czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział XXXXIII - Magia w blasku księżyca

- Niespodzianka! - krzyknęła Lucy wchodząc do mieszkania cioci.
- Moja kochana Lucy. Jak Ty pięknie wyglądasz. - powiedziała gładząc blondynkę po policzku i ocierając łzę. - Jest i mój mały szkrab. Ale Ty wyrosłaś. - dodała kierując wzrok na Jupiter.
- Jestem duża!
- Ale nie za duża na zabawki, nie? - powiedziała pokazując jej nową lalkę.
- Oczywiście, że nie. - odpowiedziała dziewczynka biorąc lalkę i idąc w głąb domu.
- Jest i nasz przystojniak, wejdź i pokaż mi się tutaj. Niech no ja Cię zobaczę.
- Dzień dobry. - przywitał się Natsu dając ciotce buziaka.
- U nas w Ameryce mówi się "Witamy". Aleś Ty wyprzystojniał i ta nieskazitelna buzia.
- Ciociu. - dodała szeptem Lucy widząc zarumienionego Natsu.
- Już dobrze, już dobrze. Wy młodzi nie umiecie przyjmować komplementów. Docenicie to jak będziecie w moim wieku. A teraz zapraszam do środka.
- Natsu, wszystko już wyniosłeś z taksówki?
- Jeszcze została moja walizka i torba z lekami Jupiter. - widząc, że blondynka chce iść na dół i mu pomóc, szybko dodał. - Spokojnie, sam to wniosę na górę. - powiedział i dał jej buziaka.
- Dziękuję.
- No no siostra, z tą ciążą jeszcze ci ładniej.
- Tak myślisz? To chyba jak urodzę musimy postarać się o następne.
- Uważaj bo domu dla nich nie wystarczy. - powiedziała z uśmiechem Michelle przytulając blondynkę. - Tak się cieszę, że jesteście tu wszyscy. Stęskniłam się za wami.
- Wiem. My też. Od kilku dni Jupiter mówiła tylko o wyjeździe.
- Zostawcie swoje rzeczy w pokoju gościnnym a Jupiter w moim. - powiedziała Michelle. - I uprzedzam z góry, że Jupiter śpi ze mną, bo tak się za nią stęskniłam, że nie odstąpię jej nawet na krok.
- W porządku, ale nie przyzwyczajaj jej tak do siebie, bo nie będziemy mogli stąd odjechać. - dodała blondynka uśmiechając się. - No chyba, że pojedziesz z nami. - dodała po chwili. Na twarzy małej dziewczynki bawiącej się wystąpił szeroki uśmiech.
- Tak ciociu, jedź z nami. Będzie fajnie.
- Pomyślimy nad tym a teraz rozpakowujemy rzeczy, bo wieczorem idziemy na spacer.
- Jupi!
....
- Obiad smakował? - zapytała ciekawa Michelle. - Mam nadzieję, że poprawiłam moje zdolności kulinarne. Nie otruliście się?
- Było pyszne Michelle. Naprawdę. - powiedział uspokajająco Natsu.
- Ufff... Kamień z serca.
- Zaraz idę do pracy, bo mam na drugą zmianę. - powiedziała ciocia. - A jeszcze o tyle rzeczy chciałam was zapytać.
- Spokojnie zostajemy jeszcze tydzień. Jeśli oczywiście to nie kłopot?
- No skądże znowu! Nawet nie wiecie jak tu jest pusto jak was nie ma.
- Cieszymy się, że możemy wypełnić puste miejsce i pomóc wam opróżnić lodówkę. W tym jesteśmy dobrzy. - powiedział uśmiechnięty chłopak, puszczając oczko do Lucy.
- Zwłaszcza ja. Jestem w tym najlepsza od kiedy jestem w ciąży.
- Właśnie wgl który to tydzień, bo my nic nie wiemy. Nic nam nie mówicie.
- 6 tydzień a ja zjadłam już tyle, że chyba pęknę zanim urodzę.
- Może to ciąża urojona albo spożywcza. - powiedziała ze śmiechem złotowłosa.
- No naprawdę zabawne Mich. - skarciła ją ciotka. Masz 22 lata a zachowujesz się jak 15 - latka. Do tego nie masz chłopaka.
- Auć.- rzuciła Lucy.
- Dla twojej wiedzy mamo, mam kogoś.
- Doprawdy? Czemu się nim nigdy nie pochwaliłaś? - zapytała zaciekawiona ciotka.
- No, bo jakoś nie było okazji. - dodała zakłopotana Michelle.
- Okazja jest zawsze.
- Nie było odpowiedniej.
- Yyy... - zaczęła Lucy widząc narastające napięcie. - Ja pozmywam, Natsu pójdzie na zakupy, Michelle zostanie z Jupiter a ciocia idzie do pracy. Wszystkim pasuje?
- Jak najbardziej. - powiedziała Lobster.
- No to do roboty.
Kilka minut później Lydia poszła do pracy zostawiając młodzież samą w domu. Natsu tak jak zapowiedziała Lucy poszedł na zakupy, do których listę wcześniej sporządziła. Michelle bawiła się z małą w salonie a Heartfilia zmywała naczynia. Mich włączyła telewizor akurat kiedy leciała bajka "My little pony". Nie trzeba było dwa razy przekonywać Jupiter, żeby ją obejrzała. W tym czasie złotowłosa postanowiła wykorzystać wolny czas i porozmawiać z siostrą.
- Serio masz chłopaka?
- Ty też mi nie wierzysz? - zapytała przegryzając musli
- Oczywiście, że Ci wierzę. Myślałam, że po tych wszystkich nieudanych związkach skończyłaś z chłopakami. Zresztą sama tak powiedziałaś.
- Bo skończyłam.
- Czy ja dobrze rozumiem...- powiedziała po chwili zastanowienia - czy Ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś lesbijką?
- A nawet gdyby to co?
- Nic, oczywiście, że nic. Ja nie mam z tym problemu.- dodała szybko, żeby jej słowa nie mogły zranić siostry - ale wiesz że ciocia to konserwatystka. Dlatego jej nie mówiłaś tak?
- Lucy, ja żartuje. Nie jestem homo. Spokojnie.
- No co mi ku*wa mówisz, że jesteś. - powiedziała czują jak z serca spada jej ogromny ciężar.
- Mamo. - krzyknęła z salonu Jupiter. - Co to jest "ku*wa"?
- Chyba kto. - zażartowała Michelle.
- Nawet nie zaczynaj. - rzuciła patrząc się na Lobster. - Jest za mała.
- To bardzo nie ładne słowo, którego mamusia nie powinna powiedzieć.
- Ale powiedziałaś.
- Bo się zdenerwowałam na ciocię, ale Ty nie możesz tego powtarzać.
- Dlaczego?
- Bo nie możesz i tyle.
- Ku*wa, ku*wa, ku*wa. Widzisz mamusiu mogę. Chyba wiek nie ma ograniczenia. - powiedziała odkrywczo Jupiter.
- No pięknie. - dodała ze śmiechem Michelle.
- I wychowuj tu dziecko w takiej rodzinie. - powiedziała Lucy wracając do sprzątania w kuchni. - Jupier, lepiej przestań tak gadać bo tata jak to usłyszy zabierze Ci lalkę.
- Już nie będę.
Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły i do salonu wszedł Natsu trzymając w rękach po 10 toreb z zakupami. Michelle chciała wstać, żeby wziąć od niego połowę, ale w tej chwili jedna z nich wypadła mu z ręki i słoik z powidłami potłukł się na śnieżno białym dywanie.
- Ku*wa! - krzykną zdenerwowany i zmęczony Natsu.
- Tylko nie dywan. - dodała łapiąc się za głowę Lucy. Za to Jupiter chyba spodobała się zaistniała sytuacja bo szybko zeszła z fotela i zaczęła bawić się powidłami mówiąc w kółko.
- Ku*wa, ku*wa, ku*wa.
- Brawo tatusiu, dopiero co ją tego oduczyłam.
- Jupiter nie mów tak bo... zabiorę ci pilot od telewizora. - pogroził Salamander.
- Teraz tatusiu to przesadziłeś. - zostawiła powidła i usiadła z powrotem na kanapie.
Kiedy reszta domowników otrząsnęła się, Lucy poszła wytrzeć zabrudzoną dżemem dziewczynkę, Michelle zajęła się zmywaniem dywanu a Natsu pakowaniem zakupów do lodówki i do szafek kuchennych. Kiedy dywan wyglądał już przyzwoicie, postanowili położyć tam jakąś zabawkę różowowłosej, żeby ciocia nie zauważyła plamy, która została pomimo największych starań jej zmycia. Cała trójka usiadła razem w kuchni i rozmawiała przy kawie.
- No to w końcu, masz tego chłopaka czy nie masz?
- No mam.
- No to mów, kto to jest? Znam go?
- Nie znasz. Poznałam go w barze, gdzie jestem barmanką.
- Długo jesteście już razem?
- Od dwóch lat.
- Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej?
- Czym tu się chwalić? To tylko chłopak.
- Michelle, coś przed nami ukrywasz. Co się dzieje?
- Nic po prostu.... nic.
- Mich.- powiedziała blondynka łapiąc siostrę za rękę. - Zachowujesz się jakoś inaczej. Nie jesteś tą samą osobą co kiedyś, która zmieniała chłopaków jak rękawiczki i mówiła otwarcie o swoich uczuciach.
- Bo ja chce, żeby tym razem to było coś poważnego.
- Myślisz, że jak nikomu o was nie powiesz, to tak właśnie będzie? Poznałaś w ogóle jego rodzinę?
- On nie ma rodziny. Jego rodzice zginęli a rodzeństwa nie miał. Jest jedynakiem.
- Skądś to znam. - powiedziała współczująco Lucy.
- Masz nas. - dodał Natsu, gładząc Lu po plecach.
- Wiem. - odpowiedziała uśmiechając się. - Wiesz co Mich wydaje mi się, że najwyższy czas żebyśmy go poznali.
- Ale on jest.... aktorem.
- No i co w związku z tym?
- Nic. - odparła szybko Lobster. - Może wybierzemy się na jakiś spacer, bo później będę musiała iść do pracy.
- Pewnie, gdzie proponujesz?
- Znam jedno bardzo fajnie miejsce, ale lepiej zapakujcie ubrania na zmianę.
- No to w drogę.
....
- Co to jest tato?
- To jest fontanna, ale nie mam pojęcia jak się nazywa. Może ciocia nas oświeci.
-  Buckingham  Fountain. Tak się nazywa. Czyż nie jest piękna?
- Jest wspaniała. - szepnęła Lucy, na której fontanna zrobiła ogromne wrażenie.
- Mamo chodź bliżej.
- Zaraz pójdę, tylko porozmawiam z ciocią, dobrze? Niech tata z tobą pójdzie a ja was dogonię.
- Chodź Mała idziemy się zamoczyć troszkę.
Kiedy odeszli dziewczyny znalazły sobie wolną ławkę, która była sucha i usiadły. Rozmawiały o chłopaku Michelle i o jej planach na przyszłość. Lucy zaczęła ją namawiać do przyjazdu do Magnolii razem z chłopakiem, ale Mich stawiała opór.
- Dlaczego tak się przed tym bronisz?
- Czuję, że tu jest moje miejsce. Tu w Chicago. Kiedyś najchętniej bym stąd uciekła a teraz zrobię wszystko, żeby tu zostać.
- To przez niego?
- Nie wiem. Wydaje mi się, że znalazłam tu swoją bezpieczną przystań.
- Michelle, jaki z Ciebie romantyk.
- Lucy... zastanawiałam się...
- Tak?
- Nie boisz się?
- Hahahah, czego Mich? - zapytała rozbawiona. - Chyba nas tu nikt nie zabije.
- Nie o to chodzi. Nie boisz się przed ślubem?
- Ani trochę. - powiedziała bez wahania. - Nie mam żadnych wątpliwości, że kocham Natsu. Tyle czekałam na ten dzień i wprost nie mogę uwierzyć, że to już za 4 dni. - dodała patrząc na bawiących się dalej bliskich. - Zobacz jak on ją kocha? Czy mogłabym wymarzyć sobie lepszą osobę do spędzenia wspólnie życia?
Po słowach Lucy, Michelle zebrało się na płacz. Z trudem powstrzymywała łzy mocno zaciskając zęby. Żeby się nie rozkleić przy siostrze, zmieniała temat rozmowy.
- Może zrobimy niespodziankę Natsu? W końcu jutro ją jego urodziny? Chyba, że planowałaś randkę we dwoje.
- Jak już to w troje, bo dzieciątko w brzuszku wybrałoby się z nami. - powiedziała rozbawiona gładząc swój nadal płaski brzuch. - Jednak myślałam, że po prostu zrobię pyszną kolację dla nas wszystkich.
- To tandetne. - powiedziała Mich. - Natsu lubi robić szalone rzeczy. Pamiętasz jak kiedyś rozwalił automat szkolny, bo nie chciały Ci wylecieć żelki? Albo kiedy wyskoczył przez okno w sali biologicznej, bo zapomniał się nauczyć na klasówkę? Albo kiedy wbiegł do damskiej przebieralni żeby powiedzieć Ci, że Cię kocha i że tęskni, pomimo tego, że mieliście siedzieć razem na następnej lekcji? Albo to, że wybaczył Ci po 4 latach twojej nieobecności i kłamstwa? To ostatnie było chyba najbardziej szaloną rzeczą zrobioną przez niego. Musimy pomyśleć coś takiego, żeby zapamiętał ten dzień na całe życie.
- Co niby? - powiedziała zrezygnowana Lucy, która wiedziała, że nie jest typem osoby zdolnej do wymyślania szalonych rzeczy.
- Dziewczyno, to jest Ameryka, tu wszystko ma własne życie. - odparła puszczając oczko siostrze.
- Michelle, chyba nie chce usłyszeć tego co wymyśliłaś.
- Zdaj się na mnie, już ja mu zorganizuje urodziny, których nie zapomni do końca życia.
- Mamo! - krzyknęła Jupiter. - Chodź do nas, zobacz jak tu fajnie.
- Już idę Słonko. - pomachała dziewczynce i wstała z ławki. - Ufam Ci, ale bez żadnych gołych panienek.
- Jedna?
- Zero! Ja mu muszę wystarczyć. - odparła uśmiechając się i idąc w stronę dziewczynki.
Michelle postanowiła posiedzieć chwilę sama i przemyśleć kilka ważnych dla niej spraw. Wpatrywała się w bawiącą się, szczęśliwą rodzinę. Patrzyła jak jej siostra przeżywa miłość do Natsu z każdym dniem coraz mocniej i mocniej, jakby z każdym dniem dowiadywali się o sobie nowych rzeczy, jakby odkrywali się na nowo. Oparła się na ławce i poczuła wibracje w kurtce. Wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. - Dylan.
- Cześć Skarbie. - przywitała chłopaka
- Witam najpiękniejszą kobietę na całym świcie i chce jej oznajmić że strasznie za nią tęsknię.
- Ta kobieta, choć nie najpiękniejsza chce Ci powiedzieć, że również tęskni, nawet nie wiem czy nie bardziej od Ciebie.
- Wątpię, ale ustąpię. Dzwonię, bo jestem ciekawy, czy przyjechała do Ciebie siostra, czy jednak zrezygnowała?
- Przyjechała i mówiła, że chce Ciebie poznać.
- Brzmi zachęcająco, ale powiedz jej,  że jestem wolny za miesiąc. Do tego czasu pojedzie tak?
- Nie chcesz jej poznać?
- Przecież wiesz, że chcę. Tylko Ty nie chcesz, żebym poznał twojej mamy, to co dopiero mówić o siostrze.
- Zmieniałam zdanie. Chcę, żeby poznał Cię cały świat. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem.
- Co to za nagła zmiana? To ona tak na Ciebie działa?
- Możliwe.
- To koniecznie muszę poznać dziewczynę, która wprowadza tak radykalne zmiany w twoim życiu.
- Dasz radę przyjechać jutro?
- Już jutro? Nawet nie dasz mi czasu na mentalne przygotowanie się do tego?
- Już miałeś za dużo tego czasu.
- Racja. - powiedział rozbawiony. - Całe dwa lata.
- No więc? Pasuje?
- Powiedz tylko gdzie i kiedy. Strasznie Cię kocham i dziękuję.
- To ja dziękuję Tobie i Ty doskonale wiesz za co....

6 komentarzy:

  1. cudny rozdział muszę to przyznać. Chcę następny rozdział chce poznać tego Dylana, ciekawe czy oświadczy się Mich. to by było takie że aż brak mi słów xd. Kocham Twoje opowiadania one są dość krótkie co mi bardzo odpowiada, czyta je się tak lekko, błędy pewnie były ale ich nie zauważyłam xddd to przez to że dopiero wstałam. Ogólnie to chce Ci przekazać że masz pisać dalej bo ci to świetnie wychodzi i ze jak zrobisz przerwę to sory, ale będę mieć załamkę. Weny i pozdrowienia z samego rana :*



    ~~~~ Asuna

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbiste (jak zawsze). Taka śliczna, kochająca się rodzinka. Chętnie poznam tego Dylana. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cud miód. Ciekawa jestem czy Lucy będzie mieć dziewczynkę czy chłopczyka. Fajnie, że Mich znalazła chłopaka. Żebys tylko nic nie wymyśliła i żeby była szczęśliwa.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Przesyłam wenki jak najwięcej. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :) twój blog od zawsze mi się podobał i właściwie to był jednym z pierwszych które zaczęłam regularnie czytać,to również dzięki Tb zaczęłam pisać własnego, więc jestem Ci za to wdzięczna :D Dlatego właśnie nominowałam Cie do Girl Book Tagu, więcej informacji znajdziesz tutaj. http://untruestoriesmd.blogspot.com/2016/07/girl-book-tag.html
    pozdrawiam
    -Lu-chan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i dziękuję za nominację, ale niestety nie dam rady zrobić takiego wpisu :/ Musze się skupić nad ostatnimi rozdziałami, bo ostatnio wgl nie mam czasu pisać opowiadań. Ale przeczytałam twój wpis i był super w sumie twoje postaci zgadzają się prawie w 100% z moimi co mnie bardzo zaskoczyło :* Twój blog też mi się spodobał i jestem szczęśliwa, że w jakiejś mierze przyczyniłam się do tego że zaczęłaś pisać :* Na pewno jeszcze zajrzę na twoją stronę. Dużo wenki i wytrwałości życzę. Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  5. Hohoho ale mam zaległości. Tak więc napiszę szybko i pędzę dalej nadrabiać :D Dla mnie bomba. Sielanka i tak ma być!
    Buziaki kochana :***

    OdpowiedzUsuń