poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział XXXXV - Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest...

część 1
Kilka dni później...
*Kościół*
- Lucy, czas na wygłoszenie twojej przysięgi.
- Kochanie. - szepnął Natsu do ucha Lucy,   widząc zapłakaną twarz narzeczonej - Mnie wystarczy że powiesz - TAK.
- Chcę - odszepnęła, po czym otarła łzy by móc widzieć twarz swojego przyszłego męża.- Natsu - zaczęła - jesteś darem o jakim nawet mi się nie śniło i obiecuję udowadniać każdego dnia, że na ten dar zasługuję. Bóg zesłał mi Ciebie, aby mnie podnieść z upadku i dać mi drugą szansę na lepsze jutro. Jesteś mi droższy niż ktokolwiek na świecie i nigdy nie zapomnę tych wszystkich cudownych chwil spędzonych z Tobą. Obiecuję Cię kochać, kochać i jeszcze mocniej kochać, bo to Ty dałeś mi wszystko, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. To Ty mnie prowadziłeś i zastępowałeś mi bliskich których nie miałam. To Ty dałeś mi cudowną córkę , która jest największym dowodem naszej miłości a także darem naszej wspólnej życiowej podróży, która mam nadzieję, będzie trwać nawet po naszej śmierci. Twoja na zawsze Lucy. - dokończyła swoją przysięgę załamującym się głosem. Próbowała mrugać oczami, aby zatrzymać  napływające jej do oczu łzy, ale to nic nie dawało. W końcu, spojrzała  Natsu w oczy i zobaczyła w nich blask ogromnej miłości. Chłopak otarł jej łzę z polika i szepnął.
- Zostaw coś na moją przysięgę, bo pomyślę, że była beznadziejna. - pocałował ją w czoło i delikatnie ujął jej rękę, która idealnie wpasowała się w jego dłoń. - Lucy, najdroższa. Nie potrafię wyrazić słowami mojej miłości do Ciebie. Jest ona jak ocean, ogromna, głęboka i nieodkryta. Kiedy wstaję rano i spoglądam na Ciebie, poznaję Cię na nowo i na nowo koduję w swojej pamięci rysy twojej twarzy, żebym nigdy o nich nie zapomniał. Nie wygłoszę przysięgi choć w połowie tak pięknej jak twoja, ale każdego dnia obiecuję udowadniać Ci moją miłość. Będę zawsze o Ciebie walczył w tych dobrych a przede wszystkim w gorszych chwilach naszego wspólnego życia. Kocham Cię Lucy.
- Ja... - załkała - ja Ciebie też! Przysięga była...
- Nawet nie mów. - uśmiechnął się ocierając napływające mu do oczy łzy.
- Idealna.
- A teraz czy ktoś z państwa tu obecnych zgłasza przeszkodę, aby to małżeństwo nie mogło być zawarte. Niech powie teraz lub zamilknie na wieki.
- Ja też chce takiego chłopaka jak Natsu! - krzyknęła uśmiechnięta Erza.
- Nie dla psa kiełbasa. - rzucił Jellal z końca kościoła. Widocznie ich związek, nie był szczęśliwy i trwały.
- Czy ktoś jeszcze chciałby coś powiedzieć? - dodał ksiądz spoglądając po zebranych gniewnie.
- A ja bym chciał taką dziewczynę jak Lucy! Chodzący ideał. - krzyknął Loke puszczając oczko do młodej pary. - Albo takiego chłopaka jak Natsu. W sumie też niezła sztuka.
- Za krótkie nogi na tak wysokie progi. - rzuciła Levy, nawet nie patrząc na Lokego.
- Czy ktoś jeszcze chce coś powiedzieć? - zapytał ksiądz, ale nie dał nikomu dojść do słowa i szybko dodał. - Jeśli nie, to nic nie stoi na przeszkodzie, abym ogłosił was mężem i żoną!  Możesz pocałować pannę młodą.
Natsu złapał delikatnie Lucy za obie dłonie i przyciągnął do siebie. Pocałował ją delikatnie w usta a później niespodziewanie odchylił Lucy łapiąc ją w talii. Wtedy pocałował ją, jakby robił to po raz pierwszy i ostatni.
- Żono. - powiedział szczerząc się do ukochanej.
- Mężu. - odpowiedziała nie mniej szczęśliwa.
.....
część 2
*oczami Jupiter*
Związek moich rodziców trwał nieprzerwanie 60 lat. Byli tak zakochani, że nie widzieli poza sobą i swoimi dziećmi świata. Wychowali nas i dali nam to czego oni nie zaznali w młodości. Mieli jeszcze czwórkę : Charlesa (Chucka), Scotta, bliźniaki - Rosaline i Ricka a także perełkę w naszym domu Lily. Byliśmy szczęśliwą rodziną a nasz dom był wypełniony miłością. Teraz każdy z nas ma swoją własną rodzinę i dzieci. Rodzice nauczyli nas, że dając miłość innym dajemy cząstkę siebie drugiemu człowiekowi wpuszczając go do swojego życia.
Żałuję, że moje rodzeństwo nie mogło poznać naszego pradziadka, który zmarł dwa lata po ślubie rodziców. Pradziadek, również wiele mnie nauczył, choć nie wiem czy to dobry dobór słów w zamyśle że miałam wtedy 6 lat. Teraz kiedy zamykam oczy, widzę jak mnie przytula, opowiada mi niekończące się historię, które zawsze tak jak nasza historia kończyły się szczęśliwie. Widzę uśmiech dziadka, który opowiada o mamie i tacie. Widzę to spojrzenie, które było czystą miłością.
W wieku 26 lat opuściłam mój rodzinny dom by zamieszkać z moim mężem z którym do tej pory wiodę wspaniałe życie. Mój brat Chuck został geniuszem komputerowym i pracuje w tajnej organizacji rządowej, więcej nie mogę powiedzieć, bo to ściśle tajne. Jak można się domyślić, tam poznał piękną i równie inteligentną jak on agentkę, która po krótkim czasie została jego żoną. Scott, poszedł do szkoły sportowej, gdzie dostrzegł go poszukiwacz młodych talentów i zaprosił do swojej drużyny lacrosse. Kiedy osiągnął odpowiedni wiek został trenerem i założył własną szkołę sportową, gdzie zapoznał piękną mamę jednego ze swoich podopiecznych. Rosaline i Rick zawsze wszystko robili razem, od dzieciństwa byli nierozłączni, tak więc poszli na tą samą uczelnię i skończyli te same studia, teraz pracują jako nauczyciele w tej samej szkole. Gdyby było mało, tej nierozłączności, mieszkają w bliźniaku i obydwoje mają swoją własną rodzinę. No i przyszedł czas na naszą małą Lily.  Lily, jak to zawsze mówił tata była, ostatnim cudem o jaki prosił Boga i który otrzymał. Lily urodziła się gdy mama miała 40 lat, co było bardzo niebezpiecznej zarówno dla mamy jak i dla małej Lily. Była wcześniakiem i lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie. Jednak mała Lily nie poddawała się i walczyła z całych sił o każdy oddech i każde bicie swojego maleńkiego serduszka a my razem z nią. Jak to powtarzał tata, urodziła się żeby wprowadzić światełko do naszego domu, tam gdzie chowała się mrok. Ona oświetliła wszystkie zakamarki, naszych dusz. Choć żyła tylko 8 lat to napełniła cały nasz dom ogromną radością, której nie zapomnę do końca życia. Urodziła się z zespołem wad wrodzonych spowodowanych obecnością dodatkowego chromosomu 21 czyli z Zespołem  Downa. To ona nauczyła nas kochać, każdego bez względu na to jaki jest. Jak na swój wiek, była nad wyraz dojrzała. Najbardziej na świecie pragnęła przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej i Bóg wysłuchał jej modlitw. Zmarła 2 miesiące po jej przyjęciu. Nie wiem jak wiele rozumiała, ale wydawało mi się, że o wiele więcej, niż my wszyscy. Była naszym aniołkiem, który urodził się po to, by nas na nowo scalić i zebrać z całego świata znowu w jedno miejsce, do naszego rodzinnego domu. Pewnego dnia mama powiedziała, że nie może się nacieszyć swoimi dziećmi i wnuczętami i prawnukami ale musi w końcu odejść by móc znów spotkać się z Lily. Codziennie jakby to było jej rytuałem całowała jej zdjęcie i obiecywała spotkanie. Tego samego dnia, odeszła by móc znowu przytulić swoją córkę.
Mama kochała tatę do samej śmierci tak jak obiecała z kolei tata tak jak obiecał walczył o mamę każdego dnia udowadniając jej tym swoją miłość. Po jej śmierci, starał się jak mógł by być dobrym tatą, dziadkiem i pradziadkiem, ale też pragnął spotkać się ze swoją córką i żoną za którą tak bardzo tęsknił. W pół roku po śmierci mamy, pożegnaliśmy naszego kochanego tatę, który zmarł siedząc na kanapie jak to niegdyś robił z mamą, trzymając w ręku jej zdjęcie i oglądając nagranie ślubne, które zatrzymało się na słowach przysięgi ,,Twoja na zawsze Lucy."
Kilka razy w roku spotykamy się wszyscy razem na cmentarzu przed grobem rodziców i naszej siostry, trzymając się za ręce i dziękując za dar miłości jaki nam dali abyśmy mogli przekazać go dalej. Mam nadzieję, że ich miłość zainspiruje innych do tak prawdziwego i wiernego oddania się drugiemu człowiekowi z zachowaniem pełnej ufności. Naszym obowiązkiem jest wpajać naszym bliskim to szczere, gorejące uczucie, które, jak w przypadku Lucy i Natsu było w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć ich nie rozłączyła...
Koniec.
.... 
Kilka słów ode mnie. Dziękuję, że byliście ze mną tak długo. 
Nie podziewałam się tak ogromnego zaangażowania w moje opowiadania, które stały się naszymi opowiadaniami. Nie umie nawet wyrazić tego słowami. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam swoją decyzją na zakończenie opowiadania. Od początku chciałam, żeby się ono własnie tak skończyło. 
To miała być historia ich miłości i chciałam doprowadzić ją do końca. 
Mam też dwie nowe wiadomości. Przygotowałam jeszcze jedno alternatywne zakończenie, które bardzo chciałabym, żeby się pojawiło na moim blogu i które miało być wprowadzeniem do nowego opowiadania. 
Niestety ta druga wiadomość jest taka, że prawdopodobnie nie będzie drugiego opowiadania. 
Nie jestem w stanie pogodzić pisania z nauką i na razie muszę sobie zrobić przerwę. 
Nie wykluczam powrotu, w szczególności, że mam szkic kolejnego opowiadania o Lucy i Natsu i nie tylko o nich. Pojawiły by się w nim trzy nowe cudowne postacie takie jak: Lily, James i Niv. 
Mam nadzieję, że kiedyś wypełnię swoje zadanie i napiszę coś więcej.  
 Jak na razie jestem w trakcie pisania alternatywnego zakończenia, które nieźle namiesza wam w głowach. 
 Na ten czas ja się żegnam i dziękuję za 2 lata spędzone ze razem:* 
Dziękuję z całego serca Agnieszka. 

7 komentarzy:

  1. 😍 Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jak można przekazać tyle emocji w zwyczajnych zdaniach. To opowiadanie opowiada tak piękną historię, że aż mam ochotę przeczytać je jeszcze raz (albo 10 razy, choć to i tak byłoby za mało). Oczywiście Twój styl pisania też mi się bardzo podoba. Już nie mogę się doczekać alternatywnej wersji zakończenia.
    Pozdrawiam i dziękuję za to, że miałam możliwość przeczytania czegoś tak wspaniałego ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za obecność i wszelaką aktywność:* Wiem, że krótki rozdział, ale chyba nie potrzeba tu było więcej słów ... :)
      Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby stworzyć kolejną serię opowiadań :*
      Dziękuję jeszcze raz i serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Jejku nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania. Pamiętam jak dopiero co pojawił się pierwszy rozdział. Z taką niecierpliwością oczekiwałam kolejnych rozdziałów. Strasznie szybko to zleciało. Zakończenie jest cudowne. Ich przysięga była, jest i będzie przecudowna. Ich wspólne życie było cudowne. Postarali się o dzieciaczki. Muszę się przyznać, że łezka mi pociekła. Tyle uczuć zamieściłaś w tym ostatnim rozdziale.
    Z niecierpliwością będę czekać na ten alternatywny rozdział. Już nie mogę się go doczekać i zaczynam się obawiać co tam zamieścisz. Przesyłam Ci wenki i dziękuję Ci za te wszystkie rozdziały. Muszę powiedzieć (napisać), że to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. Z pewnością je sobie kiedyś odświeżę. Do następnego :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chyba największe podziękowania kieruję w twoją stronę, gdyż od kiedy pamiętam, pod każdym wpisem pojawił się przemiły i motywujący komentarz! Nawet nie wiem co powiedzieć ani jak dziękować. Dla jakich osób aż chce się pisać i naprawdę ja popłakałam się pisząc ostatnie zdanie rozdziału, nie mogąc uwierzyć że to już koniec. Wydaje mnie się, że ciągnięcie tego w nieskończoność byłoby blędem. Teraz mam nowy start i czyste konto .. prawie czyste :* Mam nadzieję, że spodoba Ci się różnież alternatywne zakończenie, które jest idealnym wprowadzeniem do kolejnego opowiadania... :* Przesyłam pozdrowienia i buuziaczki :*

      Usuń
  3. Agunia, jakże wspaniale czytało mi się Twoje cudne opowiadanie. Nigdy nie czytałam czegoś w tym rodzaju, ale to był mój pierwszy i wcale nie żałuję, że zagłębiłam się w Wasz świat. Brak mi słów, ale przezyłam tu i smutek, i radość i wszystkie inne emocje, martwiąc się o bohaterów, których poznałam dopiero dzięki Tobie. Jestem bardzo zadowolona, że to przeczytałam i chcę Ci życzyć weny przy pisaniu następnego, bo wiem, że takie kiedyś będzie i ja na pewno je przeczytam z chęcią :D Dziękuję Ci za wszystko co mnie tu spotkało i przesyłam mnóstwo buziaków kochanie :*
    Gratuluję! :D Jestem z Ciebie dumna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Dodajesz mi wiatru w skrzydła! Jestem dumna z tego, że nakłoniłam swoimi opowiadaniami osobę niewtajemniczoną w czytanie moich wypocin. Dziękuję Ci, że zawsze byłaś i mam nadzieję, będziesz osobą, z którą zawsze mogę pogadać na tematy FANGRIL i która mnie w 100% zrozumie! Dziękuję i przesyłam mnóstwo buziaczków :* <3

      Usuń
  4. muszę to przyznać! Jak czytałam koniec to po prostu jak dziecko się rozpłakałam. Jeszcze żaden rozdział mnie aż tak nie zauroczył. Zacznij pisać kolejnego bloga bo wiele osób pewnie się że mną zgodzi że będzie brakowało takiego właśnie bloga. Gratuluję ukończenia bloga, podsumowując był to najpiękniejszy blog w mojej historii blogów, że smutkiem w oczach jak i sercu mówię to ze bedzie mi brakować tej rodzinki!!

    OdpowiedzUsuń