czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział XXIII - Kartki z pamiętnika

Kochany Jude! 
   Nie wiem, co się z Tobą dzieje. Nie odpisujesz, w ogóle Cię nie widuje. Martwię się... Chyba, nie zrezygnowałeś z nas? Mam nadzieję, że to tylko moje głupie myśli. Rodzice zaprosili Twoją rodzinę na kolację, ale ta odmówiła, nie znam powodu dlaczego właśnie tak postąpiła, ale mama była przez to smutna. Ukochany, modlę się o to, żebyśmy spotkali się jeszcze raz, chodź ten jedyny i ostatni. Muszę powiedzieć Ci tyle rzeczy. Nie chce z tym zwlekać, bo później mogę nie mieć okazji. 
Całuję 
Layla

Droga Laylo!
    Przepraszam, że długo nie odpisywałem to wina rodziców. Kazali mi pracować nad jakimś kontraktem wraz z pracownikami ojca, w ramach praktyk. To wydaje się tak niedorzeczne. Wiedzą, że nie chce zostać handlowcem ani biznesmanem. Chce wieść spokojne życie z dala od takiego cyrku. Jednak rodzice to jednak rodzice. Mam nadzieję, że nie skreśliłaś mnie przez tą nieobecność. Wszystko postaram Ci się wynagrodzić. Co powiesz, na spotkanie? Może w sobotę? Mam nadzieję, że do tej pory list dojdzie. Będę czekał na Ciebie przy fontannie Kupidyna, tej którą tak bardzo kochasz. Nieco się zmieniłem, ale poznasz mnie bez trudu, dla Ciebie kupię najpiękniejsze kwiaty o najmilsza. Nie mogę zapomnieć o Tobie odkąd Cię pierwszy raz spotkałem. Nie mogę uwierzyć, że to był przypadek. Nie mogę uwierzyć, że miałem takie szczęście. Nie mogę tego zmarnować i tego nie zrobię. Nie poddam się im! Nie zostawię Cię dla nich już nigdy! Wybacz mi najdroższa! 
Kocham Cię i tęsknię
Jude

Kochany Jude!
   Strasznie jest mi przykro, że nie zdążyłam powiedzieć Ci wszystkich rzeczy jakie chciałam. Akurat zaczęłam od tych mniej ważnych a powinno być na odwrót. Chyba dlatego, że się bałam. Nie chce już żyć w ciągłym strachu. Nasze życie przypomina mi dramat "Romeo i Julia". Nie chcę, żebyśmy się ukrywali całe życie. Chce być wolna. Wolna będąc z Tobą. Do tej pory byłeś moim największym szczęściem, ale teraz sytuacja się nieco zmieniła... Przyjdź jeszcze raz pod figurkę Kupidyna, przy której się pierwszy raz spotkaliśmy. 
Całuję 
Layla

Droga Laylo! 
  Nie mogłem się zjawić w tym właśnie dniu. Bardzo mi przykro. Rodzice umówili mnie na spotkanie z jakąś dziewczyną z bogatego domu. Była okropna. Nie chciałem tam siedzieć, ale mnie zmusili. Nie rozumiem końcówki twego listu o najmilsza... Już nie jestem jedyną osobą, którą obdarzasz takim uczuciem? Któż jeszcze się zjawił? 
Czy ktoś zdobył twoje serce i teraz mam rywala? Pokonam go, tylko powiedz kiedy! 
Jesteś damą mojego serca. Nie pozwolę, żeby ktoś mi ją zabrał. Bardzo Cię kocham. Musimy wytrzymać te trudne dni. To jest próba, którą zwyciężymy najdroższa. Napisz mi o co chodzi i wyjaśnij swoje, jakże niezrozumiałe dla mnie słowa. 
Mocno Kocham
Jude

Kochany Jude!
  Nie wiem, czy potrafię wyjaśnić całą sytuację w liście. Odpowiadając na twoje pytanie, to tak jest ktoś kto podbił moje serce. Jest to osoba, do której miłość odczuwam całym ciałem. Chyba nigdy tego nie zrozumiesz... Sama nie rozumiałam tego do tej pory. Minęło już tyle czasu, od naszej ostatniej rozmowy. Wiem, że to wszystko to próba! Wytrwamy ją, bo nikogo nie będę tak kochać jak Ciebie. Rodzice wybrali mi już męża, ale nie chce być z nim. On nie rozumie, mnie oraz mojej miłości. Nie widzi świata, poza sobą samym. Gdybyś nie zdążył to pamiętaj wychodząc za niego, nigdy nie będę tak naprawdę jego. Zawsze będę twoja i tylko twoja. Jednak mam cichą nadzieję, że przyjdziesz i uratujesz mnie oraz nasze maleństwo. Jude! Najmilszy jestem w ciąży! To chciałam Ci powiedzieć, ale nie miałam odwagi. Coś czuję, że to będzie dziewczynka. To jest dla Ciebie szok! Wiem... Dla mnie też ta wiadomość nim była... jednak zdałam sobie sprawę, że to jest chyba największe szczęście jakie mnie spotkało. Gdy nie będzie nam dane być razem, będę miała cząstkę Ciebie zawsze przy sobie... 
Całuję 
Layla

Droga Laylo!
   Nawet nie wiesz, jaki jestem teraz szczęśliwy! Sprawiłaś, że poczułem się naprawdę ważny. Będziemy razem, będzie nam to dane, szczególnie teraz. Zamieszkamy w pięknym domku z kominkiem i będziemy oglądali pierwsze kroczki naszej małej księżniczki. Mam genialny pomysł! Kupię dom, po kryjomu przekupię księdza, żeby udzielił nam ślubu. Wiem, że jesteś jeszcze niepełnoletnia, ale to nic. Poradzimy sobie! Wszystko załatwię, nie przejmuj się! Może na razie nie mówmy naszej rodzinie o tym. Pewnie twoja niedługo się zoriętuje, dlatego poruszę niebo i ziemię, żeby załatwić to do końca miesiąca. Wszystko się ułoży ukochana, trzeba tylko wierzyć! 
Całuje najszczęśliwszy człowiek na świecie

Drodzy rodzice! 
    Przepraszamy was, bardzo za to, że nic wam nie mówiąc pozostawiliśmy was samych. Pamiętajcie jednak, że nie przeprosimy was nigdy za nasze szczęście. Wspólnie wychowany naszą córeczkę na wspaniałą osobę. Będzie naszym oczkiem w głowie. W każdej chwili, będziecie mogli ją zobaczyć. Może wtedy przestaniecie uważać jej za bękarta. Wzięliśmy z ślub i jesteśmy szczęśliwi. Dobrze żyjemy. Dostałem dobrą pracę natomiast Layla opiekuje się naszą księżniczką. Wszystko układa się po naszej myśli. Gdybyście chcieli nas kiedyś odwiedzić to tu jest adres 
Magnolia 11 - oczekujemy waszej wizyty z niecierpliwością. Gdybyście jednak nie zamierzali się wybrać, to powiem wam tyle, że nasza córeczka ma blond włosy i brązowe oczka. Jest identyczna jak moja ukochana Layla. Postanowiliśmy dać jej na imię Lucy. Podoba wam się? Bo nam bardzo! Właśnie się uśmiechnęła!! To jest znak, że podoba jej się, że próbuje na nowo scalić rodzinę. Wydaje mi się, że chce was poznać. Zawsze nasz dom jest dla was otwarty. Nigdy nie przestaliśmy was kochać! 
Jude i Layla

Drodzy rodzice! 
   Nasza mała księżniczka 11 grudnia kończy roczek! Mam nadzieję, że to jest dobra okazja, żebyście ją zobaczyli w końcu. I żeby ona mogła poznać swoich dziadków. Mamy nadzieję, że opamiętacie się i wybaczycie nam nasze postępowanie. Bardzo się kochamy i nie zamierzamy z siebie rezygnować. Layla skończyła 18 lat, także może w pełni o sobie decydować. Jesteśmy szczęśliwi i nie zamierzamy nic zmieniać w naszym życiu. Jeśli to akceptujecie to bardzo się cieszymy. Macie gorące pozdrowienia od wnuczki. 
Jude i Layla

Drodzy rodzice! 
   Wspaniałą wiadomością było dla nas, że przyjechali do nas rodzice Layli. Myśleliśmy, że nigdy tego nie zrobią a jednak przemogli swoją niechęć do mnie i przyjechali. Wy powinniście postąpić tak samo. Nie pożałujecie. Uśmiech naszej księżniczki rozświetla największą ciemność, jaka ogarnia człowieka. Wydaje mi się, że ma w sobie jakąś potężną moc. Coś co nie pozwala nam kroczyć w ciemności. Jej oczy są pełne nadziei co nie pozwala nam się poddać w trudach życia. Zawsze modlimy się do Boga  za nią i za was. Mamy nadzieję, że wymodlimy wasze przybycie do nas. 
Zawsze kochający
Jude i Layla

Drodzy rodzice! 
   Minęło już 7 lat od kiedy się ostatnim razem widzieliśmy. Tęsknie za wami naprawdę. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo. Mam nadzieję, ze u was wszystko w porządku. Nie chciałbym na mieście usłyszeć czegoś złego o was. Przyzwyczaiłem się do tego, że nie będziecie mi odpisywać. To nic. Nie będę o tym rozmawiał. Wiem, że każdy list ode mnie doskonale czytacie. Tak naprawdę, to chcecie wiedzieć co u nas. Wymyśliłem idealny patent na to, żeby nie zapomnieć żadnej chwili. Od kilku lat nagrywam tydzień jedno wideo. Większość taśmy przeznaczona jest na naszą księżniczkę, która tak uwielbia być kamerowana i oczywiście na moja piękną żonę. Wysyłam wam jedno nagranie w nadziei, że zachowacie je aż po dzień sądu. Bardzo was kocham i chce żebyście o tym pamiętali. Nigdy się nie poddam i będę do was pisał. 
Zawsze przy was
Jude

Drodzy rodzice! 
   Nadal was nie widziałem, jednak wszystko od mojego ostatniego listu się zawaliło. Cały mój świat. Layla umiera. Moje całe życie męczy się z okropną chorobą, która nie chce odpuścić. Jeśli ona umrze, moje życie nie będzie miało najmniejszego sensu. Narodziłem się na tym świecie dla niej i umrę dla niej. Nie wiem co będzie dalej... Nie wiem co przyniesie los. Nie wiem ile jeszcze to wszystko potrwa...
Jude

Drodzy rodzice! 
    Nie wczas do mnie zadzwoniliście. Już jej nie ma. Odeszła. Blask jej oczy zgasł tak szybko jak się pojawił. Miała zaledwie 26 lat. Całe życie przed nią. Straciłem promyk nadziei. Jedyne co mnie powstrzymuje od podążenia tą samą drogą jest moja dusza. Moje maleństwo. Moja księżniczka. Moja Lucy. Ona jest taka mała a wszystko rozumie. To jeszcze dziecko a czuje tak mocno. Pamiętacie co o niej mówiłem, że ma moc? Uzdrowiła ostatnie chwile mojej żony i sprawiła, że odeszła nie z grymasem bólu na ustach a uśmiechem. Powitała tam ten świat z radością.  Wiem, że teraz mnie widzi i otacza swoimi dłońmi tak zawsze ciepłymi. Czasami mam wrażenie, że czuję jej ducha krążącego nade mną. Teraz wiem, że to ona jest aniołem stróżem naszego domu. Chce, żebyście wiedzieli, że nie chowała do was urazy. Ja też tego nie uczynię na jej pamięć. Była wspaniała... Dlatego szkoda,  że tego nie doceniliście. Miałem chwile totalnego zwątpienie, ale jak z każdej takiej sytuacji uratowała mnie Lucy. To jest moje słońce, w tym zepsutym wszechświecie! To jest mój powód dla którego chce żyć!
Największy szczęściarz
Jude

Najmilsza Laylo!
   Ten list jest dla Ciebie. Wiem, że widzisz wszystko to co w życiu robię. Przestałem pisać do rodziców. Nie mam na to siły. Teraz chce się skupić na wychowywaniu naszej córeczki. Nie chcę jej stracić tak jak Ciebie!  Ona więcej rozumie, niż mi się wydawało. Płacze wieczorami, ale nie tak często jak ja... Wydaje mi się, że lepiej sobie z tym radzi, albo takie stwarza pozory. W tej chwili... to ona stała się głową rodziny. Na początku jakoś sobie radziłem, bo byłem pewien, że przyjdziesz. Zjawisz się w swojej różowej sukni i olśnisz mnie swoim niegasnącym blaskiem. Teraz jednak zdałem sobie sprawę, że odeszłaś na zawsze. Jedyną drogą, żeby Cię spotkać to podążyć ciemną ścieżką albo czekać na koniec. Lucy mnie wspiera. Walczy o mnie! Taka mała a taka wojowniczka. Uwierz mi, rośnie w oka mgnieniu. Wydaje mi się, że to będzie mój ostatni list do Ciebie. Muszę się z tym pogodzić, a pisanie do Ciebie i oczekiwanie na odpowiedź wcale mi tego nie ułatwia. "Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy." To jest właśnie ten rodzaj smutku. Muszę się z Tobą pożegnać, choć to jest tak trudne. Obiecuję, że zaopiekuje się jak najlepiej naszym maleństwem, naszą najjaśniejszą gwiazdą i obiecuję, że nigdy nie pozwolę jej zgasnąć tak jak Tobie pozwoliłem. Śpij dobrze najdroższa Laylo! Do zobaczenia niedługo.
Człowiek, któremu podarowałaś swoją miłość 
a później ją zabrałaś zostawiając część 
siebie w zamian - Jude

Najcudowniejsza księżniczko!
   Wiem, że tata wręczy Ci ten list, kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Wiem, że wszystko Ci powie, kiedy przyjdzie czas. Albo sama się dowiesz... Zapewne już wiesz. Chciałam, żebyś przeczytała mój pamiętnik, żebyś zrozumiała pewne sprawy. Skąd wiem, że nie powiem Ci tego osobiście? Stąd, że wiem, że do tego czasu umrę chyba 20 razy. Pamiętaj, że tata jest najwspanialszym człowiekiem jaki chodził po ziemi. Pamiętaj, że nie możesz go skreślać, pomimo tego, że czasami schodzi na tą ciemną stronę. To nie jego wina, tylko moja. Po tym jak się mną zaopiekował kiedy byłam z tobą w ciąży wszystko spadło na jego barki. Ma prawo na chwile słabości, ale pamiętaj, że to twój tato. Pamiętaj, że musisz się nim zaopiekować, tak jak on zaopiekował się tobą po mojej śmierci. W każdej chwili, możesz do mnie napisać, kiedy będzie Ci ciężko. Odczytaj wtedy na głos to co napisałaś i spal list. Będzie Ci lepiej a ja będę wiedziała co u Ciebie słychać. Bardzo Cię kocham i w dniu twoich urodzin, bo to chyba najważniejsze w tym liście! Życzę Ci spełnienia najskrytszych marzeń! Samych wspaniałości w życiu szczególnie miłości, bo ona jest najważniejsza! Pamiętaj, że szukając miłości nie pukaj do każdych drzwi. I odwrotnie też to działa, nie otwieraj nieznajomym, bo tylko jedna osoba, ma klucz do tych wyjątkowych drzwi w twoim serduszku księżniczko! Spełniaj się i nie daj innym rządzić i kierować swoim  życiem tak jak ja nie dałam! Dzięki temu zaznałam co znaczy prawdziwe szczęście u boku kochającego mnie męża i cudownej córeczki. 
Nie wiem, czy tata Ci to mówił, ale patrząc w twoje oczy zawsze odnajdywaliśmy wyjście z najtrudniejszych sytuacji w życiu. To Tobie zawdzięczamy wszystko, co przeżyliśmy. Kochanie, jesteś pełnoletnia i choć trudno mi to pisać, ale jesteś już wystarczająco duża na moje listy. Sama już jestem w takim stadium choroby, że nie dam rady ich pisać. Pamiętaj, że zawsze Cię kochałam i dzięki tobie nauczyłam się żyć! 
Zawsze twoja
mama

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział XXII - Tajemniczy Skarb

No i wybił ten oczekiwany przez wszystkich ostatni dzień w roku - SYLWESTER. Gajeel zaplanował, że w tym roku impreza będzie u niego jednakże plany się zmieniły kiedy, ktoś zaproponował, żeby w tym dniu urządzić wyczekiwany bal debiutantek. Większość zgodziła się na to a wręcz stwierdziła, że to idealny pomysł. Takim sposobem, została wynajęta sala, katering, DJ i inne niezbędne usługi. Od samego rana dziewczyny szykowały się na tą okazję (zwłaszcza Erza, która została zaproszona przez Jellal`a).  Jedyna Lucy siedziała na balkonie swojego pokoju i czytała po raz setny list, który przekazał jej ojciec od mamy. Była zapłakana, nie mogła się pozbierać. Patrzyła w niebo i zastanawiała się, czy mama patrzy teraz własnie na nią. Nie chciała iść na ten bal. Nie wiedziała czy da radę. Od dziecka chciała pójść na niego w stroju swojej mamy, ale ojciec się nie zgodził  jej  go dać. Złożyła list i pocałowała skrawek papieru. Następnie położyła na biurku i poszła się wykąpać. W tym czasie do pokoju wszedł Haru. Chciał, żeby blondynka pomogła mu z komputerem. Zawołał dziewczynę, a ona kazał mu poczekać. Chłopiec usiadł więc na krześle obrotowym i zaczął się kręcić chwytając za krawędzie stolika. Obracając się zrzucił wszystkie przedmioty Lucy, które leżały na biurku, w tym samy czasie weszła Heartifia i gdy to zobaczyła wściekła się.
- Haru, coś ty najlepszego zrobił? Sprzątałam tu wczoraj! - odezwała się zdenerwowana
- Przepraszam Lucinko.
- O nie... gdzie jest list? - spojrzała na wszystkie rzeczy, ale nigdzie go nie widziała.
- Yyy.. ja nie wiem. Nie było tu chyba listu.
- Był, kładłam go na biurku. - rzuciła się na podłogę i zaczęła ją przeszukiwać. Chłopiec również postanowił  jej pomóc w końcu przez jego wygłupy tak się stało. W czasie, kiedy rodzeństwo szukało kawałka papieru, do sypialni dziewczyny wszedł Salamander. Widząc dziewczynę w samym ręczniku, dość krótkim i do tego wypiętą tyłkiem do niego a z głową schowaną po łóżkiem roześmiał się. Przestraszona dziewczyna, uderzyła głową w podporę łóżka. Wściekła się momentalnie, wyczołgała się i spojrzała jadowitym wzorkiem na Natsu.
- Co Ty robisz, do jasnej.... - nie dokończyła, bo spojrzała na twarz różowowłosego, który wskazywał własnie na małego chłopca w kącie pokoju. - gwiazdy betlejemskiej ?
- Znacznie lepiej. - skwitował Dragneel uśmiechnięty. - Przyszedłem popatrzeć na wyczyny mojej pięknej dziewczyny.
- Zabawne
- Tak serio, chciałem się upewnić o której jedziemy na bal?
- Aha... a nie mogłeś tego zrobić przez telefon, albo FB.
- Nie bądź taka nowoczesna. Kiedyś mężczyźni bardziej starali się o  damę swojego serca. Jesteś nieczuła. Poza tym, co się stało, że macie takie grobowe miny? - Zapytał podchodząc do Haru i podając mu rękę.
- Haru zrzucił wszystkie moje rzeczy i zgubił list.
- Jaki list?
- Od mamy!
Natsu usłyszawszy to, dał znać Haru skinieniem głowy, żeby wyszedł z pokoju. Na koniec poklepał go po ramieniu.
- Spokojnie, znajdziemy go razem. Ubierz się, a ja go poszukam.
- Nie ma mowy, nic nie zrobię, dopóki go nie znajdę.
- Lucy, ubierz się.
- Natsu nie rozumiesz...
- Rozumiem, zaufaj mi, nie mógł spaść daleko. - Dziewczyna, pospiesznie chwyciła pierwsze z brzega ubrania z szafy i weszła do łazienki. Po 7 minutach wyszła już ubrana i zastała Natsu układającego wszystkie rzeczy z powrotem na biurko.
- Znalazłem. Leżał koło okna.
- Dziękuję. Przepraszam, Cię. Mam dzisiaj zły dzień i jestem strasznie nie miła. Muszę później pójść i przeprosić Haru. Wiem, że tego nie chciał.
- On wie, że to był dla Ciebie ważny list. Jestem tego pewien. Nie będzie zły. To jak o której mam czekać na Ciebie?
- Nie wiem, może być 19:30. A teraz poproszę buziaczka.
- A niby za co? Nie należy Ci się!
- Ej! Jesteś okropny! - powiedziała już uśmiechnięta
- Wiem, a gdzie zgubiłaś Michelle?
- Pojechała z tatą i Minervą do firmy. Chyba lubi sama sprawiać sobie cierpienie. Ja bym tam nie wytrzymała nawet minuty.
- Lu, czyli twój tata sfinansował cały bal?
- Tak, powiedział, że obiecał więc to zrobi.
- A co chciał z zamian?
- Chyba nic... ale wiesz, w każdej chwili, pod wpływem swojej kochanej żony coś pewnie wymyśli. Najgorsze jest to, że nie zgadza się na to, żebym założyła suknie mojej mamy i jej diadem.
- A gdzie one są?
- U niego w gabinecie.
- W domu?
- Tak?
- To na co jeszcze czekamy? - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Natsu... - próbowała go zatrzymać, ale chłopak był nieugięty.  - To będzie tylko chwila. Coo? Zamknięte.. Nie na długo. Spojrzał na Lucy i zdjął jej wsuwkę z włosów. Włożył ją do zamka i zaczął kręcić. Lucy bardziej już rozluźniona, wiedząc że chłopakowi się nie uda, zaczęła się śmiać.
- Serio, myślisz, że ci się to uda.... o kurcze! - powiedziała, kiedy Salamander otworzył drzwi.
- Proszę, panie przodem.
- Nigdy Tu nie byłam. Zawsze, wchodziła tu tylko mama i Michelle. Nikomu innemu nie pozwalał. - Wchodząc Lu, mogła zobaczyć, że na ścianie wiszą wspólne zdjęcia całej rodziny. Najwięcej jest zdjęć jej mamy. Blondynka zobaczywszy to była szczęśliwa. Myślała, że jej ojciec stał się nieczuły, ale on po prostu zamknął się w sobie i do tej pory nie może pogodzić się ze śmiercią żony. Radzi sobie jak może. Lucy pisze wiersze do matki natomiast on zamyka się w pokoju wśród ścian przepełnionych zdjęciami.
- Widać, że kochał twoją mamę.
- Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.  Nigdy nie widziałam tych fotografii... Nie ma ich w albumie. - powiedziała zdziwiona podchodząc do komody. Wzięła ramkę do ręki i patrzyła prosto na swoją mamę siedzącą i czytając książkę w ogrodzie. Była uśmiechnięta i doskonale wiedziała, że Jude robi zdjęcia. Lucy przytuliła zdjęcie do piersi a z jej oczu popłynęły łzy. Natsu podszedł do niej i przytulił ją z całych sił.
- No już... Wszystko jest dobrze. Wydaje mi się, że twój tata się nie zorientuje jeśli weźmiesz jedno zdjęcie z 200 pozostałych.
- Nie mogę... nawet nie powinnam tu wchodzić...- powiedziała odkładając ramkę na miejsce. Kiedy przyglądała się reszcie zdjęć, Natsu odezwał się:
- Lu, patrz co znalazłem w szafie. - różowowłosy wyjął wielki drewniany kufer zapięty na kłódkę. - Ma szyfr... wiesz co to mogą być za liczby?
- 26041977 - dziewczyna bez zawahania podała liczby i wszystkie się zgadzały.
- Skąd...
- Rocznica ich ślubu. - powiedziała beznamiętnie. Natsu otworzył delikatnie kufer a Lucy zobaczyła to co przewidywała. Na wierzchu leżały albumy z zdjęciami, jakieś zeszyty, kalendarz, pamiętnik zamknięty na kluczyk, zegarek, dużo listów, dokumenty a na samym dnie różowy materiał. Lucy, tak bardzo chciała zobaczyć i przeczytać wszystko. Tak chciała poznać swoją mamę. Nie spodziewała się, że tata zabierze, jej wszystkie wspomnienia.... Dlaczego, nie chce, żeby Lucy dowiedziała się tego wszystkiego? Czy jest aż takim egoistą, że chciał zostawić wszystko dla siebie? Dziewczyna wyciągnęła delikatnie zwinięte płótno. Rozłożyła je i jej oczom ukazała się delikatna i piękna różowa sukienka. Od razu wiedziała, że będzie pasować. Ale czy powinna ją założy? Jak ją ojciec w niej zobaczy to się zdenerwuje... a może przeciwnie, może będzie szczęśliwy, że jest w niej tak podobna do mamy. Po dłuższej chwili milczenia, odsunęła się od kufra podeszła do okna i zaczęła płakać.
- Lu...
- To nie ma sensu. On jest chorym człowiekiem. Urządził sobie tu jej grób. Pochował wszystkie jej rzeczy. Tylko dlaczego? Bo nie chciał mi ich pokazać? Bo chciał mieć je dla siebie? Może chciał dać je Minervie? A może spalić i zostawić przeszłość w niepamięć. Coraz rzadziej tu przychodzi, widać że na biurku nie ma kubków po kawie. Zawsze wchodził tutaj z kawą. Ona go zmieniła. Wszyscy chcą go zmienić, dla swojej korzyści. On  zniszczy mamy wszystkie rzeczy, pod jej wpływem.
- Nie mów tak. On też sobie nie radzi. Sama popatrz. Nie może się pogodzić ze stratą swojej żony. Nikt by nie mógł.
- Natsu, on mnie nienawidzi
- On Cię kocha. Tylko popatrz - podał blondynce list zaadresowany do niej. - Chyba powinnaś poczekać, aż poradzi sobie z tym wszystkim i Ci go wręczy. A teraz, choć. Posprzątamy te rzeczy i zamkniemy wszystko, jakby nas tu nie było.
- Nie ruszę się, bez sukienki mamy i jej pamiętnika.
- No, dobrze, więc weźmiemy ją ze sobie. Założysz ją dzisiaj i powalisz wszystkich swoją urodą. Zresztą po co wszystkich, wystarczy że dla mnie jesteś idealna. A co do pamiętnika, to może na razie go odłóż. Przyjdziemy po niego innym razem obiecuje.
- Nie. Muszę zabrać go teraz. W każdej chwili Minerva może wszystko zniszczyć.
- Dobrze. Weź co tylko chcesz. Poczekam na Ciebie w salonie.
Minęło może 10 minut i blondynka wyszła z gabinetu Jude.
- Czy mógłbyś wpaść po mnie o 20:00 ... Chciałabym jeszcze przeczytać pamiętnik...
-Yyy... Jasne. Nie ma problemu. Będę o której chcesz... Wiesz co wydaje mi się, że Haru i Ellie mogą Ci przeszkadzać. Lepiej, jak będziesz z tym sama. Zabiorę ich na jakiś czas do siebie. Co Ty na to?
- Nie trzeba dam sobie radę.
- Lu...
- No dobrze, jakbyś mógł to zabaw ich na jakąś godzinkę.. no może dwie.
- Nie ma sprawy! Haru! Ellie! Ubierajcie się, zabieram was na obiad!
- Dziękuję!
- Wiesz, że nie masz za co! Największym podziękowaniem będzie, jeśli zaszczycisz mnie swoją obecnością na balu.
- Z wielką przyjemnością o wspaniały młodzieńcze! - powiedziała z nonszalancją Lucy i ukłoniła się przed różowowłosym.
- No to strasznie mi przykro, że muszę opuścić panienkę, ale muszę wykarmić te sierotki. - dodał teatralnym głosem Salamander.
- Nie jesteśmy sierotami! - Wtrąciły się bliźnięta.
- Ależ jest pan szlachetny... Takiego męża to ze świecą szukać.
- Męża powiada panienka? - zapytał podłapując wątek.
- Kiedyś nie mówiono "chłopaka" więc użyłam słowo "męża" ale nie obiecuj sobie po tym zbyt wiele.
- Ależ oczywiście o łaskawa. Ja nie dorastam pani do stóp.
- Dobra lećcie już. - skwitowała blondynka. Wiedziała, że mogłaby rozmawiać, śmiać się, spędzać każdą wolą chwilę z Natsu, ale musiała zdążyć do 20:00 ze wszystkim.
- Właśnie idźmy już, bo zgłodniałem.
- Czemu, nazwałeś mnie sierotą? - zapytała Ellie, kiedy drzwi się już zamykały. Lucy jeszcze chwilę słyszała jak Natsu tłumaczy nieco ciekawskiej dziewczynce o co mu chodziło, jednak później udała się do swojego pokoju i zaczęła czytać pamiętnik. Gdy go otworzyła, zaczęły wylatywać z niego kartki. Szybko włożyła je na swoje miejsce ale jedna z niech była różowa. Właśnie tą przeczytała jako pierwszą...