Pierwszy obudził się Natsu. Otwierając oczy nie mógł uwierzyć że tak piękna dziewczyna leży koło niego. To było wprost niemożliwe. Czuł motylki w brzuchu, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Przyglądał się dalej śpiącej blondynce. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Wyglądała tak niewinnie jak spała. Nie chcąc jej budzić po cichu wstał i udał się do łazienki. Przed wejściem jeszcze raz spojrzał na łóżko chcąc upewnić się czy to jest prawda czy ma na tyle bujną wyobraźnię. - A jednak prawda - pomyślał. Otwierając drzwi do łazienki, poczuł pulsowanie w głowie. Obraz się zamazał i widział jak przez mgłę jak w łazience stoi Mary. Widział, że coś sobie śpiewa a na jego widok traci cały entuzjazm. Coś krzyczy, ale chłopak nie może zorientować się o co chodzi. Popycha go a on szarpie ją za ramię. Dziewczyna upada, Natsu chce pomóc jej wstać ale ona tylko wbija mu paznokcie w ręce, uderza dłonią w policzek i wybiega w pół naga z papierosem w ustach. Natsu wygląda przez okno i zauważa, że nie jest na ulicy Magnolia, ale w jakieś podłej melinie. Sami bezdomni i pijani wokół. Zauważa kilku dilerów i ... o nie .. pod jego domem stoją dwie prostytutki czekające na okazje. - Gdzie ja jestem do cholery -złapał się za głowę zdziwiony - Chce się wybudzić, niech to zniknie, niech zniknie - zamknął oczy i po jakimś czasie je otworzył. Spoglądał na swoje odbicie w lusterku. Wyglądał dobrze, jedynym problemem była krew ściekająca mu z nosa. Wytarł nos chusteczką i przemył twarz. Wziął szybka kąpiel i przebrał się w nowe ciuchy.
- Dzień dobry! - powiedziała wesoło blondynka patrząc na nieco zmartwioną twarz chłopaka. - Co się stało?
- Hej! Nie nic, a co by się miało stać. Aaa już wiem! Właśnie wczoraj uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi. - powiedział podchodząc do Lucy i całując ją w usta. - Jak zawsze ten piękny różany zapach.
- Twój też niczego sobie.- stwierdziła dziewczyna łapiąc Salamandra za koszulkę i przyciągając do siebie. Szybko jednak puściła go i poczuła smutek. - Natsu, bo wiesz... coś mnie gryzie.
- Co? Wszystko dobrze? - zapytał siadając na rogu łóżka.
- Boję, się że jak wrócę to ojciec zrobi ze mnie służącą i opiekunkę w jednym. Tego nie chce. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo i jak już Ci mówiłam, że mogę się nimi zająć, ale nie jako mama, tyko siostra.
- Wiem, wiem. Coś wymyślimy. Nie dam twojemu ojcu i tej kobiecie zmarnować twojego życia. Za bardzo mi zależy na nim. Szczególnie teraz kiedy mam Cię w pełni dla siebie. Chce, żeby w przyszłości to było nasze życie. - powiedział podchodząc bliżej i całując dziewczynę w usta. Lu odwzajemniła pocałunek i po chwili delikatnie się odsunęła.
- Natsu, nie chcę Cię martwić, ale szczęście nie trwa wiecznie NIESTETY i muszę wracać do swoich obowiązków.
- Ej, dzisiaj zróbmy sobie wolne. Ubierzemy się, wyjdziemy do jakiegoś baru, albo gdzie będziesz chciała i spędzimy wspólnie czas. Co Ty na to?
- To bardzo dobry pomysł, ale ... NIE MA MOWY, ŻEBYŚMY OPUSZCZALI ZAJĘCIA! - skwitowała Heartfilia odpychając chłopaka i udając się do łazienki na kąpiel.
- No to może zwiejemy z 2 ostatnich lekcji? No dawaj, nie bądź taka sztywna. Nie w takiej Lucy się zakochałem - nadal zachęcał różowowłosy opierając się plecami o drzwi toalety.
- No, popatrz popatrz. Co to ma być szantaż emocjonalny. No niech Ci będzie. Dwie ostatnie godziny. - krzyknęła z łazienki dziewczyna.
- Taak jest! To ja idę zrobić coś na śniadanie. Strasznie głodny jestem. Co byś zjadła?
- To co ty.
Chłopak zszedł na dół do kuchni zaczął robić tosty i jajecznicę kiedy przypomniała mu się wizja z przed paru minut. Jak to możliwe, że wcześniej nie doświadczał ich. Dopiero kiedy poznał Lucy. To było dla niego wielką zagadką. Starał się o tym nie myśleć. Postanowił zająć się swoim świetnym planem uwolnieniem Lucy, od pracy niani. Rozłożył talerze na stole zrobił herbatę i niedługo potem zeszła Lucy.
- Smacznego życzę!
....
-No to gdzie się wybieramy? - zapytał Natsu.
- Mam świetny pomysł. Idziemy troszkę potańczyć. Ostatnio nie przyszedłeś to dzisiaj poszalejemy.
Weszli do jakiegoś klubu, gdzie grały rockowe zespoły. Usiedli przy barze zamówili drinki na rozluźnienie a później weszli na parkiet i zaczęli szaleńczo tańczyć w rytm korzennych kawałków. Ludzie w barze, przeważnie starsi patrzyli się na nich z rozbawieniem, a oni przelewali swoje emocje w taniec. Udało im się wykonać parę piruetów i innych stylistycznie poprawnych figur po czym przyszedł czas na coś wolniejszego.
- No to mamy okazję nauczyć się podstaw przed balem.
Ich kroki idealnie współgrały. Równocześnie kiedy poruszali delikatnie nogami nie odrywali od siebie wzroku. Nawet się nie zoriętowali kiedy minęły 3 piosenki. Po pewnym czasie poczuli zmęczenie i mieli już dosyć tańców więc wyszli na zewnątrz.
- No nieźle. Siedzieliśmy tam bite 3 godziny. - skwitowała Lucy.
- Ale przyznaj, że było warto.
- Przyznaję... cholera!
- Ooo po co tyle entuzjazmu. Wystarczyło by "Przyznaję, było genialnie" ale żeby "cholera" no to nie wiem.
- Nie o to chodzi Natsu. "Cholera" dla tego, że miałam odebrać rodzeństwo.
- O cholera. Faktycznie.Dawaj może jeszcze tam są.
Pobiegli przez park przy liceum i za 3 minuty byli już pod szkołą. Rodzeństwo siedziało na ławce przy wejściu do podstawówki. Kiedy zobaczyli Lucy niezmiernie się ucieszyli.
- Przepraszam was. Na śmierć zapomniałam.
- Nie ma sprawy. Na takie okazję mamy coś na nudę. - powiedział Haru wyjmując komórkę z kieszeni.
- Coo? Wy już macie telefony? - zapytała zdziwiona Lucy.
- Tak. Tata nam kupił, żebyśmy mogli zadzwonić po taksówkę, jak nie będzie mógł nas odebrać.
- Jednak wiedzieliśmy, że po nas przyjdziesz, dlatego nie dzwoniliśmy. Poza tym mama by się wkurzyła, że przyjechaliśmy taksówką a nie z Tobą. Nie chcieliśmy robić Ci dodatkowych problemów. - powiedział spokojnie Haru uśmiechając się do blondynki.
- Dziękuję wam bardzo. Postąpiliście wspaniale, jednak wiem, że źle zrobiłam. Mogło wam się coś stać. Dzięki Bogu jesteście cali. No to co? Idziemy dzieciaki.
- Natsu idzie z nami? - Zapytała Elie.
- Owszem, idzie z nami i chętnie z nami zje obiad. Prawda Natsu?
- Yyyy, jasne chętnie. Jeśli to nie kłopot.
- Żaden zobaczysz.
....
- Lucy nie mówiłaś, że kogoś przyprowadzisz..- powiedział z wyrzutem Jude
- Właśnie, nie przygotowałam się na gości. Dzisiaj zamówiła pizze, bo myślałam, że wcześniej wrócisz i coś ugotujesz. -stwierdziła zła Minerva
- Natsu lubisz pizze? - zapytala Elie
- Oczywiście.Wręcz pokuszę się o stwierdzenie uwielbiam! Jeśli to nie problem.
- Żaden zapewniam - powiedziała uśmiechnięta Lucy, dziękując tym chłopakowi, że nie zostawił jej z tymi ludźmi, których musi nazywać rodziną.
- No dobrze, to jak było dzisiaj w szkole? - zapytała Minerva SWOJE DZIECI
- Dobrze, rysowaliśmy na plastyce kucyki. A później śpiewaliśmy piosenkę.
- To cudownie. - odezwała się słodko.
- Może zaśpiewamy wam wieczorem? - zapytała Elie podekscytowana. Lucy uśmiechnęła się, bo chciała usłyszeć jak śpiewa rodzeństwo. Natsu również podobał się ten pomysł. Jednakże nie wszyscy byli zadowoleni.
- Nie trzeba. Pośpiewacie sobie jutro w szkole.
- Szkoda, bo to fajna piosenka.
- Na pewno - parsknął zajęty czytanie gazety Jude
- Ja za to jestem bardzo ciekawa, jaka to piosenka. Może później przyjdziecie do mnie do pokoju i pośpiewacie nam.
- Tak tak!!- zawołały uśmiechnięte dzieci.
- Nam? -zapytał ojciec rodzeństwa
- Tak, będziemy z Natsu się uczyć do klasówki z literatury. Interpretacja wierszy i wgl.
- Interesujące. A nie możecie robić tego osobno, każdy w swoich domach i pokojach?
- Nie nie możemy. Zawsze lepiej jest spojrzeć na wiersz z dwóch stron. Prawda tato?
- Poradzisz sobie. Kolega nie musi ci pomagać. - dodała skwapliwie Minerva
- Wiesz co Lucy, już nie jestem głodny. Straciłem apetyt. - powiedział zażenowany i zły Salamander
- Tak, ja też. To choć, zabieramy się za lekcje. Będziemy na górze, ale nie mówię tego, żebyście do nas przychodzili. Chyba, że chodzi o Haru i Elie.
Powiedziała blondynka po czym złapała chłopaka za rękę i pociągnęła po schodach. Oczywiście nie wiersze były priorytetem w ich spotkaniu. Chcieli spędzić mile czas i szczerze porozmawiać.
- Natsu, chciałabym Ci coś powiedzieć. - zaczęła cicho blondynka siadając na dywanie z drewnianym pudełkiem w ręku.
- Słucham
- Może, to zabrzmieć dziwnie, ale chce żebyś wiedział coś o mnie co wiedzą tylko nieliczni. Tylko najbliższe mi osoby. Powiedziałam to trzem osobą. Jedna dowiedziała się poprzez wtargnięcie do mojego pokoju i przeszukanie go. Natsu.. - zaczęła - Ja piszę listy.
- Yyy... to chyba nic dziwnego. Moja mama też woli pisać listy niż wysyłać je elektronicznie.
- Nie w tym rzecz. Ja pisze listy i ich nie wysyłam.
- No dobra to trochę dziwne. Do kogo są te listy. Możemy je wysłać.
- W tym rzecz, że nie możemy. Te listy są zaadresowane do mojej mamy. - powiedziała powoli otwierając pudełko. Natsu spojrzał się na nią, nie jak na wariatkę, ale jak na bardzo wrażliwą i przepełnioną emocjami dziewczynę, która nie może porozmawiać o swoich problemach z ojcem. - Jest ich ponad osiemset. Przeważnie piszę codziennie. Chcę, żeby wszystko wiedziała. Jak nie mogę jej tego powiedzieć to chcę to przelać na papier. Możesz uznać mnie za wariatkę. I pewnie nią jestem. To zaczęło się pod koniec III g. kiedy zerwałam z Gray`em. On mnie uderzył. Był kompletnie pijany, ale ja umiałam mu wybaczyć, chciałam być z nim pomimo tego. On jednak uznał, że to nie ma sensu i nie chce mnie narażać. Stwierdził, że gdy jest pod wpływem alkoholu nie panuje nad sobą i wszystkie smutki i niepowodzenia musi na kimś odreagować. Nie chciał tego robić na mnie. Zachował się bardzo odpowiedzialnie. Chciał mnie chronić... chciał chronić mnie przed sobą! To było tak bolesne. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Był moim najlepszym przyjacielem, moim bezpieczeństwem, które stało się zagrożeniem pewnego wieczoru. To była za dużo jak dla mnie.
- Lucy. Nie mam zamiaru Cię oceniać. Przeżyłaś w swoim życiu o wiele więcej niż ja. Spotkało Cię wiele przykrości. Dlatego, nie pozwolę żebyś już cierpiała, nie gdy będę z Tobą. Kocham Cię.
- Natsu .. - szepnęła po czym zaczęła płakać. Chłopak objął ją i przyciągną do siebie. Wtuliła się w jego ciepłe ciało. - Ja nie umiałam bez niej żyć. Nie umiałam, żyć bez mamy. Tak naprawdę gdy dorosłam to czułam jej brak. Teraz czuję jej brak, gdy nie mogę jej powiedzieć tego co czuję, gdy nie mogę powiedzieć mojemu ojcu co czuję. Ja chciałam popełnić samobójstwo. Chciałam się zabić...
- Lucy... Coś Ty chciała zrobić? Matko! Kiedy, gdzie? - zapytał łapiąc dziewczynę za ramiona.
- W te wakacje. Ja nie wytrzymałam nerwowo. Ja nie umiałam żyć, dopóki nie spotkałam Ciebie. Zapełniłeś ten brakujący element moje serca. Którego nie mógł zapełnić nikt inny. I to jest cały sekret o którym mówił Loke. To on mi pomógł, choć tak naprawdę tego nie chciałam.
- Nie wiem, co by było gdybym Cię nie spotkał.
- Ja wiem, że już by mnie nie było gdyby nie Ty. Nie boisz się?
- Czego mam się bać?
- Mnie? Że jestem wariatką.
- Jesteś wariatką, ale powiem Ci coś w sekrecie "tylko wariaci są coś warci". Nie zmienię swoich uczuć do Ciebie, przez twoją przeszłość. "Czasami Ty decydujesz o wyborze a czasami wybór decyduje o Tobie."
Lucy wyjęła notatnik z pudełka i zapisała słowa chłopaka.
- Tu są moje ulubione cytaty. Widzisz, tylko zaszczytne tu trafiają. Masz szczęście.
- Jestem zaszczycony. - powiedział Salamander uśmiechając się od ucha do ucha.
- Chciałabym, żebyś to przeczytał. - podała najgłębiej schowany list w jasno różowej kopercie.
- Jesteś pewna? To są twoje osobiste przeżycia.
- Jeszcze nigdy tak pewna nie byłam....
.......
Pragnę wam bardzo gorąco i z całego serducha podziękować,
za to, że jesteście ze mną, że czytacie moje opowiadania,
że dostaje od was takie piękna komentarze,
wszystkie oczywiście czytam i na wszystkie odpisuje.
Każdy ma w sobie coś magicznego!
Dzisiaj są moje urodziny i w tym dniu
mają się spełniać, moje marzenia (podobno)
Ja bym chciała, żeby w tym właśnie dniu spełniły się zarówno moje
jak i wasze życzenia i te mniejsze i te większe, bo to dzięki wam
mam ochotę dalej tworzyć i to wy mnie tak pięknie motywujecie!
Jesteście wspaniali! No więc na 17 urodziny dla każdego coś miłego! :*
Miłego czytania! A tak na koniec, dodam obrazki, które narysowała dla mnie koleżanka:*
(utalentowana koleżanka, bardzo! Justyśka Pozdrawiam <3 )