piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział XXXIV - Historia szczerością tkana

Po ciężkiej nocy dziewczyna wstała z obolałą głową.  Poszła do łazienki umyła włosy i założyła na nie swój ulubiony różowy ręcznik. Zeszła na dół i poszła do kuchni zrobić śniadanie. Kiedy sięgała po masło do lodówki dostrzegła, jaka cisza panuje wewnątrz 'pałacu'. Słychać było tylko jej tupanie po posadce i nic więcej. Od czasu kiedy Michelle wyjechała na prośbę Lucy dziewczyna spędzała cały czas sama zamknięta w rezydencji. Nie miała zamiaru przepraszać Natsu, za całą sytuację i on najwyraźniej też nie kwapił się, żeby zrobić to pierwszy. Usiadła przy stole, zrobiła sobie kanapki z masłem orzechowym i wypiła gorącą herbatę. Postanowiła poświęcić jeszcze chwilę i zapakowała lunch dla siebie i swoich przyjaciół. Ubrała się w mundurek, który liczył: białą koszulę i szary krawat, szarą spódniczkę i beżowy sweterek. Wychodząc zabrała niebieską torbę i nałożyła białe czeszki. Wyszła z domu zamykając go na klucz. Włożyła go do torby i chyba pierwszy raz od śmierci taty postanowiła wsiąść do samochodu. Otworzyła garaż, wsiadła do auta i wyjechała na podjazd. Chciała już skręcić na drogę, kiedy z naprzeciwka wyjechał jej różowowłosy samochodem Igneela. Dziewczyna wkurzona zatrąbiła na niego i pokazała mu wystawiony palec. Chłopak tylko zrobił kwaśną minę i założyła okulary przeciwsłoneczne. Kiedy znowu dziewczyna chciała ruszać, chłopak również  zwolnił hamulec. Zaczęli wyjeżdżać równocześnie i pewnie by się zderzyli, ale Lucy zahamowała w ostatniej chwili, zaciągnęła ręczny i wysiadła z samochodu. Chłopak zrobił to samo, podszedł do niej nic nie mówiąc. Dziewczyna czekała aż chłopak coś z niesie wykrztusi, ale najwyraźniej mogłaby czekać miesiąc i tak by nic nie usłyszała. W powietrzu wisiała napięta atmosfera. W końcu dziewczyna kiwnęła głową i odwróciła się na pięcie. Wsiadła i najszybciej jak mogła odjechała w stronę szkoły. Kiedy już myślała, że nie będzie musiała na niego wpadać za wcześnie się ucieszyła i kiedy wjeżdżała na parking, chcąc zając ostatnie wolne miejsce przy samym wejściu do budynku, chłopak nie zastanawiając się długo, zajechał jej drogę i wparcelował się na wybrane przez nią miejsce. Czerwona ze złości twarz dziewczyny sprawiała, że nawet najwięksi twardziele w szkole baliby się do niej podejść. Postanowiła zrobić coś, żeby chłopak pożałował swojego zachowania. Kiedy chciał wychodzić i przechodzić przez parking, dziewczyna nagle ruszyła i zatrzymała się przy samych kolanach chłopaka, wyłączyła silnik, zabrała swoje rzeczy i zamknęła samochód.
- Co Ty wyprawiasz? Chcesz mnie zabić, czy jak? 
- Chciałam, ale jakoś w ostatniej chwili coś mnie powstrzymało. 
- Przeparkuj go. - rzucił ze smutnymi oczami patrząc na samochód. 
- Ani mi się śni. - dodała głosem raczej nieznoszącym sprzeciwu. 
- Przecież zablokowałaś mój samochód. Teraz nie wyjadę.
- To trzeba było nie wjeżdżać! Teraz będziesz czekał dopóki nie odjadę. A dzisiaj do szkole planowałam iść do centrum handlowego. Iść! Nie jechać! - powiedziała po czym poszła w kierunku wejścia do budynku. Chłopak podążył za nią wzrokiem i uśmiechną się łobuzersko. 
- Chce wojny, to będzie ją miała! - dodał po czym udał się na lekcje. 
...
- No i jak Ci poszedł test z historii?- zapytał Gajeel uśmiechniętego różowowłosego spoglądającego non stop na blondynkę.
- Świetnie, ale jeszcze lepiej pójdzie mi zatruwanie jej dzisiejszego popołudnia. 
- Co? Kogo? Lucy? - zapytał zdziwiony zachowaniem przyjaciela czarnowłosy. 
- Tak, mojej księżniczki. Ja jej pokażę, jak to jest uprzykrzać komuś życie. 
- Myślałem, że ją  kochasz a nie nienawidzisz. 
- Bo kocham ją jak cholera. Ale to nie jest moja kolej na przeprosiny. Czekam aż ona w końcu zrozumie, że czas nauczyć się wybaczać i umieć dostrzegać własną winę w pewnych sytuacjach. 
- Okey, załatwiaj sobie to jak chcesz, ja się nie będę w to mieszał. Czyli nie idziesz ze mną i z Levy do klubu dzisiaj wieczorem?
- O nie! Wieczór mam zarezerwowany dla niej. 
- Jesteście nienormalni! - dodał po czym poszedł wzdłuż korytarza. 
...
- Lucy, czyli, nie pójdziesz ze mną i Gajeelem dzisiaj do klubu? - zapytała zmartwiona patrząc na wściekłą przyjaciółkę (niebieskowłosa). 
- Nie, na dzisiaj mam inne plany, przepraszam Levy. 
Chwilę później kiedy dziewczyny rozmawiały, Juvia i Gray podeszli do Lucy i niebieskowłosa (Juvia) szepnęła jej na coś na ucho po czym poszła. Blondynka natychmiast odwróciła się i zobaczyła jak Salamander wpatruje się w każdy centymetr jej ciała. W pierwszej chwili poczuła się jakby nie miałam nic na sobie bo jego wzrok był strasznie przenikliwy, ale chwilę później oblała ją fala złości i na nowo jej twarz przybrała kolory czerwieni. Przeprosiła przyjaciółkę i ruszyła w stronę chłopaka. On widząc zbliżającą się dziewczynę wstał z nieschodzącym uśmiechem na ustach.
- Czemu, się tak na mnie gapisz? 
- Bo wykorzystuje to czym obdarzył mnie Bóg. I Ty najwyraźniej też to wykorzystujesz. 
- Ja się na ciebie, nie gapię!
- Ale ja nie o tym mówię. - dodał po czym wskazał na odkryte nogi dziewczyny.
- Ale jesteś zboczony! Ochłoń trochę, bo niedługo cała woda w twoim organizmie wyparuje! 
- Spokojnie, poradzę sobie. Ja w przeciwieństwie do Ciebie umiem hamować "emocje". 
- No nie! No po prostu ku*wa nie! Boże czy Ty to widzisz? - powiedział wskazując teatralnie w stronę sufitu.
- Oj księżniczko, Ty się musisz jeszcze wiele nauczyć. - dodał, po czym minął ją muskając jej wystający za bluzki kawałek skóry. Dziewczyna się wzdrygnęła, bo po całym ciele przeszły jej dreszcze. Chwilę po tym jak obudziła się z transu zadzwonił dzwonek i Lucy zdała sobie sprawę, że nadchodzi biologia i znowu będzie musiała współpracować z tym debilem. 
Kiedy weszła do klasy na jej miejscu koło różowowłosego siedziała Lisanna mizdrząc się do Salamandra. -No nie! Co za suka! - pomyślała Heartfilia i ruszyła stanowczym krokiem w stronę swojego - chłopaka? W tej chwili ważne było to, że nie mogła sprawiać po sobie wrażenia złej. Bardziej chciała ukazać, że jest rozbawiona całą sytuacją. Kiedy podeszła do swojego miejsca, na którym tyłek posadziła Strauss, oparła się o stolik i patrzyła się na nią.  Zniesmaczona białowłosa odwróciła wzrok od Natsu i teraz wgapiała się wręcz na Lucy.
- I czego Ty się tak gapisz?  - zapytała zirytowana.
- Bo wykorzystuje to czym obdarzył mnie Bóg. I Ty najwyraźniej też to wykorzystujesz.
- Ja się na Ciebie, nie gapię. - oburzyła się dziewczyna. Blondynka spodziewając się takiej wypowiedzi, zaśmiała się pod nosem. Kątem oka dostrzegła jak chłopak śmieje się z całej sytuacji.
- Ale ja nie o tym mówię. - dodała wskazując na "cycki" dziewczyny. Białowłosa, teatralnie zapięła guzik i zwróciła się do rozbawionego chłopaka. - Powiedz jej coś! Przecież rozmawialiśmy w najlepsze. Halo! Będziesz się tak tylko śmiał?
- Lisanna, idź do siebie, było miło, ale przyszła księżniczka mojego serca. - dodał tym razem patrząc się na blondynkę, która poczuła satysfakcję. Białowłosa na te słowa, wstała z wyraźnym niezadowoleniem i poszła do siebie szturchając barkiem blondynkę.
- Wzięła mnie z bara, co za idiotka!
- Dobre teksty sadzisz piękna!
- Uczę się od najlepszych. - skwitowała Heartfilia. Siadając na swoim miejscu. Niedługo po tym z tyłu dotarła do niej kartka napisana najprawdopodobniej przez Strauss. "Jeszcze będzie mój ty szmato bez wstydu." Blondynka przeczytawszy karteczkę poczuła na sobie ciężkie spojrzenie rywalki. Pomyślała, sobie - No jeszcze tego brakowało, żeby ta ze swoimi przyjaciółeczkami się na mnie uparła. Przekichane. - zgniotła karteczkę i rzuciła do nadawcy. Natsu spojrzał tylko na zirytowaną minę blondynki i wiedział, że nic przyjemnego nie było tam napisane...
....
- Lu, na pewno, nie chcesz przyjść dzisiaj do Gajeel`a? - zapytała niebieskowłosa chcąc się upewnić.
- Levyś skarbie, ile razy mam Ci powtarzać, że poradzę sobie, jestem już dużą dziewczynką.
- Wiem, wiem. Dobrze, ale jakbyś chciała..
- Wiem, znam ten tekst. Jakbym chciała zadzwonić to mam twój numer w szybkim wybieraniu, ale tego nie zrobię, bo nie będę Ci psuć wieczoru. Baw się dobrze. Dawaj mi buziaka na pożegnanie i leć już, bo się spóźnisz.
- Kocham Cię, bardzo mocno wiesz?
- Wynocha, bo ci normalnie kopa w tyłek zasunę. - powiedziała uśmiechając się do przyjaciółki.
- A ty jak zawsze miła...
- Szczera! Trzymaj się mała, pa.
- Pa, do jutra. - Lucy widziała, jak niebieskowłosa jej macha i biegnie w stronę prosto w ramiona swojego ukochanego. Scena była tak śliczna, że dziewczyna omal się nie rozpłakała. Związek jej przyjaciółki nie był tak burzliwy jak jej, ale też nie miała lekko, bo Gajeel nie jest facetem, który zgadza się na wszystko od razu. Żeby przekonać go do jakiegoś pomysłu wymaga nie lada wysiłku. Szczwana bestia z niego, ale to nie zmienia faktu, że bardzo kochał Levy a ona jego. Po każdej kłótni kochali się jeszcze mocniej. Każda rozłąka działała na nich tylko pozytywnie, bo wracając do siebie, świata poza sobą nie widzieli. Z Lucy i Nastu było wprost przeciwnie. Każdy spór dzielił ich jeszcze bardziej tworząc barierę nie do przekroczenia. Dziewczyna stała wpatrując się w swoich przyjaciół i marzyła, żeby dystans między nią a Dragneel`em się zmniejszył i właśnie w tej chwili jej życzenie stało się prawdą, koło niej stanął różowowłosy  w ciemnych okularach i zwichrzonych włosach.
- Gajeel, przestań bo jej język wyrwiesz! - krzyknął do czarnowłosego, na co ten tylko pokazał mu środkowy palec.
- Jaki ty jesteś obleśny. Nie wiem jak mogłam wytrzymać z Tobą tyle czasu. - powiedziała kiwając głową z wyraźnym zniesmaczeniem.
- Nie przesadzaj! Przecież właśnie za to mnie pokochałaś nie? - zapytał poważniej patrząc się prosto w duże, brązowe oczy blondynki.
- Byłam głupia i tyle. Młoda i naiwna.
- Nadal jesteś młoda. - skwitował chłopak
- Ale już nie naiwna. - rzuciła po czym udała się w stronę miasta. Chłopak stał z kamienną twarzą jeszcze przez chwilę, po czym uśmiechnął się łobuzersko i ruszył powolnym i jakby od niechcenia krokiem za swoją księżniczką. Widział jak wchodzi do pierwszego sklepu, ale nawet nie zdążył wejść za nią, bo ona już wyszła. Trzymał się zawsze kilka kroków za nią jakby chciał zaatakować,  czekając na odpowiedni moment. W końcu znudziło mu się to i wszedł za nią do sklepu z ubraniami. Dziewczyna nieświadoma jego obecności wzięła dość krótką spódniczkę i bluzkę na ramiączka i weszła do przebieralni. Chłopak odczekał dosłownie kilka sekund po czym  rozsunął parawan, żeby zobaczyć, jak owe wybrane urania leżą na niej. Przestraszona dziewczyna ujrzawszy twarz uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka, uderzyła go w brzuch.
- Co Ty, tu do cholery jasnej robisz Ty GŁUPI GŁUPKU!
- Nie krzycz, tak bo ludzie się patrzą. A tak z innej beczki chciałem Ci powiedzieć, że masz bardzo, ale to bardzo ładne nogi od samego pasa. - dodał nie spuszczając z nich wzroku. Dziewczyna zorientowała się, że  zdjęła mundurek, ale zdążyła jeszcze nic na siebie włożyć. Szybko okryła się sweterkiem i czerwona ze wstydu a może złości gniewnie spojrzała na chłopaka.
- Wynoś się stąd. - dodała głosem, nie znoszącym sprzeciwu.
- A to ciekawe. - powiedział po czym wszedł do środa przebieralni, zasłaniając za sobą parawan. Podszedł do niej i natychmiast zaczął ją całować tak gwałtownie, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata. Zbliżył się jeszcze bardziej i zewnętrzną stroną dłoni zaczął muskać jej uda. Dziewczyna wzdrygnęła się i poczuła uderzenie gorąca, kiedy jego dłonie wylądowały na jej pośladkach. Natychmiast zapaliła jej się czerwona lampka, oderwała się od różowowłosego i uderzyła go otwartą dłonią w policzek.
- Jesteś skończonym idiotą! Myślisz, że przychodząc tutaj wszytko naprawisz? Mylisz się, jak ja Cię nienawidzę. I co? Myślałeś, że mnie przelecisz w przebieralni? Mylisz się, nie jestem taka jak Lisanna i inne dziunie w naszej klasie.
- O czym Ty gadasz? Chciałem coś zrobić w naszej sprawie. Czy Ty nic nie widzisz? Myślisz, że po co łażę całe po południe za Tobą? Nie chce, żeby coś Ci się stało. Już zapomniałaś, jak ten rzekomy miły policjant, chciał Cię zgwałcić? Nie pamiętasz, jak się go bałaś? Co noc po tym jak mnie wyrzuciłaś nie spałem w nocy tylko siedziałem przy oknie i patrzyłem czy nikt się nie kręci koło twojego domu. Nie widzisz, że dzisiaj prowokuje Cię tylko po to, żebyś zaczęła ze mną rozmawiać? Przecież inaczej byś się do mnie nie odezwała! - zaczął mówić czując narastającą w nim złość. - Zachowuje się jak twój cień, żeby on nie mógł Ci nic nic zrobić. Równie dobrze jakbym chciał mógłbym przespać się z Lisanną, ale tego nie robię, bo nie jestem takim dupkiem za jakiego mnie uważasz. Jestem twój i tylko twój. Nie ma nikogo innego w moim życiu, kiedy Ty to wreszcie zrozumiesz? Nawet gdybym chciał od Ciebie uciec to nie mam gdzie. Wszystkie moje życiowe drogi prowadzą do Ciebie. Kiedy chcę Cię unikać to wpadam na Ciebie. - kontynuował a z każdym słowem dziewczyna widziała w jego oczach wypełniający go smutek. Widziała, jak chłopak poddaje się ciemności i samotności. - Nikt sobie tego nie wyobraża jak ja Cię, kocham! Życie bym mógł za Ciebie oddać a Ty mnie nienawidzisz! Powiem Ci tyle, to co widziałaś to nie było prawdą. Masz racje była u mnie Lisanna, zaczęła mnie całować i właśnie wtedy weszłaś. Sekundę później odepchnąłem ją od siebie jak Ty dzisiaj odepchnęłaś mnie. Musiało Ci to chwilę zająć, nie? Nawet  nie zdajesz sobie sprawy, z tego jaki jestem oddany każdej najdrobniejszej części Ciebie. O co tylko poprosisz ja to zrobię? Nie widzisz tego, że skacze koło Ciebie, jak pies? Na moim miejscu nie jeden by się poddał ze zmęczenia. A ja nie! Ja siedzie przy Tobie wiernie. Tylko, że zaistniał mały problem. Znudziło mi się Lucy! Cholera jasne znudziło mi się i kończę z tym. Radź sobie od tej chwili sama. Gówno mnie obchodzi czy to Ty ze mną zerwałaś czy ja z Tobą. Mów co chcesz bo już daję Ci spokój. Zajmijmy się swoimi sprawami i nie wchodźmy sobie w drogę. Tyle chciałem Ci powiedzieć. Przepraszam Lucy, ale muszę zacząć normalnie żyć jak człowiek a nie jak twój cień. - chłopak ostatni raz spojrzał dziewczynie w oczy i odwrócił się. Zanim wyszedł poczuł na nadgarstku zimną dłoń blondynki.
- Za późno Lucy, jest już za późno. - dodał smutnym głosem i wyszedł ze sklepu. Dziewczyna usidła przyciągając do siebie kolana. Zaczęła płakać dając się ponieść wszechogarniającego ją smutkowi. Dopiero teraz zrozumiała, że przegrała walkę o swoje życie....
...
Chłopak szedł ulicami miasta Fiore i przyglądał się otaczającym jego osobę ludziom. Nie czuł już ciężaru bo wiedział, że zostawił go za sobą w przebieralni sklepu z ubraniami. Zostawił go, żeby Lucy mogła zobaczyć jak piekielnie ciężko go nosić. Teraz mógł zobaczyć jak wygląda samotność i wiedział, że dziewczyna też się o tym przekona. Wiedział równie dobrze jak ona, że są sobie przeznaczeni, ale urodzeni pod nieszczęśliwą gwiazdą sprawia, że ich dusze za życia nie mogą się połączyć. W najgłębszych odmętach swojej duszy czuł, że tylko śmierć moje ich połączyć wieczną nicią. Jego myśli oblewała czarna aura, wiedział, że w normalnych okolicznościach nie przeszłoby mu to przez głowę, ale kiedy człowiek nie ma już nikogo wie, że nie ma sensu żyć.
...
Miasto oddalało się z każdym jego krokiem. Nagle przy branie wyjściowej z miasta zobaczył kłócącą się parę młodych ludzi. Kojarzył ich ze szkoły. Byli w starszych klasach. Dziewczyna prosiła chłopaka by zrozumiał, że nie mogła postąpić inaczej jednak on pozostawał nieubłagalny. Ta scena zasmuciła by go bardziej ale zobaczył, że ostatni wypowiedziany przez dziewczynę argument wykrusza zbudowany przez nich mur i sprawia, że "cegły" pękają na milion kawałków. Para pocałowała się i chłopak mocno objął dziewczynę. Salamander poczuł jakby ktoś uderzył go w brzuch. Bo wiedział, że ta cała scena w przebieralni skończyłaby się tak samo, gdyby dłoń Lucy na jego nadgarstku zdołała go powstrzymać. Chłopak natychmiast zatrzymał się i poczuł nagłą potrzebę pocałowania swojej ukochanej księżniczki jeszcze raz. Wolał spróbować ten ostatni raz zawalczyć o nią niż zatracać się do końca życia ciemność, która pewnego dnia mogłaby go pochłonąć tak bardzo, że chłopak nie wytrzymałby nerwowo i ze sobą skończył. Spojrzał na płynącą po rzece  parę starszych ludzi  trzymających się za ręce. Teraz wiedział, że musi spróbować. Zawrócił się i pobiegł z powrotem w stronę sklepu, zbliżał się wieczór, ale wiedział, że sklep powinien być jeszcze czynny.  Po 10 minutach, które dłużył mu się w nieskończoności dobiegł na miejsce, ale widząc rozbitą szybę i zdewastowany w środku sklep zamarło mu serce. Przedarł się przez tłumy gapiów i wszedł do środka. Zobaczył zakrwawioną ekspedientkę i wbity w jej brzuch nóż. Szybko złapał wiszącą niedaleko siebie sukienkę i próbował zatamować krwawienie. Kobieta, była nieprzytomna, ale że chłopak skończył kurs pierwszej pomocny wiedział jak jej pomóc. Zawołał kogoś z tłumu, żeby mu pomógł. Poinstruował go a kolejną pomoc poprosił o wezwanie policji i karetki. W szoku nagłych wydarzeń przypomniał siebie o najważniejszym powodzie dla którego tu przyszedł. Po kolei zaczął obchodzić cały sklep i znalazła nieprzytomną czarnowłosą dziewczynę, wezwał koleją osobę, żeby pomogła mu a sam dalej zaczął szukać. Po kolei otwierał wszystkie przebieralnie i kiedy została mu ostatnia powoli zaczął tracić nadzieję. Rozsunął kotarę i jego oczom ukazała się blada jak płótno twarz dziewczyny. Siedziała nieruchomo nadal nieubrana i z kolanami pod samą twarzą. Chłopak natychmiast zdjął swoją kurtkę i uklęknął przy niej.
- Lucy, co się stało? Nic Ci nie jest? Proszę spójrz na mnie!
- Natsu... - podniosła wzrok na Salamandra i na jej twarzy natychmiast pojawiły się łzy.
- Jezu, co oni Ci zrobili?
- Nic. Chyba mnie nawet nie wiedzieli. - powiedziała jąkając się. - Co Ty tu robisz? - zapytała zdziwiona. - Przecież mnie nienawidzisz.
- Co za głupoty gadasz! Nigdy nie czego takiego nie powiedziałem. - dodał zdumiony słowami dziewczyny.
- Ale powiedziałeś, że z nami koniec... Ja nie chciałam, przepraszam za wszystko. Proszę Cię nie zostawiaj mnie już więcej.
- Lu... Tak bardzo Cię kocham. - powiedział po czym przytulił mocno roztrzęsioną blondynkę i delikatnie pocałował. - Choć księżniczko muszę Cię stąd zabrać... - okrył Lucy kurtką i wziął na ręce po czym wyszedł ze sklepu po tym jak zjawiła się policja i karetka. Wytłumaczył, że zawiezie dziewczynę do szpitala, bo będzie tam szybciej niż karetką i dał swój numer telefonu funkcjonariuszowi. Wsadził dziewczynę na tylne siedzenie i zakrył kocem. Sam wsiadł na fotel kierowcy i udał się prosto do domu, ich wspólnego domu...


20 komentarzy:

  1. Chyba mój ulubiony rozdział. Kłótnie tej dwójki na początku śmieszyły mnie. Ta ich walka na parkingu i później w szkole. Najlepsze. Coś znowu wymyśliła, ze taka akcja w sklepie się rozwinęła. Dobrze, że Natsu jednak zwrócił do jego Lucy. Nareszcie się doczekałam ich pogodzenia. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Życzę wenki. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :* Ja jak zawsze nie ogarnięta, bo miało być jutro, ale jakoś tak nie mogłam się doczekać i wgl poza tym jutro może nie będę miała czasu a obiecałam wstawić :* Pozdrawiam i przesyłam mnóstwo buziaczków :*

      Usuń
  2. Świetny rozdział, dawno chyba nie czytałam takiego. Pamiętając ze od 2 tygodni nic nie czytałam xd. Ich kłótnia była według mnie śmieszna, ale słowa Natsu poruszające, gdyby kto mi coś takiego powiedział,bym chyba popadła w depresję. Rzycie weny i do następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę * nie wiem skąd się wzięło "rzycie" xd.

      Usuń
    2. Dziękuję serdecznie, pozdrawiam i przesyłam buziaczki :*
      Ps mnie się ciągle zdarzają takie błędy :D xD

      Usuń
  3. podsumowując pierwszą cześć rozdziału ,,Dobre teksty sadzisz piękna!'' kłótnia naszej dwójki całkowicie mnie rozwaliła przechodząc dalej wybuchł to było nie uniknone wybuchł i nie ma czemu co się dziwić nasza mała blondyneczka zaczęła się zachowywać trochę jak saske tu czytaj : obraź natsu miej pretensje że cię nie przeprasza . odchodząc od tematu ( pewnie to będzie najdłuższy i naj mnie trzymający się kupy komentarz ale co tam xD ) czytałam twojego bloga nie raz i pewnie jeszcze nie raz to zrobię i zauważyłam kilka ciekawych rzeczy a mianowicie Lucy jest trochę taką księżniczką która miała jednego księcia tu czy lokiego który okazał się całkowitą porażką męskiego rodu -kij mu w dziup ale za to potem bardzo fajnie się zmienił pokazując że ok dobra nie będzie ze mną to będzie z nim ważne żeby była szczęśliwa potem do akcji wkracza Natsu który jest wstanie dla naszej małej księżniczki przestawić góry no dobra może jest troszkę nieodpowiedzialny ale ma talent muzyczny co widać na balu debiutantek xD , ale z rozdziału na rozdział coraz bardziej nabierał ten odopowiedzialności co ślicznie widać w tym rozdziale , Jestem na 99.9% że to Marry stała za wypadkiem ojca Lucy powód ? -przysłała sms w którym jasno odgraża sie że coś stanie się nie blondynce ale jej rodzine dobra wróć xD Lucy wreszcie wróciła ,,do siebie '' a przynajmniej mam taką nadzieję xd szczerze powiedziawszy walczyłam ze sobą próbowałam to zdusić w sobie ale i tak popłakałam się jak emocje natsu wybuchły .. chyba czas przeczytać całość raz jeszcze :') . Życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeny! To jeden z najpiękniejszych rozdziałów jakie dostałam. Poza tym, że jest długi z czego jestem mile zaskoczona to zawiera w sobie fragmenty moich starych rozdziałów. Nawet nie wiedziałam, że ktoś jeszcze o nich pamięta ^^ Kurcze... nie wiem co powiedzieć :* Może powiem tyle, że bardzo dziękuję i będę starała się was na bieżąco zaskakiwać. Dziękuję bardzo serdecznie i przesyłam buziaczki. Nie masz pojęcia jaka jestem teraz szczęśliwa <3!

      Usuń
    2. *Komentarz, nie rozdziałów xd

      Usuń
  4. Rozdział jest świetny... z przyjemnością się go czytało.
    Bawiły mnie ich kłótnie.
    Cieszę się że Lucy wreszcie przejrzała na oczy, oraz że Natsu wrócił się.
    Już nie mogę doczekać się następnej części.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za super komentarz! ^^ Mega się ciesz, że się podobał. Przesyłam pozdrowionka i jeszcze raz pięknie dziękuję :*

      Usuń
  5. Cały czas pisalam komentarz i żaden nie mógł określić co tu napisałaś. Poprostu się poryczałam i rycze nadal
    Z wyrazami uznania
    Amelka ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :* Strasznie miło to słyszeć. Przesyłam pozdrowionka :)

      Usuń
  6. OMG...to było WSPANIAŁE!!!!!!
    Akira: Nie drzyj się jak stare prześcieradło.
    Sama się tak darłaś na Aire, więc teraz czas na mnie.
    Akira: To ja idę na spacer. *wychodzi z domu*
    To było cudowne, kocham wypowiedzi bohaterów, które z resztą ty tworzysz. Ten rozdział, moim skromnym zdaniem, jest najlepszy. Każde słowo pochłaniałam z coraz wspanialszymi uczuciami i bolącym palcem, oraz odciśniętymi na nim śladach zębów. Mało brakowało, a bym piszczała z ekscytacji. Jesteś niesamowita, te uczucie, które przelewasz na rozdziały, ta przepiękna energia. Wnioskując po tym rozdziale, mogę śmiało powiedzieć, iż jesteś cudotwórcą. Oyasumi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku. Nie wiem co mam powiedzieć. Dziękuję pięknie, naprawdę. Bardzo się ciesz, że rozdział się podobał. Starałam się żeby wszedł jak najlepszy, ale jakoś ostatnio nie czuję się na siłach do pisania. Mam wrażenie że są coraz gorsze... Chyba się wypalam. Jednak nie poddaje się, dokończę to opowiadanie i zastanowię się czy powinnam kontynuować pisanie ... Przesyłam pozdrowienia i gorące podziękowania :*

      Usuń
  7. CHWAAAAŁA NA WYSOKOŚCI, CHWAAAAAAŁA NA WYSOKOŚCI!
    CIESZMY SIĘ I RADUJMY, ALLELUJA!
    *tańczy i śpiewa*
    *kilka godzin później*
    Dobra, zmęczyłam się. W KOŃCUUUU! W końcu się pogodzili! Co prawda szkoda, że w takich okolicznościach, ale W KOŃCU! CZAS NAJWYŻSZY! Już gryzłam się po palcach przy ostatnich kilku rozdziałach, miałam ochotę dosłownie zamordować Lucynę, ale już nie muszę tego robić! Nie wspominając już o tym, że to, jak spławiła Liss po prostu wywołało u mnie takieeeeego banana na twarzy że nie mogłam go ogarnąć do końca opowiadania (nawet przy scenie monologu Natsu kiedy w końcu wyrzucił z siebie co czuje) wciąż miałam przed oczami wyobrażoną minę tej białowłosej łajzy! Haaaaa!
    CZEKAM NA JEEEEEESZCZE pisz kochana pisz bo mój narkotyk nie starczy na zbyt długo! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! :** Piszę dalej, nie przestaje. Mam nadzieję, że reszta będzie podobała się bardziej. Przesyłam buziaczki i wgl :* <3

      Usuń
  8. TAK TAK TAK TAK TAK!!!! Miałas rację, ten mi się baaardzo podoba *.* Jest wspaniały, kochana, geniuszu ty mój :* Cudny, uwielbiam kłótnię Nucy (hehe takie połączenie imion Natsu i Lucy), była świetna! Scena w przebieralni... Powinnam czuć się zdegustowana, moja droga Agnieszko -.- (No ale nie czuję się zdegustowana, bo była wprost dla mnie :D). Rozmyślania Natsu>>>>>>> kocham <3 No i pięknym dopełnieniem wszystkiego była ostatnia scena, którą wielbię *.*
    Kłaniam się nisko naszemu geniuszowi, którego opowiadanie powinni wydać w formie książki na światowym rynku. Życzę dużo weny, Patryśka ;) (pisząca dzisiaj wyjątkowo z anonimka :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Patrysia:* Strasznie kochana jesteś. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało. Uwierz mi, że chciałabym napisac kiedyś książkę, ale nie ten poziom intelektualny, nie dałabym rady, nie te słownictwo :D Ps Połączenie Lucy i Natsu to NALU <3 Ale Nucy też ładnie :*** Jeszcze składam podziękowania ! :D

      Usuń
  9. Cześć! Nominowałam Cię do LIEBSTER BLOG AWARD :D
    Zapraszam na mojego bloga celem zapoznania się z pytaniami i wzięcia udziału w zabawie :D

    Pozdrawiam, Lucynka :*
    KLIK DO BLOGA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się odpowiedzieć na nie w najbliższym czasie :* Dziękuję bardzo serdecznie ^^

      Usuń