wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział XXII - Tajemniczy Skarb

No i wybił ten oczekiwany przez wszystkich ostatni dzień w roku - SYLWESTER. Gajeel zaplanował, że w tym roku impreza będzie u niego jednakże plany się zmieniły kiedy, ktoś zaproponował, żeby w tym dniu urządzić wyczekiwany bal debiutantek. Większość zgodziła się na to a wręcz stwierdziła, że to idealny pomysł. Takim sposobem, została wynajęta sala, katering, DJ i inne niezbędne usługi. Od samego rana dziewczyny szykowały się na tą okazję (zwłaszcza Erza, która została zaproszona przez Jellal`a).  Jedyna Lucy siedziała na balkonie swojego pokoju i czytała po raz setny list, który przekazał jej ojciec od mamy. Była zapłakana, nie mogła się pozbierać. Patrzyła w niebo i zastanawiała się, czy mama patrzy teraz własnie na nią. Nie chciała iść na ten bal. Nie wiedziała czy da radę. Od dziecka chciała pójść na niego w stroju swojej mamy, ale ojciec się nie zgodził  jej  go dać. Złożyła list i pocałowała skrawek papieru. Następnie położyła na biurku i poszła się wykąpać. W tym czasie do pokoju wszedł Haru. Chciał, żeby blondynka pomogła mu z komputerem. Zawołał dziewczynę, a ona kazał mu poczekać. Chłopiec usiadł więc na krześle obrotowym i zaczął się kręcić chwytając za krawędzie stolika. Obracając się zrzucił wszystkie przedmioty Lucy, które leżały na biurku, w tym samy czasie weszła Heartifia i gdy to zobaczyła wściekła się.
- Haru, coś ty najlepszego zrobił? Sprzątałam tu wczoraj! - odezwała się zdenerwowana
- Przepraszam Lucinko.
- O nie... gdzie jest list? - spojrzała na wszystkie rzeczy, ale nigdzie go nie widziała.
- Yyy.. ja nie wiem. Nie było tu chyba listu.
- Był, kładłam go na biurku. - rzuciła się na podłogę i zaczęła ją przeszukiwać. Chłopiec również postanowił  jej pomóc w końcu przez jego wygłupy tak się stało. W czasie, kiedy rodzeństwo szukało kawałka papieru, do sypialni dziewczyny wszedł Salamander. Widząc dziewczynę w samym ręczniku, dość krótkim i do tego wypiętą tyłkiem do niego a z głową schowaną po łóżkiem roześmiał się. Przestraszona dziewczyna, uderzyła głową w podporę łóżka. Wściekła się momentalnie, wyczołgała się i spojrzała jadowitym wzorkiem na Natsu.
- Co Ty robisz, do jasnej.... - nie dokończyła, bo spojrzała na twarz różowowłosego, który wskazywał własnie na małego chłopca w kącie pokoju. - gwiazdy betlejemskiej ?
- Znacznie lepiej. - skwitował Dragneel uśmiechnięty. - Przyszedłem popatrzeć na wyczyny mojej pięknej dziewczyny.
- Zabawne
- Tak serio, chciałem się upewnić o której jedziemy na bal?
- Aha... a nie mogłeś tego zrobić przez telefon, albo FB.
- Nie bądź taka nowoczesna. Kiedyś mężczyźni bardziej starali się o  damę swojego serca. Jesteś nieczuła. Poza tym, co się stało, że macie takie grobowe miny? - Zapytał podchodząc do Haru i podając mu rękę.
- Haru zrzucił wszystkie moje rzeczy i zgubił list.
- Jaki list?
- Od mamy!
Natsu usłyszawszy to, dał znać Haru skinieniem głowy, żeby wyszedł z pokoju. Na koniec poklepał go po ramieniu.
- Spokojnie, znajdziemy go razem. Ubierz się, a ja go poszukam.
- Nie ma mowy, nic nie zrobię, dopóki go nie znajdę.
- Lucy, ubierz się.
- Natsu nie rozumiesz...
- Rozumiem, zaufaj mi, nie mógł spaść daleko. - Dziewczyna, pospiesznie chwyciła pierwsze z brzega ubrania z szafy i weszła do łazienki. Po 7 minutach wyszła już ubrana i zastała Natsu układającego wszystkie rzeczy z powrotem na biurko.
- Znalazłem. Leżał koło okna.
- Dziękuję. Przepraszam, Cię. Mam dzisiaj zły dzień i jestem strasznie nie miła. Muszę później pójść i przeprosić Haru. Wiem, że tego nie chciał.
- On wie, że to był dla Ciebie ważny list. Jestem tego pewien. Nie będzie zły. To jak o której mam czekać na Ciebie?
- Nie wiem, może być 19:30. A teraz poproszę buziaczka.
- A niby za co? Nie należy Ci się!
- Ej! Jesteś okropny! - powiedziała już uśmiechnięta
- Wiem, a gdzie zgubiłaś Michelle?
- Pojechała z tatą i Minervą do firmy. Chyba lubi sama sprawiać sobie cierpienie. Ja bym tam nie wytrzymała nawet minuty.
- Lu, czyli twój tata sfinansował cały bal?
- Tak, powiedział, że obiecał więc to zrobi.
- A co chciał z zamian?
- Chyba nic... ale wiesz, w każdej chwili, pod wpływem swojej kochanej żony coś pewnie wymyśli. Najgorsze jest to, że nie zgadza się na to, żebym założyła suknie mojej mamy i jej diadem.
- A gdzie one są?
- U niego w gabinecie.
- W domu?
- Tak?
- To na co jeszcze czekamy? - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Natsu... - próbowała go zatrzymać, ale chłopak był nieugięty.  - To będzie tylko chwila. Coo? Zamknięte.. Nie na długo. Spojrzał na Lucy i zdjął jej wsuwkę z włosów. Włożył ją do zamka i zaczął kręcić. Lucy bardziej już rozluźniona, wiedząc że chłopakowi się nie uda, zaczęła się śmiać.
- Serio, myślisz, że ci się to uda.... o kurcze! - powiedziała, kiedy Salamander otworzył drzwi.
- Proszę, panie przodem.
- Nigdy Tu nie byłam. Zawsze, wchodziła tu tylko mama i Michelle. Nikomu innemu nie pozwalał. - Wchodząc Lu, mogła zobaczyć, że na ścianie wiszą wspólne zdjęcia całej rodziny. Najwięcej jest zdjęć jej mamy. Blondynka zobaczywszy to była szczęśliwa. Myślała, że jej ojciec stał się nieczuły, ale on po prostu zamknął się w sobie i do tej pory nie może pogodzić się ze śmiercią żony. Radzi sobie jak może. Lucy pisze wiersze do matki natomiast on zamyka się w pokoju wśród ścian przepełnionych zdjęciami.
- Widać, że kochał twoją mamę.
- Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.  Nigdy nie widziałam tych fotografii... Nie ma ich w albumie. - powiedziała zdziwiona podchodząc do komody. Wzięła ramkę do ręki i patrzyła prosto na swoją mamę siedzącą i czytając książkę w ogrodzie. Była uśmiechnięta i doskonale wiedziała, że Jude robi zdjęcia. Lucy przytuliła zdjęcie do piersi a z jej oczu popłynęły łzy. Natsu podszedł do niej i przytulił ją z całych sił.
- No już... Wszystko jest dobrze. Wydaje mi się, że twój tata się nie zorientuje jeśli weźmiesz jedno zdjęcie z 200 pozostałych.
- Nie mogę... nawet nie powinnam tu wchodzić...- powiedziała odkładając ramkę na miejsce. Kiedy przyglądała się reszcie zdjęć, Natsu odezwał się:
- Lu, patrz co znalazłem w szafie. - różowowłosy wyjął wielki drewniany kufer zapięty na kłódkę. - Ma szyfr... wiesz co to mogą być za liczby?
- 26041977 - dziewczyna bez zawahania podała liczby i wszystkie się zgadzały.
- Skąd...
- Rocznica ich ślubu. - powiedziała beznamiętnie. Natsu otworzył delikatnie kufer a Lucy zobaczyła to co przewidywała. Na wierzchu leżały albumy z zdjęciami, jakieś zeszyty, kalendarz, pamiętnik zamknięty na kluczyk, zegarek, dużo listów, dokumenty a na samym dnie różowy materiał. Lucy, tak bardzo chciała zobaczyć i przeczytać wszystko. Tak chciała poznać swoją mamę. Nie spodziewała się, że tata zabierze, jej wszystkie wspomnienia.... Dlaczego, nie chce, żeby Lucy dowiedziała się tego wszystkiego? Czy jest aż takim egoistą, że chciał zostawić wszystko dla siebie? Dziewczyna wyciągnęła delikatnie zwinięte płótno. Rozłożyła je i jej oczom ukazała się delikatna i piękna różowa sukienka. Od razu wiedziała, że będzie pasować. Ale czy powinna ją założy? Jak ją ojciec w niej zobaczy to się zdenerwuje... a może przeciwnie, może będzie szczęśliwy, że jest w niej tak podobna do mamy. Po dłuższej chwili milczenia, odsunęła się od kufra podeszła do okna i zaczęła płakać.
- Lu...
- To nie ma sensu. On jest chorym człowiekiem. Urządził sobie tu jej grób. Pochował wszystkie jej rzeczy. Tylko dlaczego? Bo nie chciał mi ich pokazać? Bo chciał mieć je dla siebie? Może chciał dać je Minervie? A może spalić i zostawić przeszłość w niepamięć. Coraz rzadziej tu przychodzi, widać że na biurku nie ma kubków po kawie. Zawsze wchodził tutaj z kawą. Ona go zmieniła. Wszyscy chcą go zmienić, dla swojej korzyści. On  zniszczy mamy wszystkie rzeczy, pod jej wpływem.
- Nie mów tak. On też sobie nie radzi. Sama popatrz. Nie może się pogodzić ze stratą swojej żony. Nikt by nie mógł.
- Natsu, on mnie nienawidzi
- On Cię kocha. Tylko popatrz - podał blondynce list zaadresowany do niej. - Chyba powinnaś poczekać, aż poradzi sobie z tym wszystkim i Ci go wręczy. A teraz, choć. Posprzątamy te rzeczy i zamkniemy wszystko, jakby nas tu nie było.
- Nie ruszę się, bez sukienki mamy i jej pamiętnika.
- No, dobrze, więc weźmiemy ją ze sobie. Założysz ją dzisiaj i powalisz wszystkich swoją urodą. Zresztą po co wszystkich, wystarczy że dla mnie jesteś idealna. A co do pamiętnika, to może na razie go odłóż. Przyjdziemy po niego innym razem obiecuje.
- Nie. Muszę zabrać go teraz. W każdej chwili Minerva może wszystko zniszczyć.
- Dobrze. Weź co tylko chcesz. Poczekam na Ciebie w salonie.
Minęło może 10 minut i blondynka wyszła z gabinetu Jude.
- Czy mógłbyś wpaść po mnie o 20:00 ... Chciałabym jeszcze przeczytać pamiętnik...
-Yyy... Jasne. Nie ma problemu. Będę o której chcesz... Wiesz co wydaje mi się, że Haru i Ellie mogą Ci przeszkadzać. Lepiej, jak będziesz z tym sama. Zabiorę ich na jakiś czas do siebie. Co Ty na to?
- Nie trzeba dam sobie radę.
- Lu...
- No dobrze, jakbyś mógł to zabaw ich na jakąś godzinkę.. no może dwie.
- Nie ma sprawy! Haru! Ellie! Ubierajcie się, zabieram was na obiad!
- Dziękuję!
- Wiesz, że nie masz za co! Największym podziękowaniem będzie, jeśli zaszczycisz mnie swoją obecnością na balu.
- Z wielką przyjemnością o wspaniały młodzieńcze! - powiedziała z nonszalancją Lucy i ukłoniła się przed różowowłosym.
- No to strasznie mi przykro, że muszę opuścić panienkę, ale muszę wykarmić te sierotki. - dodał teatralnym głosem Salamander.
- Nie jesteśmy sierotami! - Wtrąciły się bliźnięta.
- Ależ jest pan szlachetny... Takiego męża to ze świecą szukać.
- Męża powiada panienka? - zapytał podłapując wątek.
- Kiedyś nie mówiono "chłopaka" więc użyłam słowo "męża" ale nie obiecuj sobie po tym zbyt wiele.
- Ależ oczywiście o łaskawa. Ja nie dorastam pani do stóp.
- Dobra lećcie już. - skwitowała blondynka. Wiedziała, że mogłaby rozmawiać, śmiać się, spędzać każdą wolą chwilę z Natsu, ale musiała zdążyć do 20:00 ze wszystkim.
- Właśnie idźmy już, bo zgłodniałem.
- Czemu, nazwałeś mnie sierotą? - zapytała Ellie, kiedy drzwi się już zamykały. Lucy jeszcze chwilę słyszała jak Natsu tłumaczy nieco ciekawskiej dziewczynce o co mu chodziło, jednak później udała się do swojego pokoju i zaczęła czytać pamiętnik. Gdy go otworzyła, zaczęły wylatywać z niego kartki. Szybko włożyła je na swoje miejsce ale jedna z niech była różowa. Właśnie tą przeczytała jako pierwszą...

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Łezki mi się zakręciły. Fajnie, że Jude jednak pamięta i swojej byłej żonie. Szkoda tylko, że tak odtrąca od siebie córkę.Dobrze, że chociaż przekazał jej ten list. Szkoda tylko, że nie chciał jej dać tej sukni i diademu. Dobrze, że Lucy sama go sobie wzięła. Ciekawa jestem jak Jude zareaguje na wiadomość o tym, że Lucy wtargnęła do jego gabinetu i wzięła rzeczy matki.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Przesyłam wenki jak najwięcej. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się, że rozdział się podobał :*
      Lucy taka odważna, Natsu taki szalony ^^

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA. Wszystko co potrzebne znajdziesz tu: http://fairy-tail-history-shannon.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny!!
    Ooo Jude pamięta o swojej byłej żonie, co za niespodzianka XD
    Dobrze Lucy! Weź wszystkie rzeczy swojej matki i je gdzieś schowaj, aby twój ojciec ich nie zauważył, ale coś czuje, że jak jej ojciec się dowie, to będą kłopoty XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
    PS Przepraszam, że tak późno komentuje ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie, za każdy komentarz :* Zawsze miło poczytać wasze spostrzeżenia odnośnie rozdziałów :3 Jesteście tacy kochani! Również gorąco pozdrawiam i życzę pięknej pogody na wakacje :P

      Usuń
  4. Jeju kocham tego bloga,.tyle że trochu krótko było albo mi się wydaje.. Natsu taki kochany ojej :)) kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że kolejny będzie chyba krótszy.. Ale później postaram się napisać najdłuższy jaki się da :) Następny chapter niedługo - jednak sama dokładnie nie wiem kiedy, ale niedługo :* Pozdrawiam serdecznie *.*

      Usuń
  5. Kochana, straaasznie cię przepraszam, że tak późno czytam, ale pracowałam nad moim rozdziałem i wcale nie wchodziłam. Ale wszystko wytłumaczyłam ci na fb, tutaj nie będę marnować miejsca. No a rozdział genialny *.* Taki....jakiś magiczny i w ogóle.... No WOW. Nie jestem pod wrażeniem, bo doskonale wiem, ze umiesz pisać takie rozdziały :D Więc u ciebie to normalka, ale wydaje mi się, że to jest mój ulubiony rozdział jak do tej pory :D Serio serio, naprawdę jest cudny. Natsu taki kochany i ojej... no sama wiesz no, geniusz istny, jak to ty mi pisałaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Wszystko wiem, wszystko było wytłumaczone, przebaczam. Bardzo się cieszę, że się podobał i czekam z niecierpliwością na twoje dzieło ^^

      Usuń