piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział III - Wspomnienia

Była godzina 20, kiedy Natsu wracał motorem do domu. Zatrzymał się pod swoim nowym domem, który nie był wyjątkowo duży, w porównaniu z "pałacem" na przeciwko. Tak pałacem, zamkiem.. jak wolicie. Był ogromny, Salamander nie wiedział ile osób mieszało w tym domu i kto to właściwie jest, ale domyślał się że rodzina, zamieszkująca go ma dużo forsy.  Jego domek, był pomalowany na biało, dach miał srebrny i niewielki ogródek, tylko taki na potrzeby jego rodziny. Pokój młodego Dragneela znajdował się na piętrze, więc miał balkon wprost na ulice, a co za tym idzie na piękną rezydencje z naprzeciwka. Wspaniała budowla - powtarzała zawsze jego mama - marmur, wspaniała kostka brukowa, wielkie garaże, cudowny ogród większy od naszego domu..  Ten pałac zajmuje chyba 3 działki..- Wyliczała ciągle przy śniadaniu jego mama, która marzyła tylko aby wejść do środka, nie chciała tam mieszać, ale chciała wiedzieć jak tam jest i czy ludzie w nim przebywający są szczęśliwi. Mama Natsu patrząc na ludzi, zawsze bez pomyłki stwierdzała czy dana osoba jest szczęśliwa, czy wręcz przeciwnie, coś ją trapi. Rożowowłosy, postanowił nie czekając długo, wejść do środka. Nagle usłyszał kroki ze schodów.
- Gdzie byłeś kochanie? - zapytała jego mama
- Wiesz no w szkole, a później w szpitalu a później.. - nie zdążył dokończyć kiedy zmartwiona matka, zaczęła go oglądać od góry do dołu, jakby szukała jakiś okaleczeń. Zdenerwowała patrzyła na jego twarz masując dłonią jego policzek
- Co się stało? Nic Ci nie jest ? Ja wiedziałam, że ten motor to nie jest dobry pomysł...- stwierdziła Jasmine uparcie.
- Ale mama źle mnie zrozumiałaś - szybko dodał Natsu, aby nie denerwować jej niepotrzebnie. - Moja koleżanka, poznałem ją dzisiaj w szkole. Mamy wspólny temat pracy z biologi, będziemy pracować razem, I ona miała atak.. Była w krytycznym stanie.. Szybko trzeba było przewieść ją do szpitala. - powiedział ze spokojem - Ja dowiozłem jej torebkę bo Levy, jej koleżanka zapomniała. Ja stwierdziłem że mam najszybszy pojazd i pojechałem szybko, urywając się tym z lekcji . - mówił po kolei jakby nie pomijając żadnego szczegółu. - No i ... - nie mówił dokończyć, bo Jasmine mu przewała
- Chwila moment, usiądziemy, na spokojnie, a nie tak od progu .. Zapraszam - wskazała krzesełko w kuchni, na którym miał usiąść chłopak, ona zaś usiadła obok na drugim. - Teraz kontynuuj - zachęcała go mama.
- No i lekarz wyjął z jej torebki jakieś pastylki przeciwbólowe, na serce.. Bardzo ważne, które powinna brać codziennie, żeby ataki takie jak dzisiaj się nie powtórzyły. No a później jej przyjaciółka musiała jechać i poprosiła mnie żeby z nią został do czasu przyjazdu kogoś, kto miał mnie zmienić. I .. - urwał bo przypomniało mu się że miał zadzwonić do niebieskowłosej  i opowiedzieć jej o stanie zdrowia Lucy.
- Mamo ja przepraszam miałem zadzwonić do Levy.. Zapomniałem, przepraszam - odrzekł, po czym dał różowowłosej buziaka w policzek i pobiegł na górę do swojego pokoju.
Jasmine, siedziała w kuchni nie odzywając się ani słowem , nie wiedziała co powiedzieć. Była zaskoczona sytuacją, nie tak spodziewała się pierwszego dnia w szkole swojego syna. Nie wierzyła w to co jej stało z jego nową koleżanką, a także w to jak musi się czuć ta dziewczyna, w tak młodym wieku, choroba serca.. To straszne. Pomyślała kobieta, ale była też zadowolona z postawy syna i z jego postępowania, w stosunku do nowo poznanej dziewczyny.
Natsu szybko wyklepał numer McGarden i przyłożył telefon do ucha.
- Halo? Natsu? - usłyszał głos Levy
-Tak to ja, przepraszam, że tak późno dzwonię, ale musiałem jeszcze coś załatwić na mieście i nie mogłem zadzwonić - skłamał chłopak, ponieważ wstydził się, że zapomniał o tak ważnej rzeczy.
- Nie ma problemu, ja też byłam bardzo zajęta, więc nie wiem czy bym zdążyła odebrać, byłam na rehabilitacji z mamą i .. - zaczęła dziewczyna, po czym złapała się za język -po co ja mu to mówię-pomyślała- nieważne,  co z Lucy?
- Jakoś 20 minut po twoim odejściu obudziła się i nabrała troszkę kolorów, więc teraz wygląda znacznie lepiej. Była zdziwiona jak mnie zobaczyła, ale wytłumaczyłem jej jaka jest sytuacja. Nie była zła, wręcz przeciwnie uśmiechnęła się, więc się nie musisz martwić. - powiedział opanowany Salamander.
- No to dobrze, bardzo dobrze, kamień z serca.. - odetchnęła dziewczyna.
- No tak, a później po jakichś 30 minutach zmienił mnie jej chłopak i ta szkarłatnowłosa - dodał chłopak,przy czym zapominając imienia koleżanki z klasy.
- Tak tak, Erza. Ojej to dobrze, bardzo dziękuję. Czyli mówisz że mogę być spokojna? - dopowiedziała jeszcze  dziewczyna, aby się upwnić
- Tak, jasna sprawa, nasza koleżanka walczy, więc nie ma się co martwić wyjdzie z tego, tylko trzeba ją pilnować z tymi lekami, żeby codziennie je brała. - powiedział już całkiem wyluzowany chłopak, jakby rozmawiał ze swoją starą znajomą.
-No pewnie, nie ma sprawy tego to już ja dopilnuje. Tak ją skatuje, ze mi stracha narobiła i że mi nic nie powiedziała, że będzie brała te pastylki bez popijania. - zaśmiała się niebieskowłosa.\
Chłopa słysząc to też się roześmiał. Fajnie było w nowej szkole, już pierwszego dnia spotkać ciekawe osoby i uratować komuś tyłek Kiedy chłopak miał już się pożegnać usłyszał głos małej osóbki.
- Wiesz co może jutro pojedziemy razem do Lucy, porozmawiamy z lekarzem. Chyba że, nie miałeś planów jechać do niej . To zrozumiem .. - powiedziała prawie szeptem
- Nie, na pewno do niej pojadę. Obiecałem jej to, tylko oby tego kochasia nie było, bo prawie  byśmy się pobili w jej pokoju szpitalnym.
- Matko, bardzo mi przykro.. Wybierzemy taka godzinę, kiedy go nie będzie. Szczerze to też za bardzo go nie lubię.. - zaniemówiła dziewczyna. Zastanawiała się po co mu to wszystko opowiada..
- Haha, no to witaj w jednej drużynie, po szkole, możemy do niej skręcić, po ilu kończysz?
- Aaaa... po 8 .. ale zwolnię się, nauczyciele na pewno zrozumieją. Może być po 5 ?
- Tak, mi pasuję, też poproszę mamę o zwolnienie z ostatniej lekcji i po problemie, to czekaj na mnie przed szkołą jak wyjdziesz wcześniej.- dodał - teraz muszę już kończyć, widzimy się jutro za zajęciach.
- Jasne, uważaj, pierwsza matematyka z profesorem Mine, uważaj zawsze na przywitanie po wakacjach robi sprawdzian z ułamków. Naucz się, żeby zrobić dobre wrażenie, to do końca semestru da Ci spokój.
Salamandra aż zatkało, jak osoba, którą dopiero co poznał może być aż tak dla niego miła. To było niepojęte dla niego, ale bardzo się cieszył. Podziękował nowej koleżance, po czym się rozłączył życząc dobrej nocy.
Ostatnie słowa, które powiedziała do niego McGarden były, ważne, chciał zrobić dobre wrażenie, bo jak to stwierdziła ona " Da mu spokój, do końca  semestru". A tego właśnie chciał zero nauki w tym roku szkolnym.
Wziął się za powtarzanie materiału, po czym postanowił się wykąpać i pójść spać.
.....
Tak jak powiedziała Levy, Mine zrobił kartkówkę z ułamków. Dobrze, że Natsu postanowił jednak się tego nauczyć. Mieli z nim dwie lekcje, więc na drugiej od razu usłyszeli wyniki. Najlepsza w klasie była McGarden, następnie Scarlet i Fullbuster i ostatnie wyróżnienie przypadło dla Drangeela i Strauss. Profesor im serdecznie pogratulował, kazał zostać chwilę po lekcji a resztę zawiadomił, że mają być przygotowani na każdą lekcję.
Po skończonych lekcjach Salamander i Levy wręczyli dyrektorowi zwolnienia, po czym wyszli ze szkoły. Wymknęli się, żeby nikt ich nie wiedział, jednak na parkingu stał Gajeel i Bickslow gadali w najlepsze. Widzą dwóję znajomych od  razu do nich podeszli i zaczęli ich zaczepiać. 
- No no stary już drugi dzień w szkole, a tu najlepsza uczennica tej szkoły już jest Twoja, no pozazdrościć - powiedział sarkastycznie Czarnowłosy.
Natsu miał już coś powiedzieć kiedy Levy przerwała mu ruchem ręki. 
- O ile dobrze mi wiadomo, to moja sprawa z kim się spotykam po szkole Gajeel, zerwaliśmy ze sobą rok temu, więc nie ma o czym mówić. A zresztą, to jest mój kolega, głupku! Jedziemy razem z Lucy do szpitala. - odrzekła ze spokojem w głosie niebieskowłosa.
- Taa.. a właściwie co mnie to obchodzi.. Rób co chcesz tak jak ja. Od czasu zerwania miałem już 10 dziewczyn. To chyba ty gorzej znosisz zerwanie niż ja. - powiedział śmiejąc się Gajeel.
- Badania naukowe dowodzą iż 90 % mężczyzn , gdy nie może pogodzić się z zerwaniem szuka innej partnerki, aby zapomnieć. Teraz jesteś z tą wysoką Flare, ale to nie potrwa długo, ponieważ, będziesz szukał dziewczyny, która będzie podobna.. do mnie - powiedziała Levy ze smutkiem w oczach.
- No jasne, Ty i te Twoje badania, tak tego nienawidziłem, dobrze że to już koniec.
- Ta.. Nie mamy czasu, żegnam panów i tak nawiasem - powiedziała na odchodne - palenie papierosów skraca życie palacza. Jeden papieros to 8 minut życia przetraconego. - idziemy Natsu - zwróciła się tym razem do chłopaka.
Podeszli do jego motoru i Levy niepewnie wsiadła na niego, ale gdy już usiadła wygodnie złapała się Salamandra i popędzili w stronę szpitala.
Jakieś 7 minut później byli już na miejscu, Drangeel zatrzymał się przed wejściem, tak aby Levy mogła wysiąść, a sam pojechał zaparkować. Spotkali się koło wejścia, dziewczyna czekała tam na niego.
Nie mógł wytrzymać i musiał zadać nurtujące go pytanie.
- Levy, jesteś bardzo ... mądra.. powiedział otwierając drzwi dziewczynie.
- Taaa jasne .. Mądry to był Sokrates, Arystoteles, Platon...
- Wiesz, że nie o to mi chodzi .. Po prostu, podeszłaś do tej sprawy z tym czarnym tak naturalnie, niejedna byłaby bardzo zazdrosna o te wszystkie dziewczyny.
- Ja nie będę o nie zazdrosna, bo on spędzi z nimi może noc, góra tydzień i z nimi zerwie .. On szuka takiej jak ja .. To się nazwa "Próba zaakceptowania sytuacji" , szkoda mi go .. bo się marnuje, chłopak.
- W tym czasie jak ze sobą zerwaliśmy zaczął palić, pić , sypiać z przypadkowymi dziewczynami i on myśli, że jest szczęśliwy, ale nie jest. I przez takie zachowanie nie będzie. Nie wie co ze sobą zrobić, chciałam mu pomóc, wysyłałam do niego, bardziej.. ogarnięte, jeśli mogę tak to ująć , dziewczyny, ale on je odtrącał. On mnie nadal kocha, ale się do tego nie przyzna, bo jest zbyt dumny. Nawet już nie pamiętam kto z kim zerwał i dlaczego, bo mam więcej problemów na głowie, jeśli będzie chciał o tym na spokojnie porozmawiać to proszę bardzo. - powiedziała niebieskowłosa, ze stoickim spokojem i spojrzała na Natsu jakby chciała coś od niego usłyszeć. Ten pochwycił jej wzrok i tylko ścisnął jej ramię.
- Bardzo, ale to bardzo mądre słowa, moja mała przyjaciółko - powiedział z uśmiechem na twarzy chłopak po czym dodał - powinnaś zostać psychologiem.
W tym czasie własnie otworzyły się drzwi do pokoju Lucy z których wyszedł Loke. Spojrzał się tylko na dwóję znajomych uśmiechnął się lekko i wyszedł.
- Witaj kochanie, tak się martwiłam, jak się czujesz?- zapytała niecierpliwie dziewczyna
- Dzisiaj w pełni życia. Powiedziałam lekarzowi, że chce wyjść na własne żądanie.
- Masz rację, też nie lubię, tutaj przesiadywać, ja się Tobą lepiej zaopiekuję. - stwierdziła po chwili namysłu przyjaciółka - patrz kogo Ci przyprowadziłam.
- No hej, dobrze,że się już lepiej czujesz. Napędziłaś nam wszystkim stracha.
Lucy, na te słowa nabrała lekkich rumieńców, ponieważ , powiedział to do niej chłopak, którego praktycznie nie znała.
- Jej... ! Wszyscy się o mnie tak bardzo martwicie..Strasznie mi głupio. Zawsze pamiętałam o tych lekach. Ale po wyjeździe taty... - nie chciała zaczynać tego tematu znowu, więc odpuściła i zmieniła temat. - Jak w szkole, profesor od biologi i chemii coś mówił?
-Yyy. ta powiedział tylko tyle że nasz czas zaczyna się od chwili jak przyjdziesz do szkoły, albo jak wyjdziesz ze szpitala, zależy jak będziesz się czuła i czy będziesz gotowa na naukę.
- A no to wychodzi na to, że zaczynamy od jutra. - stwierdziła uśmiechnięta dziewczyna
Uśmiech ten udzielił się wszystkim. Cieszyli się że była zadowolona i odzyskała już swoje siły.
- Jak Cię traktują? Nie są wredne te pielęgniarki? - zapytała Levy
- Wiesz co jedna.. Taka.. ciągle ma coś do Loke` go ... Wygania go co chwila.. - odrzekła po chwili namysłu.
- Zazdrosna jest, albo wiesz to jest jakaś złożona akcja. - powiedział Natsu, próbując jej słowa obrócić w żart.
-Tak chce go porwać na swój  statek kosmiczny i tam mieć go tylko dla siebie - dodała Lucy, nie zdając sobie sprawy jakie to było zabawne i.. no cóż obrażające jej chłopaka, ale nie było go tutaj , więc mogła się powygłupiać.
-Zrobi z niego mopa albo co gorsze, szczotkę od toalety - dopowiedziała, nie mogą się powstrzymać mała osóbka.
- Haha.. proszę przestańcie, bo nie mogę już wytrzymać - zachichotała Lucy
- To może podać Ci cewnik - dodała ze śmiechem Levy,
- Błagam Leviś, ogarnij się. Nie mogę się tyle śmiać, bo mi serce wysiądzie. - jeszcze głośniej zaśmiała się Lu, choć na te słowa, Natsu i niebieskowłosa spoważniała i już nie wydała z siebie żadnego śmiechu, blondynka widząc to i też uspokoiła się i powiedziała do przyjaciół - Uspokójcie się , jeszcze żyje .. Nawet nie mogę się pośmiać. Chyba mam do tego prawo .- odrzekła urażona.
- Masz i to święte, ale co za dużo , to nie zdrowo.
Później zmienili temat,  gadali tak może przez godzinę kiedy telefon Levy zadzwonił. Dziewczyna odebrała, po czym ze spuszczoną głową podeszła do przyjaciółki.
- Lu, .. ja ...
- Nic nie mów, leć do domu.
- Ale .. przepraszam
- Wiem, że musisz, bo jak byś nie musiała to byś ze mną została, zresztą mam jeszcze mojego partnera biologicznego.
- Lucy, to zabrzmiało dość dziwnie, ale jak chcesz, mogę zostać Twoim partnerem biologicznym. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - powiedział uśmiechnięty chłopak. Heartfilia zrobiła się czerwona jak burak, nie wiedziała dlaczego, ale w jego towarzystwie czuła się swobodnie. Nie musiała nic ukrywać, a może nie chciała nic ukrywać. Mogła być przy nim sobą, a tego potrzebowała, normalności.
- To ja już pójdę, nie przeszkadzajcie sobie- dodała pospiesznie Levy.
- Podwieźć Cię ?- zapytał grzecznie chłopak, choć wolał zostać z chorą koleżanką, ale tyle zawdzięczał McGarden, że był jej winien więcej niż to.
- No chyba żartujesz, więcej na to diabelstwo nie wsiądę, nie przekonasz mnie nawet sztabką złota. - z przekonaniem w głosie oznajmiła Levy i dodała - Złapie ostatni tramwaj i będę na miejscu, trzymaj się piękna, jak coś to będę jutro, Kocham Cię moja mała blondyneczko. - powiedziała, po czym poszła dać buziaka przyjaciółce i wyszła machając ręką do Natsu.
Salamander ucieszył się, ponieważ chciał spędzić trochę czasu ze swoją koleżanką. Pragnął dowiedzieć się czegoś więcej o niej, choć widział, że jest ona raczej osobą zamkniętą w sobie. A przede wszystkim chciał dokończyć poprzednią rozmowę, która została  im przerwana. Postanowił właśnie to od niej zacząć.
- Więc może zaczniemy od przerwanej nam rozmowy- zaproponował Natsu.
- Wiedziałam, no dawaj, wal śmiało. - powiedziała nieco zmieszana Lucy
- Jesteś mi coś winna. - oznajmił spokojnie Salamander, po czym usiadł przy łóżku chorej. - No więc, przemyślałem sprawę i chcę Ci pomóc. Mój ojciec jest lekarzem, wiem że nie chcesz  się ciągle badać i opowiadać wszystkim o swojej chorobie, ale to jest konieczne. Dlatego też uważam to za dobry pomysł, ponieważ o wynikach będziesz wiedziała tylko ty, mój tata zachowa je w tajemnicy nawet przede mną, jeśli będziesz tego chciała. - oznajmił spokojnie Natsu.
- Ale, ja nie potrzebuje... - zaczęła
- Tak , Ty nigdy nic nie potrzebujesz. Pomyśl kiedyś choć trochę o sobie. Wiem, że kochasz pomagać, innym i sprawia Ci to Wielką przyjemność, ale czasem trzeba zrobić coś tylko dla siebie. Dla swojego dobra.
Gdy chłopak jej opowiadał o klinice swojego taty, gdzie się znajduje, jakie osoby tam poznał i jak wiele z nich wyszła bez szwanku po wielu operacjach. Lucy słuchając tego uśmiechała się, bo widziała, że chłopakowi bardzo na tym zależy. Po jego jakże to zacnym przedstawieniu całej sprawy, zgodziła się.
- No więc, umówić Cię z moim tatą, jeśli masz daleko do kliniki, mogę Cię podwozić. Mam motor i auto, więc spokojnie o to się nie martw. Podasz mi swój adres i zabiorę, Cię tam, jeśli nie to ojciec może przyjąć Cię  w domu, nie ma aż tak dobrego sprzętu, ale jaki jest taki jest.
- Dziękuję, ja... nie wiem czemu to robisz..?- zapytała całkowicie zmieszana dziewczyna.
- Chcę Ci pomóc, przecież mówiłem - odrzekł spokojnie
- Ale dlaczego, przecież mnie w ogóle nie znasz.
- No właśnie dlatego, chcę Cię poznać.
Lucy uśmiechnęła się lekko, ale nic nie powiedziała, głupio jej było. Przypomniała sobie jednak o jeszcze jednej sprawie, gdy miała zadać pytanie swojemu koledze, on ją wyprzedził.
- Wychodzisz jutro prawda? - zagadywał Natsu.
- Tak, ale muszę jeszcze spakować te parę rzeczy.
- Spoko, mogę to zrobić - powiedział ochoczo, po czym wstał i zaczął szukać jakiejś torby.
- Jest pod łóżkiem - dodała spokojnie Lucy - ale słuchaj, jutro po szkole przyjedzie Mira i mi pomoże.
- Taa, po co ma tu przyjeżdżać. Teraz szybko się spakujemy i  jutro odwiedzi Cię w domciu.
- Masz rację, ona nie lubi szpitali, boi się ich. Ale dam sobie radę, po co masz się męczyć z tym
- Bo chcę, się troszkę pomęczyć. - stwierdził uśmiechnięty od ucha do ucha Dragneel.
- Dziękuję, słuchaj mam do Ciebie pytanie, czemu wczoraj zagadałeś do mnie o ten numer na koszulce? - zapytała wreszcie Heartfilia, ponieważ dręczyło ją to.
- Chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No tak.
- Więc..- zaczął, przerywając pakowanie książek Lucy. - To moja szczęśliwa liczba. Od razu jak wszedłem zobaczyłem Ciebie. Wyróżniałaś się spośród innych. Przyznam się..I nie obraź się na mnie teraz, ale  że jesteś.. no .. pustakiem. - powiedział chłopak, wahając się, ponieważ nie chciał urazić swojej nowej koleżanki. - Siedziałaś przeplatając nogę na nogę, chichotałaś z koleżankami. Przed wejściem do klasy, widziałem zdjęcie samorządu szkolnego, zobaczyłem Cię tam. Wtedy podszedł do mnie Macarov i powiedział, że jesteś najwspanialszą osobą, jaką w życiu spotkał. Dodał też, że gdy będę potrzebował pomoc, Ty zawsze, ale to zawsze, niezależnie od czegoś znajdziesz dla mnie chwilę. Wiesz udawałem twardziela, więc powiedziałem mu, że nie będziesz mi potrzebna, po czym on wszedł do klasy, a ja stałem i chwilę patrzyłem na Ciebie.  Kogoś mi przypominałaś, ale nadal nie wiem kogo. To wina mojej amnezji. Jak byłem mały wraz z wujkiem, ciocią i moją siostrą cioteczną, mieliśmy wypadek samochodowy. - zaczął po czym zamilkł po co on jej to mówił. - No więc kończąc, bo się rozgadałem i zacząłem inny temat, no dręczyło mnie kim jesteś, więc jak zobaczyłem Cię , chciałem o coś zagadać, żeby usłyszeć Twój głos. Ale nadal nie mogę sobie przypomnieć.
- O matko .. to troszkę psychiczne - powiedziała znieruchomiona dziewczyna.
- Ta, nie martw się spokojnie, nie jestem z tych, co  szukają podobizny swojej zmarłej dziewczyny w innej osobie - stwierdził z uśmiechem  Natsu.
- No to dobrze. Słuchaj, czemu ... no przestałeś opowiadać o wypadku. Nie musisz się bać, nie powiem nikomu. Ja Tobie zawierzyłam mój sekret, Ty też możesz, jeśli zechcesz. Nie chcę do niczego zmuszać. - powiedziała spokojnie Lucy patrząc się na Salamandra wielkimi oczami.
- Nie patrz się tak na mnie. Nic mi  nie jest, nie lubię o tym rozmawiać, więc bądź tak łaskawa i nie pytaj. - szybko zakończył temat Natsu szorstkim głosem.
- Jasne, każdy ma coś czego nie chce wyjawiać na światło dzienne. Też tak mam, jesteśmy podobni. Ja też nie lubię mówić głośno o swoich problemach.
Dragneel spojrzał na nią, jakby próbował ją zrozumieć, ale nie mógł. Zastanawiał się jak, tak ciężko chora dziewczyna może martwić się o wszystkich innych, nikomu nic nie mówiąc o chorobie. To była sprawa życia i śmierci, postanowił o to zapytać.
- Dlaczego  nie powiedziałaś nic Levy, o swoim samopoczuciu?
- Bo, ona ma już za dużo problemów. Nie chcę o nich mówić bo jej obiecałam, że nie pisnę słówkiem przed nikim.
- Już o nich wiem. Gdy jechałem z nią motorem  to sama mi powiedziała. - odrzekł lekko unosząc kąciki ku górze.
-  Powiedziała Ci wszystko? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Tak, byłem zdziwiony, bo nie wygląda na osobę, która rozpowiada o swojej sytuacji rodzinnej, każdej spotkanej osobie.
- Bo nie jest taką osobą, ale najwidoczniej dostrzegła coś w Tobie, tak samo jak ja.
- Coo?  Dostrzegłaś coś we mnie? - zapytał zakłopotany nieco różowowłosy.
- Tak, inaczej nie powiedziałabym Ci o moim sekrecie. Nie wiem, czemu, ale czuję, że mogę Ci zaufać. Od początku jak Cię zobaczyłam, coś mnie do Ciebie przyciągało, ale jednocześnie także odpychało.
- Zapewne odpychał Cię mój wygląd a przyciągała moja nieziemska osobowość - zaczął żartować, bo czuł zbierające się w nim zakłopotanie.
- Możliwe, możliwe - powiedziała w zamyśleniu Lucy.
Chłopak zauważając jej zadumę. Postanowił zapytać.
- O czym tak myślisz?
- O tym co ja zrobię, jak wrócę do domu.
- A co masz zrobić? Pozwolisz zaopiekować się swojemu tacie. Będzie dobrze Lucy, nie ma się czego bać.
- Nie Natsu, nic nie rozumiesz.
- No to mi wytłumacz.
- Nie mogę.. nie chcę o tym mówić.
- No dobrze nie zmuszam. Ale wolałbym żebyś porozmawiała  o tym z kimś, nie koniecznie ze mną jak nie chcesz, ale z najbliższą Ci osobą. Może z Levy? - zaproponował różowowłosy.
- Ona ma chorą mamę.
- I co w związku z tym , nie wysłucha najlepszej przyjaciółki?
- Właśnie w tym problem, bo wysłucha i będzie chciała się do mnie przenieść na jakiś czas do domu. A od mojego domu do szpitala i jej domu jest 30 minut. Będzie miała zbyt daleko, a ja nie mam samochodu, żeby jej pożyczyć, albo  ją podwieźć.
 - Pamiętaj o mnie. Spokojnie mogę wam pomagać. - Znów zaproponował to samo Natsu.
- Przestań, nie możesz być na każde moje widzi mi się. Daj spokój, wiem , że chcesz pomóc, ale nie wiem , dlaczego. Dziękuję, Ci naprawdę, że przychodzisz, do mnie, ratujesz mi tyłek, pakujesz moje rzeczy , proponujesz mi najlepszego lekarza,  ale .. ja nie na widzę, żyć na łasce kogoś. Nie wiem czy to rozumiesz czy nie, ale taka jest moja decyzja. Chcę, żebyś ją uszanował.
- Dobra, racja, nie moja sprawa. Jesteś już spakowana. Będę się zbierał, bo już siedzę dobre 2 godziny. Musisz odpoczywać przed jutrem. A co do tego projektu z biologi to możemy się spotkać w szkole i coś omówić. - powiedział szybko Natsu, w głosie, którego słychać było lekki żal.
- Nie o to mi chodziło, możesz zostać. Wręcz, fajnie by było gdybyś..
- Lepiej nie, bo jak przyjdzie Twój chłopak to będę miał wpierdziel od całej drużyny.
- Przestań, gadałam już z nim. Przeprosił za swoje zachowanie i powiedział, że się nie powtórzy.
- Ta jasne, może mnie nie zleje, ale na Tobie się wyżyje.
- Co Ty gadasz? To zdarzyło się pierwszy raz, on nigdy taki nie był. Miał po prostu zły dzień. Ja już o tym zapomniałam praktycznie.
- Nie ważne, ja spadam, zasiedziałem się.
- Wpadnij kiedyś do mnie. Mieszkam na osiedlu Magnolia. Numer 11 a.
Stojący przy drzwiach chłopak zawahał się i odwrócony plecami do dziewczyny, uśmiechnął się i dodał.
-  No to widzimy się w domu sąsiadko.
Rzucił te parę słów, po czym wyszedł zostawiając dziewczynę samą w pokoju. Była tak zdziwiona, ale ucieszyła się. Czyli już wiedziała kto się wprowadził do domu numer 11b na przeciwko niej.
....
Chłopak jechał 150 km na godzinę na trasie A1,  nie chciał przyspieszać, bo wolał w spokoju cały dojechać do domu. Było około 18, kiedy zaparkował motor na chodniku przed swoim domem. Odwrócił się i spojrzał na pałac swojej znajomej. Już wiedział kto w nim mieszkał. Był bardzo zadowolony, bo chciał bliżej poznać tę dziewczynę. Ostatnio stwierdził, że się jej narzucał, przecież ona ma chłopaka i tak nic by z tego nie wyszło. Bardzo mu się spodobała, od pierwszego wejrzenia, o ile tak się da, później zrozumiał, że jest ona na prawdę cudowną osobą, ale lekko zakręconą w swoich sekretach. 
Postanowił wejść do domu, gdyż robiło się zimno. Od samego progu przywitała go jego mama stojąca przy kuchence i przygotowująca kolację. 
- Cześć, kochanie! - powitała do promiennym uśmiechem Jasmine.
- Witaj synu. - powiedział poważnie Igneel.
Natsu tylko kiwnął do nich głową i poszedł na górę do swojego pokoju. W końcu to był jego zwyczaj, zamykać się wieczorem w pokoju i udawać, że nie ma całego świata.
- Natsu, nie jesteś może głodny? - zapytała ze schodów jego mama.
- Na razie nie mamo.  - odparł spokojnie chłopak
- Ale kochanie my jedziemy z tatą, dzisiaj na ważną kolację i nie będzie nas w domu, to co gotuję, jest specjalnie dla Ciebie.
- Ach.. no dobra, to jak pójdziecie to sobie odgrzeje.
- No dobrze, jak chcesz.
Salamander ułożył  się na swoim łóżku, włączył swój czerwony odtwarzacz MP 3 i włączył piosnkę "I See Fire" i  przyglądał się stojącym nad jego biurkiem zdjęciom. Była to jego cała rodzina, przynajmniej osoby, które uważał za nią. Jego mama, tata, wujek, ciocia , siostra i była dziewczyna. Nie wyrzucił jej zdjęcia, chciał zostawić je na zawsze. On ją bardzo kochał, ale zapomniał o tym, po wypadku. Ona nie mogła bez niego żyć, nie chciała go zostawiać pomimo to. Natsu jednak postanowił wyjechać jak najdalej z rodziną. Nie wiedział czemu, ale czuł że musi uciec jak najdalej z tego miejsca, nie czuł już się tam swojo. Chciał do Magnolii,gdzie kiedyś mieszkał jego wujek, bo miał przeczucie że tam mu się wszystko ułoży.
....
Po zjedzeniu kolacji poszedł z powrotem do swojego pokoju i przebrał się w krótkie spodenki po czym położył się na łóżku  i usnął. Nie wiadomo co mu się śniło, ale prze sen powtarzał tylko jedno imię - Mary ....

10 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa kim jest ta dziewczyna. Na początku myślałam, że to Lucy, ale to imię Mary nie pasuje do niej. No nic czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże boże boże!!!!! Co za emocje ^^ czytam dalej bo nie wytrzymam xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę..... Pojawiła się ta cała Mary, oj będą z tego kłopoty coś czuję...
    No w każdym razie teksty Levy wymiatają, moja idolka, jej badania i wywody są prześwietne :D No już nie wspomnę o jakże uroczym i kochanym Natsu.. *.*
    No jutro czytam nexta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey! Czekam na dalszą relację *.*

      Usuń
    2. Nurtowało mnie to od mojego poprzedniego komentarza, ale nie chciałam robić Ci większego spamu, niż już zrobiłam. >///<

      To tak a'propos tego jak piszesz:
      Odniosłam wrażenie, że bardzo dużo informacji upychasz w pojedyncze wypowiedzi bohaterów (i tak sama bym tego lepiej nie zrobiła). Można by z tego zbudować więcej krótkich dialogów/ zdań padających mimochodem. Wiesz co mam na myśli. :p Ale i tak jest świetnie! :D

      *Uwaga dotycząca III r.*
      Wydaje mi się też, że ci "dobrzy" bohaterowie są zbyt mili... Myślałam, że Natsu bedzie trochę bardziej nieokrzesany, a tu takie coś. :p Ale może to i lepiej. ^·^ Łatwiej się dogada z Lu-chan. :D

      W sumie jestem już troszku zmęczona, bo a to musiałam pilnować z dziewczynami kolejki pod prysznice, a to musiałam głowę umyć i wgl... x_x Takie życie w internacie, sama rozumiesz. Cały czas coś. :p
      Także ten tego... Komentarz jest krótki. >.<
      Lecem dalej. ♥

      ~Tessa ;*

      Usuń
    3. No na prawdę, bardzo krótki xd Dziękuję, że komentujesz, bo przecież nie musisz, a i tak nie masz za dużo czasu i pojawiają się takowe komentarz. Natsu udawał Badboya, ale tak na prawdę nim nie był! Chciał się łatwiej odnaleźć w nowej klasie :*

      Usuń
  4. Naprawdę fajny rozdział, choć bardziej podobały mi się poprzednie. Jednak i tak naprawdę cieszę się, że wzięłam się za tego bloga! Zapowiada się ciekawa, szkolna historia i nawet oryginalna jak na fanfic Fairy Tail. Zobaczymy co będzie. Póki co bardzo dobrze oceniam blog (pomijając fakt, że zostało mi jeszcze 20 rozdziałów do przeczytania ;))
    Weny, czasu i sprawnego kompa!
    Pozdrawiam
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń
  5. Mary haha :D coś sądze,że ona nieźle namiesza ;), to pewnie tak jego nie zapomniana ex. Ewentualnie siostra,ale nie wydaję mi się.
    Kurcze głupio wyszło w tym szpitalu, to slodkie ze Natsu chcial jej pomoc, a ona tak go splawila. No nic lece do kolejnego rozdzialu
    pozdrawiam
    - Lu-chan

    OdpowiedzUsuń