Levy z Gajeel`em. Ten drugi był bardzo zadowolony z pomocy kolegi i cieszył się, że w końcu spotkał przyjaciela, godnego zaufania.
 ...

- Hej Lucy, wpadniesz jutro po meczu do Jellal`a? - zapytał Gray spacerującą po parku blondynkę.
- Tak będę u Jellal`a a o co chodzi tym razem?
- Chcę Cię przeprosić ... Lucy, Ty wiesz, że tylko przy Tobie jestem sobą, prawda. Bolał mnie strasznie twój związek z Lokim.
- Doprawdy.. a jak ja się czułam jak widziałam Ciebie z Juvią? Pomyślałeś?
- Wiem.. tak samo jak ja.
- No właśnie. Gray, zakończmy ten temat proszę, bo on jest nadal bolesny zarówno dla mnie jak i dla Ciebie.
- Tak masz rację. Ale pamiętaj, że nadal mi na Tobie zależy.
- Powiedziałam już coś! Poza tym masz już dziewczynę, która była moją najlepszą przyjaciółką.
- Wiem wiem.. Ale chce być bliską  Ci osobą. Wiem, że nie możemy zrobić tego Juvii.. ale chce, żeby było jak kiedyś.. żebyśmy byli przyjaciółmi, jeśli nie kimś więcej.
- Gray.. ja nie wiem czy potrafię. Jeszcze to, że mi groziłeś i że przyjechałeś pod mój dom pijany. To jest trochę chore nie uważasz.
- Lucy, jak Cię pierwszy raz zobaczyłem... To no wiesz... Wszystko wróciło. Nie mogłem sobie z tym poradzić. I to spotkanie w tym barze. Po twoim zachowaniu myślałem, że będzie jak dawniej.
- Bo .. bo ja myślałam, że dam radę Ci wybaczyć.. Myślałam, że możemy spróbować być razem. Ale ja miałam Lokego a Ty co się później okazało Juvię. I zdałam sobie sprawę, że nic z tego nie będzie.
- Lucy, kochałem Cię i zawsze będę nawet jak "zostawiłem Cię" dla Juvii to tylko dlatego, że chciała zrobić sobie krzywdę. Jak byłaś z Lokim, byłem wściekły nie radziłem sobie z niczym, kompletnie. Byłem postawiony w sytuacji bez wyjścia. Wracając do Ciebie mogłem przyczynić się do tego co mogło się stać Juvii natomiast zostając z nią mogłem stracić Ciebie. Lucy Heartffilio byłaś, jesteś i będziesz moją pierwszą miłością, miłością mojego życia. Nawet kiedy mnie nie ma to i tak zawsze jestem z Tobą. Wiem, jak Cię traktowałem jak zerwaliśmy. Upijałem się bez reszty. Przychodziłem wygadywałem głupoty, chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Nie umiałem bez Ciebie żyć. Nie istniałem...
- Gray ja... - zaczęła blondynka, ale była w takim szoku, że nie umiała wydusić ani jednego słowa.
- Rozumiem. Za wszystko Cię przepraszam. Nic od Ciebie nie oczekuje. Chce tylko, żebyś wiedziała, że możesz mi zaufać, chce być lepszym człowiekiem. Ja ... chce się zmienić. I ja się zmienię, dla Ciebie. - po wypowiedzeniu tych słów, pobiegł w kierunku szkoły. A Lucy oszołomiona stała w miejscu przez chwilę i wpatrywała się w miejsce gdzie stał przed chwilą.
Spojrzała na zegarek, było jeszcze wcześnie więc postanowiła iść do biblioteki. Wolała to niż siedzenie samemu w domu. Szła przez miasto z uśmiechem na twarzy. Po czym przypomniała jej się rozmowa z Natsu. Gotowa, gotowa.. Gotowa, ale na co?! Wyjęła telefon i przeczytała smsy. No tak miała go nauczyć tańczyć! Schowała telefon do kieszeni i w podskokach powędrowała do biblioteki.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wszystkiego najlepszego w nowym roku!!!
Mam nadzieję, że dla nas wszystkich przyniesie więcej radości i szczęścia niż poprzedni. 
A to ode mnie dla was nowy rozdział, tak na nowy wspanialszy rok! 
Szampańskiego Sylwestra!

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział VIII - Powracające wspomnienia

Lekcje mijały  szybko. Gray`a nie było. Tak jak przypuszczała Lucy. Na korytarzach panowała romantyczna atmosfera, wszystkie pary były w siebie wtulone, całowały się, nie było końca. W miejscu przeznaczonym dla drużyny na kolanach Loke`go siedziała Angel. Głaskała go po głowie, obściskiwała go a on tylko gadał z kolegami i śmiał się, jakby jej nie było, ale jej to najwidoczniej nie przeszkadzało. Była od niego starsza o dwa lata. Przeniosła się tu do szkoły, ale nie uczyła się prawie w ogóle. Gdy szła z Natsu dość blisko siebie Loke to zauważył i spojrzał na nich krzywo, zacisnął szczękę i próbował wrócić do rozmowy, ale nie mógł, rozpraszał go widok pięknej blondynki z nowym.
Była godzina 12, kiedy wybił dzwonek, na porę lunchu. Zazwyczaj Natsu i Lucy, jedli jakieś batoniki energetyczne, albo zamawiali w stołówce jakieś obiady, ale tym razem dziewczyna miała naszykowany  posiłek. Pokazała chłopakowi, żeby poszli do parku usiąść, bo mieli 30 minut. Park znajdował się na teranie szkoły. Przesiadywały tam zazwyczaj cheerleaderki i ważne osoby w szkole, więc Lucy, miała tam pełne prawo przebywać. Nawet miała swój stolik, ale nie lubiła z niego korzystać. Czuła się jakby tym samym wydzielała kasy ( poziomy, podział, słabsi/ lepsi ; bogatsi/biedniejsi), nigdy tego nie lubiła, choć miała dużo pieniędzy i była lubiana, usiadła tam tylko jeden raz. Gdy już siedzieli, różowowłosy zaproponował. :
- Skoczę szybko i coś nam kupię.
- Nie trzeba, dzisiaj ja pomyślałam, że coś naszykuje.- wyjęła z plecaka butelkę mleka i soku pomarańczowego, dwa jabłka, czekoladki i kanapki. Natsu zrobił zdziwioną minę. Nie ukrywał zaskoczenia, całą sytuacją. 
- Wow.. Kiedy to zrobiłaś? - zapytał z szczerym uśmiechem na ustach
- Dzisiaj miałam dużo czasu, przed wyjściem. 
- Masło orzechowe, nutella. Uwielbiam. - wzdychał tęsknie chłopak i wyciągnął rękę po jedną z 10 kanapek. 
- Wiem. - powiedziała dumnie blondynka. 
- Ale skąd? Nie mówiłem Ci tego.
- Zawsze jak stoimy coś zamawiać, ty ciągle narzekasz, że nie ma nic z orzechami i czekoladą. Wciąż chcesz coś słodkiego. 
- Ja wcale nie narzekam! - powiedział obronnie Salamander.
-  Nazwij to jak chcesz, ale gorzej się zachowujesz, jak Erza na zakupach!
- Przegięłaś! - powiedział różowowłosy i upił łyk soku pomarańczowego. 
- Też Cię kocham.
- O widzę, że już sobie znalazłaś pocieszenie co? - wtrącił się Loke, tym razem bez swojej Angel, z którą ciągle przebywa. - Mogę się dosiąść?
- Nie rozumiem, o co Ci chodzi! Nie nie możesz! Loke, jak Ty się zachowujesz? Nie rozumiem Cię..
- Lucy, spotkajmy się to pogadamy, wszystko Ci wyjaśnię.
- Nie! - powiedział stanowczo Natsu, który postanowił się nie wtrącać do spraw przyjaciółki. Nie mógł pozwolić, aby ktoś pomiatał jej uczuciami.
- Słucham? Ty nie masz nic do gadania w tej sprawie! - powiedział zwracając głowę w stronę różowowłosego.
- Owszem, ma! - dodała szybko blondynka. - Natsu, to mój przyjaciel.. - zawahała się i nie wiedziała co powiedzieć dalej. Chłopak widząc jej zakłopotanie dokończył za nią.
- Teraz jem lunch z piękną dziewczyną, mógłbyś nam nie przeszkadzać?
- Dziewczyną, tak?
- No chyba nie z chłopakiem, idioto! - stwierdził szybko Salamander, który o mało się nie zakrztusił sokiem.
- Zabawne, bardzo! Ty się lepiej nie wychylaj, bo ja mam znajomych, a Ty nie specjalnie. Nie podskakuj, bo sobie złamiesz nóżkę i nie wsiądziesz na swój motorek.
- Coś Ty powiedział? Nie mam przyjaciół mówisz? Mam dwie piękne dziewczyny i to mi wystarcza, ja nie używam do obrony swoich kumpli jak Ty!
- Zaraz... - zaczął Loke, ale Lucy uciszyła go ręką.
- Dosyć, chciałam zjeść spokojnie drugie śniadanie, na zewnątrz, bo jest ładna pogoda. Zepsułeś mi to wszystko. Chciałam porozmawiać z Natsu, miała się do nas dosiąść Erza i Mira to też zepsułeś. Wszystko przy Tobie idzie źle. - mówiła Lucy, coraz to silniejszym głosem - rozwaliłeś nasz związek i nawet nie miałeś odwagi, żeby powiedzieć mi to twarzą w twarz tylko jak już było po fakcie. Zdradziłeś mnie i jeszcze masz czelność przychodzić do mnie, żeby ze mną rozmawiać?
- Lucy.. to nie tak...
- Nie przeszkadzaj mi jak do Ciebie mówię! - Wrzasnęła na chłopaka, a wszystkie stoliki z altanki się odwróciły. - Zrobiłeś mi wstyd przyprowadzając Angel i uświadamiając całą klasę, że mnie zdradziłeś. Nie miałam nawet czasu, na przemyślenie tego! Tym zachowaniem skreśliłeś naszą relację, a mogliśmy zalatwić to polubownie, ale nie Ty nie raczyłeś odpisać na moje wiadomości co? - mówiła Heartfilia, jakby zaraz miało jej zabraknąć tchu.
- Lucy.. - złapał ją za rękę Natsu, dziewczyna zamiast go odrzucić drugą ręką złapała go i powiedziała cicho: - Dziękuję.
- Uważam, że dyskusja zakończona, przepraszam Cię, ale teraz idziemy zjeść spokojnie lunch. - dodał Dragneel pakując jedzenie. - Chcesz coś jeszcze dodać Lucy, czy reszta przy następnym spotkaniu?
- Reszty nie będzie! - stwierdziła wstając od stołu, szarpnęła krzesło.
- Ty wiesz, że ja wiem, to o czym wolałabyś zapomnieć.- Dziewczyna nagle przystała. Nie ruszyła się z miejsca. Bez ruchu wpatrywała się w horyzont. - Wiedziałem, tego mu nie powiedziałaś. Nie zrobiłabyś tego. A ja znam Twój sekret i go nie zdradzę, jeśli ze mną pogadasz. Dzisiaj o... - nagle przerwał, bo obok niego pojawiła się Angel. Zmierzyła wzrokiem Lucy, po czym rzuciła się ( dosłownie ) na Loke`go aby obsypać go pocałunkami.
- Do następnego - powiedziała blondynka schodząc po schodach.
- Co to było? Zamierzasz się z nim spotkać? Na pewno nie puszczę Cię samą.
- Jestem głodna, nic nie zjadłam, a mamy tylko 10 minut. - powiedziała jakby nieobecna wciąż dziewczyna, wskazując miejsce na łące. Usiedli i przez resztę czasu, Natsu próbował zająć pozostałą chwilę.
Po lekcjach miało odbyć się spotkanie w sprawie balu, ale był mecz, więc przyszło tylko parę osób, szybko poszło. Natsu zrezygnował z gry, bo bolała go głowa, więc wrócił do domu z Lucy. Odwiózł ją do siebie, żeby się przebrała a następnie zaprosił do siebie na kolację.
Około godziny 19 dziewczyna przyszła, jego rodziców nie było. Zjedli razem kolację, zrobioną przez jego mamę, zanim pojechała na całodniowe spotkanie w firmie, mieli omawiać jakieś ważne sprawy. A później miała posprzątać w księgarni. Uwielbiała książki, więc pewnego dnia postanowiła założyć własny biznes i zajmować się w wolne weekendy księgarnio-antykwariatem. Lucy, też była wielką fanką czytania, więc postanowiła wpadać i pomagać. Tam zawsze było dużo osób. Jasmine, planowała zrobić tam salę multimedialną i wstawić fotele tak, aby ktoś mógł sobie przeczytać coś na miejscu.
Przyjaciele, powrócili do dawnej rozmowy, z czasu lunchu. Blondynka najwidoczniej zapomniała o problemach, bo śmiała się głośno i opowiadała różne historyjki. Następnie Natsu zaprosił ją do swojego pokoju, gdzie czekać miała na nią niespodzianka. Gdy weszli już po schodach otworzył delikatnie drzwi. Lucy otworzyła szerzej oczy, aby zobaczyć królestwo, swojego kolegi. Pierwsze co zobaczyła, szare ściany z wielkimi czerwonymi obrazkami i napisami. Weszła do środka. Meble były czarne, z mazami po farbie, jakby, ktoś malując czerwone wzory na ścianie, przejechał pędzlem. Stanęła koło okna, aby w całości zobaczyć sypialnie. Była spora, ale mniejsza od jej. Zauważała pewne podobieństwa, układ mebli w pokoju,  akcesoria. Czuła się jak u siebie w domu, tylko z jednym szczegółem. Tu się czuła jak w prawdziwym domu, ten pokój, miał swój charakter, jak cały dom, czuć było ciepło bijące od każdego mebla, od każdego zakątka.
- Usiądziesz? - zaproponował Natsu, przerywając Lucy , rozmyślanie i wpatrywanie się w jego pokój.
Heartfilia, zdjęła buty i wskoczyła wygodnie na łóżko, wyciągając nogi przed siebie, oparła się na łokciach o materac i teraz antyramę ze zdjęciami, podobną, jak ma u siebie, tylko o wiele mniejszą.
- Mogę zobaczyć? - zapytała wskazując palcem na zdjęcia.Chłopak zamiat zdjąć jej ze ściany ramkę podał jej kuferek.
- Tu masz ich więcej, są też kopie tamtych na ścianie.
- Dziękuję. - blondynka, zaczęła powoli wyciągać zdjęcia, jeden po drugim. Na pierwszej fotografii byli widoczni rodzice Salamandra. Stali wtuleni w siebie, na kolejnym te same osoby i mały chłopczyk z charakterystycznymi różowymi włosami. -Wyglądał tak słodko, jak był mały. - pomyślała Heartfilia.
Przeglądała coraz to nowe zdjęcia aż w końcu natknęła się na swojego przyjaciela wtulonego w jakąś fioletowowłosą dziewczynę z białym pasemkiem na zaczesanej grzywce.
- Kto to?
- To Mary. Moja była dziewczyna.
Lucy spojrzała teraz na chłopaka, ale jego oczy nie pokazywały nic, ani bólu, ani smutku, ani radości. Niczego.. Było obojętne i puste. Nagle znad sterty zdjęć podniósł wzrok i skierował go prosto na nią.
Teraz uśmiechnął się promiennie, jego oczy odzyskały dawny wyraz, był tą samą osobą, którą poznała Lucy. - No oglądaj dalej - zachęcał ją z łobuzerskiem uśmieszkiem.
- Chętnie, chętnie.
Na następnych zdjęciach pojawiały się coraz to nowe postacie, których Lucy w ogóle nie kojarzyła. Chłopak, starał się wyjaśniać kim jest każda z nich. Blondynka, chciała wyciągnąć kolejne zdjęcia, ale już nic w kuferku nie było, a przynajmniej tak jej się zdawało. Na samym dnie leżało jedna jedyna fotografia.
- Ta jest dla mnie najważniejsza. - powiedział, bez zawahania. Dziewczyna była pewna, że mówi szczerze, dlatego chciała zobaczyć co na niej jest. Chwyciła i wyciągnęła z kuferka ostatnie zdjęcie i ujrzała siebie.
Siedzącą na ławce w parku, czytającą, jakąś książkę. Pamiętała ten dzień. Od razu po wyjeździe Levy, chcieli zrobić jakieś test sprawdzający i Lucy zabrała się za naukę. Widocznie wtedy Natsu bawił się swoim nowo kupionym aparatem. W duchu się uśmiechnęła. To mało powiedziane uśmiechnęła, ona skakała z radości. Była szczęśliwa, że chłopak, który jej się podoba tak na poważnie ma jej zdjęcie i twierdzi, że jest najważniejsza. Nie czekając długo, mało myśląc zeskoczyła z łóżka prosto w ramiona Natsu, który siedział po turecku na podłodze. Strasznie się zdziwił, kiedy dziewczyna dała mu słodkiego buziaka w policzek i przytuliła mocno. Reszta wieczoru minęła im w ciepłym, lekko romantycznym klimacie. Dragneel, włączył muzykę i zaprosił dziewczynę do tańca, kołysali się w rytm cichej, spokojnej muzyki. Ona wtulona w niego. On trzymający ją w swoich mocnych objęciach. Chcieli, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. W końcu, gdy muzyka przestała grać, coś w nim pękło, upadł na ziemię z silnym bóle głowy. Widział Mary, stojącą nad nim, całkowicie pijaną. Zachowywała się dziwnie, on krzyczał, aby mu pomogła, ale ona tylko śmiała się i wygłupiała. Po chwili zorientował się, że są na jakiejś imprezie.. Wszyscy jego dawni znajomi patrzą się na niego. On nie może się podnieść, błaga Mary aby mu pomogła, ale ona tylko, przyszpila go do podłogi i odchodzi śmieją się i obściskując z jego najlepszym kumplem. Zaczął krzyczeć, ale tylko pogorszyło to sprawę, zaczęli przychodzić nowi znajomi i wszyscy byli pijani. Zaczęli go kopać a on nie mógł się ruszyć. Zamknął oczy i poczuł to wspaniałe ciepło i cukierkową nutę perfum. Natychmiast otworzył oczy, nad nim klęczała zdezorientowana  Lucy, ze łzami ściekającymi po policzkach.
- Natsu, co się stało? Powiedz co się dzieje?
- To tylko.. wspomnienia. Tak mi się wydaje.
- Strasznie krzyczałeś.. Przestraszyłam się.
- Już spokojnie, przepraszam, za to. Ale zawsze przy Tobie... wszystko powraca, to Ty tak na mnie działasz. - powiedział uśmiechając się, ale młoda Hearfilia zastanawiała się, czy to dobrze, czy źle. W końcu wszystkie jego wspomnienia, nie były przyjemne.
- Tak.... Wiesz co Natsu, będę musiała się zbierać. Późno się zrobiło a kiedyś trzeba odrobić trygonometrię.
- To odróbmy ją razem. Co za problem.
- Ale na naprawdę muszę iść. Mam dużo zajęć.
- Zajęć powiadasz? Ciekawe jakich ?
- Różnych. Nie dociekaj proszę.
- W porządku. Ale pamiętasz co mi powiedziałaś o Gray`u ?
- Tak pamiętam, będę uważać. Poza tym, mieszkasz naprzeciwko i wszystko widzisz.
- No tak. Racja. Odprowadzę Cię.
- Nie! To potrafię zrobić sama. Trzymaj się. - podeszła do niego i uścisnęła mocno, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi. Natsu zaczął się zastanawiać dlaczego tak szybko go opuściła. Czy powiedział coś nie tak? A może, za szybko wszystko się dzieje... Siedział na brzegu łóżka wpatrując się na dom na przeciwko. Teraz wiedział, że ma on dla niego wielkie znaczenie, bo mieszka tam dziewczyna, którą kocha. W końcu to zrozumiał. Ale pytanie brzmi, czy ona go kocha i czy jest gotowa na związek. Czy zaufa jeszcze komuś, po tym co zrobił Loke. Spojrzał na zegarek. Siedział już tak od około półtorej godziny. Wszedł do kontaktów głównych w których znajdowali się rodzice, Levy, Jellal, Gajeel i oczywiście Lucy. Wybrał ten ostatni i napisał do niej:
Pamiętaj o lekach! Pozdrowienia od wiernego przyjaciela. 
Po chwili przyszła odpowiedź.
Dziękuję, już wzięłam się za nie, Odrób trygonometrię i naucz się o kulturze starożytnej, bo Gajeel napisał, że ma pytać.
Starożytność to ja mam w mały paluszku.:P
To dobrze, przynajmniej to. xd
Co to miało znaczyć? Że niby jestem taka ciota ze wszystkiego? No nie .. poczułem się obrażony.:c
Nie chodzi mi o nauczkę!  Tańczyć to Ty nie umiesz.. xd 
Słucham, ja nie umiem tańczyć, no proszę! A Ty niby umiesz śliczna co? :)
Ja umiem, jestem ze szlacheckiej rodziny, to ja bym nie umiała, od dziecka umiem tańczyć xd Chłopczyku, Ty nie wiesz z kim masz do czynienia :*
Mówisz? To jak jesteś taka mądra to mnie naucz!
No nie wiem.... zastanowię się xd :*
Nie bądź taka okrutna.
Jak nauczysz się historii i zgłosisz się jutro do odpowiedzi, to może może xd :*
Ty wykorzystywaczu... :C Ale dobrze, dla Ciebie odpowiem. Możesz to ogłosić na tablicy na FB. I wiesz co jeszcze powiem, odpowiem i dostanę 6 :P
Zgoda, jak dostaniesz 6 i dobrowolnie się zgłosisz to  cały dzień poświęcimy, żeby Cię nauczyć przynajmniej podstaw ^^
Podstaw powiadasz? Spadaj! Przez cały dzień to ja nauczę się o wiele więcej, zresztą sama się przekonasz! 
Zobaczymy! Czyli umowa? xD
Tak, Okey? 
Okey!
...


piątek, 24 października 2014

Wygląd bohaterów!



Lucy Hearfilia



Natsu Drangell



                      


Gray Fullbuster

                        

Loke


Levy McGarden

               

Erza Scarlet

                                  


Mirajane Strauss



Juvia Lockser

                              

Gajeel Redfox

                               


Lisanna  Strauss


                           


Yukino Aguria

                

Wendy Marvell

              

Jellal Fernandes

                                            

Angel

                                       

Mary Hughes

                       

Minerva Orlando




Flare

 

Jude Heartfilia



Haru i Ellie









poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział VII - Kolacja

Ojciec Natsu wziął swoją ukochaną pod rękę i podszedł koło schodów. Jego syn zaś otworzył drzwi, jego oczom ukazała się śliczna blondynka o pięknej jasnej cerze, ubrana w kremową sukienkę ze śliskiego materiału z podszewką, zakończona dużo przed kolanami. Do tego wysokie szpilki w kolorze brązowym a także torebka i akcesoria w tym odcieniu. Natsu padłby na jej widok, zapewne, gdyby nie jego mama, której spojrzenie czuł na sobie. Obserwowała każdy jego ruch, jakby później miała wypytać o wszystko. Dziewczyna zrobiła pierwszy krok, podeszła do chłopaka i dała mu buziaka w policzek, po raz drugi w tym dniu. Salamander z drżącymi rękoma zamknął drzwi. Lucy zaś podeszła do rodziców przyjaciela i ukłoniła się lekko. Różowowłosa kobieta, nie wiedziała co ma zrobić, nikt jej  się nigdy nie ukłonił. Poczuła się jak arystokratka. Igneel jako pierwszy ocknął się z osłupienia podszedł bliżej gościa i ucałował dłoń. Następnie pani Dragneel rzuciła się na dziewczynę wyściskała i ucałowała w policzek chyba tysiąc razy. Po czym powiedziała zachwycona:
- Nigdy nie widziałam tak, pięknej, eleganckiej młodej damy.
- I do tego tak kulturalnej. - dodał oczarowany Igneel, na którym ciężko było zrobić dobre wrażenie.
- Dziękuję, mnie również miło państwa poznać. Natsu nie mówił, że ma tak piękna mamę.
To prawda Jasmine była śliczna. Wyglądała bardzo młodo, a do tego była bardzo zadbana. Jej włosy przypominały te z okładek modowych, zresztą fryzura i sukienka również.
- Jakaś Ty miła. Jestem Jasmine a to mój mąż Igneel.
- Jeszcze raz bardzo mi miło nazywam się Lucy Heartfilia. - dodała spokojnie lecz z uśmiechem dziewczyna, po czym jakby dopiero się obudziła wręczyła kwiaty pani domu, a gospodarzowi wino.
- Dobrze Lucy, pewnie jesteś głodna. Kolacja już czeka. Natsu zaprowadź tę jakże uroczą damę do stołu ja wstawię kwiaty do wazonu. Ojciec chłopaka poszedł włączyć stare kawałki z płyty gramofonowej, które uwielbiał. Natsu odsunął krzesełko blondynce i usiadła. Zaraz po niej dołączyli inni.
- Smacznego! - powiedział dumnie Jasmine. - Całą kolację przygotowywałam sama, mam nadzieję, że wszystko się udało i nic nie jest niewypałem, jak to mówi młodzież - dodała rozkosznie kobieta.
- Na pewno nie, już widzę moje ulubione danie. Wskazała na sałatkę grecką i ziemniaki zapiekane, wyglądające i smakujące jak frytki.
- Cieszę się, ale musisz spróbować wszystkiego.
- Nie wiem, czy ram radę, tyle tego pani naszykowała.  Musiała się pani bardzo namęczyć.
- Właściwie to pewnie jadasz lepsze rzeczy. - dodała , nie świadoma sytuacji w domu Heartfilia.
- Mamo! - odrzekł szybko chłopak, dopiero teraz zabierając głos.
- Tylko stwierdziłam. Takie piękny dom to gospodyń pełno. Twoja mama pewnie ma ciężko. A tak nawiasem to jej nie wiedziałam w ogóle ani twojego taty.
- Mamo, przestań to niegrzeczne.
- Dokładnie Jasmine.
- Ale o co wam chodzi. Jestem ciekawa po prostu, chciałabym poznać mamę tak przemiłej osoby jaka jest Lucy.
- Nie będzie miała pani miała niestety możliwości. Ona..- zaczęła Lucy, ale szybka jak zawsze Jasmine przerwała jej w pół zdania.
- Pewnie jest bardzo zajęta. Przenosi pracę do domu. Znam ten ból.- przy tych słowach wskazała na męża.  On tylko pokiwał głową i złapał za dłoń swoją ukochaną.
- Moja mama nie żyje. - powiedziała z powagą dziewczyna prostują się i biorąc dokładkę sałatki.
Przez chwilę zapadło milczenie. Różowowłosa kobieta spuściła głowę, bardzo zawstydzona swoją ciekawością. Lucy na początku patrzyła na wino, ale zaraz pomyślała, że nie może być zła na mamą kolegi. Przecież chciała być miła, była miła. Zaprosiła ją do siebie, chcąc ją ugościć jak księżniczkę, ale była również ciekawa jakich ma sąsiadów, to chyba logiczne. Lucy złapała delikatnie za dłoń kobiety i uścisnęła lekko, dopóki ta nie podniosła zaczerwienionych oczu i nie spojrzała na nią. Dziewczyna odpowiedziała promiennym uśmiechem. - Proszę się nie przejmować. Pogodziłam się z tym, może dlatego, że miałam 7 lat. Natomiast mój tato dużo podróżuje, ma firmy w kilku krajach. Czasami wyjeżdża na całe miesiące, jak teraz.
- Lucy, jest bardzo pracowita, sama sprząta i przygotowuje jedzenie. - dodał Natsu. - Niedawno nauczyłem ją  robić leczo.
- Tak, jest pyszne zawsze w soboty znajduje się w moim menu. Pani przepis?
- Moich rodziców, są kucharzami. - powiedział spokojnie ojciec różowowłosego.
- To wspaniale a pan również gotuje, czy jest pełnoetatowym lekarze? - zapytała ciekawa
- Zdecydowanie pełnoetatowym lekarzem, gotowanie to moje hobby. Ale gdybym ja gotował to mojem żonie nudziło by się w domu, nie Jasmine?
- Tak, pewnie, nie miałabym co robić. Ach Igneel, jak dobrze, że tak o mnie myślisz. -  odrzekła po czym ciągle trzymający się za ręce, zaczęli się do siebie śmiać i dali sobie buziaka w usta.
- Mamo, tato, nie przy jedzeniu. Mamy gościa.
Lucy patrzyła na kochającą się parę. Wyglądali pięknie. Przypominało jej to rodziców z czasów młodości. Przeglądała ich zdjęcia. Na wszystkich byli przytuleni. Świata poza sobą nie widzieli. A teraz po śmierci mamy, tata znalazł sobie inną. Nie miała mu jednak tego za złe. W końcu, był sam przez tyle lat.
- O czym tak myślisz? - zapytał Natsu kiedy Lucy zapatrzyła się w jeden punkt.
- A niczym ważny, zresztą to nie grzeczne z mojej strony. Coś sobie przypomniałam.- powiedziała, te słowa, po czym zaczęła nowy temat. - Natsu się państwu chwalił?
- Czym, jeśli można zapytać? - powiedział zdziwiony, ale uśmiechnięty ojciec przegryzając kurczaka w sosie czosnkowym.
- Jesteście parą? A ja nic nie wiem, Natsu.. Czemu, Ty mi nic nie mówisz.
- Nie, nie , nie .. - zaczęli równocześnie Natsu i Lucy i się roześmiali.
- To o co chodzi?
Heartfilia miała zacząć opowiadać, ale coś w kuchni zaczęło pikać. Jasmine przeprosiła i wyszła na chwilę, przyszła po 2 minutach.
- No Natsu pochwal się.
- O nic nie chodzi. - odparł Salamander, jakby nie wiedział o co chodzi przyjaciółce.
- Natsu, przypomniał sobie, fragment z przeszłości.- opowiedziała szybko blondynka.
Twarz rodziców, nagle zbladła. Puścili się za ręce. Igneel upił trochę wina z kieliszka a Jasmine patrzyła się pytająco na chłopaka.
- To prawda Natsu? Czemu nam nic nie mówiłeś?  - zapytała szorstko matka.
- Co sobie dokładnie przypomniałeś? - szybko dodał ojciec.
- Mamo, nie powiedziałem, bo to nie było istotne. Tato, widziałem tylko, jak Mary zaczęła kręcić się wokół siebie, a ja kazałem jej przestać, i coś do niej krzyczałem, ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć co. - burknął, jakby wcale nie chciał opowiadać swoim rodzicom o tym co się zdarzyło.
- Czy to nie wspaniałe, że przypomina sobie, co robił wcześnie, może powinien skontaktować się ze swoimi przyjaciółmi, żeby mu pomogli.
- Nie, dosyć. - powiedział podnosząc głos Jasmine i wstając od stołu. Lucy, przestraszyła się i momentalnie zrobiło jej się głupio, że to powiedziała.
- Ja przepraszam - odrzekła wstając. Natsu spojrzał na nią błagalnie, żeby tego nie rozbiła, żeby nie odchodziła.- Nie powinnam mieszać się w nie swoje sprawy. Jest mi bardzo przykro, że panią uraziłam. Powinnam już pójść, bo zrobiło się późno.
- Nie musisz, nigdy iść. - powiedział młody Dragneel.
- Możesz zostać Lucy. Deser, żona poda, za jakieś 30 minut. Do tego czasu, możesz z Natsu pójść na górę, czy zobaczyć dom. - zaproponował ciepło Ingeel.
Matka Natsu, nic się nie odzywała. Nie powiedziała ani słowa. Po chwili stanęła tyłem do przyjaciółki syna i powiedziała.
- Wydaje mi się, że musicie na jutro odrobić lekcję. Kiedy indziej się spotkamy. Muszę odpocząć, źle się czuję.
- Oczywiście, to..- zaczęła Lucy, stojąc już o progu jadalni, kiedy nagle przerwał jej różowowłosy, stojąc koło niej i gapiąc się na odwróconą plecami matkę i siedzącego z lampką wina ojca.
- Ja Ty możesz być taką egoistką mamo. Nie wiesz, jak mnie tym krzywdzisz, że nic mi nie mówisz, jak było kiedyś. Ty to doskonale pamiętasz, a ja nie. Zawsze gdy o tym rozmawiamy, zachowujesz się tak samo jak teraz. Ciągle uciekasz.
- Natsu... - zaczął delikatnie ojciec, ale nie mógł uspokoić syna, ten już wiedział jak dobić matkę.
- Nawet nie wiesz jak zraniłaś Lucy. Zaczęłaś mówić o jej mamie, w taki sposób. Wtrąciłaś się jej życie, o którym ona nikomu nie opowiada. A tobie tak. Powiedziała, bez zawahania i założę się, że powiedziałaby więcej, bo Ci zaufała. A Ty zachowujesz się narcystycznie. I wiesz co.. - mówił  coraz głośniej chłopak, aż do chwili, kiedy na jego klatce piersiowej nie znalazły się ręce blondynki. Patrzyła na niego ze łzami w oczach. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie płakać, że nie pozwoli na to. A to co jego własna matka ją do tego doprowadziła. Nie odezwał się już ani słowem , wpatrywał się w jej piękne oczy, w których  był zakochany, od pierwszego spotkania.
Nagle ojciec wstał i wyszedł z Jasmine do salonu. Po chwili wrócił. Podszedł do nastolatków wpatrzonych w siebie.
- Przepraszam, za nią Lucy, Natsu ma po części rację. Tylko jeśli chodzi o Ciebie. Jeśli chodzi o niego. To on jeszcze mało rozumie. Ale teraz nie pora na kłótnie. Tak bym chciał, żebyś jeszcze kiedyś nas odwiedziła. Mam nadzieję, że się do nas nie zrazisz. Czekamy na Ciebie. Może na następnej kolacji ja coś ugotuje. A teraz, muszę wracać do żony. Bardzo miło, było Cię poznać, młoda damo.
- Pana i pańską żonę również. Proszę się mną nie przejmować. To ja niepotrzebnie zaczęłam mieszać się w rodzinne sprawy, które mnie nie dotyczą. Z wielką chęcią spróbuje pana kuchni. Może następnym razem ja coś przygotuje, najlepiej jak tato wróci, on chętnie poza państwa.
- Ależ to doskonały pomysł. To do zobaczenia. Natsu zaopiekuj się koleżanką. Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszedł zostawiając po sobie, tylko zapach bryzy morskiej. Przyjaciele, zatrzymali się w korytarzu.
- Nie pokazałem Ci tego, czego chciałem.
- Następnym razem.
- Myślisz, że on będzie?
- A Ty myślisz, że nie? Moje zaproszenie było całkiem poważne. Powoli przesuwali się w kierunku drzwi. Natsu zabrał z wieszaka swoją kurtkę, bo zrobiło się zimno i założył na gołe ramiona blondynki.
- Serio, chcesz ją jeszcze widzieć, po takim zachowaniu?
- Jest wspaniałą osobą. Jest taka jak Ty Natsu. Zaufałam jej od pierwszej chwili kiedy ją zobaczyłam, tak samo było z Tobą. Macie to coś. Przyciągacie zamknięte osoby i czynicie je całkowicie otwartymi na innych. Powiedz mi czy Twój tato nie był samotny w młodości?
- Skąd wiesz?
- No widzisz. Spójrz jak twoja mama go odmieniła. To samo zrobiłeś ze mną. Bardzo ja polubiłam. Nie chcę odizolowywać się od niej. Bo tak to mogę odizolować się od Ciebie, a tego bym nie zniosła. - ostatnie słowa wypowiedziała z silnie bijącym sercem. To coś. poczuła motylki w brzuchu. Nigdy czegoś takiego nie doznała. Patrzyła wyczekująco na chłopaka, aż coś powie. On natomiast wpatrywał się w nią. Ciągle i ciągle coraz intensywniej.
- Nie wiem co bym zrobił, gdybym Cię nie poznał.
- Ja wiem.
- Co niby?
- Znalazł byś mnie w innej osoby. Tacy ludzie przyciągają się jak magnesy.
- Mam szczęście. - odrzekł szczerze chłopak.
- To ja jej mam. Takich osób, jak Ty jest mało, a takich jak ja masa. Mam szczęście, że siedziałam w tym rzędzie.
Chłopak patrzył na jej cudowne usta, teraz kiedy mżyło wydawały się takie delikatne i bezbronne. Chciał je pocałować, ale wiedział, że nie może, ona kochała innego. Musiał sobie to uświadomić. A jednak chciał z nią spędzić tą noc, nieważne, że musiałby się ciągle powstrzymywać, ale przynajmniej byłby z ukochaną.
- Wracasz, czy wchodzisz? Jak wiesz jestem sama , jak zawsze.
- Wchodzę. - odparł, bez namysłu chłopak. Przebiegli przez ulicę i Lucy otworzyła kluczykiem drzwi.
- Jesteśmy po wspaniałej kolacji. Więc jedzenia Ci nie zaproponuje, filmu też nie, bo ja szybko padam przy nich.
- Pokój, po prosu pokój.
- A więc zapraszam.
Znaleźli się w jej sypialni. Nic się nie zmieniło. Natsu padł na jej łóżko i wpatrywał się na antyramę z zdjęciami, nie mógł się przyzwyczaić, że ich zdjęcie, już tam zawisło i to w samym środku, obok zdjęcia z Levy. Zdjęcie Loke`go nadal tam wisiało, ale w rogu tak jak Gray`a.  Był zadowolony. To jednak za mało powiedziane, być szczęśliwy.
- Ej, zająłeś całe łóżko. - Chłopak spojrzał na swoją pozycję, przesunął się tak, aby zajmować jedno miejsce i poklepał obok, żeby dziewczyna usiadła. Ona zaś położyła się obok niego, choć serce jej tłukło, miała nadzieję, że chłopak tego nie słyszy.
- Co do balu... - zaczął chłopak.
- Tak. - powiedziała stanowczo dziewczyna.
- Ale co tak? - zapytał chłopak
- Czy chce z Tobą pójść? No to odpowiadam tak. - powiedziała wyszczerzona, nie patrząc w oczy koledze.
- Ale ja..  poważnie chcesz, ze mną iść?
- A to chodziło Ci o coś innego?
- No szczerze to chciałem zapytać , czy Gray Cię już poprosił.
- A po co mi on? Zresztą, zapewne idzie z Juvią.
- No to będzie mi szalenie miło, jeśli panienka Heartfilia, zechce ze mną zatańczyć poloneza na balu debiutantek.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś. Powiedziała to i wtuliła się w jego, po czym usnęła. Była zmęczona po kolacji. Nie chciała myśleć o niczym, nawet nie była pewna, co właściwie robi. Postępowała tak, jak podpowiadało jej serce.
Natsu widząc blondynkę uśmiechnął się w duchu i objął ją rękami. Sam pomimo szału w sercu usnął i dał przenieść się do odległej krainy PANA SNÓW.
Lucy obudził dzwonek telefonu. Chwyciła go szybko odrywając się od chłopaka i chciała wyłączyć, ale to nie jej komórka wibrowała, tylko jego. Wzięła ją do ręki i zobaczyła, że dzwoni jego mama, wyszła z pokoju i odebrała.
- Halo? - powiedziała lekko zaspanym głosem
- Lucy? Gdzie jest Natsu? - zapytała nieco zdziwiona mama chłopaka.
- Jest u mnie właśnie śpi. Odebrałam, bo nie chciałam go budzić. Wczoraj był zmęczony.
- No tak rozumiem. To dobrze, że jest u Ciebie. Martwiłam się jak nie wrócił do domu na noc.
- Ma się dobrze, proszę się nie martwić.
- Dziękuję, Lucy.. Ja .. właściwie to ja chciałam Cię przeprosić.
- Nie ma za co, doskonale rozumiem, że to jest trudny temat w państwa domu.
- Bardzo trudny. Boję, się o niego. Nie chcę, żeby zadawał się z tamtym towarzystwem, nie było ono.. odpowiednie. Nie chciałam Cię urazić. Mam nadzieję, że się do mnie nie zniechęcisz.
- Oczywiście, że nie, jakbym mogła. Jest pani wspaniałą osobą a to, że martwi się pani o syna i bo broni to świadczy o pani jako o dobrej matce.
- Ach, jestem taka miła i wyrozumiała. Poniosło mnie wczoraj, wiedz, że do naszego domu, zawsze masz wstęp wolny, wpadaj kiedy chcesz. Dobrze, że Natsu Cię poznał.
- To ja się cieszę, że poznałam jego.
- Ach. Muszę kończyć jadę do pracy. Powodzenia w szkole.
- Dziękuję, miłego dnia.
- Wzajemnie.
Po rozmowie, z mamą różowowłosego, dziewczyna spojrzała na wiszący zegarek była godzina 6:40. Postanowiła obudzić chłopaka. Musiał się przecież przebrać i zjeść śniadanie. Podeszła do niego i lekko popukała w plecy. Chłopak tylko mruknął, że zaraz wstaje więc dziewczyna weszła do łazienki. Marzyła o kąpieli. Zajęła jej może 30 minut. Lucy uwielbiała długie siedzenie w wannie, to ja uspokajało. Tym razem, wiedziała, że nie ma tyle czasu, więc 30 minut musiało jej wystarczyć. Otworzyła drzwi i zobaczyła siedzącego na brzegu łóżka różowowłosego. Zawstydziła się, ponieważ miała na sobie, tylko biały, niezbyt długi ręcznik. Sądziła, że chłopak jeszcze śpi i zdąży wyjąć ubrania, ale on wpatrywał się w nią przez chwilę po czym szybko odwrócił wzrok. Ona lekko się zaczerwieniła i pobiegła do szafy.
- Przepraszam - wyszeptał chłopak.
- Nie ma sprawy, to ja zapomniałam wziąć ubrań. - powiedziała po czym weszła z powrotem do łazienki. - Słuchaj dzwoniła Twoja mama.
- I co chciała.
- Martwiła się o Ciebie. Nie pisałeś jej, że zostajesz u mnie?
- Usnąłem. Lucy..?
- Zaraz wychodzę.
- Okey, poczekam.
Gdy odwrócił się w stronę łazienki dziewczyna była już ubrana, stała na progu z jeszcze wilgotnymi włosami, lekko zaróżowioną skórą. Jej dzisiejszy ubiór był zadziwiający. Granatowe czeszki, obcisłe białe spodnie rurki, uwydatniające jej zgrane nogi, biała bluzka na ramiączka włożona w spodnie i na to zarzucona luźna granatowa bluzka. Natsu, mógłby patrzeć tak na nią godzinami, ale wiedział, że i to by nie wystarczyło.
- To o czym chciałeś pogadać?
- Aaa.. yy... może odwiozę Cię do szkoły? Co ty na to ?
- Jasne, pewnie. To ja zrobię śniadanie.
- Wiesz, pójdę do siebie, muszę się ogarnąć. Za dużo czasu u Ciebie przebywam.
Lucy z uśmiechniętej miny od razu zrobiła ponurą. Może lepije nazwać ją przestraszoną. Podeszłą do chłopaka i wzięła go za ramię.
- Wszystko w porządku? Coś się dzieję?
- Bo wiesz.. - zaczął, ale nie wiedział dokładnie jak sformułować zdanie.
- Ja nigdy nie zaprosiłem Cię do siebie, tak naprawdę. Wtedy na kolacji .. chciałem żebyś weszła do mnie do pokoju. Chciałem porozmawiać.. ale wtedy mama...
 - Nie, to nie wina Twojej mamy. Tylko moja. Ja zaczęłam. Nie mam nic na swoją obronę.
- Ale .. nie rozumiesz.. Ona zepsuła to ..
- Ale co .. ?
- Chciałem, żebyś mnie poznała. Tak naprawdę, jaki jestem . Zaakceptowałaś mnie od razu. Pomogłaś mi, mam przyjaciółkę. Miałem dla Ciebie niespodziankę, ale nie wypaliło.
- Natsu..
- Nieważne - powiedział chłopak, po czym wstał. - Idę do siebie. Spotkamy się za 30 minut przed na drodze.
- Ale..
- Na razie.
Heartfilia aż usiadła z wrażenia. Nie wiedziała co powiedzieć, niespodziankę.. ale z jakiej okazji.. dla mniej..
Siedziała na łóżku i wpatrywała się w okno, gdzie widziała wchodzącego do domu naprzeciwko chłopka. Wiedziała, że jest poddenerwowany. Nie wiedziała jednak dlaczego. Wstała podeszła do lusterka. Jak co rano, przypominało jej ono żeby brała leki. Spakowała połowę książek. Resztę miał wziąć Salamander.
Wzięła plecak, perfumy i pomatkę na dół. Podeszła do apteczki wyjęła lekarstwa i nalała wody do szklanki i popiła. Z okazji dużej ilości wolnego czasu, postanowiła zrobić lunch do szkoły, dla siebie i kolegi.
Zrobiła pyszne kanapki z masłem orzechowym i nutellą. Wyjęła z lodówki buteleczkę mleka i soku pomarańczowego, włożyła w torebeczkę dwa jabłka i pudełeczko czekoladek, które wczoraj kupiła. Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że może już wychodzić, pozostało 10 minut, więc poperfumowała się i pomalowała usta pomatką. Gdy miała wychodzić, zobaczyła pod swoim domem  samochód Gray`a. Zamknęła drzwi na klucz i schowała go do plecaka. Podeszła do niego, on wyszedł i uścisnął ją mocno, tak jakby była jego dziewczyną a nie koleżanką. to nie był przyjacielski uścisk.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytała zdziwiona Lucy.
- Chciałem pogadać, to coś złego? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No ale, chyba nie teraz. Po szkole najwyżej.
- Chcę teraz Lucy! - powiedział nieco głośniej, łapiąc ją za ramię.
- Teraz to jest szkoła mój drogi przyjacielu. - odparła zmęczonym tonem blondynka.
- To Cię odwiozę, będziemy wolno jechali i pogadamy. Co Ty na to?
- Przeprasza, ale nie mogę...
- Nie ma, że nie .. Jedziemy ! Przy okazji skręcimy na jakąś kawę. Wsiadaj.
- Nie, mogę! - odparła już nieco mocniejszym głosem.
- Lucy, nie rób scen! Wsiadaj, albo sam Cię tam wprowadzę. - Hearfilia, widziała w jego oczach szaleństwo, jak wtedy, tej straszliwej nocy o której wolałaby zapomnieć. Dziewczyna lekko się cofnęła, ale to nic nie dało. Gray, złapał ją za rękę i objął w pasie i ciągnął w stronę auta.
- Pójść! To nie jest zabawne, jadę z Natsu do szkoły. Umówiłam się już, zostaw.
- Sieć cicho!
- Jak kobieta mówi to zazwyczaj nie powinno jej się tak niegrzecznie odpowiadać. - nagle powiedział ze spokojem głos z tyłu.
- To Ty .. chciałem porozmawiać z przyjaciółką. Ale to prywatna sprawa, więc wiesz.. No nie chcąc być niegrzecznym to spadaj!.
- Ach, myślałem, że tego uniknę. - powiedział to i natychmiast zamachnął się i uderzył prosto w oko czarnowłosego. Ten na pewno by mu oddał, ale nie spodziewał się tego i runął na ziemię, przetoczył się na brzuch, a Natsu, tylko podtrzymał Lucy, żeby nie przewróciła się razem z nim.
- Idź do mnie! Koło garażu stoi motor, zostań tam!
- Ale... - zaczęła zdenerwowana dziewczyna.
- Nie ma żadnego ale, zaraz do Ciebie przyjdę.
- Nie mogę ..
- Już! - krzyknął do niej zdecydowany chłopak.
Blondynka oddaliła się, widziała jak różowowłosy coś mówi, do jej znajomego i ten mu coś odpowiada, ale nie słyszała dokładnie co to było. Szumiało jej w głowie. Nogi były jak z waty. Ręce całkowicie drżały, jak wtedy, jak tego dnia.. - Nie tylko nie to - pomyślała - Nie teraz, nie myśl o tym! - powtarzała w swojej głowie. Spuściła wzrok. Zaczęła się chwiać. Gdy myślała, że upadnie, wtedy poczuła, mocny uścisk z biodra i ramiona, był taki silny i stały, że poczuła się bezpiecznie. Poczuła zapach, ten zapach, który znała od niedawna, a jakby to były wielki. Odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Był zatroskany. Miał ten sam wyraz co wtedy, kiedy leżała w szpitalu. To ten sam Natsu, którego znała. 
- Lucy, co jest ? Co się dzieje? 
- Nic, to nic.
- Zabieram Cię, do lekarza.
- Zostaw. Dam radę. To nie to samo co w szkole.
- Nie ma gadania. - chciał ją pociągnąć do samochodu, ale ona tylko przytuliła się do niego piersi. Poczuła takie ciepło, bezpieczeństwo. Nie chciała się od niego oderwać, było jej wspaniale! Przytuliła się mocniej. Nie mogła sobie przypomnieć tego, kiedyś to poczuła. Tylko wtedy, wtedy przypomniało jej się to - Gray. Tak była jak chodziła z nim. On dawał jej takie oparcie. A później... 
- Pamiętaj, że na mnie możesz, zawsze liczyć. 
- Wiem. - odpowiedziała, nadal wtulona w niego.
- Czego on chciał? Co to było? Przecież się przyjaźnicie.
- On.. nie chcę o tym mówić. Chcę do szkoły. 
- Dobrze, dasz radę wsiąść na motor? 
- Tak, oczywiście. Już jest dobrze. Przeszło. 
- Serce? - odsunął ją lekko od siebie i przychylił się aby zobaczyć jej oczy. Były takie przestraszone. Jakby to kiedyś przeżyła. Chciał wiedzieć co to było, ale obiecał sobie, że nie będzie naciskał. Dziewczyna na potwierdzenie kiwnęła lekko głową. - Powiedział.. - zająknął się nagle, jakby nie chciał zrobić dziewczynie większej krzywdy. - że przyjdzie do Ciebie dzisiaj i się zemści, za wszystko. - dodał szybko Salamander. 
- Czego on chcę.. Chcę Cię ochronić, ale nie wiem, jak .. nie wiem nic. - powiedział ponuro.
- Wiesz i tak zbyt dużo, on tego uderzenia nie odpuści. Dzisiaj w szkole będzie spokój po tym na pewno nie przyjdzie. Za to wieczorem. ... 
- Dzisiaj śpisz u mnie, nie ma rodziców. 
- Nie, daj spokój.
- Nie ma mowy, żeby było inaczej ! - odrzekł i wsiadł na motor. - wskakuj mała. 
Lucy wsiadła i razem odjechali w stronę wschodzącego słońca.. ( do szkoły :/ pfff... a było tak romantycznie)

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział VI - Porzucenie

Lucy i Natsu wtuleni w siebie smacznie spali, gdy zadzwonił nagle dzwonek do drzwi. Pierwsza obudziła się dziewczyna. Zaskoczona, że widzi w swoim łóżku chłopaka. Miał przecież pójść do domu... Wstała powili, spojrzała w lustro, które całe zapisane było różową szminką.
" Pamiętaj o lekach księżniczko!"
Heartfilia, uświadomiła sobie, że jest szczęśliwa z tego powodu, że Dragneel został na noc. Zeszła po schodach układając jako tako włosy. Podeszła do drzwi i je otworzyła. Zobaczyła za nimi niską przyjaciółkę, uśmiechnęła się na przywitanie i wyściskała mocno, po czym zaprosiła ją do środa.
- Hej moja mała blondyneczko. Ja tam minął wczorajszy dzień?
- A bardzo dobrze, Natsu dotrzymał mi towarzystwa.
- Natsu? No proszę. - powiedziała nieco zdziwiona, ale szczęśliwa Levy
- Tak, wiem może to dziwne, ale przy nim zachowuję się jakbym znała go od lat, nie muszę nic udawać, jestem zadowolona.
- No to może pogadamy o tym w Twoim pokoju? Bo widzę że masz dużo do opowiadania.
- No wiesz.. Nie możemy iść do mnie.
- Jeśli chodzi o bałagan czy coś o spoko, posprzątamy.
- Nie... prostu.. On tam śpi.
- Kto? Loke?
- Nie.. - wyszeptała Lucy- Natsu
- Cooo? Jak? O matko... - zasypywała pytaniami blondynkę, która tylko szybko dodała.
- Nic nie zaszło. Po prostu .. Usiądź muszę Ci coś powiedzieć.
- Dobrze, bardzo chętnie..
Gdy poszły do salonu,  Lucy zobaczyła resztki chpsów, paluszków, coli a także prezent od ojca.
- Czy chodzi o te pudełko? - zapytała niebieskowłosa
- Tak, zapomniałam o nim, ale wczoraj przed obejrzeniem filmu Natsu je znalazł i kazał mi otworzyć. Znalazłam w nim dwie suknie i jakieś akcesoria do nich a także to. Wyjęła z paczki list i podała do przyjaciółce. Dziewczyna czytała w milczeniu. Po czym powiedziała.
- Lucy ja przepraszam.
- Ale za co Levy, to nie Twoja wina, że ojciec mnie olewa i przekupuje mnie prezentami.- powiedziała Heartfilia przyglądając się badawczo koleżance.
- Ale ja też chce Ci coś powiedzieć..
- Co się stało Levy? - zapytała lekko zaniepokojona.
- Ja też.... Muszę wyjechać.. Ja ..
- Czemu? Co się stało? Dlaczego?
- Moja mama.- te dwa słowa wystarczyły, żeby blondynka nie pytała dalej.- Ona ma jedyną szansę na pełne zdrowie w Niemczech. Tam mają wykonać specjalną operację. Nie będzie mnie miesiąc. Szkoła już wie.. Miałam powiedzieć Ci wcześniej, ale się bała. Nie chcę Cię zostawiać, bo jesteś dla mnie bardzo ważna, ale muszę o nią zadbać, jak jest taka możliwość to chce to zrobić. Ona też. Ufa mi, a ja nie mogę jej zawieść.
Wiem, możesz być wściekła masz powód. Ale pamiętaj, zawsze możesz do mnie dzwonić. Nie zostawię Cię samej, nawet jak nie będzie mnie przy Tobie cieleśnie, wiedz, że będę czuwała duchowo.
- Levyś kochanie - wybuchła płaczem Lucy i przytuliła mocno przyjaciółkę.
- Lucy.. - wyszeptała niebieskowłosa i pogłaskała koleżankę po włosach.
- Nie będę zła, na Ciebie, gdybym była to zachowałabym się jak najgorsza w świecie egoistka. Nie chcę nią być, wiesz jak kocham Twoją mamę, była dla mnie jak druga mama. Chcę jej zdrowia tak samo jak Ty. Nie przejmuj się mną mam, zajmę się sobą.
- Dziękuję, że mnie rozumiesz. Zadzwonię do Loke`go, żeby pilnował Cię z lekami.
- Nie.. on wyjechał. Nie będzie go przez dwa tygodnie.
- Jak to? O nie.. Ja nie mogę Cię tak zostawić.. Nie wiedziałam .. - wyszeptała bezradnie dziewczyna.
- Ej, ja nie jestem aż w tak ciężkim stanie jak Twoja mama, spokojnie, ja poczekam. Wrócisz przed balem debiutantek?
- Na pewno. Muszę zobaczyć jak pięknie będziesz wyglądać.
- Jasne. A poza tym Levy, jak zapłacisz za ten zabieg?
- No.. o tym pomyśle później. Wpłaciłam 7 tysięcy złotych zaliczki, powiedział, że resztę zapłacę przed i po operacji.
- A jaka jest łączna kwota? - zapytała poważnie blondynka, bo wiedziała, że u Levy nie przelewa się z kasą.
- 200 tysięcy.. - wyszeptała załamana mała osóbka
- O matko, Levy  sama nie dasz rady.
- Dam, jakoś dam. Postanowiłam załapać jakąś pracę tam i jakoś spłacę ich.
- Nie ma mowy. Dam Ci te pieniądze.
Dziewczyny nie słyszały, ale na schodach przez większość ich rozmowy stał Natsu. Słyszał wszystko i podziwiał blondynkę, za jej zachowanie, za to, że nie krytykowała przyjaciółki i do tego chce ją wspierać. Postanowił podejść do dziewczyn i się przywitać i zaproponować pomoc.
- Nie ma mowy.. Ja nie po to przyszłam.. Przepraszam.. - nie zdążyła dokończyć, bo zobaczyła spokojnie idącego w ich kierunku chłopaka, który zatrzymał się przy małej osóbce i złapał za ramiona.
- Razem jakoś damy radę.. nie? - w końcu się przyjaźnimy.
- Wszystko słyszałeś? - zapytała, McGarden po czym zrobiło jej się głupio.
- Tak, ale nie masz się czym przejmować, ja nie powiem nikomu. A co do kasy, moi rodzice mają spro tego odłożone dla mnie. Mam do nich dostęp, wiec spokojnie wypłacę 60 tysięcy, resztę mogę pożyczyć.
- Nie ma mow....
- Ja mam też mam w baku swoje pieniądze, będzie tego około 300 tysięcy. - dodała, jakby zawstydziła się tego. Jej koleżanka nie miała nic, a ona opływała w kasę.
- Boże, bank obrabowałaś z ojcem czy coś - powiedział śmiejąc się do niej chłopak
- No, coś w tym stylu.
- No to akurat na tą okazję. To co po połowie.
- Nie ja zapłacę całość.
- No chyba żartujesz. Też chcę pomóc mojej nowej przyjaciółce. - powiedział to zwracając się serdecznie do Levy. Ona tylko wstała i rzuciła się na chłopaka przytulając mocno do siebie, po chwili zrobiła tak samo z Lucy.
- Jesteście tacy Kochani. Nie wiem jak mam wam dziękować. Ja oddam wszystko obiecuje. Co do grosza.
- Nie ma za...- zaczęła blondynka, ale chłopak jej przerwał w połowie zdania.
- Dobra, tylko ma być co do grosza, bo jak nie to naśle na Ciebie moich ziomów.- powiedział z uśmiechem na ustach. Po tych słowach wszystkim polepszył się humor. Gadali przez dłuższy czas, po czym razem pojechali do banku i do domu Levy i pożegnali się z nią. Następnie każdy wrócił do siebie....

Po dwóch tygodniach...


W tym czasie sporo się zmieniło. Życie szkole rozwinęło się w mgnieniu oka. Wszystkie kółka z tamtego roku zaczęły od nowa swoją działalność. Z postanowienia szkoły, każdy musiał do jakiegoś należeć. Erza pozostała w kółku matematycznym wraz z Levy, Mira jak w tamtym roku dołączyła do kółka teatralnego, Lucy też się zastanawiała, nad tym, ale w końcu poszła do redakcji gazetki szkolnej. Natsu postanowił zapisać się do klubu informatycznego i sportowego. Podobnie jak chłopaki z jego klasy. Natomiast Juvia a co za tym idzie Gray do grupki szalonych naukowców, czyli zajęcia z chemii, biologii i fizyki. Pozostałe osoby rozproszyły się według swoich zainteresowań. Tak, tak Gray dołączył do szkoły jako nowy uczeń Faity tail. Siedzi na wszystkich zajęciach z Juvią i trzyma się z nią, chodzą plotki, że zostali parą. Poza tym każdy angażuje się w pomoc przy Balu Debiutantek. W tym roku kolorem przewodnim jest różowy. Osoby z kółka teatralnego, informatycznego i redakcyjnego zaciekle pracują nad dekoracjami, ponieważ pozostały nie całe dwa tygodnie. Obydwie sale będą ozdobione w gwiezdnym stylu. Lucy ze swoimi kolegami z zespołu robi, ulotki i ogłoszenia i rozwiesza je na drzewach i w sklepach w całym mieście. Sama Heartfilia, dostała zgodę, na artykuł w prestiżowej gazecie, na pierwszej stronie.  Z tej okazji Natsu zorganizował imprezę na jej cześć. Właśnie, zapomniałabym dodać, że przyjaźń Lucy i Natsu rozwinęła się bardzo. Szczególnie przez projekt z biologi, który mieli wykonać. Spotykali się codziennie i codziennie gadali. Blondynka pomimo to, że tyle osób ją zostawiło i wyjechało to była szczęśliwa, że na różowowłosego.  Niestety jej kontakt z Loke` im się urwał. Nie napisał do niej ani jednej wiadomości, nie dzwoniło do niej, ani nie wysłała listu przez ten czas kiedy był w Madrycie. Lucy codziennie wysyłała do niego smsy, jednak nie dostała żadnej odpowiedzi. Szczerze mówiąc, to już poddała się i nie widziała już sensu, postanowiła, że poczeka na wyjaśnienia kiedy wróci. Salamander wspierał ją na każdym kroku, pocieszał, troszczył się, rozśmieszał jeśli widział, że dziewczyna chodzi smutna. Jej ojciec jeszcze nie wrócił od czasu ostatniego listu dostała jeszcze jeden z wiadomością, że przyjdzie prosto z wyjazdu na bal i tam się spotkają. Levy pisała do niej co dwa dni i opowiadała co u niej i przy okazji wyciągała wiadomości jak tam u niej i Natsu. Lucy musiała jej za każdym razem tłumaczyć, że nie są razem. Niebieskowłosa wraca 2 dni przed balem. Operacje jej mamy się udała. Teraz musi jeszcze przejść rehabilitację i  może powoli wracać do dawnego życia, ale bez przemęczania się. Heartilia, sporo rozmawiała pod z Gajeel ` em pod nieobecność przyjaciółki i przemówiła mu do rozsądku. Chłopka postanowił jeszcze raz spróbować z małą osóbką i poprosić ją na bal. Tak jak mówiła Levy, wszystkie jego dotychczasowe dziewczyny nie spełniały jego wymagań. Lucy, zaczęła się z nim dogadywać po długiej przerwie. Chłopak zawsze lubił blondynkę i nawet jak zerwali z Levy, pytał się o rady i lekcje i pisał czasami na różne tematy. Lucy przyciągała do siebie niezłe tłumy. Już w redakcji gazety, w której jej artykuł znalazł się na pierwszej stronie, wszyscy ją polubili. Przez Gray` a zaczęła od nowa rozmawiać z Juvią, ale gdy są we troje, choć widzi spojrzenie chłopaka, nie krępuje ją to, bo przez ten czas, przekonała się, że nic do niego nie czuje, poza miłością jak do brata, czy najlepszego przyjaciela. 
Dzisiaj, po lekcjach wszystkie kółka miały zostać i wraz z samorządem szkolnym ustalić co i jak w kwestii balu, aby każdy się zaangażował. Lucy jako przewodnicząca, Erza zastępca i Ultear sekretarka i skarbnik, czekały już w sali gimnastycznej, podzielonej na dwie części. W jednej zazwyczaj ćwiczyli chłopcy a w drugiej dziewczęta. Jako pierwsze zgromadzenie weszło kółko teatralne na czele z Mirą, następnie klub sportowy mężczyzn, później klub sportowy żeński, cheerleaderki, informatycy, matematycy, szaleni naukowcy, redakcja szkolna, architekci i projektanci a także kółko miłośników książek, do których Lucy też należała. Gdy wszyscy zajęli odpowiednie sektory, żeby nie mieszać się razem, Heratfilia wyszła na środek i zaczęła swoją przemowę.
- Witam kochani. Wiem, że może nie na rękę zostawać wam po lekcjach, ale to będzie szybkie spotkanie, więc nie zajmę wam więcej niż pół godziny. Jak sami wiecie zbliża się Bal Debiutantek, dzień na który każdy czeka. 
- Taa , jasne chyba dziewczyny tylko, żeby chwalić się nowymi ciuchami... - przerwał jej zirytowany  Max.
- Przepraszam, Cię ale nie dla wszystkich liczą się piękne ubrania i kosztowna  biżuteria. Nie chcąc być nie miłą, to w tamtym roku, chłopaki bardziej skorzystali okazji balu, bo się narąbali do upadłego i później my musiałyśmy wszystkich wynosić, bo sala była cała za rzy... brudna. - powiedziała zdenerwowana Erza, ale Lucy, przerwała jej ruchem ręki i uśmiechnęła się do zgromadzonych.
- No dobrze, mówię z góry, że sam bal, jest bardziej przyjemny dla dziewczyn, ale na imprezie po balu to chłopaki przejmują pałeczkę. Wtedy możecie się wyszaleć, za te wszystkie dni przygotowań. Ten bal to tradycja naszej szkoły od 20 lat, więc trzeba ją uszanować i zorganizować, coś spektakularnego, czego jeszcze nie zrobiła żadna inna klasa. W tym roku padło na nas, żebyśmy naszykowali salę, więc musimy im pokazać, że umiemy pięknie wszystko załatwić. - opowiadała ze spokojem dziewczyna.
-No dobra, niech wam będzie. A to party to gdzie? - zapytał Warren.
- Nie wiem, poszukamy jakiegoś dobrego lokalu i tam...
- Nie może być u Ciebie? Nie musimy zapraszać starszych klas.
- Po  pierwsze nie, bo tata wraca do domu w tym dniu, po drugie, zawsze zapraszało się inne klasy a po trzecie pozostawicie po sobie taki syf, że nawet perfekcyjna pani domu tego nie ogarnie.
- Ale jesteś sztywna Lucy, zabawa się liczy. No dawaj, chyba że się boisz.
- I po co się tak gorączkujesz, powiedziałam nie.
- Heartfilia, boi się tatusia. Bo co jak zobaczy jaka jesteś naprawdę to Cię porzuci.
Natsu czuł narastające w nim zdenerwowanie. Chciał bronić przyjaciółkę, przed natrętnym chłopakiem, ale jeden rzut oka na nią sprawił, że wszystko z niego uszło. Ona była oazą spokoju. Nie było po niej widać żadnych nerwów. Różowowłosy, tylko uśmiechnął się do blondynki promiennie, aby podkreślić, że całkowicie jest z nią, cokolwiek powie.
- Max, czy ja ingeruje w Twoje problemy rodzinne? Jak chcecie mogę wam opowiedzieć sytuację z mojego domu. Że nie jest tak pięknie, na jak wygląda. Doprawdy macie ochotę wysłuchiwać tego? Tak? To się zastanówcie zanim cokolwiek powiecie o moim ojcu, bo go nie znacie. On by mnie nie porzucił, a o ile dobrze wiem Twój tato ma takie skłonności Max. A więc nie zauważaj wad w drugim człowieku, zanim nie spojrzysz na siebie. - odpowiedziała poważnie blondynka.
- Jak śmiesz...- zaczął chłopak
- Uspokój się! - wrzasnął na niego Jellal.
- Dokładnie - dodała szybko Erza, ale nie wiadomo, czy chciałą bronić przyjaciółki, czy zwrócić na siebie uwagę niebieskowłosego.
- A więc do rzeczy bo odbiegamy od tematu. Załatwię coś z Erzą i jakimś chłopakiem, alby nie było pretensji, że babski lokal wybrałyśmy. Niech będzie Max, bo widzę, że on bardzo chętnie mi pomoże i może Natsu. - dodała Hearfilia. - a teraz co najważniejsze polonez. - westchnęła ciężko dziewczyna, tak samo jak chłopaki i usiadła koło Natsu, bo jej miejsce zajął rozszalały tłum dziewcząt, które zaczęły nucić już melodię i dobrane w pary tańczyć na środku sali. Lucy, jak co roku nie pchała się w to zgromadzenie i czekała cierpliwie jak skończą i zajmą z powrotem swoje miejsca. W tym czasie do blondynki przysiedli się chłopcy i zaczęli pytać o szczegóły. Lucy zaczęła ustalać wolne godziny i przydzielać zajęcia kapitanom poszczególnych kółek pozaszkolnych. Chłopaki mieli zajęć się oświetleniem i udekorowaniem sufitu, a także przeniesieniem ławek, krzeseł i stolika szweckiego na 4 metry długości. I oczywiście, najważniejszym ich zadaniem było zrobienie sceny. Cała płeć męska zaczęła wzdychać, wybrali Jellal`a jako kapitana, który miał podzielić ich na mniejsze grupki i każdemu dać jakieś zadanie.
- Lucy, czemu jako Ty jedyna, nie zwracasz na siebie uwagi tłumu?
- Bo nie potrzebuje tego i tak mam jeszcze sporo na głowie. Po co mi to. Jak mnie ktoś zaprosi będzie mi bardzo miło, ale to musi być osoba, którą znam, nie jakiś pierwszy lepszy.
- No spoko. Na przykład Gray?
- Lucy? - rozmowę przyjaciół przerwała jej Juvia, co było wielkim zaskoczeniem dla dziewczyny. - Czy możesz je uspokoić, nie można się skupić, ani w ciszy posiedzieć. Mnie nie słuchają, może Ciebie.. Spróbuj, bo mam ich już serdecznie dosyć. - powiedziała zażenowana niebieskowłosa, po czym dalej stała nad blondynką.
- Tak oczywiście mogę spróbować. - powiedziała opanowana - Słuchajcie! - nadarła się Lucy - Ej wy tam cicho już ! - krzyczała dalej  i pomimo tego, że miała mocny głos to nie mogła przekrzyczeć oszalałego tłumu.
Postanowiła innego sposobu na który dziewczyny na pewno się nabiorą a szczególnie jedna. - Jellal jest nago !!! Natsu i Gaajel też!! Poważnie! - oznajmiła po czym wszyscy wybuchli śmiechem, jak dziewczyny, jak jeden mąż odwróciły się i gapiły się na ławki. Chłopaki na początku dostali niezłych rumieńców, bo uspokoić taką wielką grupę tylko tyloma słowami, czyli jednak podobali się większości dziewcząt. Potem niektóry przybili piątkę dziewczynie za dobre rozegranie a Juvia tylko spojrzała na nią poirytowana i wróciła na swoje miejsce obok Gray`a. Lucy, wyrwała się z zamyślenia i przydzieliła dziewczyną zajęcia.
Na sam koniec spotkania ze swoje Smartfona puściła muzykę, do której będą tańczyć. Każdy musiał mieć parę, jeśli nie z tej klasy to z młodszej albo starszej. Niektóre dziewczyny zostały od razu poproszone przez chłopaków, niektóre same zabrały się za zaproszenia, na co Lucy tylko westchnęła i oznajmiła zebranym, że to koniec spotkania i jutro zaczynają prace nad szykowaniem sali.
Kiedy Heartfilia wychodziła Natsu poszedł za nią. Postanowił zaprosić dziewczynę dzisiaj na kolację, do swojego domu, bo  jego mama chciała ją bardzo poznać.
- Jej, naprawdę? Bardzo chętnie, jak sam wiesz, nie mam nic do roboty.- powiedziała blondynka w której głosie było słychać jednocześnie radość i przygnębienie z powodu Loke`go
Nie wiedziała co ma zrobić. Nie wiedziała, czy przyjedzie do czasu balu, w ogóle z nią nie gadał a nie chciała pójść sama, nie mogła. Co miała zrobić jak poprosi ją ktoś inny. Przecież Loke to jej chłopak, nie mogła pójść z innym.
- Coś Cię gryzie, nie? - zapytał z troską różowowłosy
- Nie, chodzi o bal. Bardzo dużo rzeczy do zrobienia a mało czasu. Muszę kupić jakąś sukienkę dla Levy, bo ona nie zdąży jak przyjedzie dwa dni przed balem.
- Jasne - szedł koło niej, włożył ręce do skórzanej  kurtki i czuł jak wiatr rozwiewa jego bujne włosy, pomimo, że byli  nadal w sali. Gdy mieli otwierać drzwi, wszedł Loke z jakąś dziewczyną trzymając się za ręce.
Lucy, poczuła jak jej serce wypełnia ulga, ale nie wiedziała dlaczego. Już nie musi się denerwować, ze coś mu się stało. Nie chciał z nią gadać bo ma inną. Czemu nie poczuła zazdrości, czemu nie przejęła się na ich widok. Każdy z obecnych na sali odwrócili głowy i spojrzeli na parę. Cała rozmowa umilkła. Partnerka chłopaka Lucy, jakkolwiek to brzmi uśmiechała się szeroko. Wyglądała jak modelka. Heartfilia miała nie odparte wrażenie, że skądś ją zna. Że gdzieś już widziała tą twarz. I nagle dostała olśnienia. Przecież to była była dziewczyna Loke`go Angel. Chłopak zawsze coś do niej czuł nawet jak nie byli już razem. Blondynka to wiedziała, dlatego na początku między nimi panował dystans, dopiero po spędzeniu czasu ze sobą przełamali się.
- Lucy, jak Ty pięknie wyglądasz - powiedziała  dumna Angel i sztucznie przytuliła się do dziewczyny.
- Wzajemnie Angel. Widzę, że ukradłaś mi chłopaka.
- Co, Loke chodził z Tobą?
- Nie udawaj, że nie wiedziałaś?
- Dobra, to nie był dobry pomysł ...- zaczął Loke, jakby zrobiło mu się głupio, że najpierw nie powiedział o całej sprawie swojej dziewczynie.
- Nic nie wspominał jak się kochaliśmy, że jakąś laskę tutaj. A tu proszę, sama Heratfilia została wyelminowana przez taką osobę, jak ja? Jak  się z tym czujesz? Już nie jesteś najlepsza.
- Nie muszę być najlepsza, nigdy mi na tym nie zależało.
- Zawsze, nie kłam , chciałaś być ode mnie lepsza, we wszystkim! I byłaś aż do dzisiaj. Niestety porażka boli.- powiedziała złośliwie, chcąc upokorzyć blondynkę przed całą szkołą.
- Nie aż tak bardzo, po prostu to coś takiego, jakby ktoś mnie uszczypnął i obudził z koszmaru. Uratowałaś mnie , więc nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać, tylko jeszcze Ci podziękować. A więc, dziękuję Ci Angel, że zabrałaś mi chłopaka. - odpowiedziała z uśmiechem Lucy, po czym podeszła do swojego eks i delikatnie szarpnęła za kołnierz koszuli przy okazji muskając palcem jego szyję. Chłopak uwielbiał jak ona to robiła. Blondynka to wiedziała i chciała, żeby wiedział, że będzie za tym tęsknił. I szepnęła mu do ucha tak, że jej usta dotknęły jego ciała i lekko zadrżał.
- Pamiętaj, że odwrotu nie ma. Po takim zachowaniu, nie podchodź do mnie, nie pisz, ani nic nie mów. Będziesz się kontaktował z Erzą. Do mnie nie zbliżaj się nawet na kilometr. Podjąłeś dobrą decyzję. Ona jest tak samo zimna jak Ty i macie ten sam sekret. Powodzenia, tylko nie daj się zabić. - powiedziała do niego tak cicho, że pomimo tego, że nikt nic się nie odezwał tylko on to słyszał. Angel zrobiła wredną minę po zachowaniu rywalki, a wszyscy chłopcy byli zazdrośni o Loke`go, widzieli jak Lucy zrobi to wiele razy, ale zawsze chcieli być na jego miejscu. Natsu poczuł mocne ukłucie w sercu i patrzył się wielkimi oczami na przyjaciółkę, która ze spokojnie przyjęła wieść do przegranej. Popatrzyła poważnie w oczy swoje eks, po czym wyszła z sali  nie zwracając uwagi na białowłosą. Różowowłosy poszedł za nią, ale na pożegnanie został obdarzony długim, nieprzyjemnym spojrzeniem Loke`go.
- Lucy, ubierz się jest zimno, przeziębisz się.- powiedział Natsu do dziewczyny ubranej w letnią sukienkę. Dopiero po chwili dostrzegł, że pada śnieg. Gapił się na nią, zdał sobie sprawę jaka ona jest piękna. Kręciła się wokoło śmiejąc się.
Nagle przed oczami Natsu pojawiła się wizja. Na miejscu Lucy, stała teraz Mary ubrana w ogóle inaczej.
Czarne martensy, szare spodnie, koszulkę w tym samym kolorze, czarną jak smoła bluzę i czapkę.
Śmiała się głośno, nawet bardzo, Natsu czuł, że to nie był prawdziwy śmiech. Czuł w nim sztuczność. Jakby nienawidziła całego świata i to własnie jego wyśmiewała. Nie wiedział dlaczego. Coś do niej mówił, nawet krzyczał, ona go nie słuchała, była w swoim świecie. Zakręciło mu się w głowie. Czuł, że upada. Czekał na spotkanie z zimną ziemią, ale to nie nastąpiło. Otworzył powoli oczy i zobaczył oczy Mary. Znowu w głowie zaczęło dudnić, gdy ponownie otworzył oczy, widział tylko Lucy i jej piękne włosy, cerę i delikatne dłonie muskające jego twarz.
- Natsu, co się stało, źle się czujesz? - powiedziała wystraszona, o stan zdrowia swojego przyjaciela, powiedz a ja zrobię wszystko. Pomóc Ci wstać?
- Zrobisz wszystko? To pomóż mi . - wyciągnął do niej rękę. Ona szybko ją chwyciła i szarpnęła nią, aby pomóc podnieść się Salamandrowi. Szybko otrzepała jego kurtkę i spodnie i stanęła przed nim.
Dragneel, już czuł się dobrze. To był urywek z przeszłości, zaczęło mu się przypominać. Terapeuta do jakiego chodził i którego szczerze nienawidził mówił mu, żeby szukał osoby, przy której poczuje się bezpiecznie i ciepło. I właśnie tylko z Lucy tak się czuł. - Załóż to - zdjął swoją kurtkę i podał ją swojej przyjaciółce, ona chętnie przyjęła bardzo miły gest i założyła  ją szybko. - Teraz o niebo lepiej, wracamy do domu? Głodny się zrobiłem.
- Natsu, co to było, zdarzyło Ci się to kiedyś? - zapytała w drodze do samochodu.
- Pierwszy raz i to była najcudowniejsza rzecz od czasu wypadku. 
Lucy, nie wiedziała dokładnie o co  chodzi, pomyślała, że chłopak jeszcze nie wrócił do siebie i mu się miesza.
- Tak, w porządku to może pojedziemy do szpitala jednak, co? - zachęcała, wręcz nalegała tonem nie znoszącym sprzeciwu. 
- Nic nie rozumiesz, Lucy. 
- To mi wytłumacz - zatrzymała się na chwilę i spojrzała prosto w oczy różowowłosego.
- To co przed chwilą się stało.. To ..  było wspomnienie. Coś sobie przypomniałem. Nie wiem czy to było coś dobrego co chciałbym pamiętać, ale to znak, że powoli mogę odzyskać pamięć, i to dzięki Tobie. - Uśmiechnął się szczerze i przytulił mocno blondynkę. Zaraz nabrała rumieńców.
- No to co jedziemy do domu na kolację? - zaproponowała Lucy.
- Pewnie, dzisiaj u mnie, mama pewnie gotuje wszystko od rana. Nie mogła się jej doczekać odkąd się zaprzyjaźniliśmy. 
- Ja też. - Wyszczerzyła  się.
- Co Cię tak cieszy?
- To, że jesteś. - powiedziała i pocałowała go w policzek. - To takie podziękowanie, za to, że nie wtrącałeś się w moją "sprzeczkę" z Angel, że dałeś mi działać samej. Zawsze każdy niepotrzebnie się miesza- mówiła dalej, wchodząc do samochodu - jakbym sama nie umiała załatwić swoich spraw.
- Załatwiłaś je aż  za dobrze. - powiedział wyjeżdżając z parkingu.
- Co to ma znaczyć?
- To szeptanie do ucha Loke`go. Co mu powiedziałaś?
- Ach, chciałam żeby miał co wspominać i do czego tęsknić, bo już nigdy tego nie dostanie. Poleciał na nią, bo ona jest łatwa. Przeleciał ją. To nie potrwa długo, będzie chciał wrócić, on zawsze wraca. - wyszeptała ponuro Lucy, odwracając głowę w stronę okna. 
- Co? Jak to zawsze wraca? Zdradził Cię kiedyś?
- Nie chce o tym mówić. 
- Jasne. Dobrze, że nic nam nie zadali to możesz u mnie dłużej zostać, coś Ci pokażę.
- Niech będzie. A co takiego?
- Niespodzianka. - stwierdził lekko unosząc kącik ust.
Ostro skręcił w lewo. Resztę drogi jechał prosto, po czym na ostatnim skrzyżowaniu skręcił w prawo i już byli na osiedlu Magnolia. Zaparkował przed pałałem. Wysiadająca przyjaciółka powiedziała, żeby napisał kiedy ma przyjść chłopka się zgodził. Sprawdził czy  nic z tyłu nie jedzie i zaprowadził samochód do garażu. Wszedł do domu, przywitał się z mamą i zapytał się jej kiedy ma przyjść Lucy. Gdy już wiedział popędził na górę. Przebrał się w brązowe spodnie, buty tego samego koloru i kremową koszulę, którą wkasał. Następnie napisał, smsa do koleżanki, że może już wychodzić, po dwóch paru sekundach dostał odpowiedź.
" Przepraszam, że musicie czekać, będę za 7 minut."
Natsu wyczesał rozczochrane włosy i spojrzał na swój pokój, miał jeszcze chwilę, więc poukładał swoje uprane rzeczy i zszedł do kuchni. Położył  na stole półmiski z przekąskami. Otworzył się drzwi od sypialni rodziców i wyszedł z nich tato ubrany w granatowy garnitur i śnieżnobiałą koszulę. Teraz spojrzał na swoją mamę, która również się pięknie ubrała. Nie wiedział, że wcześniej tego nie dostrzegł. Miała na sobie długą do kostek białą sukienkę ozdobioną koronką i burzę loków na głowie. Właśnie zdejmowała fartuszek kiedy zadzwonił dzwonek...

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział V - Prawdziwa miłość

- Spotkałam Graya w gimnazjum, konkretnie w pierwszej. Wiem, pomyślisz sobie, że była jeszcze dzieckiem, ale jakoś tak wyszło. Był ze mną w klasie. Wtedy trzymałam się z Juvią, jej też się spodobał. Powiedział mi to jak już byliśmy razem. Nie wiedziałam co zrobić. Zawsze trzymaliśmy się taką grupką: Ja, Gray, Juvia, Loke i Yukino. Ukrywaliśmy się pół roku, po czym przyszedł bal. Każdy mieliśmy dobrać się w pary, Loke chciał mnie zaprosić, ale Gray mu powiedział, że jesteśmy razem, po czym poprosił Yukino, wtedy Juvia została sama. A wiesz., Juvia jest osobą cichą. Więc nie umiała nikogo  poprosić, wstydziła się. Postanowiliśmy z Gray `em, że pójdziemy we trójkę, żeby nikt nie był pokrzywdzony. Juvia nic nie zauważyła, ale ja nie miałam już takiej przyjaciółki, żeby z nią rozmawiać.. nie mogłam jej opowiadać o tym jak cudownie było mi z Gray`em. Strasznie zrobiło mi się smutno, bo on omijał jej zaloty, a ja wysłuchiwałam jej płaczu po nocach. Nie mieliśmy pojęcia co zrobić. W końcu w połowie drugiej klasy, zapomniałam się i pocałowałam go. Nie wiedziałam nawet, jak to się stało, był zmieszany na początku, ale nie przerywał mi. Całkowicie zapomniałam o Juvii .. Jestem beznadziejna wiem... ale ja naprawdę go kochałam. Chodziliśmy ze sobą jeszcze jakieś 7 miesięcy, bo później, on biegał za moją najlepszą przyjaciółką. Bał się o nią, żeby się nie załamała. Ja w tym czasie poznałam Levy, od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Ona poznała Gajeela i zaprosili mnie do jakiejś knajpy, ale musiałam za to zaprosić jakiegoś chłopaka, więc jakby nie patrzeć chciałam pójść z Gray`em, ale on stwierdził, że przez nas związek Juvia się kompletnie załamała, ona jest bardzo wrażliwa i on to wiedział, ja zresztą też, oboje traktowaliśmy ja jak siostrę, ale ona żywiła do nas urazę. Więc wspólnie podjęliśmy decyzję o zerwaniu. Wzięłam ze sobą Loke`go na to spotkanie i jakoś tak się zaczęło, że on zaczął do mnie zagadywać a ja czułam się fajnie w jego towarzystwie. Gray ciągle rozmawiał z Juvią, ale ja nie mogłam nic zrobić, bo nie chciała ze mną gadać. Gdy Gray nas widział gotowało się w nim wszystko, nadal mnie kochał, a ja jego, ale Loke to była moja nadzieja, żeby zapomnieć. I zapomniałam aż do dziś. - umilkła nagle Lucy, zdając sobie sprawę, że po tym opowiadaniu Natsu może pomyśleć ją za egoistyczną sukę, ale nie mogła nic zrobić, chciała żeby znał prawdę, jak ciężka miałaby być.
- Wow... no nieźle.. historia jak z komedii romantycznej.
- Chyba dramatu.
- Przestań się zadręczać, myślisz, że po tym jak mi to powiedziałaś zmienię o Tobie zdanie. To się mylisz, za bardzo Cię lubię Lucy. Czyli co kochasz nadal Gray`a?
- Ja .. nie wiem .. Jak go dzisiaj zobaczyłam to poczułam takie ciepło w środku, ale może się mylę...
- Raczej nie, widziałem Twoją twarz i jego też, widać że nadal obydwoje coś do siebie czujecie. Ale żadne się nie przyzna, bo Ty masz chłopaka, a on .. nie chce nic psuć.
- Ja.. przepraszam, nie powinnam Ci tego mówić, w końcu co Cię to obchodzi?
- Obchodzi, teraz jesteśmy nie tylko partnerami z biologii ale także przyjaciółmi, możesz mówić mi o wszystkim, pamiętaj.
- Jakoś źle się to kończy, jak opowiadam chłopakom o sobie..
- Czemu? - zapytał chłopak, jakby nie do końca zrozumiał o co chodziło dziewczynie.
- Nic, nie ważne. Może zgłodniałeś? Co ja bardzo.- stwierdziła dziewczyna.
- Tak, wrzuciłbym coś na ruszt.- powiedział chłopak łapiąc się za brzuch.
- No to kto pierwszy na dole - krzyknęła dziewczyna będąc już przy drzwiach
- No nie, Ty mała spryciulo. - krzyknął za nią.
Gdy zbiegał po schodach, ona już była na dole, uśmiechając się do niego i machając drewnianą łyżką.
- Co tak wolno? - zapytała sarkastycznie
- Ale jak ? Przecież widziałem.. - wysapał zmęczony Natsu.
- Czary, choć do kuchni, zrobimy kolację. - powiedziała Lucy, po czym rzuciła w Salamandra łyżką. On ją zręcznie złapał i machnął nią, jakby miał wypowiedzieć zaraz jakieś zaklęcie (Za dużo Harry `ego Potter`a).
Weszli do kuchni, była ogromna. Milion szafek, ogromna dwudrzwiowa lodówka, wszystko w kolorach bieli.
- Na co masz ochotę? - zapytała otwierając lodówkę.
- Nie wiem, a co tam masz? - podszedł do niej po czym zerknął do środka.
Nie było to zaskoczeniem, że była pełna, ale bez przesady, ta była wypchana po brzegi różnego rodzaju produktami.
- No to mamy, niezły wybór.
- Tak, jakoś przed rozpoczęciem szkoły, zrobiłyśmy spore zakupy z Levy.
- Właśnie widzę.. ojej .. możemy zrobić z tego każde danie świata.
- Jeśli tak, to mam świetny pomysł. Zaprośmy znajomych, co Ty na to ? - zapytała Lucy patrzącego na jedzenie Natsu.
- Czemu nie, to zajmij się tym , a ja zacznę coś przygotowywać. - powiedział tracąc cały entuzjazm Natsu.
- Masz coś przeciwko?
- Nie, no co Ty, tylko myślę co ugotujemy ... ale już wiem .
- To dobrze. Idę zadzwonić.
Gdy Lucy, znikła za ścianą pokoju, chłopak wziął się za mycie warzyw. Postanowił zrobić swoje ulubione danie, które zawsze w dzieciństwie przyrządzał z mamą. Następnie pokroił paprykę w kostki,  to samo zrobił z cebulą i kiełbasą. Wstawił wszystko na wok. Minęła chwila, zanim w  ogóle znalazł coś odpowiedniego w tym dużym pomieszczeniu. Włączył palnik i zabrał się za cukinię. Ją również posiekał w kosteczki. Wszystko wsypał do garnka, dodał pomidory i sos. Gdy mieszał wszystko ze sobą włożył parę przypraw i zaczął gotować. Później otworzył znowu lodówkę i szukał dalej, co może przyrządzić. Znalazł ser żółty, sos do spaghetti. Cudem, ale przegrzebując wszystkie szafki odnalazł zaginiony makaron. Gdy miał zacząć kolejne danie, wróciła Lucy.
- No to nie wiem czy to Cię ucieszy czy nie, ale moja obecność będzie musiała Ci wystarczyć. - dodała bez przekonania dziewczyna.
- Spokojnie i tak nikogo z nich bym nie znał, jedynie Levy i trochę Gray `a , więc może to lepiej.
- Tak sądzisz? - powiedziała lekko zestresowana .
- Nie patrz się tak na mnie, ja nie gryzę. Zamiast tak stać pomogłabyś. - stwierdził chłopak rzucając jej drewnianą łyżkę, tak samo jak ona jemu.
- No wiesz, nie jestem za dobra w tym. Zawsze gdy miałam jeść kolację z Loke`im to on wszystko przygotował, ja nawet nie mogła niczego dotykać . - dodała zrezygnowana. Chłopak widząc to podszedł do niej objął ją za ramię i zaprowadził do kuchenki.
- To Ty myślałaś, że ja wszystko będę sam robił. Masz już swój przyrząd w ręku to teraz mieszaj.
- Okey. Jak pięknie pachnie, co to jest?
- Nie żartuj, że nigdy tego nie jadłaś?
- No poważnie. Co to takiego?
- Nie powiem. Sama zobaczysz jak będzie gotowe.
- No dobra. Mogę spróbować?
- Pewnie. Tylko uważaj gorące.
Podszedł do niej i zaczął dmuchać w kawałek papryki wyjętej na sztuciec. Heartfilia, aż zaniemówiła, patrzyła tylko w milczeniu jak chłopak się do niej przybliża. Ręce jej się trzęsły. Nie wiedziała dlaczego, on widząc to złapał ją na nadgarstek delikatnie, nie tak jak Loke. Ona ciągle gapiła się na niego i próbowała odczytać jego myśli, ale nie mogła. On był taką tajemnicą dla niej.
- Już prawie gotowe. - wyrwał ją z zamyślenia.
- Okey.. - dodała z lekko drącym głosem.
- Jeszcze troszkę słodkiej papryki i oregano.
Po 5 minutach danie znalazło się na ich talerzach, a oni usiedli obok siebie przy ogromnym stole. Lucy, chciała zająć miejsce na przeciwko Natsu, na drugim końcu stołu, ale chłopak widząc to chwycił ją na rękę i zatrzymał wskazując krzesło obok.
- Smacznego!
- Yyy.. Smacznego - odpowiedziała w końcu dziewczyna, troszkę zmieszana
- Boisz się że nie będzie Ci smakowało. Ja coś to mów.. Nie musisz tego jeść, przygotuje coś innego. Może spaghetti?
- Nie, nie o to chodzi. To te słowa. Tata, zawsze jest taki oschły, przy posiłkach. Nie umie ze mną rozmawiać, albo nie lubi. Mówi, że takie siedzenie ( wskazała na ich oboje ), no to jest nie potrzebne zajmowanie sobie przestrzeni.
- No Ty chyba ze mnie żartujesz? - powiedział zirytowany Drangeel.
- Dlatego się zdziwiłam, że chciałeś, mnie zostawić przy sobie.
- No pewnie, z tamtą bym Cię nie widział. Co to by była za przyjemność?
Lucy lekko się zaczerwieniła, gdy chciała wziąć widelec ręka jej zadrżała.
- O matko, aż tak się mną stresujesz.. Może przejść dalej, jak chcesz?
- Nie.. to nie to .. po prostu mam podwojoną liczbę leków, na rano i wieczorem. W szpitalu mi podali, kazali w domu wziąć.. a ja zapomniałam... Zaraz wracam - i spokojnie odeszła od stołu.
 Chłopak tylko krzyknął co do dziewczyny niezrozumiale, po czym pobiegł do jej pokoju. Wyglądał tak samo pięknie jak przed godziną. Pokój księżniczki. Domek dla lalek postawiony na szklanym stoliku pięknie dekorował, jakże delikatny pokój. Każdy poczuł by się w nim jak ktoś ważny. Zaczął przeszukiwać z komodzie pod lusterkiem czegoś.  W końcu wyciągnął różową szminkę i napisał coś na lusterku, po czym wybiegł z pokoju prosto do jadalni. Lucy już tam na niego czekała.
- No to co zaczynamy, bo nie mogę się już doczekać.
- No pewnie, to jeszcze raz smacznego.
- Dziękuję, wzajemnie.
Dopiero teraz Natsu zobaczył piękną lawendową świecę, która dodawała uroku całemu stołowi.
- Paniczu Drangeel to jest przepyszne. Musi pan częściej wpadać i gotować takie cudeńka. A właściwie co to jest?
- Ależ z wielką chęcią, panienko Heartfilia. - odrzekł zadowolony z siebie.- To jest Leczo.
- No to co, może teraz Ty coś o sobie opowiedz, ja już się wygadałam. Zaraz musiałabym ci opowiedzieć historię mojego rodu.
- No dobrze, ale co chciałabyś wiedzieć?
- Standardowe pytanie, na rozgrzewkę. Masz dziewczynę?
Natsu o mało nie wypluł tego co wziął do ust. Ze wszystkich pytań świat, tego się najmniej spodziewał z ust dziewczyny.
-  Słuchaj, żebyś teraz nie pomyślał, że jestem jak te wszystkie co latają za chłopakami i narzucają im się. Przepraszam, za to ale od czegoś trzeba zacząć a nie miałam pomysłu.
- Jasne, spoko. No więc ciężko mi powiedzieć czy mam czy nie... Bo tak jakby... No uciekłem od niej przyjeżdżając tutaj.
- Uciekłeś? - zapytała zdziwiona
- Zostawiłem, porzuciłem, nawiałem, jak wolisz..
-  Ale dlaczego ?
- Ja sam nie wiem ..
- Aha .. No wiesz, jesteś bardzo dobrym kucharzem .. - rzuciła szybko, aby chłopak nie był zły na nią, za jej wścibskość
- Taa, nie musisz zmieniać tematu, nie obrażę się na Ciebie, o to że pytasz, każdy chce wiedzieć, ale ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie mam pojęcia co bym zrobił gdyby przyjechała do mnie teraz.. Nie wiem czy ją kocham czy nie .. To takie dziwne, ale po wypadku stała się dla mnie taka obojętna, jak wszyscy wokół. Zapomniałem o niej wiesz.. To było dla niej pewnie straszne, ale ona nie odpuszczała mnie, nie wiem dlaczego. Nie wiem czy tak silnie się da kochać kogoś, alby za wszelką cenę go mieć przy sobie...
- Nie wiem Natsu ..
- Jak to nie wiesz.. Kochasz, dwóch chłopaków - wyszeptał marszcząc lekko brew.
- Ej, daj spokój, kocham jednego i nie wracajmy do tego tematu.
- Jasne.
- Ale Ty nie dokończyłeś o sobie.
- A co chcesz jeszcze wiedzieć?
- No nie wiem .. opowiedz o niej...
- Ale ja nic o niej nie wiem .. Dlatego wyniosłem się stamtąd, nie pamiętałem nikogo.. Tylko rodziców.. Jakbym tylko oni byli mi tak naprawdę najbliżsi, jakby tylko oni się dla mnie liczyli, a moje poprzednie życie było udawaną iluzją.
- To chyba strasznie tak zostawić wszystko, co ?
- Żartujesz, to była najłatwiej podjęta przeze mnie decyzja. Nic o nikim nie wiedziałem. Starzy kumple zaczęli nachodzić mój dom, nie wiedziałem o co im chodzi. Mówili o jakiejś kasie.. Do tego pory mama nie chce nic mówić. Powtarza, tylko że dostałem drugą szanse od losu i mam jej nie zmarnować.
- Więc jej nie zmarnujesz! Już ja tego dopilnuje. Znajdziemy Ci jakąś fajną dziewczynę i zapoznam Cię z moimi przyjaciółmi,chyba że chcesz się przyjaźnić z taką nienadającą się do niczego dziewczyną, której wszyscy usługiwali jak była mała. Inaczej rozpieszczoną smarkulą?
- Jeśli tak wyglądają rozpuszczone dzieci, to chce, żeby ta nienadająca się do niczego smarkula została ze mną.
- To mnie bardzo cieszy. Poza tym chciałam oznajmić, że to coś to przyrządziłeś było wyśmienite.
 I zjadłabym jeszcze więcej jak jest.
- Poważnie? No pewnie, że jest już nakłada.
Chłopak włożył na talerz jeszcze dwie łyżki i sobie jedną. Jedli w milczeniu, wysłuchując starych piosenek, lecących w radiu.
- To ja pozmywam - powiedziała szybko dziewczyna wstając od stołu.
- No jak sobie życzysz. Ale ja i tak będę się zaraz zbierał. Zasiedziałem się troszkę.
- Już? No dobrze, nie będę Cię zatrzymywała, pewnie Twoi rodzice się martwią czy coś.
- Taaa, jasne. Jak wracam o 20 to się martwią czy ze mną w porządku, że tak wcześnie jestem w domu.
- Hahahha - zaśmiała się głośno blondynka. - Wiesz co to jeśli tak, mi nie przeszkadzasz, a wręcz przeciwnie umilasz mi swą obecnością czas, to może obejrzymy Horror. Dostała go od Erzy parę dni temu, jakoś w wakacje jeszcze, ale bałam się obejrzeć go sama, a Loke.. on nie lubi takich rzeczy.. Zawsze jak coś mamy robić to idziemy na mecz Rugby.. To staje się trochę nudne po 10 razach pod rząd.
- No jasne, uwielbiam oglądać filmy, szczególnie katastroficzne, ale horrory też spoko. No to co masz?
- " Mama" , " Obecność" , " Kroniki Opętania" i " Lustra"
- O masz, żadnego nie oglądałem. Więc wybieraj.
- " Kroniki opętanie " najstraszniej brzmią, ale " Obecność" mnie nurtuje.
- No dobra więc to drugie.
- Okey, to ja włączę DVD a Ty wyjmij picie z lodówki i coś do jedzenia.
Natsu poszedł do kuchni, wyjął Cole, chipsy, paluszki, następnie poszedł z powrotem do salonu. Położył wszystko na szklanym stoliku i rozłożył się na białej sofie. Lucy ustawiała jeszcze telewizor, gdy skończyła zadowolona usiadła koło chłopaka. Wyciągnęła szklanki spod stolika i podała chłopakowi nalewają mu napoju, po czym napoczęła przekąski. Miała własnie zgasić światło pilotem kiedy chłopak, dostrzegł zapakowaną paczkę przy kominku.
- Lucy zaczekaj, to Twoje ? - chłopak wskazał na pięknie zapakowane opakowanie..
- Nie wiem co to .. O matko zapomniałam.. to przecież od taty. - pobiegła szybko i chwyciła za paczkę i znów usiadała w tym samym miejscu.
- Czemu  nie otwierasz?
- Mieliśmy oglądać film.
- No bez przesady to poczeka, ja się nigdzie nie wybieram, jeśli tego nie chcesz.
- No, ale ..
- Boisz się zawartości? - zapytał chłopak z troską w oczach.
- Nie ja po prostu, mam ich dość.
- Czego prezentów?
- Dokładnie. Nie chcę ich, wolę żeby tata był ze mną, miał zawsze dla mnie czas...
- Spokojnie - powiedział Natsu i objął dziewczynę ramieniem. Ona czując jego cudowne perfumy i bijące od skóry ciepło mimowolnie wtuliła się w jego tors. Nie mogła się oderwać.. Znaczy nie chciała się oderwać. Było jej tak dobrze. Tęskniła za tym. Loke od pewnego czasu, w ogóle nie zajmował się nie jak kiedyś. Był czasami oschły i szorstki. Nie uważał na nią, tylko na siebie. Teraz przy Natsu poczuła się kochana, ale wiedziała, że nie może tego zrobić Loke`mu. Odsunęła się od niego, co chłopakowi się raczej nie spodobało. Podał jej opakowanie.
- Otwórz. Jak nie dla ojca to dla mnie. Jak nie będziesz tego chciała to mam fantastyczny pomysł.
- A jaki?
- Spokojnie, wszystko w swoim czasie. Teraz otwórz.
Blondynka kiwnęła głową, po czym wzięła się za rozpakowywanie. Pierwszą rzeczą jaką wyjęła była długa lekko różowa suknia, do samych kostek. Dziewczyna była zszokowana, gdy ją zobaczyła.
Druga rzecz to także suknia w tym samym kolorze.
hurtowych tanie formalne długi różowy bez ramiączek suknia wieczorowa podłogi długość ukochany 2011
Salamander przyglądał się bacznie ubraniom jakie wyciągnęła dziewczyna. Były cudowne. Idealnie dopasowane do koloru skóry dziewczyny, tak samo delikatne jak ona. Po czym zobaczył piękną srebrną biżuterię.
- Nie wierzę, czemu on to wszystko robi? -  zapytała zaszokowana
- Bo Cię kocha.  - odparł prawie nieprzytomny Natsu. - Masz coś jeszcze?
- Jakieś buty, torebkę, kosmetyki i ... list.. - to ostatnie słowo, ta ostatnia rzeczy była dla niej najcenniejsza. Choć kosztowała najmniej. Wiedziała, że ojciec,poświęcił wiele czasu i cierpliwości, bo on nigdy nie chciał bawić się w takie coś. Lucy, nie wiedziała co zrobić z nim. Natsu widząc niezdecydowanie koleżanki, musnął ją palcami po ramieniu, tak że cała zadrżała. Otworzyła kopertę i wyjęła skarb.

Droga Lucy, 
Mam nadzieję, że suknie, które wybrałem dla Ciebie wraz z Minervą 
będą Ci odpowiadały. Rozmiar jest z pewnością dobry. Ale gdyby miały jakąś wadę, 
to masz na dole telefon do salonu. Przepraszam, że nie zrobiłem tego osobiście, 
ale nie miałem czasu. Kochanie te suknie są na bal debiutantek.
 Chyba nie zapomniałaś o tak ważnej uroczystości. Zawsze jest na początku jesieni. 
Z góry Cię przepraszam, ale mogę z całą pewnością stwierdzić, że wyjazd się przedłuży.
Nie wiem o ile, ale nie wrócę do końca września. Mam nadzieję, że sama dasz radę wszystko zrobić. 
 Jesteś już taka duża. Powodzenia, na pewno wygrasz, jesteś najpiękniejsza.  
Cała mama.
Kocham Cię 
tata

- Nie wierzę. Jak on może mi pisać w liście, że nie wróci przed końcem wrześnie.. Co on sobie wyobraża, zostawiając mnie samą, wie, w jakiej sytuacji jest Levy. Nienawidzę go.
- Lucy.. przykro mi .. - powiedział smutno Natsu,
- A tam, olejmy to. Mieliśmy oglądać film , czyż nie? - dodała próbując się uśmiechnąć dziewczyna.
- No jasne. To co światła i odpalamy.
Zgasili światła i włączyli film. Oglądali go, w skupieniu. Salamander zdawał się niewzruszony, za to dziewczyna w pewnych momentach musiała zakryć oczy. Siedziała skulona na sofie podkładając podbródek pod nogi, on  oparł się wygodnie i rozłożył nogi na podłodze. Po godzinie Heartfilia już spała a Natsu z zaciekawieniem czekał na akcję, gdy nagle ciało dziewczyny opadło bezwładnie na jego nogi. Chłopak uśmiechnął się tylko, podniósł lekko jej głowę i podłożył poduszkę, po czym przykrył kocem. Przypomniało mu się, że miał napisać do mamy, żeby się nie martwiła. Jasmine od razu do niego oddzwoniła.
- Halo, Natsu ? Gdzie jesteś?
- Hej mamo, jestem u koleżanki, zostanę do rana, bo oglądamy maraton filmowy.
- U jakiej koleżanki - dopytywała się zaciekawiona mama.
- Naprzeciwko, a teraz muszę kończyć, bo jakby nie patrzeć, jesteśmy w trakcie filmu.
- Tak, oczywiście. Dobranoc kochanie.
- Dobranoc.- dodał Natsu, po czym odłożył komórkę na stolik.
50 minut później film się skończył. Salamander nie chcąc budzić przyjaciółki, wyłączył wszystko i zapalił światło. Dziewczyna instynktownie schowała głowę w jego podkoszulek. Chłopaka śmieszył ten widok. Starał się jednak nie ruszać, aby jej nie obudzić. Wiedział, jednak, że nie wyśpi się tu jak powinna, więc wziął ją na ręce i przeniósł po schodach na górę. Lucy wydała z siebie tylko cichy pomruk -  Natsu
Drangeel zesztywniał. Czy dziewczyna o nim myślała. Ruszył dalej aż dotarł do jej pokoju, odkrył kołdry i położył przyjaciółkę. Ona jednak wyrwała się ze snu i otworzyła oczy. Chłopak szybko zgasił światło i uklęknął koło niej.
- Natsu..
- Usnęłaś. Przeniosłem Cie do pokoju, ale teraz spij.
- A Ty?
- Wracam do siebie.
Gdy miał wstać ona złapała go za rękę.
- Nie idź nigdzie.
- Ciiś .. śpij.
- Nie zostawiaj mnie, jak wszyscy.
Po tych słowach zaczęły napływać jej łzy. Chłopak widząc to potarł je szybko i usiał koło jej łóżka.
- Zostanę dopóki nie uśniesz.
- No dobrze, ale nie siedź tutaj.  Połóż się. - po czym odsunęła mu kołdrę.
Chłopak zrobił się czerwony, ale było ciemno więc nie mogła tego zauważyć.
- Lucy, to chyba nie jest dobry pomysł. Posiedzę tutaj.
- Czemu... Jeśli nie chcesz to rozumiem... Chcę żebyś miał wygodnie.
- No, wiem... ale tutaj jest okey.
Bardzo chciał się położyć koło niej, ale nie chciał wykorzystywać faktu, że ona jest samotna. Zrobił by tym wielką głupotę i zniszczył fajną przyjaźń.
Dziewczyna powoli zasypiała. Po godzinie, Natsu wziął już swój plecak i miał otwierać drzwi, kiedy usłyszał Lucy. Mówiła coś przez sen.. Coś dziwnego... Coś o Gray`u i Loke`m .. Dragneel z paplaniny słów, usłyszał tylko : " Obiecuje, że nikomu nie powiem, ale nie bij mnie błagam Gray" "Loke nieee! " krzyknął w końcu Lucy. Różowowłosy podbiegł do niej i położył się obok przytulając ją mocno do siebie. Ciało dziewczyny przestało drżeć. Chłopak bardzo się o nią bał, teraz wiedział ze nie może jej na noc zostawić samej. Jutro musi pogadać z Levy czy jutro z nią zostanie.
A teraz spali obydwoje wtuleni w siebie, dłoń Lucy położona była na torsie Natsu, a jego ręka na jej dłoni.
Ten obrazek wyglądał przepięknie, ale nikt go nie widział. A przynajmniej tak myśleli. Ktoś stał na balkonie wpatrując się w przytulonych przyjaciół. Przebywał tam jeszcze jakieś 10 minut, po czym zeskoczył na dół i uciekł.... Oby wydarzenia, z przeszłości nie powróciły, bo wtedy Magnolia dowie się rzeczy, o których wolałaby zapomnieć....