sobota, 28 lutego 2015

Rozdział XIII - Pokonać złego KRÓLA!

Tym razem reszta rozmowy odbyła się w klasie. Profesor wyszedł, żeby nie przeszkadzać uczniom. Chciał, żeby sprawa została wyjaśniona, poza tym zrealizował dość dużo tematów i sam chętnie zrobił sobie przerwę na kawę. Lucy siedziała na środku sali, jak oskarżona, z prawej jej strony siedział Natsu (jak obrońca, który w każdej chwili skoczyłby komuś do gardła, ktoś się do niej zbliżył) z lewej natomiast Erza, wyprostowana i stanowcza (w roli prokuratora, który bez skrupułów mógłby zaatakować). Cała sala odgrywała rolę oskarżycieli. Sędzią w całej sprawie był Gray (niby jako najmniej stronniczy, aha, akurat xd)
- Czemu mówisz, że jesteś problemem w tej sprawie? - zapytała Erza, na tyle głośno, żeby wszyscy zebrani mogli usłyszeć.
- Jestem problemem, ponieważ to przeze mnie nie ma balu. Konkretniej przez mojego ojca. - powiedziała nieobecnym głosem blondynka.
- Czy twój ojciec ma w szkole jakieś kontakty? Wtyczki? Szpiegów? 
- Lucy, może ktoś Cię obserwuje i opowiada o twoim zachowaniu twojemu ojcu. Powinnaś być bardziej ostrożna i mniej lekkomyślna - stwierdziła Lisanna
- Słucham? - powiedzieli jednym głosem Lucy i Natsu.
- Lucy.. lekkomyśla.. śmieszna jesteś Lisanna - skwitował różowowłosy
- Nic o mnie nie wiesz, żeby mnie oceniać. Nie wiesz jak wygląda może życie więc nawet nie próbuj!
- Coś musi być na rzeczy. To Twoja wina, było wszystko dobrze i nagle runęła jak domek z kart. - dodała wściekła Sherry.
- Lucy, czemu twój ojciec to nam zrobił? Miał jakiś powód? Poprosiłaś go? Sprowokowałaś? - dopytywali inni.
- Już mówiłam tyle razy - NIE! Nie mam zielonego pojęcia.
- Trzeba zadzwonić i zapytać! To jedyne wyjście. Wtedy się dowiemy dlaczego.
- Jestem za!
- Ja też popieram ten pomysł.
- Ja też!
- Uważam, że to jedyne wyjście.
- I genialne do tego
- A ja jestem na nie! - skwitowała szybko Lucy - to wcale nie jest tak świetny pomysł jak wam się wydaje. To go jeszcze bardziej zdenerwuje...
- I tak nie mamy nic do stracenia.
- Kto nie ma ten nie ma - dodała cicho blondynka, tak że nikt jej nie słyszał a przynajmniej tak jej się wydawało.
- Przegłosowane. Przykro mi! Cała klasa przeciwko Tobie.
- Nie mnie w to nie mieszaj.- powiedział szybko Natsu. Ja  nie głosuje na tak. Uważam że to są prywatne sprawy i nie powinniśmy się w nie wtrącać. Czy wy byście chcieli ... - nie zdążył dokończyć, bo w słowo weszła mu Cana
- mieć bal, tak chcielibyśmy więc skończ już!
- Przynajmniej próbowałeś- zwróciła się do przyjaciela blondynka.
- Lucy, daj telefon. - odezwała się Erza.
Lucy posłusznie wyjęła komórkę, wyszukała w kontaktach swojego ojca i podała telefon Gray`owi.
- Jesteś pewna? - zapytał Fullbuster widząc jak dziewczynie drżą ręce.
- Nie, ale czy zawsze trzeba być pewnym swoich wyborów. Wtedy byśmy ich nie nazywali wyborami ale decyzjami.- uśmiechnęła się do czarnowłosego.
- Dobrze to zaczynamy, tak? No to cisza na sali ludzie, bo jesteście w miejscu publicznym a nie w oborze.Ogar! Bo was wyproszę. No to co Lucy dla upewnienia się czerwony czy zielony?
- Zielony! - powiedziała już bardziej pewnie
- No to zaczynamy. - przed rozmową Gray za zgodą Lucy włączył tryb głośnomówiący.
- Lucy, po ostatniej naszej rozmowie zawiodłem się na Tobie. Nie jesteś córką, jaką wychowałem. Powinnaś zachowywać się jak Michelle, ona zawsze była odpowiedzialna, lojalna i miała perspektywy na wspaniałą bizneswomen. Nie to co Ty. Kiedyś byłaś inna, nie wiem co Cię tak zmieniło. Może przyjaciele, może miałaś za mało ubrań czy innych rzeczy... Naprawdę nie wiem gdzie popełniłem błąd w wychowywaniu Ciebie. Nawet nie wiesz ile pieniędzy płaciłem opiekunce, żeby ciebie wychowywała! Co Ty sobie myślisz, że jak powiesz mi swoje zdanie, to to coś zmieni, mylisz się! Nie obchodzi mnie Twoje zdanie jesteś tylko dzieckiem, które zachowuje się narcystycznie i nie myśli o innych. Odwołałem Twój bal. Nie będzie jego ani niczego innego. Dorośnij w końcu i zmądrzej - Heartfilia, pomimo tego, że wiedziała czego się spodziewać po ojcu to i tak była w ciężkim szoku. Te słowa bardzo ją dotknęły. Ale trzymała się. Nie dawała tego po sobie poznać.
Wszyscy mieli głowy spuszczone. Pałeczkę przejął jako pierwszy Gray, który wybudził się z szoku.
- Wiem pan co, to teraz ja coś panu powiem. Nazywam się Gray Fullbuster. Kocham pana córkę jak nikogo na świecie. Jest dla mnie ważna, nie to co dla pana. Nie pozwolę takiemu zepsutemu do szpiku kości kolesiowi tak o niej mówić. Jest moją przyjaciółką o którą zawsze będę walczył jak lew. Nie ma pan prawda tak jej traktować! - czarnowłosy był w takim stanie, że o mało nie krzyczał do słuchawki. Lu patrzyła na całą scenę z wielkim bólem w sercu. - Najchętniej skopał bym panu ten tłusty tyłek i powiedział panu o prawdziwej Lucy, takiej jaką znam, takiej jaką kocham.- po tych słowach Natsu już nie mógł słuchać dalej. Wyszedł z klasy, ale na nikim nie zrobiło to wrażenia bo z uwagą słuchali jak Fullbuster właśnie krzyczy na ojca koleżanki
...
- Szlak! Zapomniałem wziąć, rzeczy z klasy. Cholera muszę się wrócić! - powiedział zdenerwowany na siebie chłopak. Wchodząc po schodach, widział wychodzącą Lisannę. Dziewczynie podał się Natsu od czasu kiedy go zobaczyła. Postanowiła z nim porozmawiać kiedy w końcu nie ma przy nim Lucy.
- Hej Natsu!
- Co? A no tego.. Cześć! - powiedział lekko zdezorientowany  chłopak.
- Co się dzieje? Wyglądasz na zmartwionego. Coś nie tak? - dopytywała się dziewczyna, choć doskonale wiedziała, że chłopak zdenerwował się całą sytuacją.
- Nic wszystko w porządku. Musze lecieć do domu. Tata chce, żebym mu pomógł bo właśnie naprawia samochód. A że się na tym znam to czemu ma wzywać mechanika.
- No tak rozumiem. Po co się wróciłeś?
- Wiesz co zapomniałem wziąć swoich rzeczy z klasy.
- Wiesz, co nie wiem czy chcesz tam wchodzić.. No bo... oni no wiesz się całują tam ...
Natsu usłyszawszy te słowa zrobił się blady jak ściana. Zakuło go serce. Nigdy tak się nie czuł. Zdał sobie sprawę, że bardzo kocha Lucy i że nie chce jej stracić. Nie chce oglądać jej z innym chłopakiem. Nie wiedział co zrobić. Musiał tam wejść a nie chciał. Zaczął się zastanawiać.
- Może ja tam wejdę i Ci je podam co? Dla mnie to mniej osobista sprawa. - powiedziała pospiesznie dziewczyna zalotnie się do niego uśmiechając
- No spoko, dzięki.
- Nie ma sprawy, zaraz jestem z powrotem.
Jak mówiła tak zrobiła. Nawet nie minęła minuta a ona już stała koło niego.
- Oddam ci twoje rzeczy jeśli teraz Ty coś zrobisz dla mnie. - chłopak niechętnie ale zgodził się na prośbę dziewczyny. - odwieź mnie do domu, dobrze?
- No jasne, przysługa za przysługę.
...
 Minęło 20 minut gdy dotarli pod jej dom. Był wysoki i brązowy. Swoją budową zaciekawił Natsu. Lisanna to zauważyła i chciała wykorzystać w swojej strategii.
- Może chciałbyś wejść?
- Nie, nie.. naprawdę muszę lecieć. - powiedział pospiesznie chłopak.
- Proszę Cię, myślisz, że uwierzyłam Ci w historię z mechanikiem. Błagam Cię, nie umiesz kłamać. Wejdź do środka. Rodziców nie ma w domu będziemy sami, nikt nie będzie nam przeszkadzał. - zaczęła proponować białowłosa. Natsu był bardzo ciekawy, jak wygląda wnętrze tego domu. Od zawsze interesował się architekturą i wystrojem wnętrz. Widać było że dom był wzorowany na budynkach francuskich. Jednak wejście do środka to byłaby jak zdrada Lucy. Nie chciał tego robić, pomimo że ona to mu zrobiła. Wiedział na co liczy Lisanna i wiedział, że jeśli chodzi o jego przypadek to się przeliczy. Nie chciał tak zabić smutków. Wolał siedzieć sam.
- Może i kłamać nie umiem, ale nie pociągasz mnie. Nie jesteś podobna do Lucy i nie podobasz mi się. Jesteś piękna, ale jak dla mnie nie masz charakteru. Nie masz osobowości jesteś otwarta dla wszystkich chłopaków. Lucy, jest niby miła i uczynna dla wszystkich, chętnie pomaga, ale tylko nielicznych wpuszcza do swojego świata. A Ty nawet się nie znamy a Ty być chciała, żebym wskoczył Ci do łóżka?
- Zakochałeś się. To nic wielkiego, mogę pomóc Ci zapomnieć. - usilnie próbowała zaprowadzić chłopaka do domu.
- Nie dzięki, jak już mówiłem nie jestem zainteresowany. - wsiadł na motor i włączył silnik. Machnął ręką w kierunku dziewczyny i pojechał w stronę miasta. Skręcił do pobliskiego baru wypił pare kieliszków wódki. Wychodząc wstąpił jeszcze do sklepu obok i kupił Whiskey Jack Daniels. Spojrzał jeszcze na zegarek i zorientował się, że już jest prawie 16 i że w barze przesiedział dobre 4 godziny. Pojechał do domu i zamknął się w swoim pokoju. Jak na chłopaka przystało nie płakał, ale wlewał w siebie hektolitry alkoholu. Spojrzał na swój telefon i zobaczył, że ma 10 nieodebranych połączeń od Lucy, 4 od Gajeela, 2 od Levy i chyba 20 smsów. Chciał wszystkie wykasować, ale w ostatniej chwili ciekawość zwyciężyła. Otworzył je. (wszystkie były od Lucy)
- Natsu, gdzie jesteś?
- Natsu, czemu nie odbierasz, coś się stało?
- Mam nadzieję, że nic i tylko telefon Ci padł.
- Szukam Cię po całej szkole. Oddzwoń błagam!
- Tak się martwię, nigdy tak się nie zachowywałeś! Co się stało!
- Czekam na telefon.
Chłopak czytając smsy od Lucy jeden po drugim rozpromienił się, ale natychmiast mu się przy pomniało co wydarzyło się w szkole i wszystko prysło.
- Natsu, zapomniałeś że mieliśmy dzisiaj iść potańczyć? Czekam na Ciebie pod barem.
- Przykro mi, że nie przyszedłeś, czekałam dobre 40 minut. Tyle palantów się do mnie przystawiało, ale wszystkich spławiłam. Jednego niestety musiałam kopnąć w czułe miejsce, bo był strasznie nachalny.
- Mój przyjacielu,  gdzie się podziewasz byłam u Ciebie w domu, ale nikogo nie było.
- Jestem w domu i tam czekam na Ciebie... Jeśli chcesz to możesz wpaść.
Natsu już nie chciał dalej czytać wiadomości od niej. Nie obchodziły go one. Wykasować wszystkie i wyjął baterię z komórki i wyrzucił do kosza. Zaczął płakać. Był zły na siebie jak mógł tak zostawić Lucy to był jego pomysł z tym barem i tańcem a później się nie zjawił. A gdyby coś jej się stało. Próbował się uspokoić, ale nie potrafił.Zaczął zrzucać wszystkie rzeczy z biurka. Nie mógł się uspokoić. Wziął parę łyków alkoholu i niedługo później usnął...







piątek, 13 lutego 2015

Rozdział XII - Złość piękności szkodzi

Kilka dni później...
- To jest niewiarygodne. Jak to bal jest odwołany? - zapytała oburzona Erza  samego dyrektora Makarova. Do jej pytanie dołączyło się mnóstwo osób.
- Niestety z powodu pewnych nieprzyjemnych okoliczności, bal nie może się odbyć. - powiedział ze spokojem, ale widać było gołym okiem, że żałuje i to nie był jego pomysł.
- Ale jakie okoliczności, co się stało? Niech nam pan powie! - domagali się nadal zdenerwowani uczniowie.
- Powiem, jeszcze raz. Siły wyższe o tym zadecydowały! Nic nie mogę na to poradzić, strasznie mi przykro.
- To nie możliwe! - powiedziała Mira - Wszystko naszykowaliśmy: ozdoby, dj, rzutnik z pamiątkowym filmem, koronę, ubrania mamy już kupione, sprzęt i ooo matko ! Już wszystko gotowe a tu koniec. Nawet się nie zaczęło a już się skończyło. To niesprawiedliwe. - zaczęła płakać białowłosa
Lucy siedziała najbliżej koleżanki i przytuliła ją mocno. Wiedziała co czuje. Też bardzo jej na tym zależało.
A tu nagle z nieznanych przyczyn nic nie wyszło. Wszyscy byli zawiedzeni.
- Niech pan coś spróbuje zrobić. Prosimy. - Spojrzała się błagalnie blondynka na dyrektora
- Dobrze, porozmawiam z jedną osobą z waszej klasy, tylko z jedną. A ona z tą rozmową zrobi co zechce, albo wam powie, albo nie. Zgoda?
- Tak - cała klasa odpowiedziała chóralnie.
- Lucy, pozwól ze mną na chwilę.
- Dobrze, oczywiście.
- Czemu akurat Lucy? - zapytała Erza, też chce być przy rozmowie, dotyczącej balu!
- Mówiłem jedna osoba a Ty się na to zgodziłaś. Poza tym panna Heartfilia jest w przewodniczącą samorządu.
Gdy blondynka wyszła z nauczycielem w klasie zapanował harmider. Wszyscy zaczęli rzewnie dyskutować. Tylko Natsu starał się jakoś uspokoić towarzystwo. Jednak nic z tego. Po 7 minutach wrzawy, każdy ucichł, bo do klasy weszła Lucy. Była bardzo smutna. Natsu, aż się wyprostował.
- Niestety, ale bal się naprawdę  nie odbędzie. Przykro mi - mruknęła tylko dziewczyna i zabrała swoje rzeczy i wyszła.
- Gdzie TY się wybierasz? - zapytała zdenerwowana Erza - Wróć tu i nam wszystko powiedz! Co się stało?! -zaczęła wręcz krzyczeć.
Lucy, tylko zatrzymała się na chwilę spojrzała na nią jak i na całą klasę z oczami całymi we łzach. Nic nie mówiła milczała. Jednak to też nie trwało długo. Spuściła wzrok i szepnęła - Przeprasza - i wyszła
- Nie wracaj mów co się stało? Kto taki nie chciał balu? - Erza wstała z miejsca i pobiegła za blondynką.
Dogoniła ją przy schodach i chwyciła za rękawek koszuli. Lucy chciała się wyrwać, ale wiedziała że nie ma tyle siły, żeby z nią walczyć w jakikolwiek sposób. Poddała się jej. Erza coś do niej krzyczała, ale Lucy nie chciała tego słuchać. Nie w tamtej chwili, nie w tamtym momencie. Wtedy jedyne o czym marzyła to uciec. Tyko chciała uciec. Nagle zachwiała się w bok, przewróciła się na lewą stronę i upadła całym ciężarem na rękę. Piekł ją policzek, dotknęła go swoją zimną dłonią. Szkarłatnowłosa stała nad nią ze łzami w oczach.
- Przepraszam Lucy, ja nie chciałam. Matko co we mnie wstąpiło. Bal nie jest tego warty. Przepraszam. - zaczęła płakać Scarlet.
- Nic się nie stało. - powiedziała ochryple Lucy, widząc wybiegającego z sali Natsu i całą resztę klasy.
- Boże, nic Ci nie jest Lu? - zapytał przerażony różowowłosy chłopak. Podał jej dłoń, żeby wstała a następnie delikatnie ujął jej twarz.
- Nic mi nie jest. Tylko słabo się poczułam i upadłam. - mówiła spokojnie i z wielkim opanowaniem Heartfilia.
- Ciekawe, a czerwony policzek i odbita na nim ręka to też wina omdlenia? - powiedział spoglądając tym razem na koleżankę, która już była cała czerwona ze złości, ze smutku...
- Już przeprosiłam. Nie chciałam ale poniosło mnie. Zresztą, czemu nie chcesz powiedzieć nam niczego, należy nam się to. - mówiła dalej nie patrząc w twarz przyjaciółce.- Gdyby ten bal się odbył, może w końcu Jellal zapytałby się mnie czy chce z nim chodzić. Czekam na to od dłuższego czasu a on nic z tym nie robi. Zaproszenie mnie na ten bal było moją szansą, było moją nadzieją. Kocham go zrozum Lucy, zrobię wszystko, żeby ten bal się odbył. Rozumiesz?
Natsu patrzył ze  złością na Scarlet a Lucy milczała. Nie mogła nic powiedzieć. Znienawidziłaby ją cała klasa.
- Powiedz mi proszę, muszę wiedzieć co za ważny powód jest że balu nie będzie. Chce go rozwiązać. To jest tak, gdybym ja znała największy sekret dla którego Natsu nie chce z Tobą chodzić i nie chciałabym Ci go powiedzieć, tylko unikałabym ciebie, jak ognia i olewała to co do mnie mówisz. Nie dręczyłoby Cię to ? Wiem, że chciałabyś zrobić wszystko, żeby się dowiedzieć. - skwitowała Erza i odwróciła się na pięcie.
Natsu zrobił się cały czerwony, podobnie jak Lucy.
- To nie było poprawne porównanie- odezwał się Drangeel - jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Taa, jasne taki kit to możesz wciskać dziecku w podstawówce. Chłopie spójrz na siebie i na nią. Pasujecie do siebie idealnie. Podobacie się sobie nawzajem, lubicie swoje towarzystwo, spędzacie ze sobą całe dnie, zwierzacie się z największych sekretów, przywozicie się do szkoły. Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo z 50 stażem.
Nadal milczeli. Wiedzieli w głębi duszy że to prawda więc nie chcieli zaprzeczać. Erza tylko prychnęła i skierowała się w stronę drzwi do sali.
- To ja. - powiedziała Lucy
- Co ty?
- To ja jestem problemem, który musisz pokonać...
C.D.N