wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział I - Pierwsze spotkanie

Był piękny, słoneczny dzień. Promienie słońca wpadały przez lekko rozchylone zasłony, rozświetlając przy tym twarz dziewczyny. Miała jasną cerę, blond włosy, całkowicie proste i duże brązowe oczy. Leżała spokojnie, na dużym łóżku z lekko rozchylonymi ustami.Wyglądała bardzo delikatnie i niewinnie. W tym czasie do pokoju wszedł wysoki brodaty mężczyzna, odsłonił okno, tak aby piękno poranka, wypełniło pomieszczenie światłem i podszedł do dziewczyny.
- Lucy, kochanie wstawaj. Czas do szkoły.- odpowiedział brodacz
- Dzień dobry, tato. - wyszeptała spokojnie blondynka, ponieważ dopiero co się obudziła. - Już wstaje.
- Maleńka, mam dla Ciebie niespodziankę, jak się ubierzesz to zejdź na śniadanie, tam będę czekał.-zagadał do pięknej córki.
- Dobrze tato, zaraz tam będę -  powiedziała , po czym wstała z łóżka, wzięła ręcznik i poszła do łazienki na poranną kąpiel.
W tym samym czasie, stary Heartfilia siedział już przy stole i niecierpliwie, czekał aż jego córka przyjdzie.  Nie znosił u ludzi ciągłe spóźniania się, więc od swojej córeczki, wymagał pełnego posłuszeństwa i punktualności. Obok niego stała młoda dziewczyna, która podawała właśnie do stołu. Była w wieku Lucy , chodziły razem do tej samej klasy, więc dziewczyny znały się od dawna. Miała niebieskie włosy, przewiązane pomarańczową opaską. Nosiła też sukienkę w tym samym kolorze. Była bardzo niska, ale nie przejmowała się swoim wzrostem, ponieważ w szkole była lubiana i więc nie zwracała na to uwagi. W tej chwili  podeszła do ojca przyjaciółki i podała mu kawę.
- Czy podać coś jeszcze? - spytała ze opanowaniem i poważną miną, mała osóbka.
- Nie na razie to wszystko, panienko Levy. - spławił ją mężczyzna, który już stukał w tarczę swojego zegarka. - Ileż można na nią czekać - Stwierdził, jakby sam do siebie, ale niebieskowłosa to usłyszała i skromnie zaproponowała.
- Nie na rzucając się panu, mogę po nią pójść i pomóc jej żeby było szybciej. - zaproponowała dziewczyna, Na co gospodarz, lekko skłonił głowę na znak " tak".
Nie czekając długo, poszła na górę, aby pospieszyć przyjaciółkę. Wpadała do jej pokoju i zawołała:
- Lucy, pospiesz się, wiesz jak bardzo Twój tata tego nie lubi.
- Wiem, już wychodzę. - po tych słowach, z łazienki wyparowała jak dym dziewczyna i zaczęła grzebać w szafkach. - Leviś nie mam co złożyć. - Przyjaciółka podeszła do niej już z gotowymi ubraniami. Podała je koleżance z szerokim uśmiechem na twarzy, nic przy tym nie mówić i  wyszła z pokoju, żeby blondynka mogła się spokojnie przebrać.
Lucy  nie marnując ani chwili, założyła strój, który naszykowała jej koleżanka. Heartfilia tylko szybko włożyła na siebie szare, marmurkowe rurki i szarą podkoszulkę ze  srebrnym numerem 11 i burgundową bluzę i creepersy w tym samym kolorze i pobiegła do jadalni, gdzie czekał na nią już zdenerwowany tata. Po drodze minęła McGarden i dając buziaka w policzek podziękowała za uratowanie życia.
Kiedy była już przy stole, podeszła do ojca i jego też ucałowała serdecznie po czym usiadła naprzeciwko jego.
- Już miałem wychodzić, bo myślałem że się nie doczekam.. Ach.. Lucy, wiesz jak nie lubię jak ktoś się tak zachowuje. Jesteś moją córką i powinnaś świecić przykładem a nie.. i jeszcze te ubranie. Ja nie wiem,  to ja powinienem kupować Ci ubrania a nie sama chodzisz i jakieś szmaty wybierasz. Wiesz córko.. - nie zdążył do kończyć, bo właśnie jego wywód przerwała mu Lucy, co mu się wielce nie spodobało.
- Tatusiu , przepraszam, że musiałeś czekać, wiesz jak to jest, teraz coraz dłużej spędzam czas przed poranną toaletą, muszę ładnie wyglądać w szkole, jestem już w drugiej liceum. Te obowiązki przewodniczącej. Muszę świecić przykładem, a Ty mnie tego bardzo uczysz, karcąc mnie za moje spóźnienia. - zagadywała ojca dziewczyna, żeby go jakoś udobruchać. Zadowolony ojciec postawą córki, tylko poprawił się na krześle.
- Już dobrze, jedz spokojnie. Wiesz jak już mówiłem mam dla Ciebie małą niespodziankę. - Powiedział z poważną miną ojciec, ale już złość na córeczkę mu przeszła.
- Oj tato ! nie musiałeś naprawdę, nic mi kupować. - zasugerowała dziewczyna, bo nie chciała przyjmować kolejnego drogiego prezentu od swojego rodziciela.
- Jesteś już prawie dorosła, musisz ładnie wyglądać.- skwitował brodacz. - Mam jeszcze jedną gorszą wiadomość. Muszę wyjechać w interesach na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że sobie poradzisz sama. - powiedział, po czym zobaczył rozczarowaną minę córki. - Kochanie, wiesz jaką mam pracę, zresztą dzięki niej mogę kupować Ci wszystko czego sobie tylko zażyczysz. Zresztą, nie raz zostawałaś sama z panienką McGarden, więc sobie poradzicie.
- Ale wiesz, że mi nie zależy, na tych drogich prezentach, tylko na Tobie. Kocham Cię, ale spędzały za mało czasu ze sobą, nie mogę opowiadać Ci o szkole, ani o niczym innym. Czasami czuję się samotna i...- nie zdążyła dokończyć, bo przerwał jej stary Heartfilia i powiedział:
- Przepraszam, ale teraz nie mam czasu, właśnie dzwoni Minerva. Muszę już iść. Prezent masz w salonie, przy kominku, wiem, że Ci się spodoba, przecież kochasz takie rzeczy. - po tych słowach wstał od stołu, podszedł do córki pogłaskał ją po ramieniu wziął walizkę i wyszedł z domu.
- Tato... - wyszeptała cicho dziewczyna. Ale nikt jej nie usłyszał. Została sama w wielkim domu.. Całkiem sama.
Wbiegła na górę i spojrzała w lusterko, w oczach zbierały jej się łzy.  Nie chciała płakać, bo już tyle razy to robiła przez niego. Miała już tego dosyć, zabrała tylko swój plecak, założyła zegarek i codzienny wisiorek i zeszła na dół, przez okno czuło się lekki chłód więc postanowiła nie zdejmować bluzy. Chwyciła klucze od domu i wyszła.
Cała droga mijała jej bardzo wolno, bo szła sama. Zazwyczaj do szkoły chodziła z Levy, ale najwidoczniej słysząc kłótnie, dziewczyna postanowiła, nie podsłuchiwać i wszyła wcześniej. Przemierzając drogę, stykała się ciągle z tymi samymi ludźmi, którzy kiwali lekko głową z szacunkiem, a ona jak zawsze odpowiadała na to promiennym uśmiechem i machają ręką. na resztę drogi, postanowiła założyć słuchawki i wsłuchać się w piosenkę " I See Fire". W 15 minut doszła do szkoły. Już na wejściu, wszyscy przywitali ją gorącym uśmiechem i zaczęli się gromadzić koło niej, ona zaś również nie chcąc sprawiać  im przykrości, odwzajemniła się całusem w policzek jeśli chodzi o dziewczyny i ciepłym przytulasem, gdy mowa o chłopakach.W końcu udało jej się przedostać do swojej szafki, kiedy to jak huragan podbiegła do niej Levy.
- Hej Lu-chan, jak tam sprawy z tatą? - zapytała grzecznie niebieskowłosa.
- Nie ma o czym mówić. Znów pojechał z tą swoją wspólniczką za granice, zostawiając mnie samą. Jak zawsze, nie ma o czym mówić. - odparła smutno Lucy.
- No dobrze, nie narzucam się, ale wiesz jak coś gdzie mnie szukać. - Szczerze odpowiedziała mała osóbka, po czym widząc na twarzy przyjaciółki rozczarowanie i smutek, odpuściła i zmieniła temat.
Właśnie za to blondynka tak polubiła Levy, nie narzucała się , nie była niegrzeczna, umiała wyczuć moment i zostawić ją samą, zawsze służyła pomocą, na cały etat pracowała w jej domu, od razu jak wracała ze szkoły. Po tym jak mama McGarden ciężko zachorowała to właśnie ona objęła obowiązki mamy, która właśnie była służącą w domu. Niebieskowłosa, nie była zła z tego powodu, choć nie lubiła taty Lucy, za to ją kochała jak siostrę i nie chciała jej zostawić, pomimo że jej sytuacja w domu też kolorowo nie wyglądała.
Nagle z wiru rozmowy wyrwał dziewczyny pisk, grupki cheerleaderek. Koleżanki odwróciły się i zobaczyły, jak ich drużyna rugby, na czele z Loke`im. Było bok niego chyba z 10 chłopaków, krzyczących z tyłu:
-"Kto wygrał mecz" - Nie krzyczeli nic więcej, bo grupka wymalowanych panienek  na czele z Sherry i Lissaną odkrzykiwały:
- " Fairy Tail"
Po skończonym bałaganie Loke, podszedł do Lucy i pocałował ją w usta, a chłopaki z drużyny tylko chóralnie zawyli:
- "uhhhuuuuuuuuu!!! " - po czym rozproszyli się każdy do swoich dziewczyn, albo do grupki znajomych.
Po skończonym pocałunku Loke, machną do Levi z uśmiechem. Ona odwzajemniła miły gest uśmiechem i nie chcąc przeszkadzać odeszła do znajomych z kółka matematycznego.
- Witaj piękna! - Loke, jak zawsze był wspaniały dla Lucy,  traktował ją jak księżniczkę. Lucy bardzo go kochała i mówiła mu o wszystkim tak samo jak Levy, ale czasami miała dość takiego rozgłosu w szkole, nie chciała żeby aż tak ich związek był na tabu gazetek szkolnych i usta wszystkich tylko o tym mówiły.
- Hej, jakie miłe powitanie, ale nie trzeba było aż tak przy ludziach, nie zależy mi na tym, - skwitowała tylko dziewczyna.
- Kochanie jesteś moją księżniczką i tylko moją i chce żeby wszyscy o tym wiedzieli.- powiedział dumnie Loke. Blondynka nie lubiła takiego zachowania u chłopaka, to była jego największa wada rozgłos, nie chciała byc najpopularniejsza, to wszyscy zrobili z niej gwiazdkę i wizytówkę szkoły.
- Dobrze już, wiem , nie jestem zła ,ale nie przesadzaj za bardzo bo ta cała grupa dziewczyn patrzy się na mnie jakby mnie miała zaraz pożreć wzrokiem.
Faktycznie, wszystkie cheerleaderki, wyglądały tak jakby miały zaraz wydłubać oczy Lucy.
- To tylko zazdrość, przejdzie im kiedyś - stwierdził Loke, choć widać było że wcale nie chce żeby tak waśnie było. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję. pierwszą mieli historię z Panem Makarovem Dreyarem.
Lucy jak zawsze usiadła  w środku auli, obok niej  usiadła Levi i parę innych dziewczyn z którymi utrzymywała dobry kontakt, mianowicie Mirajane, Erza i Juvia. Lekcja zaczęła się inaczej niż zawsze. Nauczyciel usiadł na swoim biurku i miał coś powiedzieć, gdy nagle do klasy, wszedł bez pukania różowowłosy chłopak, przypominający gangstera, cały ubrany na czarno, tylko na bluzce miał czerwoną, duży numer 11. Wszystkie dziewczyny zaczęły wzdychać, do nowego ucznia, tylko jedyna Lucy spojrzała na niego z powagą na twarzy.
- To jest wasz nowy kolega i uczeń tej szkoły Natsu Dragneel. - wskazał otwartą dłonią na chłopaka, który trzymał ręce w kieszeni skórzanej kurtki. - Wyjmij ręce z kieszeni i zajmij miejsce. - Nowy dostosował się i wyjął ręce z kieszeni. Aula była mała na 40 osób, więc wolnych miejsc było może 7.
Ruszył w naszą stronę, bo tylko w naszym rzędzie były wolne miejsca. Na początku pierwszej klasy , każdy chciał usiąść obok Lucy, ale ona woli grono prawdziwych przyjaciół, a nie wzdychających do niej nachalnych chłopaków. Więc powiedziała im że chce żeby to były wolne miejsca, a że to ona jest przewodniczącą, wszyscy musieli się dostosować. Więc gdy chłopak już minął jej koleżanki, zatrzymał się przed blondynką i powiedział:
- Mała ten numerek jest już zajęty, no ale z Tobą mogę się podzielić, nie tylko tym - zagadał z łobuzerskim uśmiechem. Na te słowa, Lucy szeroko otworzyła oczy i przepuściła chłopaka. Przestraszyła się w pierwszej chwili, dlaczego to właśnie do niej zagadał i o co chodziło z tym numerkiem, po czym przypomniało jej się patrząc na swoją bluzkę .. 11 .. no tak . Lucy poczuła, jak z tyłu ktoś ja lekko uderzył w plecy, był to kolega z drużyny Loke`ego, przekazał karteczkę dziewczynie po czym udawał że słucha wykładu staruszka na temat Ery Dinozaurów. Heartfilia nie chciała przeszkadzać jakże to zacnym wykładzie, więc postanowiła delikatnie rozchylić kartkę co to było napisane, nie powinno ją dziwić. Loke napisał:

Co ten gość chciał od Ciebie?  Dlaczego usiał dwa miejsca dalej.. 
nie podoba mi się to.. pogadamy na przerwie , tylko mi nie uciekaj.
Chyba za bardzo używasz swojego uroku. Najlepiej nie patrz się na niego, 
może da Ci spokój, jak nie to sobie z nim poradzę. 

 Lucy pogniotła kartkę, była zdenerwowana, Loke zachowywał się jak jej ochroniarz, nie lubiła tego jak traktował ją jak kryształ, albo porcelanę, jakby miała zaraz spaść i roztrzaskać się na miliona kawałków. Wszyscy tak delikatnie z nią postępowali. A ona tego nienawidziła.. miała już dosyć.. Chciała uciec z lekcji a jeszcze czekały ją 2 wykłady i ćwiczenia z samoobrony w ramach dodatkowych zajęć.
Po dzwonku, gdy szła na kolejny wykład, poczuła że ktoś łapie ją za nadgarstek, odwróciła się i zobaczyła wkurzonego Loke `go . 
- Co on chciał? - zapytał zdenerwowany
- Praktycznie to nic.- powiedziała z opanowaniem
-Taa, znam takich jak on... Coś proponował, zagadywał? Nie podoba mi się ten koleś! - skwitował Loke po czym uścisk zelżał. Lucy spojrzała tylko na niego i bez słowa poszła  dalej , ale on nie odpuszczał. 
- Czego chciał? - zapytał już głośniej chłopak
- Uspokuj się , jak chcesz to sam się go zapytaj, bo ja nie wiem. - odburknęła dziewczyna, odepchnęła lekko swojego chłopaka po czym milcząc poszła na następny wykład, ale wiedziała że ten będzie gorszy. 
Na tych zajęciach trzeba dobierać się w pary, każdy siedzi jak wcześniej , ale pary ustala nauczyciel. I nikt nie może mu pyskować.
Okazało się że Loke nie wszedł za nią do sali, tylko cofnął się i szedł prosto korytarzem, Lucy bardzo zdziwiło to zachowanie, ale nie chciała za nim iść, nie dzisiaj, miała wszystkiego dość.. Nie dość że miała problem z ojcem to była przygnębiona zachowaniem swojego chłopaka. Zajęła miejsce tam gdzie zawsze położyła swoje rzeczy obok i zaczęła rozmawiać z Levy do czasu pojawienia się nauczyciela. Zaraz po nim do klasy wpadł Loke i przeprosił za spóźnienie.
- Dzień dobry uczniowie! - powiedział profesor Macao Combolt, wykładowca biologi i chemii. - Prosiłem, nie zmieniać swoich miejsc. Tak Ciebie też się to tyczy gwiazdko rugby. - spojrzał ostro na Loke`go , który chciał usiąść koło Lucy. Zawrócił się, co bardzo ucieszyło dziewczynę, ale starała się tego nie okazywać. Ostatnio nie dogadywali sie najlepiej, jego ciągle obskakują dziewczyny, liczy się dla niego tylko gra i koledzy, nie ma do niego dostępu... zrobił się w stosunku do niej nachalny, czego nienawidziła.
- Dobrze, już wszyscy usiedli, no to zaczynamy dobieranie się w pary. 
Sherry i Loke - chemia - alkohole
Mira i Erza - biologia - gady
Max i Gajeel - chemia - kwasy karboksylowe
String i Yukino - biologia - płazy
Levy i Juvia - chemia - odczyny 
Elfman i Evagreen - biologia - ptaki
Lyon i Lisanna - chemia - zasady
Laxus i Cana - biologia - ssaki
Jet i Droy - chemia - sole
Freed i Bickslow - biologia - ryby
Hibiki i Jenny - chemia - pierwiastki
Eve i Ren - biologia - ewolucja
Rufus i Rogue - chemia - ekologia
Lucy i Natsu - biologia - genetyka
To  na razie to Tyle na następnych wykładach powiem co reszta osób które nie zostały przydzielone muszą wykonać. Jeśli komuś nie podoba się partner , bądź partnerka to nie mój problem, tylko wasz, trzeba było od początku utrzymywać kontakt ze wszystkimi, ach ..  No ale cóż, usiądźcie obok swej pary i zaczynajcie prace , wypiszcie możliwie jak najwięcej wiecie o danym zagadnieniu, jakieś tabelki, wykresy , pokaz multimedialny czy doświadczenia mile widziane, macie na to półtora tygodnia licząc od dzisiaj, Powodzenia. 
Każdy już wstał z fotela aby podejść do swojej osoby, więc Lucy też przemogła się i już miała iść do Natsu, ten już zwolnił miejsce koło siebie, zdejmując plecak, jednak na jej drodze stanął Loke i oznajmił, chwytając ja mocno za nadgarstek.
- Tylko będziesz z nim flirtowała, a pożałujesz , słoneczko ! -  burknął gniewnie Loke, nie puszczając  ręki dziewczyny, nawet mocniej ściskając ją. - nie zawiedź mnie kochanie, przyjadę dzisiaj do Ciebie... masz być w domu, bo jak nie to .. - nagle, pomiędzy nimi stanął Natsu i ze spokojem na twarzy, stwierdził:
- Chyba nie potrzeba aż tyle agresji. Zaopiekuje się nią spokojnie, a teraz możesz ją puścić. - Lucy była już blada na twarzy, nie dość że bardzo bolała ją ręka to na dodatek bała się Loke`go, nigdy się tak nie zachowywał, a wie o nim dużo , w końcu od 2 lat są razem, zawsze był miły i delikatny a teraz ... szorstki i groźny i to w stosunku do niej .. nie wiedziała co się z nim działo.. 
- Nie wtrącaj się w nasze sprawy - powiedział zdenerwowany Loke, Lucy spojrzała na biurko nauczyciela, ale go nie było.Dlatego  chłopak był odważny.. Bała się go.. nie chciała, żeby taki był .
- Loke, puść to naprawdę boli - wyszeptała Lucy, po czym poczuła szum w uszach i bicie własnego serca.. Była jakby nieobecna .. Nic poza tym nie mogła zrozumieć, jakieś głosy, niewyraźnie tliły się .. ale nic poza tym... nagle poczuła jak upada, albo zostaje odepchnięta.. nic nie widziała, miała oczy zasłonięte mgłą.. poczuła silny ból głowy. Nie mogła się ruszać .. i nie mogła oddychać... pomimo gwałtownego i nasilającego się bólu w klatce piersiowej , próbowała łapczywie złapać oddech.. i nagle już nic nie czuła.....


C.D.N .... 
Klette



7 komentarzy:

  1. OMG
    OMG
    OMG
    Ile emołszyns w jednym początkowym rozdziale.... Jak Natsu do niej zagaduje ojeju.. >>>>>>>>>>>> i Jak Loke (?) jej broni.... awwww...... Przeuroczy i już się nie mogę doczekać czytania następnych, bo już się rozwija.. Natsu taki badboy, OMG< uwielbiam takich :D Będzie z nim ciekawie, czuję to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww *.* Dziękuję bardzo! ^^ Mam nadzieję, że reszta też Ci się spodoba ^^

      Usuń
  2. W dalszym ciągu wydaje mi się, że ten jeden rozdział wstawiłaś wcześniej na innym blogu. xd
    Ale może tylko mi się wydaje. xd

    Co mogę napisać o tym rozdziale... Jest naprawdę świetny..! :D
    Co prawda, przyznam bez bicia, znalazłam parę błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i językowych, ale to się zdaża. Dużo mniej widać, gdy się pisze, niż gdy się czyta. #takajestprawda

    Jako, iż jam jest zwolenniczka wszelkich form pairingu NaLu, toteż otwarcie kibicuję Natsu i Lucy, by się polubili. *3* I nie obchodzi mnie, że całe to opowiadanie ma już dobrych kilkanaście czy tam ile rozdziałów... Ja i tak im kibicuję...! >\\\<

    Także tego...
    Lecę czytać dalsze rozdziały. *3*
    ~Tessa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Justyś! Też im kibicuje, ale pewna zła kobieta ma różne plany na ich życie xd

      Usuń
  3. Podoba mi się! Naprawdę mi się podoba!
    Trochę błędów wyłapałam m. in. stawiasz kropkę np. w dialogach i po myślniku nie dajesz wyrazu od dużej litery albo jakiś przecinek się zjada, ale tak o to w porządku.
    Fabuła... Co za zwrot akcji. Na poczatku sądziłam, że nawet spoko jest love-love Lucy i Lokiego, a tu nagle coś takiego? Oczywiście nie przeszkadza mi to, bo w zasadzie lubię paring Nalu.
    Co jeszcze... Zaskoczyłaś mnie zachowaniem Jude'a, bo niby jest pracoholikiem i praca ważniejsza od dziecka, ale jest naprawdę w porządku wobec Lucy, a to nowość...
    I jeszcze ostatnia rzecz. Natsu i Lucy -> genetyka (a może tak pokażą w praktyce) [nie mogłam się powstrzymać!]
    Z miłą chęcią przeczytam resztę rozdziałów (pewnie powili, znając moje ostatnie tempo czytania). Będę się starała jak najczęściej komentować i czy coś jeszcze... A!
    Serdecznie Cię zapraszam na mój blog. Też niby szkolny, Fairy Tail, ale dużo tajemnicy, kryminału, trochę romansu, komedii... Jak zechcesz, to zobaczysz :) Zapraszam do czytania i komentowania http://paranormalactivityclub.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeprasza za błędy, stare dzieje. Wtedy jeszcze tak wszystkiego nie ogarniałam, nie czytała wszystkiego po raz drugi - mój błąd. Dziękuję za taki długi komentarz, naprawdę :) Oczywiście zajrzę na bloga, nie wykluczone, że zacznę czytać na stałe, gdyż szybko potrafię się wciągać w takie rzeczy. Serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  4. wow po takim 1 rozdziale nie mogę się doczekać co będzie dalej, jak na złość niestety dziś się już nie dowiem,gdyż mam zajęcia i muszę wcześnie wstać,ale na 100% jutro tu wrócę ;).
    Fajna odmiana zobaczyć jak staruszek jest w porządku w stosunku do Lucy
    Zachowanie Loka całkowicie zbiło mnie z pantałyku, myślałam na początku,że to taki typowy populars,ale szalenie zakochany w Lu, a tu się okazuje,że ma jakiś kompleks jest niesamowicie zazdrosny a do tego zaborczy O_O. tego się nie spodziewałam :D.
    Jeśli chodzi o Natsu to nic dodać nic ująć, uwielbiam typ badboy,bo zawsze wymyślą coś genialnego,a jednocześnie potrafią być niesamowicie uroczy,gdy kogoś kochają <3.
    Jeśli miałabyś chwilkę czasu to może wpadniesz do mnie, piszę różneopowiadania,ale ostatnio mam fazę na FT,więc tego znajdziesz najwięcej :D http://untruestoriesmd.blogspot.com/
    Ps: ja także uwielbiam opening 21, genialny jest i fajnie się go słucha podczas czytania
    Pozdrawiam i życzę weny
    -Lu-chan

    OdpowiedzUsuń